The RationalistSkip to content


We have registered
204.982.566 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
 Society »

Kościół wobec homoseksualizmu [2]
Author of this text:

Antropologia kościoła bazuje na Biblii z całym jej ograniczeniem i prymitywnością. Mimo wspólnej dla chrześcijaństwa i kultury greckiej niechęci do kobiet, ci ostatni dostrzegli i zaakceptowali jako naturalną różnorodność tendencji seksualnych. W jednym z mitów, przedstawionym przez Platona w „Uczcie" występują trzy rodzaje ludzi kompletnych: złożonych z dwóch mężczyzn, dwóch kobiet, kobiety i mężczyzny. Natomiast biblijny mit o Adamie i Ewie nie pozostawia miejsca na wybór: jedynie związek heteroseksualny mężczyzny i kobiety stworzonych na boże podobieństwo jest naturalny i godziwy, wszystko inne jest perwersją i grzechem, za który Bóg każe śmiercią wieczną. Przyswajając sobie treść Biblii, agresywna natura chrześcijaństwa znalazła tutaj szczególne pole do popisu. Jak twierdzi w swej książce "Eunuchy do raju" Uta Ranke-Heinemann, chrześcijaństwo, "gdy tylko doszło do władzy usiłowało homoseksualistów fizycznie zlikwidować, ustanawiając w 390r. prawo, przewidujące dla nich karę śmierci przez spalenie." Należy dodać, że na nienawiść kościoła do homoseksualistów miał wpływ również następujące czynniki: 

1. wpływy gnostyczne na rozwój doktryny chrześcijańskiej z ich niechęcią do seksualności w każdej postaci, 

2. utożsamianie praktyk homoseksualnych z kulturą antyczną, którą chrześcijaństwo zwalczało w bezpardonowej walce o hegemonię kulturową i religijną.

Kolejnym czynnikiem, który niewątpliwie miał wpływ na agresywne zachowanie kościoła wobec fenomenu homoseksualizmu jest to, co Eugen Drewermann nazywa w książce "Kler — psychodram ideału" „urzędniczym myśleniem w stanie duchownym". Według niemieckiego księdza — psychoanalityka w przypadku duchownych ma się do czynienia z utożsamieniem ego z superego. Ludzie ci, myśląc przez swoje superego, za pomocą urzędu, który piastują dążą do negacji własnego ja, co przynosi ukojenie w przeżywanych przez nich stanach lękowych. Owe „lękowe więzy niepewności ontologicznej" powodują, że twórcy doktryny roszczą sobie prawo do wyłączności prawdy, zaś ich następcy owej wyłączności zażarcie bronią. Dochodzi do sytuacji, w której „od Boga lub ustalonych treści raz na zawsze danego objawienia Boskiego dochodzą do ludzkiej rzeczywistości". Wielowątkowy fenomen życia zostaje podporządkowany, zdeformowany przez formalne aspekty aksjomatów biblijnych i doktrynalnych. Dochodzi do ocenzurowania i "cenzurujące wmyślanie się w cudze uczucia zmierza do tego, ażeby uczucia innych również dopasować do przyniesionej ze sobą siatki ocen".

Z tej perspektywy prymitywne, redukcyjne koncepcje biblijne zostały od samego początku przyjęte jako dogmat wiedzy o człowieku (w tym jego seksualności), obrastając skamielinami doktryny rozwijającej zawartą w nim nie do końca prawdziwą tezę. Myślący urzędowo założyciele kościoła dokonali bezprawnego przeobrażenia "wiary Chrystusowej w naukę obiektywnie danych 'faktów zbawienia'". Drewermann twierdzi, że "stabilna ideologicznie pewność zbawienia, głoszona bezbłędność urzędu nauczycielskiego, rutynowe wywodzenie Kościoła Chrystusowego we wszystkich częściach jego instytucji, rytuałów i praktyk jako rzymskokatolickiego, dają się psychoanalitycznie rozpoznać jako fantastyczny aparat do tłumienia lęku, który musi (...) pokrywać i kontrolować (...) osobowość jednostki".

