|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Antropologia apofatyczna, czyli Plessnerowski homo absconditus Author of this text: Magdalena Hoły-Łuczaj
Kim jest człowiek? Prób odpowiedzi na to pytanie było wiele. Czy
jednak którąkolwiek z nich możemy uznać za ostateczną? Czy którakolwiek z nich
opisuje człowieka w pełni? Pojawia
się tu wątpliwość, czy taka odpowiedź może w ogóle istnieć.
Interesującą propozycją w tym względzie jest projekt Helmutha Plessnera, według
którego można określić człowieka jako „człowieka ukrytego" (homo absconditus), korzystając ze strategii teologii
apofatycznej.
Celem niniejszego tekstu jest analiza tej koncepcji na podstawie eseju
Plessnera pt. Homo absconditus.
Pokażę, w jaki sposób idea „człowieka ukrytego" jest rozwinięciem pojęcia
„eks-centryczności". Przedstawię również wątek dziejowości łączący
się z wizją homo absconditus. Interpretacja tych dwóch zagadnień pozwoli
uzasadnić, dlaczego termin „antropologia apofatyczna" wydaje się trafną
charakterystyką Plessnerowskiego projektu filozoficznego.
Antropologia filozoficzna
Według Helmutha Plessnera tematyka antropologiczna jest głównym
przedmiotem zainteresowania filozofii. Autor eseju Homo
absconditus pisze, że „pytanie o istotę człowieka zawsze było
centralnym problemem filozoficznym" [ 1 ]. W tym miejscu należy zaznaczyć, że Plessner jest jednym z trzech głównych — obok Maxa Schelera i Arnolda Gehlena — przedstawicieli antropologii
filozoficznej, która powstała w XX wieku jako samodzielna dyscyplina
filozoficzna. W opinii jej twórców nie powinna być ona utożsamiana z ogólnym
nurtem tzw. filozofii człowieka z powodu odrębności swej metody oraz głównych
założeń. Antropologię filozoficzną cechuje bowiem postulat wykorzystania
wiedzy empirycznej o człowieku w rozpatrywaniu jego swoistości. Innymi słowy,
antropologia filozoficzna pragnie dokonywać całościowej syntezy osiągnięć
nauk szczegółowych dotyczących człowieka, która miałaby się odznaczać
wysokim stopniem uogólnień teoretycznych, jakiego nie sposób osiągnąć na
gruncie tychże nauk. To właśnie znak rozpoznawczy samej antropologii
filozoficznej i pisarstwa Plessnera [ 2 ].
Zalecał on łączenie kategorialnych rozpoznań fundamentalno-antropologicznych z analizą historyczno-kulturową i wiedzą przyrodniczą. Twierdził, że
tylko takie rozwiązanie pozwala badać człowieka w odpowiedniej dla niego
optyce. Te dążenie znalazło wyraz w jednej z najważniejszych kategorii
filozofii Plessnera, jaką jest „eks-centryczność".
Eks-centryczność
Plessner swoje badanie kondycji ludzkiej rozwinął wychodząc od analizy
stosunku ciała fizycznego do jego granic. Stwierdził, że ciała organiczne — w przeciwieństwie do nieorganicznych — mogą odnosić się do swoich
granic w sposób, który zależy od ich stopnia organizacji. Tę możliwość
nazwał „pozycjonalnością". W ten sposób wyróżnił hierarchię istot żywych
według której, człowiek, inaczej niż roślina i zwierzę, może "przeżywać
siebie" [ 3 ].
Oznacza to, iż człowiek posiada zdolność dystansowania się do siebie -
nie tylko odbiera siebie „od wewnątrz", ale też jest w stanie
zobiektywizować siebie niejako „z zewnątrz". Człowiek więc nie tylko jest ciałem, ale też ma
ciało. Jest zatem nie tylko w nim,
ale też poza nim jako swym centrum — właściwa jest mu tym samym „eks-centryczność".
