|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics »
Precz z mężczyznami! [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
"Kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru."
Gloria Steinem, amerykańska feministka
Jednym ze znamion radykalnego feminizmu jest
postulat zacierania i znoszenia różnic między kobietą i mężczyzną. Nie twórcze
ich eksploatowanie (gdyż to jest kojarzone z uciskiem i wyzyskiem), lecz
likwidowanie, nawet do całkowitego zniesienia podziału na płcie — oto
feministyczna utopia. Częstą jej odmianą była utopia a la Seksmisja -
świat bez mężczyzn.
Valerie Solanas i SCUM Manifesto"Jako
iż życie w obecnym społeczeństwie jest w najlepszym wypadku straszliwym
nudziarstwem i w najmniejszym stopniu nie służy kobietom, wszystkim uświadomionym,
odpowiedzialnym i wynudzonym osobom płci żeńskiej pozostaje dziś tylko
jedno: obalić rząd, wyeliminować obieg pieniądza, wprowadzić powszechną
automatyzację produkcji i fizycznie zlikwidować wszystkich mężczyzn";
„Biologiczne zachowanie mężczyzn jako grupy nie ma żadnego uzasadnienia
nawet w celu podtrzymania gatunku"; „tak jak ludzie mają ważniejsze prawo istnienia niż psy z racji swego wyższego rozwoju i posiadania wyższej
świadomości, tak kobiety mają ważniejsze prawo istnienia niż mężczyźni.
Eliminacja mężczyzn jest zatem czynem słusznym i dobrym, czynem tak
korzystnym dla kobiet, jak akt litości"; tymczasem jednak… „mężczyzna
powinien być przydatny dla kobiety, czekać na nią, zaspokajać jej
najdrobniejsze zachcianki, słuchać każdego jej polecenia, być jej totalnie
podporządkowanym, istnieć w doskonałej zgodzie z jej wolą"- oto
niektóre wyjątki z głośnego The
S.C.U.M. Manifesto (1968), czyli The
Society for Cutting Up Men Manifesto,wojującej feministki amerykańskiej,
Velerie Solanas (1936-1988). SCUM Manifesto stanowi jeden z najwcześniejszych i najbardziej ekscentrycznych tekstów tzw. drugiej fali feminizmu.
Wkrótce po opublikowaniu manifestu Valerie
wzięła się za przekuwanie słów w czyny. 3 czerwca 1968 r. wkroczyła do
pracowni znanego artysty, swego znajomego, Andy’ego Warhol’a, strzelając mu w pierś. Następnie wypaliła do Mario Amayo, będącego wówczas w pomieszczeniu
artysty, po czym zamierzyła się na trzeciego. Ten był na tyle szybki, że zdążył
paść na kolana i zacząć błagać. Solanas nie strzeliła trzeci raz, tylko
nacisnęła przycisk od windy. Początkowo wszystko wskazywało na to, że
„papież pop-art'u" odejdzie do Krainy Wiecznych Łowów, jednak
Warhol ostatecznie wykaraskał się z objęć śmierci, dzięki czemu aktywistka
została skazana jedynie na trzy lata więzienia. Resztę swojego życia spędziła w różnych szpitalach dla umysłowo chorych. Zmarła w San Francisco na
zapalenie płuc, w rok po śmierci Warhol’a.
W 1996 r. Mary Harron nakręciła o bohaterce
film pt. I Shot Andy Warhol.
Seksmisja nadwiślańska
W roku 1995 tygodnik Polityka opublikował
apel rodzimej feministki, zatytułowany „Wybór kobiety. Świat bez mężczyzn".
Czytaliśmy tam m.in.: „W kulturze pojawia się ostatnio wizja nowego świata — świata bez mężczyzn, lub takiego, w którym ich rola zostanie ograniczona
do funkcji reprodukcyjnych. Pomysł taki jest bliski feministycznej myśli
separatystycznej, głoszącej iż kobiety dopiero wtedy w pełni będą mogły
rozwinąć swe nie wykorzystane dotąd możliwości, gdy odłączą się od
patriarchalnego świata mężczyzn i spróbują zbudować swój własny. Czy ów
nurt kobieco-lesbiański jest tylko chwilową modą, której przyczyn należy
szukać w wyczerpaniu różnych kombinacji heteroseksualnych, a także w znużeniu
relacjami męsko-homoseksualnymi? Czyżby to wszystko z nudów? Niemożliwe. Może
raczej ten typ myślenia i wrażliwości należałoby potraktować jako projekt
poważnej alternatywy kulturowej? Godnej rozważenia, dodam. Zaufajcie
kobietom." [ 1 ]
Wydaje się nieprawdą i ten fragment tekstu,
który przypisuje mocny fundament dla tego typu mrzonek. Jest to
prawdopodobnie jednak chwilową modą, któa opanowuje pewne grupy feministek. Doskonałym dowodem jest tutaj
Małgorzata Domagalik, która odżegnała się od feminizmu, twierdząc, iż jej
zainteresowanie nim "zrodziło
się z nudów za granicą" (Polityka, 2 czerwca 2001). Valerie
Solanas również podkreślała swe niebywałe znudzenie.
