|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Aptekarskie sumienie Author of this text: Paulina Łopatniuk
Klauzula sumienia — szczególna regulacja prawna (zawarta w ustawie o zawodach
lekarza i lekarza dentysty) pozwalająca lekarzom na odmowę świadczenia pewnych,
legalnych w naszym kraju usług, jeśli kolidują z nakazami sumienia — na dobre
(czy może bardziej na złe) zadomowiła się już w naszej świadomości. Kobiety,
wybierając się do ginekologa, pamiętają, że ten ma prawo odmówić im wypisania
recepty na środki antykoncepcyjne tudzież założenia tzw. „spirali". Zdają też
sobie sprawę, że znalezienie lekarza skłonnego do przepisania preparatów
zaliczanych do antykoncepcji postkoitalnej (pigułka „po stosunku" — na naszym
rynku Postinor i Escapelle, wbrew niektórym „prolajfowym" sugestiom środki
zupełnie innego typu niż nielegalne w Polsce preparaty wczesnoporonne) w czasie
gwarantującym skuteczne działanie może graniczyć z cudem. Dość powszechnie znane
są rozmaite anegdoty na temat etatowości sumienia lekarskiego działającego ze
szczególną siłą podczas pracy w placówkach świadczących usługi kontraktowane
przez NFZ, czyli w powszechnym mniemaniu darmowe. Gdy studiowałam, furorę robiła
opowieść kolegi z roku o reakcji ginekologa spytanego podczas zajęć o możliwość
wypisywania Postinoru pacjentkom — „Drogi kolego, do wypisywania tego typu
preparatów służą gabinety prywatne".
Tak, działanie lekarskiej klauzuli sumienia wykorzystywanej przeciwko tak
aborcjom, jak i antykoncepcji czy nawet badaniom prenatalnym (wszak nigdy nie
wiadomo czy ich wynik nie posłuży wyrodnej matce do usunięcia uszkodzonego
płodu) zasługuje właściwie na
własną opowieść. Tymczasem jednak o podobną regulację zaczęli się dopominać się
polscy farmaceuci, a konkretniej -
Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich.
Katolickim farmaceutom ciąży niezmiernie obecne prawo, mianowicie ustawa z dnia
6 września 2001 r. (prawo farmaceutyczne), która stwierdza, że:
Art. 95. 1. Apteki
ogólnodostępne są obowiązane do posiadania produktów leczniczych i wyrobów
medycznych w ilości i asortymencie niezbędnym do zaspokojenia potrzeb
zdrowotnych miejscowej ludności ze szczególnym uwzględnieniem leków
refundowanych, na które ustalono limit ceny na podstawie odrębnych przepisów, z zastrzeżeniem ust. 2.
2. Wojewódzki inspektor farmaceutyczny na wniosek kierownika apteki może zwolnić
aptekę z prowadzenia środków odurzających grupy I-N i substancji psychotropowych
grupy II-P.
3. Jeżeli w aptece ogólnodostępnej brak poszukiwanego produktu leczniczego, w tym również leku recepturowego, farmaceuta, o którym mowa w art. 88 ust. 1,
powinien zapewnić jego nabycie w tej aptece w terminie uzgodnionym z pacjentem.
Co więcej, zgodnie z ustawą (Art. 86) na pracownikach aptek ciąży obowiązek
udzielania informacji na temat produktów leczniczych i wyrobów medycznych.
Obecnie zatem farmaceuta nie ma prawa odmówić sprzedaży hormonalnych preparatów
antykoncepcyjnych, prezerwatyw czy
antykoncepcyjnych wkładek wewnątrzmacicznych (tzw. spiral), ma za to obowiązek
udzielania na ich temat informacji pacjentom oraz sprowadzenia w ustalonym z klientem terminie produktów tymczasowo w aptece niedostępnych. Prawo przewiduje
zresztą sankcje dla placówek, które powyższych regulacji nie przestrzegają
(Art. 103):
Wojewódzki inspektor farmaceutyczny może cofnąć
zezwolenie, jeżeli:
(...)
3) apteka nie zaspokaja w sposób uporczywy potrzeb ludności w zakresie wydawania
produktów leczniczych
Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich pragnie tę sytuację zmienić i pozbyć się
niewygodnego obowiązku. Na założonej w tej intencji stronie internetowej (http://www.sumienie-farm.pl)
możemy przeczytać:
„Farmaceuci są zmuszani do sprzedawania środków farmakologicznych niszczących
ludzką płodność lub zabijających zarodek ludzki w początkach jego istnienia.
Jest to objaw poważnej dyskryminacji, której doświadczają polscy farmaceuci,
pozbawieni prawa do korzystania z klauzuli sumienia."
