|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religions and sects » Christianity » Protestantism » Calvinism
Reformator i fundamentalista [2] Author of this text: Radosław S. Czarnecki
Niechęć, by nie rzec — nienawiść -
Kalwina do Serveta wzięła się zarówno z poglądów obu teologów i działaczy
na rzecz reformy (wymiana listów o treści dogmatyczno-teologicznej między obu
mężami), jak i z cech charakterologicznych obu reformatorów i myślicieli (z
ich fanatyzmu, zacietrzewienia, purytanizmu moralno-etycznego i jednoczesnej
hieratyczności, pychy i zarozumiałości — towarzyszących zazwyczaj wszystkim
reformatorom religijnym [ 8 ])
.
W swej zawziętości i przekonaniu o tym, że "spalenie
heretyka jest aktem miłym Bogu" Kalwin (wykorzystując swoją pozycję i powszechny mir wśród szwajcarskich stronników reformy) sięgnął po wszelkie
metody: prowokacje, insynuacje i zapewnienie sobie poparcia innych miast Związku
Helweckiego (Bazylea, Berno, Schaffhausen i Zurych). Miasta i kościoły
szwajcarskie zredagowały ostatecznie wspólne stanowisko, stanowiące wsparcie i zgodę z postanowieniami sądu genewskiego streszczające się w konkluzji
biblijnej, iż "nie będzie [heretyk i bluźnierca Servet] dalej rozprzestrzeniał jadu swej trucizny"
[ 9 ].
27.10.1553 M.Servet zostaje spalony na stosie na płaskowyżu Champel u wrót Genewy. Towarzyszył mu do końca tłum pastorów i ministrów kalwińskich
starających się nawrócić grzesznika na swoją interpretację Pisma. Przerażająca i znamienna jest — jak relacjonuje L.Szczucki — przez
swój fanatyzm relacja z tego wydarzenia innego koryfeusza Reformacji
szwajcarskiej, humanisty i kaznodziei W.Farela [ 10 ].
Ów tłum propagatorów określonego porządku religijnego, w takiej chwili i uczestniczących z Biblią w rękach (będącej dla nich niemal bogiem) w tym
ponurym akcie palenia człowieka za poglądy, a walczących jeszcze nie tak
dawno o wolności religijne i tolerancje dla swego wyznania i sądów, przywołać
może na myśl jedynie równie złowieszcze (w formie i treści)
widowisko-wydarzenie nazywane auto da fe, a stosowane masowo przez trybunały inkwizycyjne w Hiszpanii. Chrześcijaństwo (inne religie
też) jest jak widać w swej istocie niezmienne pod tym względem.
Nic nie znaczące wydają się zapewnienia (po dziś dzień) zwolenników
tezy czy obserwatorów chcących uchodzić za obiektywnych (piszących o duchu
tamtej epoki), iż M.Servet był jedyną ofiarą śmiertelna mogącą obciążyć
sumienie J.Kalwina. Bo jak słusznie prawi Talmud -"śmierć
jednego człowieka jest śmiercią całego świata". Ponadto sam Kalwin
dowodzi- z niebywałą pychą,
egoizmem i butą — zasadności i pozytywnych efektów procesu Hiszpana: "Papiści bronią fałszywej doktryny, przez co ich praktyki inkwizycyjne
są zgoła bezmyślnym okrucieństwem. Inaczej zupełnie ma się rzecz w wypadku
wyznawców prawdziwej wiary, ci bowiem obdarzeni przywilejem posiadania prawdy
nie prześladują heretyków, a tylko wymierzają im sprawiedliwość"
[ 11 ].
Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że tylko dwóch prominentnych
przedstawicieli Reformacji potępiło jawnie skazanie i spalenie Serveta. Byli
to D.Joris i M.Zurkinden. Autorytet takich herosów reformy jak; Bullinger,
Sulzer, Farel, Beza, a przede wszystkim J.Kalwina, były wystarczającym
uzasadnieniem i podsumowaniem całego tego haniebnego i smutnego wydarzenia.
Zresztą M.Servet w swych suplikach do Rady Miasta Genewy wielokrotnie
żądał najsurowszych kar dla J.Kalwina jako bluźniercy, heretyka i osoby
przeciwnej "boskiemu porządkowi".
Dziś są już czasy — na szczęście — inne. Nie pali, nie ścina,
nie morduje się (przynajmniej w masowym wymiarze i w tak jawny sposób jak miało
to miejsce w epokach Reformacji i Kontrreformacji, a także w XVIII, XIX i XX
wieku) za poglądy i przekonania. Choć i dziś jeszcze niemało jest ludzi władzy
(duchowej, politycznej, kulturowej itd.) którym przyświeca dewiza kard.
