|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » » »
Jak Internet nas zmienia? [2] Author of this text: Maciej Twardowski
Naukowcy z zespołu badawczego CIBER z University Collage London przeprowadzili
badania [ 11 ]
dotyczące tego, jak studenci przeszukują zbiory biblioteczne. Okazuje się, że
istnieje duże podobieństwo do sposobu „internetowego". Otóż przeważnie uczniowie
czytali jedynie abstrakty, jeśli zaś otworzyli pełną pracę — rzadko kiedy
przeczytali więcej niż 2 pierwsze strony. Do raz odwiedzonych prac w większości
nie wracali. Wyszukiwanie było bardziej tematyczne, niż tytułowe czy po
nazwiskach.
Inne badania [ 12 ]
mówią natomiast, że poszukiwania większości uczniów są zaskakująco płytkie.
Wystarczy im znaleźć coś, co zadowoli ich choćby w minimalnym stopniu, niż
poszukać głębiej. Badacze wspominają również o zaskakująco niskim zaangażowaniu w dogłębne poszukiwania. Mimo dostępu do nieomal nieograniczonej ilości
poważnych naukowych publikacji w sieci.
Ile czasu spędzamy na danej stronie?
Dlaczego piszę o tym, że poszukiwania są „płytkie"? Bowiem w analogiczny sposób
czytamy strony internetowe. Z badań z zakresu usability przeprowadzonych przez
naukowców z Uniwersytetów w Hanowerze i Hamburgu [ 13 ]
wynika, że internauci czytają średnio 18% danej (pod)strony internetowej. Resztę
mogą — o ile dobrze pójdzie — co najwyżej przeskanować w poszukiwaniu słów
kluczowych. Liczą się czyste informacje.
W artykule „How Little the users read?" [ 14 ]
wspomnianego wyżej Nielsena znajduje się eleganckie graficzne opracowanie danych
pochodzących z niemieckich badań. Dlaczego akurat jego wykresy? Ponieważ
naukowiec dysponując pełnymi danymi, postanowił wykluczyć z ogółu odwiedzin 17%
tych, które trwały mniej niż 4 sekundy oraz 4%, które trwały więcej niż 10
minut.
Rys. 3. Średni czas przebywania na stronie w zależności od ilości słów. Źródło
Rys. 4. Średnia ilość słów przeczytanych przez użytkownika w zależności od
długości tekstu. Źródło
Czy Internet nas zmieni?
Czy długotrwała ekspozycja umysłu na zminimalizowane do granic możliwości formy
komunikacji jest w stanie na dłuższą metę nas zmienić? Trudno jednoznacznie
odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie.
Co na ten temat sądzą internetowi eksperci? Odpowiedź znajdziemy w badaniach
przeprowadzonych przez naukowców z Paw Research Center i amerykańskiego
Uniwersytetu w Elan. Badacze przeprowadzili ankietę,
[ 15 ] pośród 895 starannie wyselekcjonowanych osób. W skład grupy weszło ponad 371 osób
określonych mianem „ekspertów" związanych z Internetem — naukowców,
konsultantów, dziennikarzy, biznesmenów czy twórców technologii.
76% respondentów uznała, że do 2020 roku Internet poprawi umiejętności pisania i czytania. 32% ankietowanych było przeciwnego zdania. Zabawnie opisał to w swojej
ankiecie Peter Norvig (Google Research Director):
„Internet zwiększa ilość materiałów,
które czytamy lub piszemy. Oznacza to, że istnieje więcej dobrych tekstów i więcej dobrych testów czytamy. Jednak — zgodnie z Prawem Sturgeona [ 16 ] — 90% internetowej twórczości jest do niczego, ponieważ 90% wszystkiego jest do
niczego. Wynika z tego, że w Internet zapewnia nam więcej beznadziejnego
pisarstwa i czytania."
Trzech na czterech respondentów była zdania, że w najogólniejszym sensie
Internet pozywanie wpływa na inteligencję. 21% uznało dokładnie odwrotnie -
wyrażając obawy, że Sieć zmniejsza najszerzej rozumianą inteligencję.
