|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
Odpowiedź na krytyki [4] Author of this text: Sam Harris
Translation: Julian Jeliński
Zastanówmy się, jak
ocenialibyśmy sytuację, w której wszyscy w cudowny sposób zaczynają działać
tak, by maksymalizować kolektywny dobrostan? Wyobraźmy sobie, że dzięki
nadzwyczajnym przełomom w technologii, ekonomii, zdolnościom politycznym,
tworzymy na ziemi prawdziwą utopię. Nie muszę mówić, że nie byłaby ona
nudna, ponieważ mądrze uniknęlibyśmy stworzenia nudnej utopii. Stworzylibyśmy
globalną cywilizację o zdumiewającej kreatywności, bezpieczeństwie i szczęściu. Okazałoby
się jednak, że ci sami ludzie nie
byli gotowi na ten raj na ziemi, gdy już nadszedł. Część z nich byłaby
psychopatami, którzy, pomimo że korzystają z ogólnej zmiany w jakości życia,
wciąż z chęcią włamują się od czasu do czasu do domów swych sąsiadów
by ich torturować. Część z nich miałaby preferencje, których nie dałoby się
pogodzić z rozkwitem całych społeczeństw: pomimo starań, Kim Dżong Il nie
potrafiłby pozbyć się wrażenia, że jego koniak nie smakuje już tak dobrze,
gdy miliony ludzi nie głodują za bramą jego pałacu. Ale dzięki rozwojowi
nauki bylibyśmy w stanie zmienić preferencje tego typu. A nawet bezboleśnie
dostarczylibyśmy każdemu „uaktualnienie oprogramowania". Teraz cały
gatunek jest przystosowany do życia w globalnej cywilizacji, która jest
maksymalnie bezpieczna, pełna rozrywki, interesująca i wypełniona miłością.
Wydaje mi się, że ten
scenariusz przecina obawę, że koncepcja dobrostanu może opuścić coś, o co
warto się troszczyć, ponieważ jeżeli troszczysz się o coś, co nie jest
zgodne ze szczytem ludzkiego rozkwitu, to zakładając niezbędne zmiany w twoim
mózgu zrozumiesz, że myliłeś się robiąc to. Myliłeś w jakim sensie? Myliłeś w tym sensie, że nie wiedziałeś, co tracisz. Tu leży sedno mego argumentu:
twierdzę, że muszą istnieć granice ludzkiego dobrostanu czekające, aż je
odkryjemy, a pewne zainteresowania i preferencje czynią nas ślepymi na nie.
Niemniej jednak,
Blackford ma rację zwracając uwagę na fakt, iż nasze podejście do moralności z reguły nie wymaga, byśmy maksymalizowali globalny dobrostan. Jesteśmy do
pewnego stopnia egoistami, brakuje nam pełnej wiedzy na temat konsekwencji
naszych działań, a nawet gdy posiadamy taką wiedzę, nasze zainteresowania i preferencje często prowadzą do ignorowania jej. Ale te fakty przesłaniają
poważniejsze pytania: w jakim sensie działanie może być moralnie dobre? I co
to znaczy sprawić, by działanie dobre było lepszym?
Na przykład, wydaje mi
się czymś dobrym kupić mojej córce prezent urodzinowy, zważywszy na to, że
uczyni to nas oboje szczęśliwymi. Mało kto skrytykowałby mnie za
wykorzystanie części mego czasu i pieniędzy w ten sposób. Ale co z wszystkimi tymi dziewczynkami na świecie, które w tym momencie tragicznie
cierpią przez brak zasobów? W tym miejscu etyk typu Peter'a Singer'a
zaatakuje, twierdząc, że w kupowaniu przeze mnie prezentu córce jest coś
moralnie wątpliwego, a nawet nagannego, biorąc pod uwagę moją wiedzę ile
dobrego mój czas i pieniądze mogłoby przynieść innym. Co powinienem zrobić?
Argumentacja Singera sprawia, że czuję się zakłopotany, ale tylko na chwilę.
Czy muszę przygotowywać filozoficzną obronę mojego wąskiego punktu
widzenia? Możliwe. A może stanowisko Singera nie zawiera pewnych ważnych
szczegółów: co by się zdarzyło, gdyby każdy w rozwiniętym świecie
przestał kupować prezenty urodzinowe? Czy najlepsza z ludzkich cywilizacji nie
rozpadłaby się dla tej najgorszej? Jak możemy rozdzielać zasoby dla rozwijającego
się świata jeżeli nie stworzymy wcześniej tych zasobów? Te refleksje,
egoistyczne, choć nie tylko, wraz z tysiącem innych faktów dotyczących mego
umysłu, dla których Sean Carroll wciąż nie ma „wzorca", sprawiają,
że znajduję się w sklepie z zabawkami szukając czegokolwiek, co nie jest różowe.
