|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Articles and essays »
Polskie absurdy Author of this text: Marek Białko
Czy absurdalność naszej rzeczywistości pozwoli nam
dowlec się do Eldo… Europy?
Rozkładanie rąk i niewiedza co do przyczyn dziwnej
sytuacji w Polsce (na linii państwo — kościół) to oczywiście z mojej
strony kokieteria. Myślę, że przyczynę tego wszystkiego można tłumaczyć
na różne sposoby. Tradycja, wychowanie, historia itd. to wszystko składa się
na taki obraz, taką relacje społeczeństwo — kościół. Na ten przykład w rozmowach ze znajomymi na temat ostatnich wydarzeń w Kraju, gdy mówiłem o uwstecznianiu się charakteru obrządków liturgicznych kościoła katolickiego
na przykładzie konsekracji bazyliki w Łagiewnikach, o męczeniu biednego papieża i znikomej oryginalności jego kazań (w końcu o ile wiem to o miłosierdziu już
mówił co nieco Jezus i nie on jeden), to widziałem w ich oczach oburzenie. Mówili:
no wiesz, w zasadzie masz rację, ale to taka tradycja, przecież to papież, on
tak musiał, a może nawet i chciał się męczyć itd. Tak na marginesie to po
wizycie JP2, a starałem się ją śledzić w miarę możliwości dokładnie,
zostało mi w głowie kilka refleksji, które w skrócie przytoczę.
Rozmazywanie oleju po ołtarzu przez ledwo stojącego papieża, a potem po ścianach
bazyliki przez biskupów — toż to akt prymitywnego szamaństwa rodem z czarnej Afryki. A chwilę później kadzenie — postawili wielką świecę dymną
na ołtarzu, a potem poprawili kilkoma czy kilkunastoma ręcznymi kadzidłami,
okadzając papieża, ołtarz i zgromadzonych wiernych. Aż żal było ledwo dyszącego
papieża spowitego w kłębach zasłony dymnej. Snując dalej reminiscencje z wizyty głowy Watykanu, muszę powiedzieć, że nadzwyczaj dokładnie starałem
się wsłuchać w słowa homilii (bo Polacy „słuchają papieża, ale nie słuchają
co mówi") i poza apelami o miłosierdzie dla bezrobotnych, bezdomnych,
narkomanów i młodocianych przestępców niewiele usłyszałem. Jeden ciekawy wątek
wychwyciłem: w pewnym momencie papież wspomniał o szlachetnej inicjatywie
zakupu nadmiaru polskiego zboża i przekazaniu go głodującej Afryce, na co nieświadomy
tłum zareagował oklaskami, po chwili JP2 wyraził nadzieję (i tu uwaga!), że
ta inicjatywa doczeka się realizacji. I znowu rozległy się oklaski gawiedzi
nieświadomej tego co papież chciał przekazać. No bo skąd ci ludzie mieli
wiedzieć o pieniądzach przekazanych na ten zbożny cel, które przepadły w czeluści kieszeni jednego ze śląskich biskupów czy też Caritasu.
Przypuszczam, iż ta wypowiedź papieża była swego rodzaju skarceniem owego
biskupa. Ale może to tylko wymysły mojej przewrażliwionej na pewne sprawy
wyobraźni. Na koniec tej dygresji chciałem wspomnieć o absurdalności (absurd
nr 1) potężnej ofiary finansowej poniesionej przez biedne państwo polskie złożonej
na ołtarzu przyjaźni polsko-watykańskiej. Czy nas było na to wszystko stać?
Zostawiam to pytanie bez odpowiedzi i wracam zgrabnie do tematu to znaczy do
polskich absurdów. Dlaczego lewicowy rząd, który ze swej natury powinien być
choć nieznacznie, może tylko delikatnie, ale wrogo nastawiony do kościoła
katolickiego, jest jego najlepszym przyjacielem? Czy się czegoś boi? Wszyscy
zadajemy sobie to pytanie. Odkładam na bok żarty z inkwizycją RP i stosami.
Odpowiedź wydaje mi się prosta i skłania mnie do obdarzenia szacunkiem rządzących
nami obecnie ludzi (aż się obawiam, czy wszyscy powinni o tym wiedzieć?). Oni
się rzeczywiście boją, ale jakże mądra jest ich bojaźń. Wyobraźmy sobie
taki scenariusz: lewicowy rząd zgodnie ze swą naturą i tradycją wojuje z kościołem.
