The RationalistSkip to content


We have registered
204.318.369 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Science » » »

Jak Internet nas zmienia? [1]
Author of this text:

W swym słynnym dialogu „Fajdros", Platon wspomina o obawach, jakoby upowszechnianie pisma miało mieć negatywny wpływ na pamięć.

Podobna anegdotka dotyczy Fryderyka Nietzschego. Otóż w związku z pogarszającym się stanem zdrowia, filozof ów skusił się w 1882 roku na maszynę do pisania. Była to „kula pisząca" (Skrivekugle) z zakładu duńskiego pastora Mallinga Hansena. Gdy tylko Nietzsche nabrał wprawy w posługiwaniu się nowym narzędziem, jego styl pisarki — zdaniem niektórych badaczy [ 1 ] — uległ zmianie. Stając się bardziej zwięzłym.

Ufam, że powyższe historyjki nie zaskakują. Wraz z rozwojem technologii dochodzi bowiem do zmian w sposobie komunikacji oraz organizowania i przetwarzania informacji. Nie chodzi bynajmniej o obserwowany współcześnie spadek czytelnictwa i niepokojący rozwój analfabetyzmu funkcjonalnego. [ 2 ] Mowa o szerzej rozumianej zmianie wywołanej ekspansją Internetu, który — co moim zdaniem nieuniknione — zyska w niedalekiej przyszłości status głównego medium. Specyfika odbioru i rozumienia treści w sieci przyczynia się do zmiany tak doniosłej jak ta, której świadkiem był Sokrates.

Na te i inne szczególne procesy zwrócił uwagę m.in. Nicholas Carr — pisarz, doradca amerykańskich korporacji oraz były redaktor „Harvard Business Review". W równie słynnym, co kontrowersyjnym artykule „Is Google Making Us Stupid?" [ 3 ] autor opisał swoje wrażenia w związku ze zmianą procesów kognitywnych wywołanych rozwojem Internetu, w kontraście do „starych dobrych metod" klasycznego czytelnictwa. Dziennikarz podzielił się z czytelnikami następującą wątpliwością:

„Nie myślę już w sposób, w który myślałem kiedyś. Najbardziej odczuwam to, gdy czytam. Kiedyś zanurzenie się w artykule czy książce było proste. Nie miałem problemu ze spędzeniem długich godzin zaczytując się w prozie. Do czasu. Teraz moja koncentracja zaczyna odpływać już po 2 czy 3 stronach. Gubię wątek, szukam sobie innego zajęcia. Czuje się, jakbym musiał zmuszać umysł do powrotu do tekstu. Czytanie stało się wyzwaniem."

Pomijając narrację krów, które dawały kiedyś więcej mleka — jakie są — zdaniem Carra — przyczyny zjawiska, które zaobserwował u siebie i znajomych dziennikarzy? Otóż autor twierdzi, że Internet — choć będący dla publicysty manną z nieba — zmienia na dłuższą metę sposób myślenia. Carr konkludował — „kiedyś byłem nurkiem w oceanie słów. Dziś najwyżej szaleje po powierzchni na skuterze wodnym". Teza Carra jest kontrowersyjna. Wielu z nią polemizowało. Natomiast — czy jest coś na rzeczy?

Pewnym jest, że mózg w Internecie pracuje inaczej. A samo korzystanie z sieci - jak się niebawem przekonamy — może mieć, w zależności od warunków, działanie pozytywne, bądź negatywne dla szeroko rozumianych zdolności umysłowych.

Internet jako aktywizator mózgu

O pozytywnym wpływie Internetu mówią m.in. badania, których wyniki znajdziemy na łamach czasopisma American Journal of Geriatric Psychiatry. [ 4 ] Zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego pod kierunkiem dra Gary’ego Smalla badał 24 ochotników w wieku od 55 do 76 lat. Połowa uczestników miała doświadczenie w zakresie wyszukiwania informacji w Internecie. Pozostali zaś nie. W obydwu grupach poziom wykształcenia, wiek i płeć były rozłożone równomiernie.

Uczestnicy badania zostali poddani funkcjonalnemu magnetycznemu rezonansowi jądrowemu (fMRI) w trakcie czytania książek i szukania informacji w sieci. Mózgi badanych wykazywały podobną aktywność podczas czytania książek. Natomiast — jak nietrudno przewidzieć — aktywność w trakcie szperania w Internecie była różna, w zależności od ogólnego obycia w sieci.

