|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
W perspektywie refleksji Ala Gore'a [2] Author of this text: Radosław S. Czarnecki
Tu tkwią zasadnicze zagrożenia w spłycaniu debaty publicznej, jej
infantylizacji, karnawalizacji i w ostatecznym efekcie — zidioceniu konsumentów
tych produktów (obywatele zmieniają się w konsumentów telewizyjnych talk
show). Edukacja to bowiem proces permanentny, bez względu na stan
demokracji, jej postępy i pogłębianie.
Cytowany wcześniej jeden z ojców-założycieli USA, wybitny oświeceniowy
twórca, myśliciel i jurysta, T. Jefferson swego czasu pouczał: "Kwestionujcie
wszystko odważanie, nawet istnienie boga bo jeśli istnieje, pochwali hołd składany
rozumowi nie ślepemu strachowi" [ 12 ].
To niemalże to samo co raczył zauważyć 150 lat później polski filozof
prof. T.Kotarbiński: "Trzeba podważać
wszystko, co da się podważyć, gdyż tylko w ten sposób można wykryć to, co
podważyć się nie da " [ 13 ].
Dziś już wiemy, iż jednak nie wolno w tym pędzie ku negacji i krytyce, dekonstrukcji aktualnych pojęć, wartości czy idei (jako, że są to
procesy immanentne debacie
publicznej przynależne rozumowi i tradycji oświeceniowej) zapominać o dwóch
siostrach rozumu: nauce i prawie. Bez tych elementów krytyka i wszelka
dekonstrukcja stają się bezpłodną sztuką dla sztuki.
Edukacyjna rola mediów jest nie do przecenienia. Zwłaszcza w demokracji. Opresja rynku, zysków, komercji, rozrywki jest tak samo
niebezpieczna dla człowieka jak uścisk ideologii, religii, jak totalitaryzm
jednego tylko modelu kultury. Tylko jej (tej rynkowej opresji) nie widać, ona sączy
się z różnych stron i oddziałuje na naszą podświadomość. Społeczeństwo
rynkowe to absolutna porażka [ 14 ]. W tym kontekście warto przytoczyć sąd wybitnego psychologa amerykańskiego
Philipa Zimbardo, który uważa iż zanik społeczeństwa obywatelskiego jest
wynikiem takich właśnie stosunków międzyludzkich nastawionych (i
propagowanych powszechnie) jedynie na sukces materialny, nie na wszechstronny
rozwój. Prowadzi to jego zdaniem po prostu do dehumanizacji.
G.Orwell pisząc słynny Folwark
zwierzęcy poprzedził go znamiennym wstępem, gdzie zaznaczył, iż to
wolna Anglia jest też takim właśnie folwarkiem zwierzęcym. Zauważa, że
niepopularne idee mogą być zakazywane w demokratycznym oraz wolnym społeczeństwie
bez odwoływania się do używania siły i przemocy. A efekt tych działań jest
analogiczny jak w systemach totalitarnych. Tak się dzieje gdyż media są w rękach
zamożnych ludzi, którzy z tej właśnie racji nie są zainteresowani w rozpowszechnianiu, niewygodnych dla
ich ewentualnych korzyści, idei. Drugim powodem takiego stanu rzeczy jest
poziom i model edukacji. Ona kształtuje umysł człowieka w taki sposób, aby o pewnych danych, informacjach, poglądach czy koncepcjach w ogóle nie myślał. A jak już je kojarzy, zastanawia się nad nimi to ma mieć od razu konotacje
negatywne, poczucie winy bądź odrazy i nienawiści [ 15 ].
Z komercjalizacją i korporatyzacją charakteru mediów we współczesnej
epoce wiąże się ściśle problem manipulacji opinią publiczną. To
zagadnienie jest stare jak świat środków masowego przekazu, choć powszechnie
uważano, iż wraz z upadkiem światowego systemu komunistycznego takie praktyki
(napiętnowane i skompromitowane) ulegną eliminacji czy wyraźnemu osłabieniu.