Ta przyrodzona człowiekowi refleksyjność, rozumiana jako umiejętność
wychodzenia poza siebie, sprawia, że staje się on „łańcuchem wieloznacznej
otwartości". Brak znaczeń, które byłyby mu a
priori przypisane: to dopiero sam człowiek nadaje sens swoim zachowaniom.
Nie można go przez to zamknąć w jednej określonej formule. Jest istotą, która w swych świadomych aktach nieustannie wykracza poza siebie. Warto zauważyć,
że pojęcia „eks-centryczności" i „otwartości" są dla Plessnera synonimiczne.
Tak też w omawianym eseju traktuje je łącznie, nazywając je
„unikalną cechą człowieka" [ 4 ].
Przed wprowadzeniem tytułowego terminu filozof przytacza tezę o „ekscentryczności",
czyli „otwartości" człowieka, jako wyrażającej typowe dla niego
zachowywanie dystansu do siebie. Dzięki niej człowiek może uwolnić się od różnorakich
form uwikłania w rzeczywistość — takich jak: język, konstytucja zmysłowa,
formy myślenia — ponieważ może je sobie uświadomić, a tym samym poddać
kontroli [ 5 ].
To twierdzenie Plessnera można interpretować jako zdawanie sobie
przez człowieka sprawy z tego, że żadna z tych form nie jest z nim
nierozerwalnie i ostatecznie związana. Istnieje wszak znacząca mnogość doznań,
obyczajów i kultur. W każdej zaś funkcjonują ludzie i trudno byłoby sądzić,
że jedne z nich miałyby być mniej lub bardziej „ludzkie" niż inne. Tak
więc stanowią one jedynie „formy" dla „treści" człowieczeństwa.
Czym jest jednak owa „treść" dla Plessnera?
Odpowiedź filozofa jest niezmiernie oryginalna:
"Taka otwartość
istoty ludzkiej, wynikająca z jego specyficznej struktury życiowej, uprawnia
nas do mówienia o homo absconditus.
Człowiek zna granicę swojej otwartości i dlatego wie, że jest niezgłębialny.
Chociaż jest otwarty przed sobą i światem, wie też, że jest ukryty" [ 6 ].
Zastanówmy się, jak można rozumieć ten paradoksalny koncept
„otwartości", która jest „ukryciem". W jego wyjaśnieniu odnajdziemy
wytłumaczenie użycia przez Plessnera wyrażenia homo
absconditus.
Otwartość jako niedostępność
Konsekwencją twierdzenia o eks-centryczności człowieka jest kluczowe
dla Plessnera odrzucenie przekonania, że „człowiek jest niczym innym
jak…" [ 7 ].
Oznacza to, że natury człowieka nie można zredukować do jednego, w całości
decydującego o niej czynnika, jakim miałby być np. pierwiastek duchowy [ 8 ].
Według Plessnera, człowieka cechuje nieprzeliczalna wielość możliwości, w których może się on spełniać i realizować swoje człowieczeństwo.
Wachlarz tych dyspozycji jest nieskończony. Co więcej, nie wykluczają się
one wzajemnie. Zdaje się, że zgodnie z teorią Plessnera, nie można bowiem
powiedzieć, że człowiek to tylko homo
faber albo tylko homo ludens.
Dzieje się tak, ponieważ żadna z tych kategorii sama nie jest w stanie
pomieścić bogactwa człowieczeństwa. Każda z tych klasyfikacji, eksponując
pewne właściwości człowieka, będzie pomijała inne. Nie istnieje formuła,
której nie umykałby żaden „naddatek" wynikający z niewyczerpywalności
ludzkiej natury. Z tego też względu jej złożoność nigdy nie będzie dostępna
naszemu poznaniu w pełni. W ten sposób otwartość człowieka — rozumiana
jako niemożność zamknięcia go w jednej charakterystyce — jest jego niedostępnością,
czyli niemożnością jego całościowego uchwycenia. Odkrytość pewnych aspektów
człowieczeństwa jest zawsze nieuchronnie skrytością innych jego cech:
"Ukrycie człowieka
przed sobą samym i przed swoimi bliźnimi — homo
absconditus — stanowi ciemną stronę jego odkrycia się na świat"
[ 9 ].