Obrazowo przedstawił to dziennikarz The Economist — Andreas Kluth, którego
zdaniem Internet zwiększa niektóre obszary ludzkiej aktywności umysłowej.
Kosztem innych — np. pamięci. Ludzie będą mogli lepiej porównać rewolucje z 1848 i 1789 roku, ponieważ Google „przypomni im" o wszystkich szczegółach. Kosztem,
który zapłacimy będą zdolności pamięciowe. Zdaniem dziennikarza „jest to
kontynuacja procesu rozpoczętego przez kalkulatory — staliśmy się 'głupsi'
tracąc umiejętności arytmetyczne, jednocześnie staliśmy się 'bardziej
inteligentni' w liczeniu".
Inny przedstawiciel Google — Hal Varian stwierdził — „Google sprawia, że
jesteśmy bardziej doinformowani. Nawet najbystrzejszy człowiek na świecie może
stać za pługiem w Chinach czy Indiach. Zapewniając powszechny dostęp do
informacji, umożliwiamy takim ludziom odkrycie własnego potencjału, co przekłada
się na zysk dla całego świata".
David Ellis z kanadyjskiego Uniwersytetu York uznał, że Internet nie sprawia,
że stajemy się głupsi. Stajemy się po prostu leniwi. Google — jak każde
inne narzędzie — funkcjonalnie nie wpłynie na ludzką inteligencję. Podkreśli za
to pewne wrodzone skłonności, stając się dla niektórych narzędziem kreatywnym,
za innych zaś Google zacznie myśleć. Na ile rację miał Ellis? Cóż, wszak już w
Boskiej komedii Dantego, leniwi trafili do 5. kręgu piekła.
W badaniu nie mogło rzecz jasna zabraknąć Nicholasa Carra. Dziennikarz pozostał
przy swoim stanowisku: „Jestem zmuszony zgodzić się z samym sobą. Dodam tylko,
że wpływ sieci na nasze życie nie będzie mierzony wyłącznie testami na
inteligencje. Sieć sprawia, że coraz mniej ważna staje inteligencja — że tak
ujmę — medytacyjna lub refleksyjna. Na rzecz myślenia o charakterze utylitarnym.
Ceną za dostęp do ogromu informacji jest utrata głębi naszego myślenia".
Większość ankietowanych zgadza się co do jednego — w 2020 roku będziemy myśleć
inaczej. Nie oznacza to jednak, że staniemy się głupsi. Respondenci wyrazili
również obawy dotyczące uzależnienia wielu aspektów naszego życia od Internetu.
Co staje się obecnie — być może — szczególnie niebezpieczne. Z uwagi na
możliwość „zablokowania" w jednej chwili całego Internetu. Projekt internetowej „bomby
atomowej" przedstawił niedawno zespół pod kierunkiem Maxa Schucharda z Uniwersytetu Minnesoty.
[ 17 ]
Przeładowanie informacji
Innym problemem związanym z Internetem jest przeładowanie informacjami. Dwoje
naukowców — Martin Hilbert (Uniwersytet Południowej Kalifornii) oraz Priscila López
(Uniwersytet Technologiczny w Katalonii) obliczyło, że w 2007 roku łączna ilość
informacji zgromadzonych przez ludzkość wynosi 295 eksabajtów. Naukowcy
oszacowali, że w 2002 roku ilość informacji przechowywanych w formie cyfrowej,
przekroczyła ilość danych przechowywanych w analogowych formach. [ 18 ]
Pojęcia „przeładowania informacyjnego" miał po raz pierwszy miał użyć futurolog
Alvin Toffler. Jego zdaniem przyszło nam żyć w czasach, gdy zalew informacji
przekracza nasze możliwości. Stając się problemem. Problem ów dotyczy
niewykształcenia przez nas w toku ewolucji narzędzi i umiejętności, które
umożliwiałyby nam przekształcenie takiego natłoku informacji w zdolność do
działania. Moc obliczeniowa komputerów wzrasta w zawrotnym tempie. Możliwości
naszych mózgów dużo wolniej.
