The RationalistSkip to content


We have registered
204.455.990 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Dogmat Dogmatus Dolus (Zdanie fałszywe) [1]
Author of this text:

Żyjemy w rzeczywistości cokolwiek zakłamanej oficjalną dogmatyzacją pseudoekspertów. Jeśli nauka nie jest w stanie czegoś wyjaśnić tworzy powierzchowne rozwiązania, quasi-wyjaśnienia, które żyjąc swym własnym życiem z biegiem lat nabierają rangi dogmatu, pomimo początkowej absurdalności i braku jakichkolwiek przesłanek uzasadniających przyjętą teorię. Niejasne przypuszczenie staje się oficjalną wykładnią a wszelkie fakty przeczące teorii zbywa się lub nie przyjmuje do wiadomości. Jeśli fakty są niezgodne z teorią tym gorzej dla faktów.

Nauka przybiera formę religii a zwolennicy danej teorii kłócą się miedzy sobą niczym grupy sekciarzy. Oficjalny „kult" wstrząsany jest różnymi schizmami, zdarzają się spektakularne nawrócenia (vide: Mark Lehner) czy przejście szanowanych dotąd naukowców na drogę schizmy, głoszenia poglądów niezgodnych z założeniami głównego nurtu (vide: teoria panspermii). Negowanie danej teorii odbierane jest nieraz jako podważanie autorytetu danej szkoły bądź konkretnych osób. Utrzymanie własnych poglądów staje się koniecznością ochrony własnego autorytetu.

Racjonalizm postrzegany bywa jako podejście scjentystyczne i radykalnie naukowe, jako naukowy materializm. Dla mnie podejście racjonalistyczne to również otwartość i naukowa tolerancja, rzetelne podejście do wszelkich możliwych teorii (agnostycyzm badawczy) — a więc postawa przeciwległa do naukowego dogmatyzmu i radykalizmu, który zaciekle broni swych szańców, okopów tworzonych z własnych przekonań, utrwalanych i utwardzanych. Racjonalizm badawczy to kreowanie teorii na podstawie faktów a nie dostosowywanie faktów do własnych, mniej lub bardziej wypaczonych teorii. To dla mnie przede wszystkim dociekanie prawdy, nawet jeśli jest ona dla mnie niewygodna, lub dla innych osób, a jej głoszenie przysporzyć może więcej nieprzyjemności niż wątpliwego prestiżu.

Dogmatyzm rodzi się w tych kręgach, w tych obszarach wiedzy, które ściśle związane są z ideologią czy to religijną, czy państwową, czy jakąkolwiek inną, np. rasową (skrajne przykłady — podejście rasistowskie z jednej strony, a z drugiej fałszowanie pewnych faktów w zgodzie z political corectness, po to, by zadowolić miejscowych tubylców — np. ukrywanie rudowłosych szczątków na Nowej Zelandii czy w obu Amerykach, gdzie szkielety i mumie z rudymi włosami nazywa się dla niepoznaki kulturą Clovis lub Nazca; podobnie dzieje się chociażby w Chinach, czy w Indiach, gdzie starożytne szczątki kultur indoeuropejskich (protodrawidowie, ludy kaukaskie) okrasza się różnymi plakietkami suponującymi ich lokalny charakter).

Przekłamania występujące w nauce i głoszone z powagą dogmatu można by mnożyć, zresztą trudno się dziwić zakłamywaniu historii — bo o niej będzie głównie mowa — skoro na naszych oczach dokonuje się cenzury rzeczywistości. Światopogląd dziennikarzy — sprawozdawców, nosicieli informacji determinuje, jakie informacje przedostają się do publicznej świadomości i w jakiej formie lub z jakim komentarzem. Partyjne lub światopoglądowe ukierunkowanie stanowi sito, przez które przechodzą informacje zmieniając je w papkę przystosowaną do danej grupy docelowej lub do danego celu. Dziennikarz, polityk czy naukowiec - stanowią tubę propagandy własnych przekonań i własnych wierzeń, działają poprzez schemat własnych uwarunkowań. Moja wizja świata sprawia, że koncentruję się na tych, a nie innych rzeczach, determinuje podejście do tematu, formy jego przekazu i wniosków z niego płynących.