„Niewidzialna ręka rynku" i konkurencja miały skutecznie chronić społeczeństwa
przed tego typu zwyrodnieniami. Były to jednak jak widać pobożne życzenia.
Znakomity amerykański psycholog społeczny i pionier PR-u prof. E.
Bernays (nota bene — siostrzeniec Z.
Freuda) w swych prekursorskich dziełach (zasady tam wyłożone są stosowane
dziś na szeroką skalę przez świat businessu, rozrywki i mediów) zalecał rozmyślną manipulację podświadomością,
uczuciami, impulsami czy namiętnościami odbiorców. Trzeba — jego zdaniem (aby osiągnąć sukces) — zmienić kulturę potrzeby w kulturę
pożądania. Ludzi należy wytresować tak, żeby łaknęli, pożądali, pragnęli
rzeczy nowych, nawet zanim te stare zostaną już definitywnie skonsumowane. Pożądanie
musi pozostawić w cieniu ludzkie, racjonalnie uzasadnione, potrzeby.
To jest ponowoczesna forma idolatrii, to kult nowości oraz ciągłego
jej posiadania, to fetyszyzm zakupizmu. W tej pogoni, w realizacji pospolitych
rządz, gubi się świadomy, realistycznie patrzący na rzeczywistość i tak
działający, obywatel. Dlatego też irracjonalizm, gusła, Ciemnogród,
ignorancja, obskurantyzm, filisterstwo itd. mają się tak dobrze i poszerzają
swoją społeczną bazę.
Te trendy mają przecież napędzać zyski i pozorną koniunkturę
gospodarczą — racjonalna, opanowana, samodzielnie myśląca osoba ludzka nie
jest w tym entourage’u mile
widziana. Prof. J.K.Gailbraith, znakomity ekonomista amerykański,
zwolennik keynsizmu, doradca kilku prezydentów USA i rządów
kanadyjskich konkludował w tej materii, iż masowa reklama elektroniczna
komplikuje znakomicie, deniweluje, a nawet w fenomenalny sposób zaburza rolę
smithowskiej „niewidzialnej ręki rynku".
J.Saramago, portugalski noblista z literatury (1998), intelektualista w swych książkach podkreślał wielokrotnie, iż władza ekonomiczna zajmuje dziś
coraz bardziej miejsce demokratycznie legitymizowanej oraz wybieranej władzy
politycznej. To jest też egzemplifikacja procesu absolutnej komercjalizacji
kolejnych przestrzeni współczesnej rzeczywistości — zwłaszcza sfery
masowej komunikacji.
"Telefonujesz,
żeby poprosić o jakąś informację, i słyszysz muzykę, a potem glos z automatu. Jeszcze nie uzyskałeś żadnej informacji, ale już, od pierwszej
sekundy, musisz płacić za połączenie. I nikt nie protestuje. Żyjemy w świecie, w którym wyzysk osiągnął mefistofeliczna, diabelską doskonałość"
[ 16 ].
J.Saramago wyraża tym samym puentę, iż im bardziej wszystko wkoło się
komercjalizuje, zamienia w maszynkę do robienia pieniędzy, sprowadzone zostaje
do banału tym odbiorcy-konsumenci mniej rozumieją. Stają się pochłaniaczami
plastikowej, pustej i nie-rzeczywistej acz kolorowej papki serwowanej im z różnych
stron przez media.
Czyżby pozostawała nam tylko wolność kupowania? A jeśli ktoś w tym
wyścigu nie uczestniczy, bo nie może, no nie chce, bo go nie stać finansowo
(tak samo jest kiedy nie zaprasza się do mainstreamowych mediów ludzi wyłamujących
się z political corectness) to go praktycznie nie ma, nie istnieje?
