The RationalistSkip to content


We have registered
200.145.045 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room » Publishing novelties

Kerim czyli pesymizm [2]
Author of this text:

- Był pan więc od dziecka dwujęzyczny?

- Nie, znam kurdyjski i arabski, ale nie tak dobrze jak niemiecki. Wtedy taka dwujęzyczność nie była w Niemczech Demokratycznych mile widziana.

— Ale Irak zna pan dobrze?

- Regularnie jeździliśmy na wakacje do rodziny. Licznej, jak to u nas. Mieszkającej w różnych miejscowościach. Dopiero w ostatnich latach trzeba było ograniczyć wyjazdy, a im bliżej Bagdadu, tym gorzej.

- Czy bohater pana książki, Kerim, ma jakiś swój prototyp w życiu? Czy to raczej kompilacja różnych znanych panu osób?

- Raczej to drugie. Kerim to postać fikcyjna, ale złożona z cech różnych osób, które poznałem w życiu. Jeździłem do Iraku, rozmawiałem z wieloma ludźmi, zaglądałem do kawiarenek internetowych tu, w Berlinie, gdzie całymi dniami przesiadują imigranci oczekujący na decyzje auslaenderamtu co do ich dalszych losów. Rozmawiałem nawet z byłymi „wojownikami boga".

— I tak narodził się pomysł na książkę? Czy pamięta pan ten moment?

- Pamiętam jak któregoś razu w czasie podróży przez Irak znalazłem się w restauracji, która  właściwie była straszną ciemną pieczarą, osmaloną dymem i przesiąkniętą ciężką oleistą wonią niezliczonych dań przygotowywanych przez kucharza na oczach wszystkich na czymś w rodzaju paleniska. Pomyślałem sobie wtedy, że opisujemy ludzi żyjących w średniowieczu, a nie opisujemy nam współczesnych...

- Niedawno, po ukazaniu się książki Thilo Sarrazina „Deutschland schafft sich ab", „Niemcy likwidują się same", rozpętała się w Niemczech dyskusja na temat muzułmańskich imigrantów, czy zapraszano pana do udziału w debatach?

- Nie, ale pilnie się im przysłuchiwałem. Cóż, zderzenie dwóch kultur tak odrębnych jak kultura islamu i kultura chrześcijańskiej Europy, to bolesny proces, politycy tacy jak Sarrazin będą próbowali coś ugrać na tym nasilającym się zjawisku społecznym. Europa widzi islam jako monolit, a to bardzo zróżnicowane grupy i ludzie. Po części przedstawiam tę różnorodność w mojej książce. Ojciec Kerima jest właściwie praktykującym niewierzącym muzułmaninem. Ale kontrola społeczna w krajach muzułmańskich jest tak silna, że nie sposób się wyłamać z tradycji, trzeba się pokazywać w meczecie, modlić się ze wszystkimi. Trochę inaczej, choć też niełatwo dla muzułmanina, jest poza granicami ojczyzny.

- Szacuje się, że do Europy dostaje się drogą nielegalną około pół miliona imigrantów rocznie, wśród nich jest pana bohater, Kerim, czeka go ciężki los, czy nie byłoby lepiej, gdyby został w domu?

- Młodzi mężczyźni z Iraku praktycznie nie mają wyboru, już jako mali chłopcy wiedzą, że jak tylko dorosną, trafią albo do którejś ze zwalczających się ugrupowań, albo muszą wyemigrować. Taki jest ich los. Kobiety rodzą synów po to, by ich opłakiwać, bo albo idą walczyć i giną, albo wyjeżdżają i nie wracają. Tradycja mówi, że rodzina jest bardzo ważna, ale te pierwotne struktury społeczne są rozbite, panuje głód i poczucie braku perspektyw, Europa wydaje się być rajem na ziemi. Nikt nie wie, jak to jest być emigrantem, jaka droga do tego prowadzi, dopóki nie przekona się na własnej skórze. A wtedy już praktycznie nie ma odwrotu.

- Dlatego książka Sarrazina cieszyła się takim powodzeniem, ale wszyscy wiemy, jak bardzo niebezpieczny jest to kierunek.

- Tak, książkę Sarrazina kupiło już ponad milion czytelników. Znamienne jest, że do roku 1945 najbardziej poczytną książką był „Mein Kampf" Hitlera, a po 1945 właśnie „Deutschland schafft sich ab" Sarrazina. I to w tak krótkim czasie od jej ukazania się. Muzułmanie w Europie to bardzo poważny problem, ale nie da się go rozwiązać populistycznymi metodami. Sarrazin krytykuje cudzoziemców, że nie uczą się języka, nie chcą się integrować, ale który Niemiec chce mieć Turka za swojego szefa?

— A co sądzi pan o problemach Francji z imigrantami? To wygląda inaczej, niż w Niemczech, bo są to ludzie z dawnych kolonii francuskich, mają francuskie paszporty, mówią po francusku, a jednak Francja sobie z nimi nie radzi...

