|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Casus Groër Author of this text: Edward Pietrzak
Publiczne oskarżenia najwyższego zwierzchnika
Kościoła arcybiskupa Wiednia, 76 — letniego Hansa Hermanna Groëra, o utrzymywanie
stosunków homoseksualnych i molestowanie nieletnich, doprowadziły do największego
kryzysu tej instytucji w historii powojennej. Niepodważalnych dowodów winy kardynała
brak, ale jego milczenie odbieranejest przez media jednoznacznie: „Groër
nie ma nic na swoją obronę. Wskutek tej afery Kościół poniósł niepowetowane
szkody. Utracił wiarygodność i autorytet…" — tak w kwietniu 1995
roku pisał Paweł Lisicki w korespondencji z Wiednia dla „Rzeczpospolitej".
Zaczęło się od tego, że tygodnik austriacki
„Profil" opublikowałmateriały świadczące o pedofilskich skłonnościach
kardynała Groëra. Dotoczyło to okresu, kiedy ów benedyktyn był dyrektorem niższego
Seminarium w Hollabrunn. Główny świadek, Josef Hartmann, stwierdził, że jako
czternastolatek był zmuszony przez Groëra do stosunków seksualnych. Utrzymywał
je z Groërem aż do 1979 roku tzn. przez.. 6 następnych lat. Niektórzy absolwenci
seminarium potwierdzili, że skłonności seksualne Groëra były powszechnie im
znane. Ale nikt nie miał odwagi publicznie o tym mówić. Hartmann, po 20 latach,
przełamał mur milczenia.
Następnie Gunthild Ritschl ujawniła w 1995
roku na łamach prasy wszystko to, co powiedział jej przed paru laty zbiegły z opactwa Göttweig 42 — letni brat zakonny. Ten człowiek, któremu jej
rodzina udzielił schronienia po jego ucieczce z opactwa, opowiedział o swym
związku erotycznymz Hansem Hermannem Groërem , który rozpoczął się w
1975 roku i trwał przez wiele lat: „To co wtedy działo się w tym opactwie,
przekracza ludzkie wyobrażenia" — oświadczyła Ritschl w prasie.
Groër tak uzależnił psychicznie tego młodego człowieka, że robił z nim, co chciał. W końcu zakonnik nie wytrzymał tegoi 17 października 1993 roku stanął u drzwi jej wiedeńskiego mieszkania. Znali się bowiem już wcześniej z jej pielgrzymek
do tego opactwa. Ten brat zakonny nadawał się już wtedy tylko do szpitala psychiatrycznego.
W 1996 roku odwołano Groëra „za karę"
ze stolca biskupiego w Wiedniu. Został przeorem opactwa w Maria Roggendorf. I sprawa ucichła.
Jednak 8 grudnia 1997 roku rozpoczęła się
następna lawina publicznych oskarżeń. Dwóch zakonników ujawniło, że w latach
1978 — 1983 byli przez Groëra seksualnie wykorzystywani. Zaś w połowie
stycznia następnego roku benedyktyn a zarazem proboszcz parafii w Pailodorf,
Udo Fischer, oznajmił na antenie najczęściej słuchanego w Austrii radia „03",
że on sam również przed 12 laty był w podobnej sytuacji.
Wyszło też na jaw, że już w 1986 roku, kiedy
Groër został arcybiskupem Wiednia, jego pedofilskie skłonności znane były władzom
kościelnym. Poinformowano o tym ówczesnego nuncjusza w Austrii, Michele Cecioni.
jednak ten niedługo potem zmarł. A kiedy Groër w 1988 roku został kardynałem,
nikt już nie odważył się na ten temat cokolwiek mówić.
Zapowiedziana na koniec czerwca1988
roku wizyta w Austrii spowodowała ponowne wyjście na scenę „afery Groëra".
Ten jednak nadal twierdził, że nie poczuwa
się do jakiejkolwiek winy, pomimo wcześniejszego oświadczenia czterech biskupów
austriackich (Weber, Schönborn, Eder i Kapellari) stwierdzającego jednoznacznie,
że oskarżenia wobec Groëra, w swych „istotnych elementach" są prawdziwe.
Groër, jak podawała prasa, ciągle mógł liczyć na silne „lobby polskie" w Watykanie z sekretarzem papieskim Dziewiszem na czele oraz konserwatywną częścią
episkopatu austriackiego, której przewodniczy biskup Krenn. Jednak wizyta papieska
zbliżała się i w maju1998 roku wreszcie zamknęły się wrota klasztoru
(oczywiście żeńskiego) w Goppoln koło Drezna, za żelaznym Hermannem. Pytano
się, jednak, „na jak długo"?
Tuż przed wizytą papieską, na początku czerwca
1998 roku, dziennikarz Hubertus Czernin opublikował „Książkę Groëra", w której na podstawie zebranych w Hollabrun materiałów udowadniał, że to, co
od lat 50. się tam działo, znane było papieżowi i biskupom austriackim. I mimo
to sprawę ciągle tuszowano.
Fakt ten tak skomentowała prawnik , była benedyktynka,
Christine Mayr — Lumetzberger: „To postawa właściwa zamkniętym społecznościom
mężczyzn , gdzie stosuje się maksymę: o tego rodzaju sprawach w ogóle się nie
mówi".
« (Published: 03-08-2002 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1733 |
|