|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
USA-UE. Rozwodu jednak nie będzie Author of this text: Caden O. Reless
Zaledwie kilka tygodni temu, z powodu sensacyjnych wydarzeń, jakie miały miejsce w okolicach pakistańskiego Abbottabadu, niektórzy polscy komentatorzy wieszczyli
głęboki kryzys w europejsko-amerykańskich stosunkach. Stawiano odważną tezę o nieuchronności rozwodu lub co najmniej separacji obu obszarów
cywilizacyjno-kulturowych. Trwały rozkład pożycia na tle pogłębiającej się
niezgodności charakterów, poglądów i systemów wartości miał otworzyć między
uduchowioną Europą i gruboskórną, wręcz barbarzyńską Ameryką otchłań, dzielącą
oboje partnerów skuteczniej niż wody Atlantyku i Oceanu Arktycznego (znanego
także jako — nomen omen — Morze Lodowate).
Do oczekiwanego ochłodzenia stosunków jednak nie doszło, a każdy kolejny tydzień
potwierdzał tylko, że stary termin 'wspólnota euroatlantycka', którym określa
się wyjątkowe i wielorakie powiązania między Stanami Zjednoczonymi i krajami
Unii Europejskiej, ciągle dość dobrze pasuje do opisu pewnych aspektów
rzeczywistości, nie tylko na poziomie polityki międzynarodowej.
Świadczyć o tym może pośrednio bardzo ciepłe przyjęcie, z jakim spotkała się na
początku lipca br. w Waszyngtonie wizyta szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton
[ 1 ] (pośrednio, ponieważ świadczenie sobie wzajemnych uprzejmości
jest po prostu w dyplomacji normą), a bezpośrednio — wspólnota interesów i podejmowane wspólnie konkretne inicjatywy, jakie ostatnio coraz bardziej
zbliżają Unię Europejską i Stany Zjednoczone, i które stanowiły owej wizyty
główny motyw.
O realności tej wspólnoty mówiła w swoim wystąpieniu z 11 lipca br. Hillary Clinton, wspólnie z Catherine Ashton podsumowując
dla prasy wyniki spotkania unijnych i europejskich dyplomatów w Waszyngtonie:
Zawsze z wielkim zadowoleniem witam Wysoką Przedstawiciel w Departamencie Stanu w ramach stałych konsultacji, które prowadzimy od momentu objęcia przez Nią
urzędu. Zawsze z wielką niecierpliwością wyczekuję tych spotkań i okazji do
podjęcia bliskiej współpracy z Nią i Jej zespołem nad szerokim zakresem
wspólnych wyzwań, które stoją przez Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską.
Sądzę, a wydaje mi się to oczywistością, że owa trwała współpraca wyrasta ze
wspólnoty wartości i aspiracji i stanowi podwaliny dla globalnego pokoju,
dobrobytu i bezpieczeństwa.
Wydaje się, że osobiste relacje między Hillary Clinton i Catherine Ashton również układają się doskonale, co w dyplomacji ma
niebagatelne znaczenie. Można nawet pokusić się o wskazanie, jakie jest podłoże
ich wzajemnego zrozumienia.
Warto między innymi zauważyć, że obie panie wywodzą się z obszaru kulturowego,
który umożliwił im poziom samorealizacji, niedostępny dla kobiet w wielu innych,
nie tak wcale odległych rejonach świata; obie, dzięki szeroko wyznawanym na
Zachodzie ideom prawa i równości, mają za sobą samodzielną karierę polityczną we
własnych krajach, która stworzyła podstawy dla ich obecności jako wpływowych
polityków na arenie międzynarodowej i pozwoliła na wszechstronny rozwój wysoko
cenionych profesjonalnych i osobowościowych kompetencji. Dzięki wspomnianym
kompetencjom i warunkom cywilizacyjno-kulturowym panującym na Zachodzie jako
kobiety uczestniczą w życiu społeczno-politycznym swoich krajów i całych
kontynentów w stopniu niewyobrażalnym w przypadku społeczeństw, w których
dyskryminacja ze względu na płeć, ograniczająca kobietom możliwość wyboru drogi
osobowego rozwoju, społecznego i zawodowego awansu, nadal jest powszechnym
zjawiskiem. Wnoszą też indywidualny wkład w kulturę dyplomacji i styl uprawiania
polityki międzynarodowej — sfer nadal wyraźnie zdominowanych przez mężczyzn.
Ponadto łączy je o wiele więcej
dyskretnych sygnałów wspólnoty cywilizacyjno-kulturowej, począwszy od języka
(obie, jak nietrudno zauważyć, władają angielszczyzną), poprzez pewien rodzaj
empatii i uwrażliwienia na określone kwestie, a na stylu bycia (na przykład obie
panie publicznie zwracają się do siebie bezpośrednio po imieniu) i tzw. mowie
ciała kończąc. Obie są więc przedstawicielkami kultury bardzo odległej choćby od
tej, jaka panowała w Libii rządzonej przez Kadafiego. Przypomnijmy — pan
pułkownik i „przywódca libijskich plemion" traktował podanie ręki kobiecie jako
upokorzenie dla mężczyzny (o czym miała się okazję swego czasu przekonać na
własnej skórze Condoleezza Rice, poprzedniczka Hillary Clinton na stanowisku
sekretarza stanu [ 2 ]), co nie przeszkadzało mu jednak w akceptowaniu
kobiet w innych, bardziej tradycyjnych rolach.