Wiemy doskonale z psychoanalizy, że " ...
najlepszą metodą na uchwycenie istoty danej epoki jest zwrócenie uwagi nie na
jej wyraźne społeczne albo ekonomiczne cechy konstrukcyjne, lecz na >przepędzone
duchy< które wciąż w niej starszą" [ 17 ]. I nadal oddziaływają na współczesną rzeczywistość w jakimś stopniu ją
kształtując. Fundamentalizmy różnej maści, opresja środowiskowa, fanatyzm,
ksenofobia, rasizm, nienawiść do „Innego" czają się tuż na zapleczu, za
rogiem, naszej świadomości. Zwycięski pochód demokracji, wolności, swobód i pluralizmu, ich promocja i powszechność w ostatnich dekadach nie gwarantują
ostatecznej śmierci wymienionych patologii, zagrożeń, zwyrodnień. Tylko
permanentna edukacja, ciągle poszerzana wiedza, oczytanie mogą zagrodzić im
powrót do panowania we współczesnym
świecie.
Bariera wykształcenia, świadomego decydowania o sobie,
zrozumienie świata i ludzkich zachowań jest jednak po opisywanej indoktrynacji i tresurze nie do przekroczenia — istny Rubikon. To może się udać tylko
nielicznym jednostkom. Jak Cezarowi…… Ale
czy wtedy można mówić o kompletnym, świadomym, cywilizowanym na miarę
nowego stulecia otwartym społeczeństwie obywatelskim?
Antidotum na te niebezpieczne, szkodliwe, toksyczne dla idei tego społeczeństwa
procesy mogą być tzw. media obywatelskie, Internet (tu przede wszystkim
komunikatory społecznościowe w rodzaju Facebooka, Twittera etc.) także może
stanowić jakaś alternatywę dla korporacyjnych, jednorodnych i nastawionych
jedynie na sensację, rozrywkę i reklamę mediów podstawowego mainstreamu.
A.Gore podaje przykład Currant TV, formy obywatelskiego medium gdzie odbiorcy
bezpośrednio wpływają na charakter i profil programu. To jak z Internetem -
komunikacja medialna schodzi na poziom bezpośredniego, interpersonalnego kontaktu.
A.Gore powołuje się również na doświadczenia tzw. psychologii przywiązania — Johna Bowlby’ego i Mary Ainsworth , brytyjskich psychologów badających
osobowościowy rozwój niemowląt — używając efektów prac tych uczonych jako
metafory w przedmiocie rozwiązywania omawianych tu zagadnień.
Ale te — poniekąd słuszne uwagi — nic nie znaczą bez wyedukowanego
odbiorcy, krytycznego, samodzielnie myślącego, zdystansowanego do mód i trendów
będących aktualnie na tzw. topie.
Gdy wszyscy sterują w jednym kierunku, płynąc z jednym prądem, chwaląc na
dodatek absolutnie ów azymut winno
to być już poczytywane za co najmniej podejrzane. I traktowane z dystansem. I koło się zamyka.
Konkluzja jest taka — takie elity jaki lud. Pewnych ograniczeń świadomości
się nie da przeskoczyć. Dlatego tylko długofalowo zaplanowana edukacja, bez
jakichkolwiek pobocznych konotacji może cokolwiek (ale w perspektywie
dekad) zmienić w tej materii w polskim społeczeństwie. I dotyczy to sytuacji
nie tylko nad Wisłą, Odrą i Bugiem.
1 2
Footnotes: [ 12 ] [za]: A.Gore, Zamach na rozum,
Katowice 2008,s. 49 [ 13 ] T.Kotarbiński, Żyć zacnie,
Warszawa 1989, s. 169 [ 14 ] Rozmowa A.Domosławskiego z B.R.Barberem, [w]: Ameryka zbuntowana, Warszawa 2007, ss. 97-130 [ 15 ] Rozmowa A.Domosławskiego z E.Fonerem, [w]: Ameryka
zbuntowana, Warszawa 2007, ss. 30-31 [ 16 ] A.Domosławski, „Pepe mówi jak papież" [w]: Gazeta
Wyborcza z dn. dn. 2-3.03.2002 [ 17 ] S.Sierakowski, wstęp do książki [w]: S.Żiżka, Rewolucja u bram, Kraków 2007,
s.5 « (Published: 23-07-2011 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2053 |
|