- Właśnie na przykładzie Francji widać, jak bardzo Sarrazin się myli. Francuscy imigranci znają język, a jednak jest wśród nich duże bezrobocie, duża przestępczość, mieszkają w najgorszych dzielnicach, awans społeczny mają bardzo utrudniony. Posługują się tym samym językiem, co rdzenni Francuzi, chodzą do francuskich szkół, ale ich szanse na przyszłość są o wiele gorsze. Dlatego czują się obywatelami drugiej kategorii. I takimi są. Z drugiej strony działania muzułmańskich ekstremistów powodują, że sympatia społeczeństw europejskich dla idei wielokulturowości stopniała. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić, nikt nie wie, na tej niepewności wypływają takie groźne pomysły, jak Sarrazina, że niektóre narody są genetycznie gorsze od innych. To na pewno będzie dużym wyzwaniem dla pokoleń przyszłości. Ale sytuacja jest inna, niż wtedy, gdy narodził się antysemityzm z jego chorymi ideami dzielącymi ludzi na nadludzi i podludzi. Dziś to rdzennych Niemców, tych, dla których pochodzenie jest tak bardzo ważne, nazywa się z lekkim przekąsem „Biodeutsche", „biologiczni Niemcami". To oni w ich niechęci do mieszania się ludzi różnych kultur są śmieszni i nieżyciowi. Tego procesu nie da się zatrzymać, ważniejsze jest, żeby odbywał się bez ofiar.

- Bohater pana książki jest właściwie antybohaterem, trudno go sobie stawiać na wzór, ale jednak wzbudza sympatię, czytelnik się z nim identyfikuje.

- Powołując do życia Kerima, irackiego Kurda, niewykształconego chłopca z prostej rodziny, któremu żołdacy Saddama zabijają na jego oczach ojca, ot, tak, za nic, chciałem czytelnikom mojej książki przybliżyć tego „innego", z innej części świata, innej kultury. Nie chciałam go tłumaczyć, czy usprawiedliwiać, ale chciałem pokazać, jaka droga prowadzi do tego, że ktoś staje się członkiem fundamentalistycznej grupy bojowej, nawet jeśli wcale tego nie chce. Nie umniejsza to jego czynów, ale zrozumienie, jak to się dzieje, że ktoś się ich dopuszcza, być może przyczyni się do zablokowania dróg prowadzących do takiego tragicznego przecież losu, taką mam nadzieję.

- Pana „Czarny statek" porównuje się do najważniejszych powieści w literaturze, pana, jako pisarza, do tych, którzy najwnikliwiej opisywali złożoność losu ludzkiego, do Wiktora Hugo, do Dostojewskiego… Kerim jest niby zwykłym kurdyjskim chłopcem, ale wpisuje się w poczet najbardziej znaczących literackich postaci z ich egzystencjalnymi dylematami, z ich uwiązaniem losem i ich poszukiwaniem wolności.- Kerim, tak jak inni moi bohaterowie, jest postacią właściwie niepozytywną, nie jest nieprzeciętny, jest niedookreślony, nie ma żadnych szczególnych właściwości, wplątany jest w wir wydarzeń, których w gruncie rzeczy nie rozumie, przydarzają mu się sytuacje, w których nie ma wyboru, może tylko reagować. Kiedy wreszcie postanawia i robi coś sam, to też nie jest to decyzja do końca świadoma, przemyślana, działa, bo musi, szarpie się, popełnia błędy. Tacy bohaterowie są o wiele bardziej interesujący dla pisarza. Myślę, że gdybym żył tuż przed drugą wojną światową, interesowałoby mnie, jak zostaje się mordercą na usługach hitleryzmu. I znowu, nie po to, żeby w jakikolwiek sposób go odciążyć, ale żeby zrozumieć, jak zwykli ludzi stają się groźnymi przestępcami wojennymi. Co ich do tego doprowadza.

- Thilo Sarrazin czarno widzi przyszłość, za sto lat Niemcy jako naród przestaną istnieć, lub przynajmniej znacząco zgłupieją. A pana zdaniem jaki będzie świat za sto lat?

- Na pewno inny. I na pewno wydarzenia następnych stu lat nie będą należeć do najłagodniejszych. Czeka nas trudny wiek.

Sherko Fatah (ur. 1964) jest niemieckim pisarzem o nieniemieckim imieniu i nazwisku — po ojcu Kurdzie z północnego Iraku. Niemiecka rodzina matki pochodzi z Prus Wschodnich, z krainy zwanej Masurien, czyli obecnie polskich Mazur. Sherko urodził się i wychowywał w Berlinie Wschodnim, jako 11-latek wyemigrował wraz z rodziną do Niemiec Zachodnich a konkretniej zamieszkał po drugiej stronie muru dzielącego Berlin, czyli przeprowadził się z jednej ulicy na inną tego samego miasta. Dziś mieszka — ponownie — we wschodniej dzielnicy połączonego Berlina. Jako dziecko mieszkał też krótko w Wiedniu z rodzicami. Studiował filozofię i historię sztuki. „Czarny statek" jest jego czwartą powieścią.

*tłumaczenie tytułu moje, książka nie została wydana po polsku


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kanonizacja Jana Kantego
Racjonalizm, empatia i prawa człowieka

 Comment on this article..   


« Publishing novelties   (Published: 04-03-2011 Last change: 05-03-2011)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Elżbieta Binswanger-Stefańska
Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie.

 Number of texts in service: 56  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Odyseja nadziei i smutku
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 1077 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)