Księży uczących w szkołach zwalnia się z pracy (podwajając lub potrajając
fundusz opieki społecznej), ogranicza się lub znosi dotacje płynące z kas
miejskich na remonty kościołów, oświetlenie, rzekome dokarmianie bezdomnych
itd., ogłasza się konfiskatę mienia bezprawnie oddanego kościołowi za rządów
poprzedniej ekipy, wytacza się procesy i surowo karze księży i biskupów, którzy
podstępnie zawłaszczyli sobie olbrzymie sumy pieniędzy i wreszcie na koniec
odwiedziny JP2 traktuje się jak rutynową wizytę głowy innego państwa (bez
tych wszystkich pomp, przyjęć pełnych przepychu i przysłowiowego malowania
trawy na zielono wzdłuż trasy przejazdu). I co by się wtedy stało? Aż
strach pomyśleć. Skóra mi na plecach cierpnie i włos się jeży, jak pomyślę o tym jazgocie, który by się rozległ z ambon, z łamów katolickiej prasy, z ust milionów (mam nadzieję, że przesadziłem z tą liczbą) dewotek i dewotów. A radio maryja! To by dopiero grzmiało na całą Polskę, Europę, ach co tam
Europę — Wszechświat! Rydzyk zwiększyłby moc nadajników do tego stopnia, że w promieniu kilku kilometrów od anten nadawczych padałyby ptaki i samoloty.
Jaki byłby efekt tej nagonki sprowokowanej atakiem rządu SLD na kościół? A taki, że moglibyśmy się pożegnać z pomyślnym wynikiem referendum w sprawie
wejścia do Unii Europejskiej. Jakie to proste. I tu doszedłem do kolejnego
polskiego absurdu (absurd nr 2) — lewicowy rząd flirtuje ze swoim naturalnym
wrogiem. Oczywiście powiecie, że to chodzi o najbliższe wybory i te następne — parlamentarne, ale ja nie wiem, nie jestem pewien, czy tylko o wybory tu
chodzi. Mam głęboką nadzieję, że nie tylko, że o coś więcej (może tak
bardzo chcę w kogoś wierzyć). Mam nadzieję, iż chodzi tu o przyszłość
naszego biednego i umęczonego Kraju. Oczywiście można mieć zastrzeżenia co
do rzetelności, uczciwości, intencji pewnych działań UE. Ale zostawmy to
teraz. Przestańmy wytykać błędy innym (w dodatku silniejszym i bogatszym -
absurd nr 3). Jak nie zaczniemy dostrzegać, zwalczać, potępiać i wreszcie
eliminować własnych przywar (i tu przede wszystkim polskich absurdów) to
zginiemy. I to samo nas spotka jak nie doczłapiemy do UE. Tak bardzo liczę na
Unię, że wyciągnie nas za uszy, potrząśnie, ale i sypnie groszem na osłodę
(byleby mądrze i z rozwagą). My po prostu nie mamy innego wyjścia. Krzyczą
niektórzy: Unia nas wykorzysta! A ja mówię: do diabła z taką fałszywą
cnotą — niech wykorzysta! Zrozumcie to niedowiarki — nie wykorzysta tak
dotkliwie swojego jak by mogła to zrobić z obcym. Zarysował się następny
absurd (absurd nr 4) — w Polsce jest tak wielu przeciwników tak oczywistego
kroku jakim jest wejście do UE. Absurdy, które zresztą mogą nam przeszkodzić w wykonaniu tego kroku można by wymieniać długo: prokurator boi się siedzącego w celi przestępcy (absurd nr 5), przedsiębiorstwa dobrze prosperujące
doprowadza się do upadku, sprzedaje obcym firmom, które je zamykają (absurd
nr 6), bandyci handlujący narkotykami, złapani prawie na gorącym uczynku,
zostają uniewinnieni (absurd nr 7), firmy upadające wspomagane są pieniędzmi
państwowymi przepompowywanymi potem do innych firm w celach złodziejskich
(absurd nr 8), sprawy w sądach dotyczące rodzimej mafii przedawniają się
(absurd nr 9), .........., nie weszliśmy do Unii Europejskiej a wszystko było
na dobrej drodze (absurd nr 666). O Boże! Ależ miałem koszmarny sen! Jak to
dobrze, że wszystko przed nami. Może jeszcze da się coś zrobić!
« (Published: 07-09-2002 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1880 |
|