Mity, w swym negatywnym znaczeniu, powstają na naszych oczach, wystarczy wspomnieć lot nr 77, mający zakończyć swój byt w trzewiach Pentagonu. Problem tylko jest taki, że choć rzeczywiście w Pentagon uderzył jakiś samolot — znaczna część świadków mówiła o średniej wielkości samolocie typu Cessna, inni mówili o Boeingu a inni nawet widzieli pocisk typu Cruise! Tak więc wersja zdarzeń może się różnić w zależności od tego na jakich świadków się powołamy — to wzmiankowany Boeing 77 zniknął z radarów na granicy Ohio i Kentucky, w okolicach miasteczka Portsmouth. Jakie podano wyjaśnienie? „Terroryści wyłączyli transponder i przez to zniknęli z radarów"! To tak jakby powiedzieć, że terroryści wyłączyli wycieraczki w samolocie, tyle że transponder — urządzenie przekazujące stacji kontroli lotów dane nt. szybkości i wysokości — brzmi bardziej tajemniczo. No tak, tyle, że radary wykrywają wszystko, co się unosi w powietrzu, niezależnie od tego, co tam wyłączą na pokładzie, może jedynie z wyjątkiem prawie-niewykrywalnych bombowców B-2, ale nawet one nie potrafią zniknąć na zawołanie (chyba), no chyba, że je ktoś zestrzeli… A więc ktoś tutaj kłamie ukrywając prawdę o rzeczywistych organizatorach zamachu — chociażby (dla przykładu) radykalnej, neofaszystowskiej grupie fanatyków z Elohim City, odpowiedzialnej już za wysadzenie w powietrze budynku federalnego Murrah w Oklahoma City.

Mitów i niejasności związanych z 11 września jest rzecz jasna o wiele więcej, ale to już temat na osobny tekst. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy od nie wiadomo jak dawna przywrócono do łask totalitarną zasadę, że to oskarżony musi udowodnić swą niewinność, choć już w starożytnym prawie rzymskim ustalono, że obowiązek udowodnienia winy spoczywa na oskarżycielu, a nie na oskarżonym… Lubię Amerykanów, lubiłem Clintona, szczególnie po jego przygodach z nadużywaniem cygar, ale nie znoszę namolnej retoryki wojennej i zakłamywani faktów typu: There is no doubt (Rumsfeld, tuba propagandowa, czy też nadworny Kaznodzieja Wojny wśród Jastrzębi) that... np. Ukraina sprzedała Kolczugi Irakowi, "i teraz Ukraina musi udowodnić swą niewinność". Cokolwiek zrobi oskarżone państwo, to zawsze będzie za mało. Lecz oto pojawiają się Chińczycy, którzy stwierdzają, że przecież to oni kupili te Kolczugi, tak jak od początku twierdzili Ukraińcy, i że te radary dalej u nich stoją. I co wtedy się dzieje? Nic, pustka, żadnego słowa przepraszam. A jeszcze przed godziną padały oskarżenia o niewątpliwe i w pełni udowodnione wsparcie dla rzekomych terrorystów z Iraku, państwa, dodajmy, które do roku 1958 stanowiło amerykańsko-brytyjski protektorat, zarządzany i opanowany rezerwuar jednych z największych na świecie złóż ropy naftowej (odwieczny konflikt między Anglią a Francją, konflikt o kontrolę nad irackimi złożami bogactw naturalnych). A kiedy Irak już padnie to zadajmy sobie pytanie: jakie państwo zostanie otoczone przez amerykańskie wojska ze wszystkich stron? Oczywiście Iran, kolejny kraj osi zła, a jak wiadomo zło trzeba złem zwyciężać, wykazać swa moralną wyższość i odpłacać pięścią za pięść. Kiedy ktoś niszczy nam jeden budynek, my równamy z ziemią cały jego kraj, przy aprobacie medialnych trubadurów, piewców bohaterskich młodzieńców idących w bój ze złem tego świata, na kolejną krucjatę, by nieść pokój i miłość, i demokratyczny ład. Bo najlepszą obroną jest atak, a casus belli zawsze się znajdzie o najbardziej dogodnej porze.

Wracając do tematu. Racjonalizm wymusza zdrowe podejście do różnorakich wierzeń i społecznych mitów, przez co traktowany jest z wściekłością i pogardą ze strony wielbicieli tych mitów. Fanatycy wszelkich maści na widok argumentów podważających ich mrzonki wpadają w szał reagując wzgardą i co najmniej uśmieszkiem politowania. Wola większości przez nich ukształtowana jest ich władzą i ich mandatem. Tworzą wypaczony obraz świata by czerpać z niego profit.