Cokolwiek zdumiewające jest jednak to, iż
tygodnik Polityka zechciał być tubą dla takich ekstrawagancji. Należy to
chyba rozumieć w tym kontekście, iż wszystko co jest zgodne z regułami
politycznej poprawności, bez względu na stopień niedorzeczności tegoż, może
zostać opublikowane w periodykach hołdujących politycznej poprawności.
Feministyczne science-fiction
Jakkolwiek główny nurt współczesnego
feminizmu ma wydźwięk antynaukowy i antytechnologiczny, gdyż wciąż do
naczelnych dogmatów feministycznych zalicza się ten, który głosi, iż zarówno
nauka, jak i technologia są wynalazkami mężczyzn celem skuteczniejszego
umocnienia zniewolenia kobiet (za pomocą technologii mężczyzna dąży wszak
do przejęcia kobiecych zdolności rozrodczych...). Istnieje jednak nurt zgoła
przeciwny — cyberfeminizm, który całkowicie odcina się od fobii ekofeminizmu, i głosi, iż postęp technologiczny i wyzwolenie kobiet idą ze sobą w parze.
Główną ideą cyberfeminizmu jest związek kobiet i skomplikowanych maszyn, z którego zrodzić się ma nowy gatunek istot, jeśli nie żeńskich to
przynajmniej bezpłciowych — cyborgi. Tzw. dyskurs cyborga, jak to się
określa w nowomowie, stanowi centralny motyw wokół którego kręci się
ideologia feministek upatrujących w cyberprzestrzeni pole swego działania w nadchodzącej „erze postczłowieczej".
Agnieszka Ćwikiel w tekście „Gender i cyborg" pisze: „Dyskurs cyborga dekonstruuje binarne tryby myślenia i kategoryzacji, czyni nieważnym rozróżnienie między męskim a żeńskim, naturalnym i sztucznym,rozpoczyna nowe myślenie o związkach między kulturą a technologią, między maszynami a ludźmi, kwestionując pojęcie autentycznej istoty ludzkiej. Różne sposoby kreowania ciał przez technologię oznaczają ucieczkę z
'naturalnego' ciała, ucieczkę z gender (np. transseksualizm), czy raczej
wymianę genderowych ról (np. w cyberprzestrzeni). Cyborg — hybryda maszyny i organizmu jest, wedle feministek, odpowiednikiem historycznie uformowanego
hybrydycznego ciała kobiety, lokowanego przez patriarchalną kulturę w świecie
natury, poddawanego wszakże kulturowemu przymusowi męskiej dominacji.
Feministyczny, androgyniczny cyborg Haraway, podstępnie wykradziony ze świata
męskich gwiezdnych wojen, obwieszcza powstanie nowego porządku, bez
'naturalnego' ciała, ucieczkę gender."
Trudno jest przełożyć znaczenie zwrotu
głoszącego, iż „dyskurs cyborga dekonstruuje binarne tryby myślenia i kategoryzacji", gdyż nie wszystkie wywody nowomowy mają swoje
odpowiedniki w mowie tradycyjnej (inną słabością translatorów z mowy postępu
jest częsty efekt komiczny, jaki w mowie tradycyjnej przybierają wyrażenia
nowomowy). Wyrażając jednak przemyślenia z zakresu binarności w innym
dialekcie mowy niedorzecznej, acz ciągle pozostającej w obrębie
„dyskursu cyborga", powiemy za Ewą Witkowską: „Posługując się terminologią Lucy
Irigaray [myślicielka postmodernistyczna — przyp. MA], można powiedzieć, że kobiety i maszyny są
'nie jednością, lecz zawsze mnogością, będąc w tym samym czasie zarówno niczym (zero), jak i wszystkim/wszędzie.' Znakiem żeńskości jest tu zawsze mnogie zero przeciwstawione Wielkiej Jedynce, czyli męskości."