Obecna sytuacja w Libii, gdzie trwa antyrządowe powstanie, była jednym z głównych tematów amerykańsko-europejskich konsultacji, o czym wspomniała H.
Clinton:
Teraz pomówmy o Libii, o której ponownie rozmawiałyśmy z Lady Ashton w związku z przygotowaniami do spotkania Grupy Kontaktowej w Istambule. Dołączą tam do nas
liczni międzynarodowi partnerzy, wyrażający coraz większą troskę o bezpieczeństwo libijskich cywilów i dostrzegający konieczność oddania władzy
przez pułkownika Kadafiego.
Dynamiczny rozwój sytuacji w Libii sprawia, że ludność nie zamierza zwlekać z planowaniem przyszłości po Kadafim. Już obecnie podejmowane są wysiłki na rzecz
budowania i organizowania instytucji, przygotowania odpowiedniej infrastruktury, a wspólnota międzynarodowa wspiera te procesy. Dlatego Stany Zjednoczone z zadowoleniem odnoszą się do zapowiedzi Unii Europejskiej, która otwiera biuro w Benghazi. Razem będziemy współpracować z ONZ i innymi partnerami w celu
koordynacji pomocy po zakończeniu konfliktu i wyzwalaniu się wolnej Libii z cienia dyktatora.
Wiadomość o otwarciu przedstawicielstwa Unii Europejskiej w Bengazi [ 3 ],
libijskim porcie znajdującym się na obszarze kraju kontrolowanym przez
Tymczasową Radę Narodową, przypomniała również Catherine Ashton:
Mamy już biuro w Bengazi. Byłam bardzo dumna, widząc flagę Unii Europejskiej
powiewającą nad Placem Wolności i dokonując otwarcia tego biura. Celem tej
inicjatywy jest stworzenie lepszych możliwości udzielania pomocy ludności za
pośrednictwem Tymczasowej Rady Narodowej, a także za pośrednictwem społeczeństwa
obywatelskiego, aby wesprzeć ich wysiłki w dziedzinie zapewnienia
bezpieczeństwa, co jest sporym wyzwaniem, a także budowaniu instytucji, których
będą potrzebować.
Młody człowiek, z którym rozmawiałam, a który spędził za rządów pułkownika
Kadafiego osiem lat w więzieniu, powiedział mi: „To, czego potrzebujemy, jest
bardzo proste. Chcemy tego, co wy już macie — demokracji w codziennym życiu".
Libia nie jest jednak jedynym obszarem świata, w którym USA i UE pozostają
zaangażowane na zasadzie przyjaznej współpracy. W samej Afryce są to między
innymi Egipt i Tunezja, do których Europejski Bank Inwestycyjny i Europejski
Bank Odbudowy i Rozwoju skierują wkrótce dodatkową pomoc w wysokości od 5 do 7
miliardów euro, przeznaczoną na rozwój infrastruktury, zwiększenie zaangażowania
sektora publicznego i prywatnego i rozwój programów mieszkaniowych, co ma przede
wszystkim wspomóc rozwój demokracji w tych krajach. Jak zwróciła uwagę Hillary
Clinton, na rozwiniętych demokracjach spoczywa bowiem moralna odpowiedzialność
za promowanie demokracji w krajach, w których ta dopiero się rodzi.
Catherine Ashton wspomniała również o Sudanie Południowym, gdzie Stany
Zjednoczone i Unia Europejska pozostają zaangażowane na rzecz wspierania rozwoju
młodej południowosudańskiej państwowości, a Hillary Clinton — o pracach kwartetu
bliskowschodniego.
O pewnej wspólnocie interesów i idei wyznawanej przez USA i UE nie dały
zapomnieć ostatnie wydarzenia w Syrii, gdzie zostały zaatakowane amerykańskie i francuskie ambasady, a także rezydencje dyplomatów obu krajów. Clinton i Ashton
zgodnie potępiły te wydarzenia. Przypomniały także, że USA i UE zajmują się
obecnie intensywnie sprawą organizacji pomocy dla syryjskich uchodźców na
terenie Turcji, potępiają również krwawe tłumienie protestów przez reżim Assada.
Poza Afryką i Azją USA i UE pozostają zaangażowane w procesy pokojowe na samym
kontynencie europejskim, dokładnie na Bałkanach, gdzie przy wsparciu
dyplomatycznym Unii Europejskiej prowadzone są rozmowy między Serbią i Kosowem w sprawie sytuacji panującej w północnej części tego ostatniego kraju.
Dlatego jeszcze raz wypada podkreślić, że w obecnej sytuacji międzynarodowej na
trwały rozwód między Europą i Ameryką się nie zanosi, a jest całkiem
prawdopodobne, że państwa z obu kontynentów będą siebie w najbliższym czasie
potrzebować bardziej niż w ciągu ostatniej dekady, gdy relacje między nimi
uległy pewnemu rozluźnieniu. Prawdopodobnie to miała na myśli Hillary Clinton
podsumowując swoją część wystąpienia dla prasy:
Jak widać, mieliśmy, jak zawsze, wiele tematów do rozmów, a w obliczu wszystkich
tych poważnych wyzwań, szczególnie budujący jest fakt, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska pracują ręka w rękę. Pozwólcie mi jeszcze raz
podziękować Wysokiej Przedstawiciel, mojej przyjaciółce i koleżance, za jej
partnerstwo i perspektywy naszej dalszej współpracy.
Footnotes: « (Published: 17-07-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2037 |
|