„Ciemna" strona odkrycia na świat człowieka nie powinna więc być
interpretowana jako „zło" czające się w naturze ludzkiej, ale jako jej właściwości
„pozostające w cieniu", których nie dostrzegamy skupieni na innych
wymiarach człowieczeństwa. Taki jest oto zaskakujący sens Plessnerowskiego
pojęcia otwartości.
Filozof sądzi, że człowieka nie da się bliżej
określić [ 10 ].
Czy oznacza to, że należy w takim razie skapitulować i porzucić namysł
nad jego naturą? Plessnerowi nieoczekiwanie w sukurs przyszła tu
apofatyka. To metoda teologii negatywnej w myśl której, istota nieskończonego
Boga nie może być wyrażona w żadnej z poszczególnych kategorii. Jest
przez to niedostępna naszemu poznaniu, a więc i sam Bóg jako taki jest
ukryty (łac. absconditus). Z tego też wyrażenia korzysta Helmuth Plessner mówiąc o człowieku. Pojęcie pierwotnie określające niezgłębianą istotę Boga według
niemieckiego antropologa charakteryzuje naturę człowieka [ 11 ].
Stąd też uprawnione wydaje się mówienie o Plessnerowskiej
antropologii jako o „antropologii apofatycznej" poprzez analogię do
teologii apofatycznej. Według niej, jedynym wyjściem, aby cokolwiek móc o Bogu powiedzieć, jest posłużenie się negacją [ 12 ].
Tak też czyni Plessner tłumacząc niemożność ujęcia człowieka w jakiejkolwiek formule, która twierdziłaby, że „człowiek jest niczym innym
jak…". Ponadto, teologia apofatyczna często w swoim dyskursie korzysta z paradoksu i antynomii [ 13 ].
Tu również można byłoby wskazać kolejne pokrewieństwo z koncepcją
Plessnera. Za antynomiczne można bowiem uznać stwierdzenia, że człowiek jest
„otwarty, a więc skryty", bądź, odwołując się do innej pracy Plessnera,
że człowieka cechuje „pośrednia bezpośredniość", „naturalna sztuczność",
czy też „utopijność miejsca" [ 14 ].
Metoda przeczenia nie jest jednak jedyną, jaką stosuje Plessner w opisie hominis absconditus. Innym jego
zabiegiem jest odniesienie się do wiedzy historycznej o człowieku. „Człowiek
ukryty" to bowiem „człowiek historyczny".
Dzieje
W Homo absconditus czytamy:
„[Człowiek] nigdy nie
może całkowicie rozpoznać się w swoich czynach — jedynie swój cień, która
rzuca przed i za sobą, ślad, odsyłacz do samego siebie. Dlatego też człowiek
ma dzieje. Tworzy je i one go tworzą" [ 15 ].
Warto w tym miejscu odwołać się do myśli Diltheya, która głosi, że
„tylko historia mówi człowiekowi, kim on jest" [ 16 ].
Plessner również sądzi, że człowiek może dowiedzieć się "kim jest", wyłącznie poprzez przegląd dotychczasowych postaci
człowieczeństwa. To przecież działanie jest tym, co dopiero umożliwia człowiekowi
bycie człowiekiem. Dlatego tylko
poprzez swe dzieje może on „zwrotnie" dowiedzieć się czegoś o sobie. Dzięki
temu może też orientować się na przyszłość. Określa się wobec minionych
form człowieczeństwa kontynuując, modyfikując lub całkowicie odrzucając
je. Helmuth Plessner pisze:
„Podstawą historii jest przypomnienie i przekaz — niezależnie
od tego, czego jest przypomnieniem i przekazem" [ 17 ].