Wszystko wskazuje na to, że aptekarze katoliccy planują zastąpić rzekomą
dyskryminację polskich farmaceutów realną dyskryminacją pacjentek i pacjentów,
którzy katolikami nie są bądź nie zgadzają się z rygorystyczną interpretacją
katolickich powinności. Czemu piszę o rzekomej dyskryminacji? Nikt religijnego
aptekarza nie zmusza do stosowania preparatów antykoncepcyjnych, nikt także nie
oczekuje odeń aprobaty dla wyborów światopoglądowych klientów. Od niego wymaga
się jedynie dystrybucji środków medycznych akceptowanych przez prawo i dostarczania rzeczowej informacji na ich temat — to podstawa obowiązków
zawodowych farmaceuty. Zastosowanie zdobytej informacji czy zakupionych leków to
kwestia sumienia pacjenta.
Można by zastanawiać się, czy właściciel apteki prywatnej nie powinien mieć prawa
decydowania o swoim asortymencie, jednak apteka nie jest traktowana przez prawo
jak zwykły sklep. Ustawa wyraźnie mówi:
Art. 86. 1. Apteka
jest placówką ochrony zdrowia publicznego, w której osoby uprawnione świadczą w szczególności usługi farmaceutyczne, o których mowa w ust. 2.
2. Nazwa apteka zastrzeżona jest wyłącznie dla miejsca świadczenia usług
farmaceutycznych obejmujących:
1) wydawanie produktów leczniczych i wyrobów medycznych, określonych w odrębnych przepisach;
2) sporządzanie leków recepturowych, w terminie nie dłuższym niż 48 godzin
od złożenia recepty przez pacjenta, a w przypadku recepty na lek recepturowy
zawierający środki odurzające lub oznaczonej „wydać natychmiast" — w ciągu 4
godzin;
3) sporządzenie leków aptecznych;
4) udzielanie informacji o produktach leczniczych i wyrobach medycznych.
Właściciel apteki godzi się zatem prowadzić biznes
bardzo konkretnej, ściśle zdefiniowanej przez prawo natury i na sam wolny rynek
powoływać się nie może, wszak nie sprzedaje jogurtów (nawet zresztą sprzedaż
jogurtów obwarowana jest pewnymi ograniczeniami prawnymi) . Można też rozważać
rację bytu klauzuli sumienia jako zasady indywidualnej, dotyczącej konkretnego
pracownika (tak działa klauzula lekarska — szpital jako placówka nie może
zadeklarować, iż aborcji się w nim nie wykonuje, do odmowy mają prawo jedynie
poszczególni lekarze). Farmaceuta żądający prawa odmowy sprzedaży części
asortymentu działałby jednak w takiej sytuacji na oczywistą niekorzyść
pracodawcy, wymuszając na nim zatrudnienie dodatkowych pracowników, którzy
sprzedawaliby produkty objęte klauzulą. W takiej sytuacji zakaz dyskryminacji
religijnej zatrudnianych de facto wymuszałby na właścicielu apteki przyjmowanie
potencjalnie niepełnowartościowych pracowników generujących straty finansowe i ryzyko sankcji prawnych. Sankcje prawne grożące aptekom wynikają zresztą nie
tylko ze względu na bagatelizowane przez środowiska katolickie „prawo do seksu"
(a katolicki farmaceuta nie o życie seksualne pacjentów wszak dba, a o ich
zdrowie, jak się za chwilę okaże — również zdrowie moralne), bo choć nie każdy o tym pamięta, hormonalne środki antykoncepcyjne nie służą medykom jedynie do
zabezpieczania pacjentek przed niechcianą ciążą, ale też do leczenia konkretnych
zaburzeń endokrynologicznych, dalece nie każda zaś obywatelka chętna będzie do
publicznego przekonywania aptekarskiej strażniczki moralności o planie słusznego
etycznie zastosowania nabytych preparatów.
Skomentował to swego czasu dr
Grzegorz Południewski, ginekolog i prezes Polskiego Towarzystwa Rozwoju Rodziny:
„Jest to skandaliczne, aby inna osoba niż lekarz mogła wpływać na proces
leczenia pacjentek. Zawód farmaceuty jest specyficzny, a jeśli osoba nie potrafi w pełni zaopatrzyć pacjenta w środki lecznicze, to zwyczajnie powinna się z takiego zawodu wycofać."
