|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Błogosławiony Jan Meslier Author of this text: Andrzej Konrad Trzeciak
Propozycja, jaką pragnąłbym przedstawić,
dotyczy projektu wszczęcia procesu beatyfikacyjnego, która jak mam nadzieję,
doprowadzi w rezultacie do kanonizacji pewnego mało znanego księdza
francuskiego, żyjącego na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku.
Zanim jednak przystąpię do prezentacji sylwetki interesującej mnie
postaci, pragnę zastanowić się nad nurtującą mnie kwestią : Dlaczego do
tej pory, w nieprzebrany poczet świętych
katolickich nie został wliczony żaden ateista?
Nie mam oczywiście na myśli przeciętnego bezbożnika, który ze
zrozumiałych względów nie ma najmniejszej szansy by zostać wyniesionym ponad
zwykłych śmiertelników, a z perspektywy doktryny chrześcijańskiej nie może
liczy na nic innego, jak tylko swąd ciała nadżeranego ogniami piekielnymi,
ufundowanym zarządzeniem miłosiernego rządcy tego nieszczęsnego padołu.
Samo przez się zrozumiałe jest, że kandydat musi być człowiekiem wyróżniającym
się ponadprzeciętnymi właściwościami ducha ( nie mylić z duszą !).
Wymagane jest legitymowanie się przynajmniej kilkunastoma czynami przeczącymi
zarówno fizyce newtonowskiej jak i relatywistycznej, mile widziane jest
posiadanie tendencji do medycyny niekonwencjonalnej, wyposażenie w fluidy
zdolne nie tylko wyleczyć szereg plag nękających nasze organizmy — od kataru
poczynając aż po raku mózgu, ale i kompetencje tak wysoce zaawansowane, że
zdolne wskrzeszać umarłych i to nawet w stanie dalece posuniętego rozkładu.
Najlepiej aby był to ktoś w stylu postaci, jakie na kartach swego testamentu
opisuje interesujący nas człowiek:
"O tych cudach wiele się mówi w Ewangeliach, a jeszcze więcej w spisanych przez naszych chrystusowców
nadzwyczajnych żywotach ich świętych. Niemal we wszystkich tego rodzaju książkach
wyczytać można, że ci, jak oni zowią błogosławieni, uzdrawiali chorych i ułomnych,
wypędzali skąd popadło demonów samym imieniem Jezusa albo samym tylko
znakiem krzyża. Rozkazywali, jak to się mówi żywiołom, a Bóg tak ich wyróżniał,
że tę cudowną moc pozostawił im także po śmierci. Przechodziła ona w szczątki
ich ubrania, w cień ich ciał, a nawet w haniebne narzędzia ich śmiertelnej męki. I mówi się, że skarpetka świętego Honoriusza wskrzesiła jakiegoś umarłego w dniu 6 stycznia, że same laski św. Piotra, św. Jakuba i św. Bernarda
sprawiały cuda. To samo opowiada się o sznurze św. Franciszka, o lasce św.
Jana Bożego oraz o pasku św. Melanii. O św. Gracylianie mówi się, że w sposób cudowny posiadł naukę wiary, którą miał głosić i że jego kazania
były tak przekonywające, iż góra usunęła się z miejsca, na którym chciał
postawić kościół. Z grobowca św. Andrzeja bezustannie miał wyciekać płyn
uzdrawiający wszelkiego rodzaju choroby. Duszę św. Benedykta widziano wznoszącą
się do nieba, okrytą kosztownym płaszczem i otoczoną gorejącymi lampami...
Kiedy ucięto głowy św. Pawłowi i św. Pantaleonowi, to zamiast krwi lało się
mleko. Błogosławiony Piotr Luksemburski w ciągu dwóch pierwszych lat po śmierci
dokonał dwóch tysięcy czterystu cudów, w tym czterdziestu dwóch wskrzeszeń,
nie licząc przeszło trzech tysięcy innych cudów, których dokonał później,
jak również tych, których wciąż jeszcze każdego dnia dokonuje.
Chrystusowcy opowiadają, że wrzucone do ognia ciała pięćdziesięciu filozofów
nawróconych przez św. Katarzynę znaleziono potem nietknięte w palenisku i ani jeden włos na głowie żadnego z nich nie był spalony… W dzień
kanonizacji św. Antoniego Padewskiego wszystkie dzwony w Lizbonie odezwały się
same i nikt nie wiedział, kto je porusza. Opowiadają też, że święty ten był
raz nad morzem i nęcił ryby, aby im głosić kazanie, a te przypłynęły doń
tłumnie, wysadziły główki nad wodę i słuchały go uważnie"
Tak w zarysie przedstawiają się warunki, jakie w sferze działań cudotwórczych powinien
spełniać kandydat starający się o wciągnięcie na listę świętych
katolickich. Nie są to wymagania małe, ale aby zasłużyć na cieszenie się
estymą przeciętnego wiernego, trzeba się odrobinę napocić, wszak świętość
do czegoś jednak zobowiązuje.