Mózgi doświadczonych internautów przejawiały większe zaangażowanie. Szczególnie w korze przedczołowej oraz ośrodkach podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów. Bardziej obrazowo — najmniejszą jednostką mierzącą aktywność mózgu podczas badania fRMI jest voxel. Osoby z doświadczeniem internetowym wykazywały średnią aktywność na poziomie 21 782 jednostek. Zaś badani bez doświadczenia - jedynie 8 646.

Ochotnicy mieli kilkanaście dni przerwy. W trakcie których nowicjusze spędzali godzinę dziennie na buszowaniu w Internecie. Eksperyment następnie powtórzono. Okazało się, że wzorce aktywności „nowych" internatów stały się bardzo podobne do „weteranów". Zaczęli inaczej myśleć. Ich mózgi stały się bardziej aktywne. W porównaniu do czytania, poruszanie się w Internecie wymaga podejmowania większej ilości decyzji. Wybory dotyczące „kliknięć" aktywują mózg.

Oto bowiem, to, co wymagało kiedyś godzin spędzonych w bibliotece, obecnie jest w zasięgu ręki już po kilku minutach spędzonych z Google. Owe „kilka minut" to z pewnością metoda rewolucyjna. Będąca jednocześnie — zdaniem Carra — złodziejem uwagi i zabójcą koncentracji.

Dla naszej ogólnożyciowej percepcji nie bez znaczenia pozostają długie godziny spędzone na oglądaniu zdjęć znajomych i zdawkowych informacji na Facebooku [ 5 ] oraz — a może przede wszystkim — długie i bezcelowe podróże przez labirynty hiperlinków i stron internetowych, na których przeważnie spędzimy kilkanaście sekund. Nawet nie czytając zawartości — jedynie ją skanując. Szczególnie intrygujący jest sposób, w jaki wpływa to na całokształt umysłowej aktywności osób, które z technologią mają kontakt od najmłodszych lat życia. Ale najpierw...

Jak czytamy strony internetowe?

Na to szalenie ciekawe pytanie znajdziemy odpowiedź m.in. w dorobku światowej klasy specjalisty usability [ 6 ] dra Jakoba Nielsena. Naukowiec ów ma na koncie liczne badania z zakresu eye trackingu. Celem tej metody jest przeanalizowanie ilu uwagi poświęcają internauci danym elementom strony internetowej.

W badaniu [ 7 ] przeprowadzonym w 2006 roku wzięło udział 232 osób, których zadaniem było — po prostu — przeglądanie stron internetowych. Okazało się, że większość użytkowników postrzega dużą część witryn w identyczny sposób. Sposób, którzy przypomina literę „F". Wzór ów oddaje kolejność oraz czas, przez który oko internauty "spoczywa" na danym fragmencie ekranu. W większości przypadków wygląda to dość podobnie (por. rys. 1).



Rys. 1. Eyetracking trzech stron (od lewej — artykuł „o nas" na stronie korporacyjnej, opis produktu w sklepie internetowym oraz wyniki wyszukiwania Google). Im bardziej czerwony kolor, tym dłuższy czas poświęcił użytkownik na patrzenie na dany fragment strony. Źródło: Eyetracking Research, Nielsem Norman Group.

Inne badania [ 8 ] mówią z kolei o różnicach między osobami, które miały na stronie sklepu internetowego znaleźć konkretny produkt, a osobami, które stronę miały po prostu przejrzeć. Zadaniem pierwszej grupy badanych było odnalezienie kategorii plecaków w serii miniaturek. Plecak musiał być ponadto dostosowany do ściśle określonych warunków teoretycznej podróży. Druga grupa miała za zadanie przejrzeć stronę w poszukiwaniu nieistniejącej kategorii rowerów górskich.

Pierwsza grupa — podczas przeglądania miniaturek — skanowała każdą linię obrazków po kolei — od lewej do prawej. Aż do końca strony. Ruchy oczu drugiej grupy były dalece mniej systematyczne. Badani raczej „skakali" po różnych fragmentach strony.

Wspomniany wyżej Nielsen przeprowadził inny ciekawy eksperyment. [ 9 ] Otóż doświadczeni internauci są w większości „ślepi" na banery, reklamy oraz wszystko, co może je przypominać. Niezależnie od stopnia zaangażowania w lekturę danej strony.