Naukowi autsajderzy, którzy podważają naukowe dogmaty wiary stoją poza klubem. Są heretykami, dla których szykuje się stosy braku zainteresowania ze strony medialnego establishmentu lub wyśmiewania przy każdej okazji sporu. Z argumentami heretyków się nie dyskutuje. Bo nie rzuca się pereł przed wieprze.

Fanatyzmu nie można pokonać na drodze dialogu z jego orędownikami. Należy jedynie starać się dotrzeć do jak największej liczby nowych pokoleń by odtruć je z baśni i myślenia magicznego niezależnie od tematu. Trzeba czekać, aż pewne idee umrą śmiercią naturalną, aż świadomość ludzka uodporni się na pewne kwestie. Tak jak dzisiaj mniejszość zdecydowana wątpi w kulistość Ziemi, czy w różne formy darwinizmu, choć z tym bywa kłopot, tak dopiero przyszłość pozwoli na zmianę kart historii.

Naukowych lub pseudonaukowych mitów jest bez liku. Wciąż można słyszeć o tym, że cesarstwo rzymskie upadło (zob. str. 1061, 1762, 377) na skutek zdegenerowania i ogólnej deprawacji obyczajów (argument bigotów), a pomija się przy tym fakt, że w momencie upadku — a raczej w pewnej przestrzeni dziejowej, bo nie był to jeden moment, lecz powolna obstrukcja — zachodni Rzym, podobnie zresztą jak i wschodni, nie był już republiką czy pogańskim cesarstwem — lecz państwem teokratycznym i totalitarnym, zrujnowanym wzajemnymi walkami pomiędzy różnymi frakcjami religii, która najbardziej ukochała pokój. W pewnym sensie rzeczywiście można mówić, że Rzym upadł na skutek deprawacji moralnej — lecz tym, co do tego doprowadziło było fanatyczne chrześcijaństwo, które wraz z uzyskaniem statusu religii państwowej przejęło pełnię władzy nad państwem powoli przechodzącym do nowego etapu swego istnienia. Rzecz jasna przemiany religijne nie były czynnikiem decydującym, jednym z wielu. (Bizancjum rosło w siłę, by upaść dopiero pod ciosami mahometan). Były jednakże tym, który odmienił całą historię, który wypaczył ludzką mentalność i poprowadził Europejczyków na drogę stosów i religijnych wojen, na drogę władzy kleru nad zniewieściałymi cesarzami-dziećmi, totalnym prymatem sfery władców zabobonu nad świecką władzą i świeckim ustawodawstwem.

W przypadku historii Polski wystarczy wymienić mit o św. Stanisławie (napędzany przez polski kler i Jana Pawła II), „obrońcy uciśnionych" i „zdegenerowanym szaleńcu" — Bolesławie Śmiałym (polecam prozę Karola Bunscha, zob. też str. 68, 70).

Kolejnym mitem, tym razem nacjonalistycznym, mającym uderzyć w obce roszczenia terytorialne i wesprzeć własne, wpajanym nam od dziecka, jest historia o początkach Słowian, którzy mieli się jakoby pojawić z 4 tysiące lat temu w okolicach Wisły i Bugu, zapewne niczym krasnoludy wychodząc z ziemi. Słowianie jednakże przybyli w obecne strony dopiero w okolicach 5 wieku n.e., a wcześniej ziemie te zamieszkiwane były przez plemiona głównie germańskie. Taka jest goła prawda wykopalisk. A jako, że termin „Germanie" lub „Goci" nie przejdzie przez żadne gardło polskiego >naukowca< głównego nurtu, wymyślono takie synonimy jak Wenedowie czy Kultura Przeworska, tudzież Kultura grobów jamowych. Ot i po sprawie, wróg został zneutralizowany, w sposób kulturalny zakopany w jamowym grobie niebytu niezainteresowania większości niedociekliwej.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dwa sceptycyzmy
Dlaczego ludzie wierzą w dziwaczne rzeczy


«    (Published: 03-02-2003 Last change: 26-08-2004)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Krzysztof Sykta
Zajmuje się głównie biblistyką i religioznawstwem. Prowadzi stronę synopsa.pl. Skończył ekonomię, jest dyrektorem w izbie gospodarczej i redaktorem w Magazynie Przedsiębiorczości i Integracji Lokalnej IMPULS. Był redaktorem naczelnym ezinu Playback.pl
 Private site

 Number of texts in service: 102  Show other texts of this author
 Newest author's article: Niezmienność Pisma
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2237 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)