Kościół rzymskokatolicki deprecjonuje homoseksualistów i z całą mocą przeciwstawia się ich staraniom o równość wobec prawa, ponieważ boi się, że otworzywszy się na prawdę o nich, zachwieje się w posadach i jak kolos na glinianych nogach runie i się roztrzaska o twarde posady rzeczywistości.

Nie takiego kościoła chciał z pewnością Jezus ewangeliczny. Nie tworzył ideologii, doktryny „teologicznej", czy też religii. Raczej za pomocą prostych scen z życia codziennego ukazywał człowiekowi miłość swego boga, zapraszając do wejrzenia w siebie i odnalezienia siebie bez żadnego przymusu. W tej perspektywie każdy człowiek, jeśli chce, ma swoją „religię", która jest jego dialogiem z bogiem. Jeżeli homoseksualista nie może odnaleźć się w kościele katolickim chyba, że jako żyjący w celibacie eunuch lub znerwicowany klient bezdusznych spowiedników, to z pewnością odnajdzie się w kościele Jezusa.

Niewątpliwie „rewolucja" Jezusa ewangelicznego (czy rzeczywiście człowiek Jezus z Nazaretu żył i czy był tym, za kogo go się podaje pozostaje kwestią indywidualnej decyzji każdego człowieka) miała charakter duchowy. Jego celem było zerwać z człowieka jarzmo przykazań i skostniałych zasad doktrynalnych. Człowiek ukazywał się w jego nauce jako dziecko boga kochane i powołane do miłości. To zdolność kochania stała się miarą człowieczeństwa, dowodem na jego „boskie pochodzenie". Kościół katolicki postawił doktrynę Jezusa na głowie, obciążając człowieka balastem natury, której istotnym elementem stało się ciało, zdolność do rozmnażania się. Kościół tłumaczy to wiernością bożemu poleceniu zaludnienia ziemi (Rdz), lekceważąc polecenie Jezusa, aby kochać, jak on ukochał.

Swoją drogą natura tej miłości może być różnorako tłumaczona. Hubertus Mynarek w książce "Jezus i kobiety" stawia tezę, że Jezus z niechęcią odnosił się do osób odmiennej płci; doktryna kościoła sugeruje wbrew zdrowemu rozsądkowi, że nigdy nie wstąpił w związek małżeński — z drugiej zaś strony, Jezus nieustannie przebywa wśród swych uczniów, kocha ich, usługuje im, karmi ich i pociesza. Nawet jeden z nich jest przez Mistrza szczególnie umiłowany i podczas ostatniej wieczerzy spoczywa na jego piersi (raczej nie pierwszy raz). Jezus, którego bohater, Dobry Samarytanin opiekuje się czule innym mężczyzną, niczym troskliwa kochanka; Jezus, który płacze wzruszony śmiercią przyjaciela; Jezus zmartwychwstały, który nie każe się dotykać — zatrzymywać Marii Magdalenie, za to pozwala Tomaszowi włożyć palce i dłoń w swe rany (co świadczy o dużym stopniu intymności) — czy nie stwarza on wystarczających możliwości dla przyzwoitej teologii homoseksualizmu?

Ostatecznie, wbrew temu, co głosi kościół, Jezus nie jest jego własnością, lecz, podobnie jak Budda i inni mędrcy, należy do każdego człowieka, który chce podążać ich drogą. I nie ma najmniejszego znaczenia, czy wędrowiec ów jest kobietą czy mężczyzną, woli panów czy panie.

Byle był prawdziwym człowiekiem — to znaczy umiał kochać.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Cała prawda o >leczeniu< homoseksualizmu
Istota homoseksualizmu

 Comment on this article..   See comments (9)..   


«    (Published: 27-09-2003 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Marek Bończak
Były ksiądz; poglądy niezgodne z doktryną Kościoła skłoniły go do rezygnacji z kapłaństwa.

 Number of texts in service: 12  Show other texts of this author
 Number of translations: 17  Show translations of this author
 Newest author's article: Schizma arcybiskupa Milingo
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2738 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)