Mój pretendent na najbliższy proces
beatyfikacyjny nie może niestety pochwalić się tak spektakularnymi osiągnięciami.
Nie posiadał on nawet krzty umiejętności, jakie prezentuje nawet najbardziej
przeciętny
spośród błogosławionych.
Kimże jest więc człowiek, którego kandydaturę
chciałbym tu przedłożyć?
Wiemy o nim niewiele, a i to co można się o nim
dowiedzieć, daje się przedstawić w kilku słowach. Nazywał się Jan Meslier i urodził się w roku 1664 w małej francuskiej wiosce Mazerny-en-Champagne.
Uczęszczał do seminarium duchownego Chalons-sur-Marne i tam zapoznał się z teologią i filozofią. Ukończył je w 1688. W cztery lata później osiadł
jako proboszcz w wiejskiej parafii Etrepigny i But, i w tym charakterze spędził
resztę życia, prowadząc życie samotne i ascetyczne, wypełnionego lekturą i niesieniem pomocy najbiedniejszym spośród parafian. Zmarł w roku 1729.
Jednak jego na pierwszy rzut oka zupełnie
nieciekawe życie, zaraz po śmierci wiejskiego księdza, nabrało innych barw,
kiedy to znaleziono w jego domu trzy manuskrypty liczące po tysiąc stron każdy,
zatytułowane Mój Testament (Memoriał myśli i uczuć J.M..… księdza,
proboszcza Etrepigny i But, na temat pewnej ilości nadużyć i błędów postępowania i rządów ludzi, z których wynikają jasne i oczywiste dowody marności i fałszywości
wszelkiego bóstwa i wszelkich religii świata, przeznaczony dla jego parafian
po jego śmierci jako świadectwo prawdy dla nich i dla wszystkich ich braci).
Ku zdziwieniu i zaskoczeniu swoich braci okazało
się, że niepozorny ksiądz, sumienne wykonujący obowiązki duszpasterza i przez całe swoje spokojne życie nie dający żadnego świadectwa, po którym
można by wnosić o jego prawdziwych przekonaniach, był nikim innym, jak tylko
ateistą, materialistą i głosicielem haseł rewolucji społecznej, będących
jednymi z najbardziej skrajnych w obrębie francuskiego libertynizmu.
Treść dzieła zawiera osiem „dowodów jałowości i fałszywości religii", koncentrujących się głównie na analizie różnego
rodzaju kultów religijnych, postępowania instytucji z nimi związanych,
praktyk wiernych oraz wykazaniu ich bezpodstawności i bezcelowości. Autor,
jako osoba w tej kwestii najbardziej
kompetentna, szczególnie wiele uwagi poświęcił religii chrześcijańskiej,
ukazując absurdy zawarte w Piśmie świętym oraz w dogmatyce i etyce chrześcijańskiej.
Instytucję kościoła traktuje jako narzędzie wyzysku, ze strony tych, którzy wykorzystując
korzystną dla siebie ciemnotę wiernych, czerpią niebotyczne profity, nie
oferując w zamian niczego realnego.
Nas jednak bardziej niż poglądy Jana Meslier
interesuje jego postawa, która ma być głównym
czynnikiem przetargowym w proponowanym procesie kanonizacyjnym. Najwłaściwiej
będzie przytoczyć słowa samego zainteresowanego, zawarte we wstępie jego Testamentu.
"Znacie bracia moi, moją bezinteresowność. Wiarą moją nie frymarczę dla
nędznych celów. Bynajmniej nie z chciwości obrałem zawód tak obcy mojemu
sercu; usłuchałem rodziców. Oświeciłbym was o wiele wcześniej, gdybym mógł
był uczynić to bezkarnie. Sami możecie zaświadczyć moim słowom. Nie zhańbiłem
mego duchownego urzędu wymagając opłat z nim związanych.
Bóg mi świadkiem, że w głębokiej pogardzie
miałem także tych, którzy naigrywali się z prostoty nieokrzesanego ludu,
pobożnie łożącego wielkie sumy na zakup modlitwy. Jakże ten monopol jest
obrzydliwy! Nie potępiam pogardy, w której ludzie obrastający w tłuszcz
waszym znojem i trudem mają swoje tajemnice i zabobony, lecz nienawidzę ich
nienasyconej chciwości i nieukrywanej przyjemności, z jaką podobni im
naigrywają się z niewiedzy tych, których starannie utrzymują w tym stanie ślepoty.