Więc — tak — to prawda,
moje myśli na temat globalnego dobrostanu na niewiele się w tym
przypadku zdały. I Balckford ma rację mówiąc, że większość ludzi nie osądziłaby
mnie za to. Ale co jeżeli istniałby sposób by kupić mojej córce prezent i jednocześnie wyleczyć inną dziewczynkę z nowotworem bez dodatkowych kosztów?
Czy to nie byłoby lepsze, niż tylko kupienie prezentu? Załóżmy, że
odrzuciłem tę możliwość mówiąc: „Co mi to da? Nie obchodzą mnie
inne dziewczynki i ich nowotwory". Tylko w oparciu o założone implicite
pojęcie globalnego dobrostanu możemy oceniać moje zachowanie, jako mniej
dobre, niż mogłoby być. To prawda, że w tej chwili nikt nie wymaga ode mnie
bym spędzał czas starając się w każdym przypadku maksymalizować globalny
dobrostan, ani ja nie wymagam tego od siebie, ale jeżeli globalny dobrostan mógłby
być maksymalizowany, to byłoby lepiej (zgodnie z definicją
„lepiej", która ma jakikolwiek sens).
Wydaje mi się, że
czymkolwiek są nasze preferencje i zdolności teraz, nasze przekonania na temat
dobra i zła wciąż muszą odnosić się do tego, co jest ostatecznie możliwe
dla ludzi. Nie możemy myśleć o tej głębszej rzeczywistości koncentrując
się na ograniczonym pytaniu, co osoba „powinna" zrobić w szarych
strefach życia, w których spędzamy większość naszego czasu. Jednakże,
skrajności ludzkich doświadczeń rzucają tu sporo światła: czy talibowie
mylą się w kwestii moralności? Tak. Naprawdę się mylą? Tak. Czy możemy
tak powiedzieć z perspektywy nauki? Tak. Jeżeli wiemy cokolwiek o ludzkim
dobrostanie, a to co wiemy to, że talibowie nie prowadzą nikogo, w tym samych
siebie, na żaden ze szczytów na krajobrazie moralności.
W końcu, Blackford
dowodzi, jak wielu przed nim, że porzucenie pojęcia prawdy moralnej „nie
przeszkadza nam rozwijać spójnej, racjonalnej krytyki różnych systemów
praw, zwyczajów lub zasad moralnych, a także przekonywać innych, by przyjęli
nasze krytyki".
W szczególności, możliwa jest krytyka tradycyjnych
systemów moralności w obszarze, w którym są srogie i okrutne, zamiast dawać
większości z nas to, czego (całkiem racjonalnie) oczekujemy od moralnej
tradycji: na przykład, że zmniejszają cierpienie, regulują konflikty i dostarczają osobistego bezpieczeństwa i społecznego współdziałania, jednocześnie
pozwalając jednostkom na istotny stopień swobody by mogły żyć, tak jak
sobie życzą.
Obawiam się, że widziałem
już zbyt wiele dowodów zaprzeczających przesadnemu optymizmowi Blackforda na ten
temat. Ciągle zauważam, że ludzie, którzy podzielają jego pogląd, są o wiele mniej trzeźwo myślący i zaangażowani, niż (moim zdaniem) powinni być,
gdy zderzają się z patologiami moralnymi — szczególnie tymi dotyczącymi
innych kultur — właśnie dlatego, że sądzą, iż nie ma żadnego głębszego
powodu, w jakim jakiekolwiek zachowanie, czy system myśli
może być uznany, za patologiczny. Jeżeli nie zrozumiesz, że ludzkie zdrowie
jest dziedziną, o której możemy wypowiadać prawdziwe twierdzenia — i to niezależnie
od tego, jak trudno jest zdefiniować pojęcie „zdrowia" — niemożliwe
jest klarowne rozważanie choroby. Twierdzę, że to samo można powiedzieć o moralności. I dlatego napisałem na ten temat książkę...
Tekst oryginału
Sam Harris (blog), 29 stycznia 2011
1 2 3 4
« Publishing novelties (Published: 25-04-2011 Last change: 27-04-2011)
Sam HarrisAutor bestsellerowej ("New York Times"), wyróżnionej PEN Award książki - "The End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason" (2005) oraz "Letter to a Christian Nation" (2006). Ukończył filozofię na Uniwersytecie Stanforda, studiował poza tym religioznawstwo, obecnie pracuje nad doktoratem z zakresu neuronauki. Udziela się medialnie w radio i telewizji, ostrzegając o niebezpieczeństwach związanych z wierzeniami religijnymi we współczesnym świecie. Mieszka w Nowym Jorku. Private site
Number of texts in service: 28 Show other texts of this author Newest author's article: Tajemnica świadomości | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1204 |
|