Badacz, w celu udowodnienia tezy poprosił grupę internautów o znalezienie na stronie amerykańskiej agencji rządowej Bureau of Census informacji o populacji USA. Mowa o dużych czerwonych cyfrach w prawym górnym rogu strony (rys. 2). Tylko 14% uczestników badania było w stanie odpowiedzieć na pytanie. Co wskazał eye tracking? Otóż nie chodziło o to, że badani na cyfry nie patrzyli. „Rzucili okiem" i zignorowali. Duże czerwone cyfry — zdaniem Nielsena — za bardzo przypominają nachalne reklamy.



Rys.2. strona Bureau of Census

Te i inne badania wskazują, że internauci w większości nie czytają tekstu w „klasyczny" sposób — słowo po słowie. Jedynie skanując stronę. Co oczywiście jest często wykorzystywane w sektorze e-commerce. Czy to dla nas znajome?

Co Google robi z naszymi mózgami?

A jeśli nie z naszymi, to przynajmniej z mózgami tych, którzy w Internecie są obecni niemal od narodzin. Otóż zgodnie z badaniami [ 10 ] przeprowadzonymi przez Online Computer Library Center osoby, które od najmłodszych lat przywykły do „internetowego" sposobu myślenia zupełnie inaczej podchodzą do kwestii wyszukiwania informacji przez informatyczne systemy w bibliotece. Okazuje się, m.in., że 89% przebadanych uczniów, zaczyna poszukiwania od wyszukiwarki internetowej (od wyprawy do biblioteki tylko 2%). 93% jest natomiast usatysfakcjonowanymi swoimi internetowymi poszukiwaniami.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dwa argumenty
Prawa socjalne - prawami człowieka

 See comments (8)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Por. np. F. Kittler, Friedrich, Gramophone, Film, Typewriter, Stanford University Press, Stanford 1999, s. 203, 206.
[ 2 ] Badania Instytutu Książki i Czytelnictwa z 2008 roku pokazały, że jedynie 38% polaków miało w danym roku kontakt z książką. Jedynie 23% społeczeństwa kupiło jakąkolwiek książkę. 11% osób czyta regularnie. Odnotowano również spadek (o 16%) czytelnictwa u nastolatków. Przeprowadzający badania wskazali również na pojawiające się zjawisko analfabetyzmu funkcjonalnego wśród studentów. Por. Raport Czytelnictwo i Dostęp do książki, Obywatele Kultury, 2010.
[ 3 ] N. Carr, Is Google making as stupid?, The Atlantic, lipiec/sierpień 2008.
[ 4 ] G. Small, T. Moody, P. Siddarth, S. Bookheimer, Your Brain on Google: Patterns of Celebral Activation During Internet Searching, „American Journal of Geriatric Psychiatry", Styczeń 2009. doi:10.1097/JGP.0b013e3181953a02
[ 5 ] Nie będzie tajemnicą, że Facebook jest — mimo wszystko — przypadkiem szczególnym. Dla przykładu — zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez Lightspeed Research dla Oxygen Media na próbie 1 605 dorosłych użytkowników FB. Okazało się, że dla 1/3 kobiet w wieku 18-34 lat, sprawdzenie Facebooka jest pierwszą czynnością tuż po przebudzeniu.
[ 6 ] Użyteczność (usability) zajmuje się ergonomią interaktywnych urządzeń i aplikacji. Przez ergonomię rozumiemy m.in. intuicyjność nawigacji, łatwość dostępu do poszukiwanej informacji oraz zrozumiałość komunikacji z punktu widzenia użytkownika.
[ 8 ] S. Shrestha, K. Lentz, Eye Gaze Pattern while Searching vs. Browsing a Web Site, „Usability News", Styczeń 2007.
[ 9 ] J. Nielsen, Fancy Formatting, Fancy Words = Looks Like a Promotion = Ignored, Alertbox, wrzesień 2007.
[ 10 ] College Students' Perceptions of the Libraries and Information, A Report to the OCLC Membership. Dublin, OH: OCLC, 2006.

«    (Published: 04-07-2011 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Maciej Twardowski
Redaktor Racjonalisty. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Czasie Kultury” czy serwisie „Krytyki Politycznej”. Współpracował z kilkoma portalami internetowymi i organizacjami pozarządowymi. Mieszka w Warszawie.

 Number of texts in service: 24  Show other texts of this author
 Number of translations: 10  Show translations of this author
 Newest author's article: Doda, Wojewódzki, Figurski i przenajświętsze oburzenie
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 1981 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)