The RationalistSkip to content


We have registered
204.978.935 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
  »

Kościół, Trump, Duda [1]
Author of this text:

Spis treści:
Trump i Kościół chcą weta
Polityczny wymiar warszawskiej katechezy Trumpa
Aktualna agenda polityczna Watykanu
Trump odebrał Putinowi rolę protektora chrześcijaństwa
Czy możliwe jest nowe otwarcie polsko-niemieckie?
Sojusz Prezydenta z Kościołem
Kaczyński, Ehrlih, Picketty

Tegoroczny lipiec przynosi nam zmiany polityczne jak w kalejdoskopie. Najpierw Trump napompował Polskę a tym samym i partię rządzącą, by zaraz potem obóz władzy popadł w swój największy kryzys polityczny od dwóch lat — kryzys wewnętrznego pęknięcia. Można to tłumaczyć astroczymśtam, można to tłumaczyć spiskiem wrażych sił zazdrosnych o rosnącą pozycję Polski, ale tym razem mamy do czynienia z czymś zupełnie innym, czego prawa strona nie ma publicznie odwagi przyznać, a tym samym plącze się w pseudowyjaśnieniach. A fakty są takie, że najbardziej zdumiewające a być może także i najbardziej sprawcze ciosy spadły od największych sojuszników: Kościoła i administracji Trumpa. Być może jesteśmy właśnie świadkiem niezwykle istotnej zmiany politycznej wiążącej się z upodmiotowieniem politycznym Kościoła, wejściem Kościoła do gry politycznej.

Trump i Kościół chcą weta

21 lipca rzeczniczka Departamentu Stanu powiedziała, że rząd USA jest zaniepokojony dążeniem polskiego rządu do forsowania legislacji, która wydaje się ograniczać sądownictwo oraz potencjalnie osłabiać rządy prawa w Polsce.

Dzień później, 22 lipca, analogiczne stanowisko sformułował główny organ Watykanu, dziennik L'Osservatore Romano, krytykując Polskę, że wprowadza reformę „pomimo protestów publicznych i apeli Brukseli".

Kolejnego dnia, 23 lipca, prezydent Duda udał się na Jasną Górę, gdzie od paulinów otrzymał ryngraf maryjny. 24 lipca zawetował dwie główne ustawy reformujące sądownictwo. Tego samego dnia episkopat.pl opublikował list przewodniczącego Episkopatu, abpa Stanisława Gądeckiego, z podziękowaniem za oba weta, wraz z informacją, że Kościół popiera tzw. autentyczną demokrację oraz taki model trójpodziału władz, w którym żadna władza nie dominuje nad inną.



Co to wszystko znaczy?

Oczywiście można przyjąć, że w Trumpie zaszła jakowaś przemiana duchowa i rzeczywiście zafrasował się nad polskim sądownictwem i rządami prawa. Można przyjąć, że watykańska monarchia zatroskała się stanem demokracji w Polsce i tym, że Polska nie słucha Brukseli. Można wreszcie przyjąć, że prezydent Andrzej Duda wespół z episkopatem przerazili się skalą protestów i uznali za celowe przyblokowanie najbardziej sztandarowej, najbardziej fundamentalnej reformy PiS (genezą powstania Prawa i Sprawiedliwości był konflikt wokół ścigania przestępczości w okresie kiedy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński).

Ja jednak jestem sceptykiem wobec takich wyjaśnień.

Krytyka upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości przez rząd kraju w którym wybory sędziów są kwestią skrajnie polityczną, w którym nie ma niezależnej kasty sędziowskiej, w którym cały wymiar sprawiedliwości jest mocno uspołeczniony, to jakby krytyka za to, że Polska zmienia swój model wymiaru sprawiedliwości z romańsko-germańskiego na anglo-amerykański. Krytyka Trumpa dlatego jest niedorzeczna, że sam jeszcze niedawno miał głośny konflikt z amerykańskim Sądem Najwyższym, kiedy sędzina Gindburg z frakcji liberalnej zaczęła atakować Trumpa. „Jest wysoce niestosowne, by sędzia Sądu Najwyższego angażowała się w kampanię polityczną. Myślę, że to hańba dla sądu, który powinna ona przeprosić" — odparował Trump. Po jego stronie stanęły wówczas liberalne media, takie jak New York Times czy Washington Post, które grzmiały, że bez względu na to, co Trump robi i co sobą reprezentuje, sędzia Sądu Najwyższego nie może się udzielać politycznie. Sędzina położyła uszy po sobie i grzecznie przeprosiła. I teraz tenże Trump staje w obronie polskiego Sądu Najwyższego, który od zmiany władzy jest otwarcie zaangażowany w polemikę polityczną kraju! Kupy się to oczywiście nie trzyma.