J.I.Slipyja (1892-1984), katolickiego metropolity obrządku ukraińskiego z siedzibą we Lwowie, podczas synodu biskupów w Rzymie (23.10.1971): "Nam
pereat mundus, sed fiat iustitia" *** [ 12 ].
Kościół rzymski w tej akurat dziedzinie ma doskonałe, wielowiekowe doświadczenia — wiedział i konsekwentnie wcielał w życie "swoją sprawiedliwość" będącą egzemplifikacją doktryny
emanującej boskim, i dlatego jedynie prawdziwym, blaskiem.
Bo papież rzymski — jak zauważa pisarz brytyjski D.Yallop — jako "duchowny
zwierzchnik niemal 1/5 ludności świata dysponuje jednak niesłychaną władzą"
[ 13 ].
Nawet w dzisiejszych czasach (kryzysu katolicyzmu i samej instytucji Kościoła)
ta władza jest olbrzymia acz niewidzialna i nie pochodząca z żadnych
ziemskich, demokratycznych i uznawanych za nowoczesne, źródeł. I tym bardziej
jest to niebezpieczne.
Jan Paweł II był charyzmatycznym, medialnym (zarówno ze względu na
swe mistyczne usposobienie, które stało się niezwykle newsowe i nośne medialnie, jak i uzdolnienia aktorskie), próbującym zreformować
Kościół katolicki i nadać mu nowy, ofensywny i połączony z rygoryzmem i jednolitością kształt (co prawda był to ruch restauracji, a nie progresji,
egzemplifikuje jednak ta myśl polskiego papieża ogólnoświatowy trend
wzrostu konserwatyzmu, tradycjonalizmu i fundamentalizmu — zwłaszcza
religijnego, od około 30-40 laty) przywódcą. To do niego odniósł cytowana
wypowiedź D.Yallop.
Tak więc jego wypowiedzi, w formie dokumentów i medialne enuncjacje,
listy i komentarze, pielgrzymki i wystąpienia w ich ramach, były (i są
nadal), określonym drogowskazem w jakim kierunku podążać zamierza hierarchia
(a z nią w jakimś stopniu wierni) tej instytucji religijnej, jak wierni mają
interpretować i przyjmować świat dziejący się wokół nich.
Jeśli w kluczowym dokumencie watykańskim — jakim jest encyklika (z
1.05.1991) — stwierdza się, iż "...Negacja
Boga pozbawia fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego porządku społecznego w którym ignorowana jest godność i odpowiedzialność osoby"
[ 14 ], a podczas spotkania z młodzieżą studencką w Yamoussoukro (Wybrzeże Kości Słoniowej — 11.05.1980) papież mówi iż: "Śmierć
Boga w sercu i życiu człowieka jest śmiercią człowieka" [ 15 ]
to sceptyk, niedowiarek, agnostyk, ateista, bezbożnik może się zacząć bać.
Odbiera się mu bowiem człowieczeństwo, co stawia go automatycznie poza
nawiasem rodzaju ludzkiego. Bez godności człowiek nie jest osobą, zostając — jeśli nie wierzy w Boga (zgodnie z ta tezą) — zdepersonalizowanym.
Inny wielki, religijny reformator, charyzmatyczny przywódca szyickiej
mniejszości w islamie (choć jego rewolucja miała początkowo zapędy
uniwersalistyczne w ramach religii Mahometa i taką też w niektórych sferach
rolę wypełniła) ajatollah R.Chomeini to przykład zbliżony także do
opisywanej postaci J.Kalwina. Servetem Chomeiniego (choć oczywiście z supozycją
czasu, miejsca i kontekstu) staje się jego fatwa rzucona na brytyjskiego pisarza,
hindusko-muzułmańskiego pochodzenia, S.Rushdiego (jego powieść
„Szatańskie wersety" ponoć miała
obrażać uczucia religijne muzułmanów i szydzić z Proroka Mahometa, więc
fanatyczni i ortodoksyjnie nastawieni wyznawcy ideologii głoszonej przez sędziwego
ajatollaha — i zgodnie z owym apelem — mieli zabić ukrywającego się na
Wyspach Brytyjskich pisarza).
Znów mamy do czynienia z tworzeniem atmosfery zaszczucia, potępienia,
nietolerancji i wrogości wobec „Innego".
