|
|
Culture » Archeology
Starożytne wyprawy dalekomorskie [1] Author of this text: Joanna Żak-Bucholc
"Na
Morzu Śródziemnym człowiek nigdy nie jest samotny, zawsze z daleka rysuje się
jakiś osiągalny ląd. To morze łączyło zamiast dzielić ludzi, wyspy,
kontynenty" — to zdanie autorki „Życia
codziennego na Krecie" L. Press, pasuje jak znalazł jako hasło wywoławcze
dla tematu, któremu będzie poświęcony niniejszy tekst. [ 1 ]
Bowiem cokolwiek powiedzieć o twierdzeniu, iż każda
kultura jest samoistną całością, nie jest przecież tak, że jest
„samotną wyspą", a ludzie najstarszych cywilizacji naszego globu -
egipskiej, sumeryjskiej (i ubaidzkiej — wcześniejszej), protoindyjskiej i minojskiej, bo o nich będzie tu mowa — byli bardziej ruchliwi niż nam się
wydaje, poruszali się po przestrzeniach zapierających dech w piersiach,
docierali do miejsc oddalonych od ich stron ojczystych o tysiące kilometrów. A że nie mieli transportu samolotowego? (to jakby ktoś wykazywał
niedowiarstwo...). Czy to taka przeszkoda? Mieli za to czas, dużo odwagi i radzili sobie doskonale z pokonywaniem wielkich przestrzeni. Nie musieli też,
gdy już w dalekie strony dotarli,
czuć się zupełnie obco, przynamniej nie bardziej niż my dziś, kursując na
przykład po krajach Europy, Ameryce czy Australii, bowiem świat owych wielkich
starożytnych kultur — między innymi właśnie dzięki wzajemnym kontaktom — był
stosunkowo jednolity [ 2 ]
Pierwsze okręty w rejonie Śródziemnomorza pojawiły
się podobno w V tys. p.n.e. Ale zdaje się, że należy pogląd związany z tą
datą zrewidować. Najstarszy bowiem ślad po morskich podróżach
(podejmowanych w celach pozyskania surowców) pochodzi z czasów IX tysiąclecia
p.n.e., o czym świadczy fakt wydobywania obsydianu na Melos — a jest to wszak
wyspa.… Na marginesie — znany nam z Biblii, a także z mitu sumeryjskiego o potopie motyw wypuszczania ptaków i oczekiwania na to, czy powrócą, jest
prastarym zwyczajem nawigacyjnym ludów, które w basenie morza Śródziemnego
trudniły się żeglugą.
Ale może pierwszymi szlakami wodnymi były rzeki.
Nieraz też łączono odcinki szlaków wodnych z odcinkami lądowymi. A tam,
gdzie nie było rzek poprawiano naturę i tworzono rzeki sztuczne — czyli kanały. W 2400 r. p.n.e. w Egipcie (okres IV dynastii) zbudowano kanał, który umożliwiał
ominięcie wodospadu na Nilu (okolice Asuanu). W tym czasie w Sumerze także
budowano kanały, długie nieraz na 100 mil, potem Sumerowie stopniowo i systematycznie rozbudowywali system. Co może zdumiewać, ale raczej tych, którzy
wciąż nie doceniają naszych przodków, nawet kanał łączący morze Czerwone
ze Śródziemnym, dziś zwany Sueskim, nie jest wcale dokonaniem naszych czasów; w starożytnym Egipcie taki kanał o trochę innym przebiegu istniał na pewno
już w III tys. p.n.e.! Egipcjanie opowiadali, że dokonać miał tego Sezostris,
postać, której do tej pory nie udało się jednoznacznie zidentyfikować i pozostaje na poły legendarną (można spotkać opinię, iż Sezostris to faraon
XII dynastii z okresu Średniego Państwa, z roku ok. 1900 p.n.e.). Jakby nie było, kanał zdecydowanie ułatwiał żeglugę — starożytny kanał „Sueski", inaczej niż dziś, nie przecinał całego
Przesmyku Sueskiego, ale łączył wschodnie ramię Nilu z Morzem Czerwonym (może
ten kanał tak był ważny ze względu na handel z krainą zwaną Punt?). A musimy w tym momencie powołać się na autora książki „Starożytna żegluga" — Łopuszko, który nie wyklucza, że Egipcjanie
pływali nie tylko po Morzu Czerwonym, ale wyprawiali się ku Mezopotamii, a nawet Indiom!