Podobnie rzecz ma się z Watykanem jakoby zatroskanym o stan demokracji liberalnej w Polsce i przestrzeganie napomnień Brukseli. W Watykanie na tronie zasiada obecnie Franciszek, któremu politycznie bliżej jest do Putina, aniżeli do Brukseli czy demokracji. Kremlowski Sputnik nie bez przyczyny chwali się już po aneksji Krymu, że papież Franciszek uważa Putina za anioła pokoju. Brukselscy urzędnicy ze swojej strony też robią co mogą, by pokazać jak bardzo niepoważają papieża, jak choćby Juncker, który podszedł do Franciszka, jak Trump do tych przywódców, których poniża przy powitaniu.

I wreszcie skala protestów jako rzekoma przyczyna weta również nie brzmi zbyt poważnie. Wyraźnie bowiem widać, że realny opór społeczny maleje. Lipcowe protesty były przecież mniejsze niż ubiegłoroczne w których nie było żadnych kompromisów. Największe jak dotąd protesty były na początku w fazie walki wokół Trybunału Konstytucyjnego. Na „marszu miliona" 7 maja 2016 organizowanym przez KOD i partie opozycyjne, opozycyjny ratusz doliczył się ćwierć miliona ludzi (rządowa policja doliczyła się 45 tys., więc pewnie było coś po środku). Ani razu później nie było już takich szacunków: 240/45 tys. Obecnie, ten sam rzecznik ratusza, który dla walki o Trybunał podawał 240 tys. protestujących w stolicy, dla walki o Sąd Najwyższy podaje już 50 tys. . Policja podaje 14 tys. 50/14 tys. z 2017 to znacznie mniej niż 240/45 tys. z 2016. Na wyrost są więc tezy, że taka skala protestów jest sprawcza politycznie, tym bardziej, że istotny jest trend, a ten jest wyraźnie malejący.

Co to są poważne protesty? W Niemczech na ulicę wyszło 100 tys. ludzi, by zaprotestować przeciwko umowie CETA, a więc tyle, co w największych polskich protestach „w obronie demokracji". I demokratyczna władza niemiecka protestem się nie przejęła i umowę przyjęła. Snuje się w Polsce opowieści, że ów protest kilku dziesiątków tysięcy ludzi w stolicy groził polskim Majdanem. Tyle że w czasie Majdanu jednocześnie protestowało w Kijowie nawet 800 tys. ludzi. I to jest skala poważnego protestu o wymiarze sprawczym politycznie. W Warszawie przy 30-krotnie mniejszej skali niż w Kijowie nie było społecznego widma Majdanu.

Mówi się jednak, że walka o sądy zmobilizowała znacznie więcej młodych, że nie byli to już głównie emeryci, jak przy Trybunale. Czyli że nie jest to „stara gwardia w obronie koryta i przywilejów", lecz „coś zupełnie innego". Czyż jednak młodzi nie dominowali także w okresie czarnych protestów? Poza tym mamy wakacje, czyli okres, kiedy więcej młodych ma labę. Poza tym w okresie walki o reformę sądownictwa Dziennik Gazeta Prawna opublikował sondaż, który pokazał, że największe poparcie społeczne ma PiS w najmłodszej grupie wiekowej, 18-24 lata, w której 63,4% badanych popiera PiS, podczas kiedy PO+Nowoczesną ...zaledwie 3,5%.