Nie istnieje jeden uniwersalny wzorzec człowieczeństwa. Brak
pierwiastka, który miałby decydować o wiecznym kształcie „istoty człowieka".
Paleta barw natury ludzkiej jest niewyczerpana i różnorodna. Poucza nas o tym
właśnie historia. Jej zmienność nie przekreśla bowiem faktu, że jej
podmiot, choć nie taki sam, zawsze
jest jeden i ten sam: to człowiek.
Ponadto Plessner wskazuje, że dzieje nie mają ani początku ani końca.
Znaczy to, że historia nie ma ustalonego sensu i mieć go nie może,
ponieważ to dopiero jej oddziaływanie i wypływające stąd konsekwencje,
konstytuują sens. Z tego względu sens dziejów ulega nieustannym przemianom. W tej perspektywie również samo działanie człowieka „zarazem objawia się
przed nim i skrywa" [ 18 ].
Wydobycie na jaw jednego sensu danego zjawiska staje się bowiem z konieczności
usunięciem w cień jego innego znaczenia.
***
Celem tego tekstu była rekonstrukcja Plessnerowskiej koncepcji „człowieka
ukrytego". Określiłam ją mianem „antropologii apofatycznej", ponieważ
wyjaśnia ona naturę człowieka rezygnując z orzekających o niej twierdzeń.
Idea homo absconditus dowodzi, że granic
ludzkiej natury nie można ująć w sposób jednoznaczny i ostateczny. Ta niedostępność
paradoksalnie wynika z jej otwartości: nieskończone bogactwo człowieczeństwa
sprawia, że niemożliwe jest dotarcie do jego „istoty". Dlatego też człowiek
jako taki zawsze pozostaje ukryty. Z tego również powodu redukcja natury człowieka
do jednego wyróżnionego elementu jest błędnym rozwiązaniem. Dobitnym tego
przykładem jest historia, która pokazuje jak wiele różnych wcieleń może
przybierać człowieczeństwo.
Footnotes: [ 2 ] E. Paczkowska-Łagowska, Zadanie
antropologii filozoficznej wobec nowych zagrożeń. Nota na temat szkicu
Helmutha Plessnera [w:] „Studia z filozofii niemieckiej", t. 4, Toruń
1994, s. 42. [ 3 ] Z. Krasnodębski, Wstęp [do:] H. Plessner, Pytanie o conditio Humana:
wybór...., s. 20-21. [ 4 ] H. Plessner, Homo
absconditus, s. 113. [ 7 ] E. Paczkowska-Łagowska, Człowiek
jako istota dziejowa. O wątkach Diltheyowskich we «Władzy i naturze
ludzkiej» Helmutha Plessnera [w:] „Studia z filozofii niemieckiej",
t. 4, s. 234. [ 8 ] Zob. H.
Plessner, Homo
absconditus, s. 120. [ 12 ] M. Gogacz, Platonizm i arystotelizm.
Dwie drogi metafizyki, ATK Warszawa 1996, s. 154. [ 14 ] Zob. H. Plessner, Pytanie o conditio Humana [w:] Tegoż,
Pytanie o conditio Humana: wybór...., passim. [ 15 ] Tegoż, Homo
absconditus, s. 114. [ 16 ] To odniesienie pojawia się tu nieprzypadkowo, ponieważ filozofia Diltheya
stanowiła bardzo silną inspirację dla antropologii filozoficznej
Plessnera, zob. E. Paczkowska-Łagowska, Człowiek
jako istota dziejowa. O wątkach Diltheyowskich we «Władzy i naturze
ludzkiej» Helmutha Plessnera [w:] „Studia z filozofii niemieckiej",
t. 4, s. 221-237. [ 17 ] H. Plessner, Homo
absconditus, s.
115. « (Published: 02-06-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1833 |
|