[ 3 ]
Ale idźmy dalej: czy naprawdę dopiero (!) faraon
Snofru (IV dynastia) zbudował flotę morską w Egipcie? — tak sądzi wielu
badaczy. Flotę, czyli zorganizowaną jednostkę podporządkowaną państwu — może
tak, ale przecież nie wyklucza to możliwości kontaktów pojedynczych czy
zorganizowanych jednostek żeglugi. Tak jak istniały stare szlaki lądowe, sięgające
czasów handlu obsydianem we wczesnym neolicie i obejmujące niewiarygodne
wprost przestrzenie, tak istnieć musiały prastare szlaki rzeczne i morskie, w tym dalekomorskie.
Z Egiptu, z okresu predynastycznego, z IV tysiąclecia
przed naszą erą, znamy wiele rytów naskalnych (Pustynia Wschodnia)
oraz przedstawień plastycznych na ceramice (dolina Nilu, okres Nagada),
których „bohaterami" są łodzie [ 4 ].
Także rysunki naskalne w Wadi Hammamat i innych „wadi" oraz
nad Morzem Czerwonym dowodzą, że ludzie mający stać się w przyszłości
Egipcjanami uprawiali przynajmniej żeglugę przybrzeżną i penetrowali rejony, w których potem roić się będą statki z m.in. wysp Zatoki Perskiej. A owe
„wadi", czyli koryta wysychających rzek, były prastarymi duktami
(przejście Wadi Hammamat zabierało od 3 do 5 dni; w czasach historycznych było
pierwszym odcinkiem wypraw ku Puntowi i innym krajom), którymi zapewne wędrowali
ludzie na tysiąc co najmniej lat zanim powstał Egipt jako państwo.
Tradycje budowy łodzi znano zatem z dawien dawna; w Egipcie z okresu historycznego budowano statki z trzcin, ale i z desek, o czym
świadczą znaleziska drewnianych okrętów w komorach koło Wielkiej Piramidy
(cedr i sykomora), a ich tonaż obliczono na… 40 ton! Teksty powiadają o wyprawach np. do Libanu, właśnie po drzewo cedrowe. Chodzi oczywiście o rejony Byblos pozostające w związku z Egiptem już za czasów Snofru. A inne
teksty opisują wyprawę faraona Sahure (V dynastia) do krainy Punt, z której
przywieziono kadzidło, mirrę, elektron oraz wiele sztuk cennego drewna. Potem
jeszcze Egipcjanie niejednokrotnie wyprawiali się do Puntu. A potem nastąpiła
przerwa aż do czasów Hatszepsut.
A w Mezopotamii? Jeszcze przed Sumerami, pomiędzy
przedsumeryjską kulturą zwaną el Ubaid a Indiami, niewątpliwie istniały
kontakty, czego dowodem są np. mezopotamskie znaleziska amazonitu, występującego w środkowych Indiach. I właściwie tylko tam (albo w rejonie Zabajkala). Nie
ma jednak dowodu, że kontakt już wtedy odbywał się drogą morską. Ale potem — tak. Protohindusi musieli być wspaniałymi żeglarzami. A trzeba też
wspomnieć, że Indie zapewne utrzymywały żywe kontakty także z innymi
rejonami świata — np. z Nowej Gwinei pochodzi sprowadzona do Indii już w V
lub IV tys. p.n.e. trzcina cukrowa. Istnieje teoria, iż niedobitki kultury
Harappy jako świetni żeglarze udali się ku wyspom pacyficznym i skolonizowali
m.in. Wyspę Wielkanocną, a potem zostali wybici przez nową fale przybyszów — Polinezyjczyków. A propos — na południowo-wschodnim Pacyfiku dokonano
wynalazku katamaranu i kto wie czy nie na takich właśnie, stabilnych łodziach
nie przybyli osiedleńcy na Madagaskar — bezsprzecznie reprezentują oni cechy
antropologiczne typowe dla ludów malajskich. A pomyślmy tylko jaka to
przestrzeń… Skoro tak, to niech nas nie zdumiewają morskie kontakty między
Mezopotamią a Egiptem, Egiptem a Indiami, Sumerami i Kretą!