Ów informacyjny desant nie powinien być jednak rozpatrywany wyłącznie w sensie
ilościowym. Nie chodzi bowiem tylko o kłopoty z przyswojeniem informacji a również — z ich selekcją. W obliczu zagrożenia związane z wartościowymi
informacjami, które ze względu na natłok „spamu" odpadły w procesie filtrowania.
Przyszło nam bowiem funkcjonować w czasach, gdy uczeń szkoły podstawowej bywa
lepiej poinformowany niż król mocarstwa kilkaset lat temu. Możemy oglądać
wydarzenia z dowolnego punktu na świecie. Często na żywo. Jeśli nie ma nas w sieci — nie ma nas w ogóle. Społeczności sieciowe wpływają — za pomocą portali
społecznościowych — na realną politykę. Nawiązujemy przez Internet znajomości.
W maju 2010 roku Barack Obama
przemawiał przed absolwentami Hampton College.
Prezydent wyraził swoje obawy dotyczące przeładowania informacyjnego:
„Wchodzicie w dorosłość w świecie, gdzie przez 24 godziny na dobę
7 dni w tygodniu media bombardują nas wszelkiej maści informacjami, które
nie zawsze mają cokolwiek wspólnego z prawdą (...) iPody, iPady, Xboxy i Playstation — choć nie wiem jak działają — tworzą informacje, które nas
rozpraszają, będąc formą rozrywki, nie zaś narzędziem
rozwoju czy emancypacji".
O naturze sztucznie wykreowanego „środowiska elektronicznego" pisał w swojej
książce o kulturze masowej „Wszystko dla wszystkich" Krzysztof Teodor Toeplitz.
[ 19 ]
Dziennikarz zauważył, że żyjemy w sztucznym świecie. Nie chodzi tylko o wpływ
mediów. Ale o całe nasze otoczenie. Nasza współczesna kultura jest kulturą
środowiska elektronicznego. Jesteśmy otoczeni przez zupełnie inne bodźce, żeby
nie rzec — nienaturalne. Otrzymujemy inne informacje i na inny sposób.
Miliony ludzi na całym
świecie — za sprawą portali społecznościowych — stały się gwiazdami prywatnych
reality show. W roli publiczności występują znajomi i obserwujący, którzy mogą
śledzić nawet najbardziej banalne myśli i zmiany nastroju.
Wszystko to nas kształtuje.
Racje mógł mieć zatem wybitny teoretyk komunikacji Marshall McLuhan, który już
pół wieku temu powiadał, że media to proces, który przekształca strukturę
komunikacji społecznej, wpływając — czy wręcz rewolucjonizując — nasze myśli i czynności. Co — prawdopodobnie — nie pozostaje bez
znaczenia dla naszej codziennej aktywności.
Czy Google sprawia, że stajemy się głupsi? Z pewnością przyjdzie się nam o tym
przekonać niebawem. W ciągu kilkunastu lat.
1 2
Footnotes: [ 12 ] D. Levin, S. Arafeh, A. Lenhart, L. Raine,
The digital disconnect: the
widening gap beetween Internet savvy student ant theris schools, Pew
Internet & Amercian Life Project, 2002 oraz
Net generation student and
libraries „Educase Review", Marzec/Kwiecień, 2005, s. 56-66. [ 13 ] H. Weinreich, H. Obendorf, E. Herder, M. Mayer,
Not Quite the Average: An
Empirical Study of Web Use, „ACM Transactions on the Web", t.2, n.1,
styczeń 2008. doi>10.1145/1326561.1326566 [ 14 ] J. Nielsen, How Little the sers
read?, Alertbox, maj 2008. [ 16 ] Dwa "Prawa Sturegona" zostały
sformułowane na podstawie wypowiedzi amerykańskiego pisarza
science-fiction Theodora Sturgeona na łamach amerykańskiego miesięcznika
Venture Science Fiction w marcu 1958 roku. [ 18 ] M. Hilbert, P. López, The
World's Technological Capacity to
Store, Communicate, and Compute Information, opublikowano online na
łamach Science Express 10 lutego 2011. doi:10.1126/science.1200970. [ 19 ] Krzysztof Teodor Toeplitz,
Wszystko dla wszystkich,
Wiedza Powszechna, Warszawa 1981, s. 51-53. « (Published: 04-07-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1981 |
|