W rzeczywistości kluczowe jest zupełnie co innego: zmiana trendów sondażowych. W czasie pierwszej największej fali protestów, w okresie walki o Trybunał, w sondażach poparcia dla partii politycznych niewiele się zmieniało i PiS cały czas deklasował konkurencję. PiS tracił poparcie w okresie walki o aborcję, kiedy Nowoczesna miała już niemal takie samo poparcie, jak partia rządząca. Czarne protesty wybuchły wskutek udanego fortelu Kukiza'15, który w kluczowym momencie zagłosował razem z PO, doprowadzając do odrzucenia społecznego projektu liberalizacji prawa i dopuszczając jedynie społeczny projekt zaostrzenia prawa, co było ewidentnym złamaniem obietnicy, że procedowane będą wszystkie społeczne projekty. Drugi kryzys poparcia miał miejsce w okresie walki o stanowisko „prezydenta Unii", kiedy sojusznicy Polski doprowadzili do osamotnienia głosu polskiego na arenie unijnej. Wówczas z kolei to PO niemal zbliżyła się już do PiS.

Zupełnie inaczej odbijają się na poparciu społecznym obecne protesty związane z walką o sądy. Okazuje się, że poparcie dla PiS nie tylko nie spada, nie tylko nie utrzymuje się na tym samym poziomie, ale rośnie o kilka punktów procentowych, co pokazały dwie różne sondażownie. Co to oznacza? O ile Trybunał był dla społeczeństwa generalnie obojętny, o tyle zwykłe sądy obojętne już nie są. Wzrost poparcia wskazuje na kierunek tej nieobojętności.

Jak to możliwe, że tak kontrowersyjna reforma daje wzrost poparcia? Odpowiedzią jest sondaż zaufania do polskiego sądownictwa. W całej III RP jedynie w okresie pierwszych rządów PiS był on pozytywny. Dziś pozytywnie ocenia je jedynie 28% Polaków, podczas kiedy 49% negatywnie.


Jeśli zatem uznamy zgodnie z prawdą, że to nie skala protestów zadecydowała o przyhamowaniu reformy sądów, lecz wolta sojuszników, USA i Kościoła, która mimo wszystko nie może być związana z obawą o demokrację, którą owi sojusznicy się dotąd nie przejmowali, to jak można to wyjaśnić?

Polityczny wymiar warszawskiej katechezy Trumpa

By to zrozumieć trzeba wrócić do wizyty Trumpa na szczycie Trójmorza oraz do jego głośnej mowy warszawskiej. Komentatorzy po obu stronach barykady politycznej uznali wizytę za zapowiedź jakiegoś nadzwyczajnego sojuszu strategicznego pomiędzy Trumpem a PiSem, wymierzonego głównie w UE oraz liberalny Zachód. Moim zdaniem był to wniosek całkowicie bezpodstawny.

Wizyta Trumpa miała zupełnie inny charakter niż się powszechnie sądzi. Zaskoczyło mnie to, ponieważ sądziłem, że głównym celem krytyki Trumpa będą Niemcy, tymczasem okazało się, że była to Rosja. W swoim przekazie wizyta była kompletnie niespójna. Na spotkaniu Trójmorza Trump zachowywał się jak nieco natrętny komiwojażer, którego głównym pragnieniem jest sprzedaż własnego produktu. Tymczasem przed pomnikiem Powstania Warszawskiego Trump wygłosił spektakularną mowę cywilizacyjną o takim charakterze, jakiego się już dziś nie słyszy. Nie tylko zniknął wówczas Trump komiwojażer, ale i polityk, a objawił się Trump katechon cywilizacyjno-religijny. Ponieważ w polskiej przestrzeni publicznej mało kto zna prace czołowego polskiego teoretyka cywilizacji, Konecznego, [ 1 ] więc mało kto uświadamia sobie, jak wyjątkowa była to apoteoza cywilizacji łacińskiej (przejawem tej ignorancji były dziennikarskie komentarze jakoby mowa warszawska zawierała groch z kapustą, bo obok lekcji historii wymieszała krytykę biurokracji — podczas kiedy był to właśnie kanon tzw. cywilizacji łacińskiej według Konecznego).


1 2 3 4 Dalej..
 See comments (29)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Uważam Konecznego za jednego z najwybitniejszych teoretyków cywilizacji, ale jego teoria nie jest już adekwatna wobec dzisiejszej wiedzy historycznej.

«    (Published: 26-07-2017 Last change: 27-07-2017)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 10135 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)