Jak więc wyglądały najwcześniejsze kontakty między
dwoma kształtującymi się i mającymi odegrać tak niezwykła rolę w dziejach
formacjami cywilizacyjnymi — między Mezopotamią i Egiptem? Wspomniałam o tajemniczym ludzie kultury el Ubaid, który może jako pierwszy w historii
kontaktów między wymienionymi centrami wytyczył stałe kierunki. Na długo
przecież przed Sumerami (jeśli przyjąć, że ci pojawili się ok. połowy IV
tys. p.n.e., co jednak nie jest bezkrytycznie przyjmowane w kołach naukowych)
istniały kontakty między krajami nad Nilem a Tygrysem i Eufratem. Wiele
doprawdy śladów (pieczęcie cylindryczne właściwe Mezopotamii znalezione na
terenie Egiptu, pewne motywy plastyczne itd.) świadczy o kontaktach w okresie
pre- i wczesnodynastycznych. Jak się kontaktowano? Lądem i rzekami? A może
drogą morską? Czy już ludzie el Ubaid docierali na ziemie egipskie? Na
wyspach Zatoki Perskiej są ślady pobytu ludu Ubaid już z VI tys. p.n.e. Są
też ślady na lądzie Półwyspu Arabskiego.
Znaleziska świadczą o tym, że używano do żeglowania
(zapewne najpierw przybrzeżnego) tratw i statków o ostrych dziobach przywiązanych
do pokładu — czyż nie takie właśnie statki malowano i ryto w o ile późniejszych
czasach, kiedy panował faraon i en? (Oczywiście istniały też inne typy statków, w postaci np. barek rzecznych z tzw. kioskiem na pokładzie). Czy sztuki
budowania statków Sumerowie lub Protohindusi nauczyli się od ludzi Ubaid? Czy
od ludów wznoszących megality? O megalitycznych żeglarzach wspominałam gdzie
indziej (por. artykuł pt. „Archetyp Atlantydy", str. 2312) i choć to fascynujący
temat, musimy od niego odstąpić z tej racji, że ramy tej pracy obejmują
tylko określony obszar kulturowy i geograficzny, i także dlatego nie możemy
tu mówić o dokonaniach żeglarzy z mórz wschodniej Azji.
Już wspomniałam o wyprawach do Byblos. To zresztą
grecka nazwa — po akadyjsku to osiedle zwano Gubla, a w kraju faraonów
zapisywanym ją kpn (Kepen?). Ta
ostatnia wzmianka może stanowić dla nas bardzo cenną informację, jeśli
przypomnieć, że nazwa egipska Krety to Kephtiu.
Czyżby w podobnym brzmieniu egipskich nazw na oznaczenie Krety i Byblos kryła
się zagadka związana z Minojczykami, jako ludem mieszkającym zarówno na
Krecie, jak i w państwach-miastach wybrzeży syryjskich? A Egipcjanie nieźle
znali się z Minojczykami z Krety — handel i kontakty datowane są już na IV
tys. p.n.e. (na przykład znalezisko kamiennych waz egipskich w depozycie kreteńskim
pochodzi z okresu predynastycznego). Nie kto inny, ale sam słynny Nilsson,
wysunął hipotezę, że wczesne kontakty między oboma krajami może być
wynikiem pokrewieństwa etnicznego [ 5 ].
Między Egiptem a Kretą, ale i między oboma tymi krajami i Grecją lądową
musiały być dość ścisłe powiązania. Kreteńskie wpływy na lądzie
greckim datowane są co najmniej na III tysiąclecie (jak się zdaje sporą część
świętych przybytków zakładali przybysze z Krety; jeśli zaś oni założyli
także Teby — co dość dobitnie udowodnił Persson, to może ta nazwa,
identyczna jak nazwa egipska, nie jest przypadkowa...).
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] L. Press, Życie
codzienne na Krecie w państwie króla Minosa, Warszawa 1972, s. 97. [ 2 ] Nie mam absolutnie zamiaru dowodzić, że podobieństwa
są istotniejsze niż różnice, albo też, że są one wynikiem dyfuzji,
inwazji „wyższej rasy" (były takie teorie!) itd. — po prostu pragnę
zwrócić uwagę na wciąż nie doceniony fakt prężności, rzutkości,
„kosmopolityzmu" ludzi sprzed 5 tys. lat. Te potężne cywilizacje
rozwijały się z tak niewiarygodną dynamiką, że dziś jeszcze to, co pozostało
musi budzić najwyższy podziw, a najprawdopodobniej nie rozwinęłyby się w tym stopniu, gdyby nie wzajemna wymiana, swoisty „obieg transkulturowy". [ 3 ] T. Łopuszko, Tajemnice starożytnej żeglugi, Gdańsk 1977, s. 84. [ 4 ] Por. np. T. Wilkinson, Genesis of the
pharaons. Dramatic new discoveries that rewrite the origins of ancient Egipt,
London 2003 oraz K. Ciałowicz, Początki cywilizacji egipskiej, Kraków-Warszawa
1999. [ 5 ] Podaję za: Press, op. cit., s. 193. « Archeology (Published: 03-10-2003 Last change: 12-10-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2765 |
|