|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Catholicism W poszukiwaniu zaginionego paradygmatu Author of this text: Maciej Psyk
Nie będzie odkrywczym
stwierdzenie, że lata swej świetności kościół papieski ma za sobą. Nie
jest bynajmniej paradoksem, że większą trwogą napawa go sekularyzacja niż
straty w wojnie religijnej z protestantyzmem, nawet gdyby stawką była
eksterminacja, zarządzona wszak dla mieszkańców Niderlandów przez
Namiestnika Chrystusa, Grzegorza XIV. Bo i cóż złego można powiedzieć o wojnie poza tym, że giną w niej ludzie, którzy i tak kiedyś by umarli
[ 1 ]?
Same wszak superlatywy, na czele z tą, że za tortury skutecznie zakończone śmiercią
trafia się do elitarnego grona świętych-męczenników. Szczytem marzeń dla
piękniejszej części tej VIP-owskiej w sensie religijnym kasty jest spełnienie
lubieżnych pragnień o masochistycznym zniewoleniu, czego niedoścignionym
wzorem na wieki wieków pozostanie zapewne święta Agata, pokazująca na witrażach
jak kelnerka swe oderżnięte piersi. Nie, zaiste! Martyrologia jest nawozem dla
gleby chrześcijaństwa, z czego doskonale zdawali sobie sprawę jego Doktorzy! Z tego też powodu Polacy tak lubują się w przegranych powstaniach i cyklicznych okupacjach oraz pomnikach "gloria victis". Polacy nie
okupowani dłużej niż pół wieku wykazują wyraźne oznaki głodu
martyrologicznego, objawiające się w cichej nadziei na okupację przez Brukselę,
choć to już dygresja dobra na osobny tekst.
Dla powstania tak radykalnie antyhumanistycznej a mówiąc wprost — obłędnej — ideologii potrzebne było ślepe i niczym niezmącone przekonanie o prawdziwości wszystkich dogmatów katolickich na czele z ich jądrem czyli nauką o zbawieniu za posłuszeństwo.
Dla takiej religii — religii u szczytu potęgi — wszelkie zachowania
typowe dla kapitalizmu takie jak zasady „frontem do klienta", „klient ma
zawsze rację" a szczególnie pojęcie konkurowania są i muszą być obce.
Warto zauważyć, że — porównując to do ekonomii — nie jest to nawet
monopol. Monopole rzadko się lubi, nie mówiąc już o poświęcaniu się dla
nich. Można im się jedynie z większą lub mniejszą niechęcią podporządkować.
Dla religii samo upodobnienie się do monopolu jest początkiem jej końca. Jej
stanem naturalnym jest sytuacja gdy to jej wierni muszą się jej podporządkować a nie odwrotnie. Religia, która nie ma tak oddanych sobie członków swe
najlepsze lata ma już za sobą.
Wraz z upowszechnieniem i rozwojem wolnego rynku podważane są
fundamenty tej zasady dlatego kapitalizm i religia (w wersji
fundamentalistycznej rzecz jasna) są ze sobą sprzeczne. Nie deprecjonuje to wkładu
protestantyzmu w jego powstanie i rozwój, jedynie zauważa, że wynikało to ze
szczęśliwie zgodnej z jego Weberowskim „duchem" teologii. Żadne wyznanie
protestanckie czy takaż sekta nie miały bowiem zamiaru jego zasad odnieść do
siebie jako organizacji — a nawet nigdy tak o sobie nie myślały, co wszak
warunkuje przyjęcie tej optyki.
Z powodów, które nie należą do tematu tego szkicu w połowie XX wieku
model fundamentalistyczny uległ załamaniu. Wierni przestali być poddanymi
swych kościołów. Rozpoczął się proces emancypacji spod władzy nakazów,
zakazów i dogmatów. Dawny paradygmat przestał obowiązywać powszechnie,
pozostając atrakcyjny dla coraz węższej części wiernych. Młodzi zaczęli
traktować kościół jak jedną z instytucji zabiegających o to co jednostki
mają do zaoferowania: pieniądze, głos wyborczy, czas, hobby, poglądy. W kapitalizmie relacja między jednostką a instytucją nie jest jednak pasożytnicza
tylko symbiotyczna. Wymusza to zmianę relacji między wiernym a jego kościołem.
Prowadzi także do czysto konkurencyjnej walki o wiernego zamieniającego się w klienta, którego zdobywa się przez wyjście do niego wszędzie gdzie jest, nie
inaczej niż zdobywa się kredytobiorcę na którego kredytodawcy „polują"
we wszystkich większych sklepach. Z tym papiestwo pogodziło się już na tyle,
że katolicy przejmują zwyczaj Świadków Jehowy „głoszenia Ewangelii"
metodą akwizytorów — „od drzwi do drzwi". Inne elementy urynkowienia
religii, takie jak koncerty w kościołach, upodobnienie „pielgrzymek" papieża
do tras koncertowych z identyczną histerią fanów czy redefiniowanie sacrum
budzą jednak zrozumiały opór konserwatystów.
Trudno, by z kolejnej już ślepej uliczki Kościół katolicki wyszedł
obronną ręką, skoro idealnej dla siebie relacji nie jest w stanie już
wytworzyć a próby stworzenia nowego paradygmatu jako takie oznaczają
przyznanie się do niemocy. W rezultacie obserwujemy postękiwanie konserwatystów i nieśmiały optymizm rzekomych liberałów w poszukiwaniu nowego paradygmatu używających
tak odważnych słów jak „fajnie", „kocham was" a nawet „kurde".
Guru progresistów jest brachol w Chrystusie Józek Glemp, który nie tylko nie
wozi się lektyką (co papieże robili wszak przez większość jego życia),
ale nawet raźno pedałuje na zwykłym rowerze, tyle tylko, że poświęconym.
Tylko czekać aż założy poświęcone kimono i zapisze się na karate.
Niestety na karate i jogę nadal nie chcą wydać nihil obstat
fundamentaliści. Nic spójnego z tego nie wyjdzie, ale próbować można.
Groteska w niczym wszak tu nie przeszkadza. Najbardziej cierpi na tym istota
religii czyli sacrum, ale to akurat „reformatorom" poszukującym
„nowych środków dotarcia", snu z powiek nie spędza. Reformują dalej.
Footnotes: [ 1 ] "Złota myśl" Ojca Kościoła
św. Augustyna! « Catholicism (Published: 29-07-2003 Last change: 06-09-2003)
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Number of texts in service: 91 Show other texts of this author Number of translations: 2 Show translations of this author Newest author's article: Monachomachia po łotewsku | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2568 |
|