Jak zauważa z początkiem lat 80. XX wieku jeden z przywódców libańskiej
organizacji (bliskiej pan-arabskim Braciom Muzułmanom) Dżama’a al-Islamijja
rewolucja i reformy w Iranie przyniosły taką korzyść, iż zburzyły podział
świata islamu na strefy wpływów: USA i ZSRR [ 16 ]. I to jest też aspekt upodobniający reformę/rewolucję R.Chomeiniego do efektów
działań J.Kalwina w obrębie chrześcijaństwa.
Dlaczego fanatycy religijni tak nienawidzą (i z taką ostrością starają
się zwalczać swoich autentycznych i wydumanych często wrogów, adwersarzy,
polemistów) zwyczajnie „Innych"? Oprócz przytoczonych przykładów warto
jeszcze wspomnieć o jeszcze jednym elemencie; fanatycy, iluminaci, fundamentaliści
różnej maści, reformatorzy i rewolucjoniści (to często stanowi jedność) są
nadzwyczaj samotni, idą pojedynczo przez życie w swym wybraniu
religijnym — Bóg wybiera tylko jednego Mojżesza — i wyborach
personalnych. Ich poglądy i doktryna jest zazwyczaj dogmatem,
auto-absolutyzmem. Bo Prawda, zwłaszcza ta absolutna i boska, musi korespondować
totalnie z Pewnością. Tu nie ma wahań, tu nie ma dylematów, tu nie ma
immanentnych rozumowi ludzkiemu ważenia racji za i przeciw. Iluminacja i olśnienie
boskim światłem to tylko uczucia, afekty, emocje i namiętności. Tak
popularne w dzisiejszym świecie reklam, newsów, tabloidów i skomercjalizowanych mediów.
Czy nawet dziś, w świecie wolności, pluralizmu, tolerancji i zrozumienia, w epoce multi-kulti i „globalnej wioski" stwarzanie określonego
klimatu dogodnego dla rodzenia się postaw czy nawet tylko myślenia
fundamentalistycznego (z którego prędzej czy później takie postawy i działania
się rodzą) nie jest działaniem groźnym, stwarzającym zagrożenia dla
podstawowych wartości współczesnej cywilizacji ?
Ów klimat purytanizmu, nietolerancji, pozornego rygoryzmu
moralno-etycznego (bo tak jest zazwyczaj, iż głośni i natrętni bigoci w życiu
codziennym nader rzadko stosują się do twardych zasad, które chcą aplikować
całemu światu), ortodoksji i fundamentalizmu stworzył człowieka
przez takie autorytety Reformacji jak Melanchton, Schwenckfeld, Farel czy
Bullinger. A przecież to byli humaniści, osoby zasłużone w walce o tolerancje i pluralizm poglądów. W niektórych wypadkach to skrajni pacyfiści
odżegnujący się absolutnie „od miecza" — C.Schwenckfeld.
Gdy słucha się i ogląda naszych polskich fundamentalistów katolickich
(np. dr. T.Terlikowskiego, prof. P.Jaroszyńskiego czy prof. J.R.Nowaka) można
zrozumieć jak budowano atmosferę w Genewie przed uwięzieniem Serveta i jak
mogło dojść do wspomnianego "fanatyzmu Farela".
Bo "....Ci którzy rzekomo walczą w imieniu Boga są najbardziej zacietrzewionymi ludźmi na Ziemi: wydaje im się,
że słuchają tylko boskich przykazań, głusi są przeto na słowa ludzkie"
[ 17 ].
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 8 ] To jest tylko potwierdzenie tez postawionych w części początkowej
materiału w przedmiocie przyczyn takiej z nie innej pozycji duchownych
reforamtorów, wchodzących jednocześnie na grunt spraw społecznych,
politycznych, kulturowych itd. [ 9 ] Ioanis Calvini Opera, 84-85, s.
221 (i następne) [ 10 ] L.Szczucki, Michał
Servet, Warszawa 1967, s. 51 [ 12 ] H.J.Stehle, Tajna dyplomacja
Watykanu, Warszawa 1993, s. 261 [ 13 ] D.Yallop, W imieniu Boga ?,
Warszawa 1993, s. 11 [ 14 ] Jan Paweł II, Centesimus annus, Warszawa 1991, s. 31 [ 15 ] Jan Paweł II — Nauczanie społeczne 1980, Warszawa 1984, s. 400 [ 16 ] E.Sivan, Radykalny islam,Kraków
2005, s. 235 [ 17 ] S.Zweig, Świat wczorajszy, Kraków
1958, s. 54 « Calvinism (Published: 01-07-2011 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1973 |
|