Przy czym nieprawdą jest jakoby wycofanie się farmaceuty ze sprzedaży lekarstw w ogólnodostępnych aptek zamykało mu drogę kariery zawodowej, dostępne dlań
pozostają inne ścieżki rozwoju — jeśli pragnie pozostać przy dystrybucji
preparatów medycznych, istnieją przecież apteki wewnątrzszpitalne, istnieje
opcja przedstawiciela farmaceutycznego (a nie wszystkie firmy z tej branży
zajmują się antykoncepcją), poza obszarem dystrybucji pozostaje olbrzymi rynek
farmakologicznych badań naukowych.
Klauzula sumienia dostępna lekarzom jest ograniczona obowiązkiem wskazania
alternatywy — innego lekarza lub placówki, która będzie skłonna wykonać usługę,
której pacjentowi odmówiono; ma to zapewniać kompromis pomiędzy wymogami
sumienia lekarza a prawami pacjenta. Wyobraźmy sobie zatem zastosowanie
podobnego rozwiązania przez farmaceutów. Czy pacjentka usłyszy- „Nie wydam pani
tego leku, kłóci się to z moimi zasadami moralnymi. Proszę spróbować u koleżanki z sąsiedniego okienka"? Albo „Niestety, nie mogę pani wydać tego preparatu, moja
religia mi na to nie pozwala. Najbliższa czynna apteka, w której może go pani
nabyć mieści się dwie przecznice stąd"? To nie brzmi aż tak źle (o ile pacjentka
nie jest mieszkanką małego miasteczka z najbliższą czynną apteką 50km dalej — w tej dziedzinie perspektywa wielkomiejska bardzo wykrzywia spojrzenie), prawda?
Nie takie jednak są intencje aptekarzy. Małgorzata Prusak, farmaceutka i teolożka z gdańskiego oddziału Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich
podkreśla,
że „pracownicy
aptek należący do Stowarzyszenia nie chcą mieć obowiązku wskazania miejsca,
gdzie pacjent może nabyć te medykamenty, ponieważ wtedy także braliby udział w całym procederze".
Zatem sumienie pracownika apteki miałoby stać bezapelacyjnie powyżej praw
pacjenta. Dziwne? Ewentualne wątpliwości wzbudzone podobnym postawieniem sprawy
rozwikłać pomaga w prosty sposób pani Prusak, która w wywiadzie udzielonym w 2009 roku
Naszemu Dziennikowi
tłumaczyła:
„Moja odpowiedzialność wiąże się też z troską o dobro ostateczne kobiety
przychodzącej do apteki."
Zdawałoby się, że główny ciężar troski o dobro ostateczne, rozumiane w sensie
religijnym, winien leżeć w gestii samej pacjentki i tych, których ona sama
wybierze sobie za „przewodników duchowych", a próba ingerencji w decyzje
„ostateczne" klienta jest niedopuszczalnym przekraczaniem granic, trzeba jednak
pamiętać, że niektórzy odczuwają przemożną potrzebę jeśli nie bezpośredniej
ewangelizacji innych, to
przynajmniej ograniczania w ramach swych możliwości prawa bliźnich do
podejmowania szkodliwych moralnie decyzji. Ciekawe, że w swej trosce zdają się
iść dalej nawet niźli oficjalne głowy swoich religii. Po niedawnej wypowiedzi
papieskiej, w której to Benedykt XVI przyznawał, że istnieją sytuacje, w których
zastosowanie prezerwatywy może być, mimo całej swej niewłaściwości, lepszym
moralnie wyborem niż rezygnacja z niej, katolicka farmaceutka żądająca prawa do
odmowy sprzedaży kondomów zdaje się być bardziej rygorystyczna niż jej oficjalny
„pasterz". Złośliwa imaginacja
podsuwa mi obraz apteki, kolejki do okienka i miłej pani zapytującej klienta
stojącego przed kontuarem i próbującego dokonać wątpliwego moralnie zakupu: „Czy
jest pan może męską prostytutką? Tylko w tym przypadku mogę panu sprzedać tę
obrzydliwą rzecz". Groteska? Kpiny na wyrost? Niekoniecznie — już w tej chwili w sieci nietrudno znaleźć skargi kobiet upokorzonych odmową sprzedaży Postinoru w kolejnych aptekach czy publicznymi (w obliczu innych klientów) deklaracjami
aptekarek, iż żądane preparaty są niezgodne z ich systemem wartości. Być może
pani Prusak nie spotkała dotąd na swej zawodowej drodze pacjentów wystarczająco
asertywnych, by złożyć skargę do samorządu zawodowego sprawującego pieczę nad
farmaceutami, być może też mało który klient świadom jest bezprawności poczynań
jej i jej podobnych bojowników o wolność aptekarskich sumień. A szkoda.
« (Published: 05-03-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1080 |
|