Niech się zadowolą śmiechem z własnego dobrobytu, niech jednak nie szerzą
przynajmniej błędów nadużywając ślepej pobożności tych, którzy w naiwności
ducha umożliwiają im wygodne życie. Oddajecie mi zapewne, bracia, należną
mi sprawiedliwość. Wrażliwość, którą okazywałem na wasze trudy, chroni
mnie przed najmniejszym nawet podejrzeniem. Ileż razy zupełnie bezinteresownie
pełniłem funkcje związane z moim urzędem! Ileż razy serce moje było
zasmucone, że nie mogłem wesprzeć was tak często i tak skutecznie, jak tego
pragnąłem! Czyż postępowanie moje nie świadczyło zawsze o tym, że większą
mi przyjemność sprawiało dawać niż otrzymywać? Daleki byłem od skłaniania
was do bigoterii; tak rzadko, jak to tylko było możliwe, mówiłem wam o naszych nieszczęsnych dogmatach. Musiałem jednak jako proboszcz wykonywać
obowiązki mojego urzędu. Jakichż jednak doznawałem sam cierpień, kiedy
zmuszony byłem nauczać was tych pobożnych kłamstw, których nienawidziłem z całego serca! W jakiejż pogardzie miałem mój kapłański urząd, a szczególnie
tę zabobonną mszę, to śmieszne udzielanie sakramentów, zwłaszcza gdy musiałem
wykonywać to wszystko z namaszczeniem, które pociągało waszą pobożność i waszą dobrą wiarę! Ileż wyrzutów sumienia wywoływała we mnie wasza łatwowierność!
Tysiące razy byłem o krok od publicznego wybuchu, tysiące razy chciałem
otworzyć wam oczy, lecz obawa większa od moich sił powstrzymywała mnie nagle i zmusiła do milczenia aż do śmierci."
Już samo to wyznanie powinno posłużyć jako główny
czynnik przyszłego procesu beatyfikacji Jana Mesliera, którego należałoby
uczynić patronem wszystkich występnych księży, mających odwagę publicznie
wyznać swoje grzeszki, związane z piastowanym przez siebie urzędem. Święty
ten mógłby także stać się przykładem dla pozostałych, nie mających
odwagi do przyznania się do popełnianych w ciągu swego kapłańskiego żywota
nadużyć i wykroczeń.
Módlmy się zatem, do Pana naszego Jezusa
Chrystusa o wstawiennictwo i pieczę nad procesem beatyfikacji pierwszego księdza — ateisty, który, jak mam nadzieję, zostanie zaliczony w poczet błogosławionych.
Oto link do strony internetowej, na którem można
znaleźć pełny tekst polskiego przekładu :
Testamentu
Zainteresowanych literaturą zachęcam do
przeczytania opowiadania hiszpańskiego pisarza Miguela de Unamuno pt. „Święty
Manuel Dobry, męczennik", które, jak mi się wydaje, mogło być
zainspirowane osobą Jana Mesliera.
DODATEK Z WIKIPEDII
Jan Meslier (ur. 15
stycznia 1664,
zm. 30
czerwca 1729) -
francuski ksiądz katolicki, przedstawiciel materializmu,
ateista.
Był proboszczem wiejskich parafii But we francuskiej Szampanii i Etrépigny (od 1689,
gdy miał 25 lat do śmierci) w Ardenach.
Prowadził samotne, ascetyczne życie, poświęcając się lekturze a zarazem
sumiennie wypełniając swe obowiązki w parafii (jako że dodatkowo bronił chłopów
przed wyzyskiem, niektórzy uważają go za wzór proboszcza).
Mimo że nie wierzył w Boga, do końca życia pozostał
kapłanem. Wiedział, iż ujawnienie światopoglądu skończyłoby się dla
niego bardzo poważnymi konsekwencjami, dlatego też napisany przezeń
„Testament" ukazał się dopiero po jego śmierci (wyd. polskie niepełne
PWN 1955).
W swoich pismach zawarł skrajną krytykę chrześcijaństwa
ze szczególnym uwzględnieniem katolicyzmu. Sformułował większość znanych
obecnie zarzutów przeciw tej religii.
Jego dzieło zaraz po wydaniu zostało skazane na
spalenie, później różne trybunały ponawiały tę karę. Zachwycali się nim
achrześcijańscy francuscy filozofowie na czele z Wolterem,
który często wspominał o nim w swej bogatej korespondencji, nie szczędząc
zachwytów pod jego adresem (np. "Jan Meslier musi nawrócić ludzkość.
Dlaczego ewangelia jego trafiła do rąk tak niewielu?"). O Meslierze
pozytywnie wypowiadali się m. in. d'Holbach,
Rousseau
i Diderot
oraz pozostali encyklopedyści.
W roku 1793 Konwent Narodowy Francji uchwalił wniosek
skierowany do Komitetu Oświecenia Publicznego "z propozycją wzniesienia
pomnika proboszczowi Janowi Meslierowi, "pierwszemu księdzu, który miał
odwagę i siłę przekonania, aby wyrzec się błędów religijnych".
Jego poglądy wywarły znaczący wpływ na późniejsze ateizujące nurty myślowe:
materializm,
komunizm i anarchizm.
« (Published: 20-09-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2246 |
|