|
|
Introduction » Agnosiewicz
Mój romans z Kościołem Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Poniższym
tekstem rozpoczęła się tworzyć Klerokratia, parę lat temu, która następnie dała podwaliny Racjonaliście... Przez osiem lat szkoły
podstawowej byłem gorliwym
ministrantem. Przez te osiem lat kontaktu z wieloma księżmi wyrobił się we
mnie jako taki wizerunek Kościoła 'od kuchni', a raczej od plebanii.
Nie ten, który widzą ludzie na kolędzie, czy w czasie mszy ...Chorobliwy materializm,
parokrotne opróżnianie wina z ampułki, zanim ją wyniosłem (powód: musiał „dotrzeć
do najświętszego smaku" — mały głupi ministrant i tak niczego nie rozumie...),
opychanie się „opłatkami". Czy myślicie, że jak ksiądz źle założy ornat, to
mówi: „cholera, źle założyłem ornat"?
Osiem lat… Brałem udział
we wszystkim: oazy, pielgrzymki, wycieczki, jasełka… Byłem w parafii naprawdę wzorowym i podziwianym za gorliwość ministrantem. Ba, byłem lektorem, posiadam nawet legitymację ministrancką.
Teraz chodzę do kościołów
jedynie w celu podziwiania ich architektury i wystroju, co mnie nadal zachwyca
. Te osiem lat jedynie
oddaliło mnie od Boga. Czy mogę o tym wszystkim zapomnieć iwierzyć w Kościół katolicki?
Na wsi to
Ciemnogród zupełny. Pasterze nawet nie silą się na jakiekolwiek
rozjaśnienie wizerunku Boga przed wiernymi. Księża nie potrafią wzniecić iskierki
szczerej i gorącej wiary, wiary która mogłaby być ważnym determinantem codziennego
życia oraz wyznacznikiem moralności. Wolą jak coś tam się tli, dokładnie nie wiadomo jak i gdzie. Ważne
aby na mszy się zjawić i po kolędzie przyjąć. Życie parafialne? Jest — każdy
żyje sobie. Wprawdzie był niegdyś fajny kleryk, który w piłkę grał i organizował młodzież, ale rzucił Kościół i chyba się ożenił.
Nie potrafią lub nie chcą ukazywać
młodemu człowiekowi niczego poza wskazówkami jak mają żyć (i współżyć).
Nie zmuszają go do odkrywczego myślenia o Bogu. Bóg jest i już. Wiara = msza.
Bóg na ogół jest tak daleki i mglisty, że często jest mylony z proboszczem lub
wikarym (proporcjonalnie do współczynnika zabicia dechami danej parafii).
*
W szkole średniej moje stosunki z Kościołem,
mimo iż zdecydowanie chłodniejsze, nie ustały. Współredagowałem katolickie czasopismo (VI-XII 1999 — „W katedrze"),
przygotowywałem obchody katolickie (na zdjęciu — apostata u stopni ołtarza
katedralnego w czasie imprezy pod patronatem infułata i to bynajmniej nie w roli oskarżonego), katolicko-narodowe (...i żeby
też Panu Bogu była za to chwała i tej Matce Przenajświętszej co nam sił
dodała...[MP3, 669kB];
serce
się kraje na te słowa… [MP3, 890
kB] — przyszły
Agnos przemawia na antenie katolickiego radia ku pokrzepieniu
narodowo-katolickiego patriotyzmu rodaków — fragment audycji), itp.
Ponadto pragnę zaznaczyć, że nie jestem
członkiem ŻADNYCH organizacji formalnych i nieformalnych, Kościołów, stowarzyszeń,
sekt, itp. Choć jest pewien wyjątek — jestem członkiem ...Akcji Katolickiej, gdyż formalnie z niej nie wystąpiłem
(choć byłem tylko na jednym jej kruchtowym posiedzeniu)
Znam wielu księży prywatnie i wielu z nich jest naprawdę fajnymi ludźmi, cóż jednak z tego, skoro reprezentują instytucję,
która jest przesiąknięta obłudą i fałszem.
*
Gdy tam byłem przyszedł z Polski SMS z portalu Jezus.pl: 'Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do twego kraju', Ks. Rdz. 28, 15. Uznałem to za przypadek nie za cud... |
Ktoś
kiedyś powiedział, że On jest wszędzie, więc zapewne jest i u katolików, i u
prawosławnych, i u protestantów, i u muzułmanów… Przecież nie skaże kogoś
na ognie piekielne jedynie za to, że (w dobrej wierze) obrał zły zestaw dogmatów,
lub dlatego że urodził się w Iraku a nie w Polsce. Czy możemy uznać, że katolicy
się nie mylą, bo jest ich 867 mln, a muzułmanie już tak bo mają „tylko" 817
mln (zresztą „prawdziwych" muzułmanów jest więcej niż „prawdziwych" katolików...).
Chyba, że Bogów jest wielu...
Pamiętam,
że gdy byłem mały, to gorliwie i szczerze wierzyłem w nieomylność KKat. Jednak
dostrzegałem obłudę i luźny stosunek do przykazań (powtarzanych na każdej mszy
przez tłum z emocjonalnym zabarwieniem głosu á la robot) u dorosłych. Co wtedy
odczuwałem? Był to STRACH. Bałem się, aby moja wiara nie stała się podobna,
chciałem ciągle SZCZERZE wierzyć w Boga. Bałem się, gdyż sądziłem, że obłuda
to cecha dorosłości. Wtedy zacząłem gorliwiej biegać na msze, chcąc scementować
moją „więź z Bogiem". Niestety błogostanu duchowego nie udało się zachować.
Przynajmniej unikam obłudy…
1998
r.
*
Tak było
dawniej.
« Agnosiewicz (Published: 03-08-2002 Last change: 21-01-2008)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1741 |
|