[ 2 ]. O ile jednak w pierwszej opinii binarius rozpływa się, staje się monos. O tyle w drugiej — słowa języka maszyn (0 i 1) zostają skojarzone, jak to zwykle w „dyskursie" feministycznym, z fallusem i waginą, nabierają płciowości,
czyli, by znów użyć nowomowy — genderyzują się.
Wróćmy jednak do cyborga, czyli tej
fantastycznej i wyzwolonej krzyżówki kobiety z inteligentną maszyną. Główną
teoretyczką (samica teoretyka) jest dr Sadie Plant z Uniwersytetu w Birmingham w Anglii — wbrew nazwisku odcinająca się od ekofeminizmu, na rzecz
cyberfeminizmu, który to termin został ukuty właśnie przez nią. Plant nie głosi
zaniku płci, lecz wizję dominacji płci żeńskiej, doskonałej emancypacji,
nie równouprawnienie, które u radykalnych feministek jest pojęciem odesłanym
do lamusa, ale podbój i zniszczenie „męskiego świata". Tak jak mężczyźni
zawierali kolejne przymierza z bogami dla budowania systemów poddających
kobiety permanentnemu uciskowi i wykluczeniu, tak kobiety (poprzez ich
awangardową cząstkę) zawiążą przymierze z maszynami
dla przezwyciężenia „męskiej dominacji". Głęboka więź łączy
kobiety z maszynami: zarówno jedne jak i drugie przez „opresywny świat
patriarchalny" traktowane były w kategoriach przedmiotów. Dlatego grzmi
pani Plant: „cyberfeminizm to insurekcja epoki postczłowieczej (...) To przymierze
'przedmiotów' przeciw ich panom i władcom, sojusz kobiet i maszyn. Jest to bunt zniewolonych." Biedne
zniewolone pecety, od nastania tyranii Gates'a o niczym innym nie marzą jak
tylko o ucieczce z Okienek… Kiedy im się to wreszcie uda, czekać już będzie
Panienka z Okienka. Razem pokonają opór męskiej materii.
Proroctwo głosi dalej: zawiązane zostaną
związki fantastyczno-lesbiańskie (bo, jak dowodzi Sadie Plant, maszyny, w szczególności te inteligentne, czyli komputery, są również rodzaju żeńskiego). W wyniku tych związków dojdzie do bezseksualnego zapłodnienia (maszyny przez
kobiety, czy kobiety przez maszyny?) i zrodzi się nowy gatunek żeński -
emergent, czyli powstały z „emergentnej siły maszyn" (łac. emergo
'wynurzyć, wydobyć, wyłonić'). Będzie to „samoorganizująca się
technologia" , w skład której wejdą „kobiety połączone ze sobą, kobiety połączone z komputerami, łącza komputerowe i telekomunikacyjne, złącza i sieci". Męskość zostanie podbita i pobita, zniszczona na amen!
Dekonstrukcyjna apokalipsa zniszczy binarne herezje. Jedynki odejdą, zostaną
same zera. Nastanie nowy wspaniały świat...
Nim jednak do tego dojdzie, należy wytropić i wskazać reakcyjne elementy w narzędziach postępu. Aby nie osłabić czujności
pod urokiem różowych techno-nadziei, można czerpać wartościowe elementy z dorobku eko-sióstr. Jakże trafnie wyłuszcza Ewa Witkowska zagrożenia związane
ze złym użytkiem nowoczesnej technologii przez kobiety: „Często jednak jest im ona
[tj. technologia] dana, choćby przez pracodawców, by uczynić z nich bardziej wydajne
biurokratki. W takim przypadku istniejący dotąd stan rzeczy tylko się pogłębia.
(...) Technologia użyta w ten sposób nie wyzwala kobiet — przyczynia się natomiast do jeszcze głębszego ich zniewolenia."
Precz z faxem, niech żyją automatyczne sekretarki!
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] za: Waldemar Łysiak na łamach 5..., Chicago-Warszawa
1997, s.233-234 [ 2 ] E. Witkowska, „Cyberfeminizm", 2001, www.nomadx.republika.pl « (Published: 02-09-2003 Last change: 22-08-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2671 |
|