The RationalistSkip to content


We have registered
200.365.401 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Various topics » Sensations and scandals

Pecunia non olet [2]
Author of this text:

Od tegoż oficjalnego biografa papieża dowiadujemy się, że ten największy złodziej naszych czasów R. Calvi bywał często na obiadach u Jana Pawła II-go i w jego obecności pewnego razu wręczył sto tysięcy dolarów znanej działaczce polonii rzymskiej pani Wandzie Wrońskiej dla Solidarności.

Syn Calviego twierdzi, że w czasie pierwszego procesu wszyscy zainteresowani bali się, że ojciec ujawni, iż miliony, które znikły z banku Ambrozjanum powędrowały do watykańskich instytucji, a stamtąd do Polski. Jednak R. Calvi milczy, bo ciągle święcie wierzy w ochronę Watykanu. Wreszcie zapada wyrok: cztery lata więzienia i Calvi się załamuje. Natychmiast popełnia pierwszy błąd! W obecności zbyt licznej grupy znajomych mówi: Zrobiłem dla papieża wszystko czego chciał nie bacząc na prawo i bezpieczeństwo, a on mnie zostawił nie robiąc nic.

W ten sposób Calvi łamie święte prawo omerta i to wobec osoby, której kompromitować nikomu nie wolno. Jest to błąd ogromny, a Calvi jak w pijanym transie natychmiast popełnia błąd przeogromny. Rosjanie mówią: Tego co piórem napiszesz nawet toporem nie wyrąbiesz. Calvi widocznie nie zna tego mądrego przysłowia, bo pisze list do papieża. W liście tym wspomina, o zgrozo, o ogromnych sumach, które na polecenie Watykanu wysyłał do Polski. Calvi w swoim histerycznym memoriale posuwa się jeszcze dalej. Pisze o katastrofie która dotknie Watykanu w razie upadku jego banku. To jest już ewidentny szantaż.

Papież oczywiście milczy, a Calvi postanawia uciekać z Włoch przed rozpoczęciem się drugiego, apelacyjnego procesu. Jest to pierwszy z ostatnich dwunastu dni życia R. Calviego. Na pewno nie ma żadnych dowodów, ani nawet poszlak, że to Watykan zlecił morderstwo. Logicznie rozumując takie zlecenie byłoby po prostu zupełnie niepotrzebne. Jeśli ma się wielu śmiertelnych przyjaciół, którzy trzęsą się ze strachu, że Calvi zacznie mówić, a tylko jednego protektora, to cofnięcie opieki Watykanu zupełnie wystarczyło do zapewnienia wieczystego milczenia R. Calviego. Nasz negatywny bohater wie jakie niebezpieczeństwo mu grozi, więc otacza się liczną grupą goryli. Jest strzeżony nawet w swoim banku.

Niejaki Pacience oraz jego znajomy Flavio Carboni to tak zwani paczendieri. Tym mianem określa się we Włoszech takich ludzi, którzy mają równoczesne kontakty z różnymi grupami ludzi, którzy nie mogą się bezpośrednio kontaktować, a mają wspólne interesy. R. Calvi kontaktuje się przez Pacience z Flavio Carbonim, który ma liczne kontakty z kardynałami, politykami, biznesmenami i światem przestępczym. R. Calvi wie, że ten Carboni ma liczne kontakty z kardynałami, biznesmenami i światem przestępczym. Jak widać wiedza R. Calviego jest niekompletna. To wielka nieostrożność. Problem ucieczki Calviego omawiano na jachcie Carboniego w porcie na Sardynii. Skromny w swych wymaganiach zleceniobiorca wycenia zorganizowanie ucieczki na jedyne dwa miliony dolarów. Pieniądze inkasuje i szybko dostarcza paszport na nazwisko Calvini. Przyszły denat chce udać się do Szwajcarii, gdzie czeka na niego córka i jakieś tam niewielkie konto. To jest całkiem nie po myśli Carboniego, który w Szwajcarii nie posiada odpowiedniego zaplecza do wykonania drugiego zlecenia. Tutaj należy wyjaśnić, że zaradny Carboni przyjął dwa nie kolidujące ze sobą zlecenia. Pierwsze na zorganizowanie ucieczki Calviego z Włoch, a drugie na zamordowanie uciekiniera. Obiektywnie oceniając, Calvi sam robi wszystko co w jego mocy aby zejść z tego świata. Do dotychczasowych dwóch błędów dodaje trzeci. Stale nosi się z teczką i opowiada ludziom, że w niej posiada dokumenty kompromitujące Watykan.

Gdy tylko Calvi-Calvini w towarzystwie ludzi Carboniego znajduje się poza granicami Włoch, to jest w Jugosławii; ten ostatni tłumaczy mu, że o wiele wygodniej będzie pojechać do Anglii. Carboni mówi całkiem szczerze nie dodając tylko, że to jemu, czyli Carboniemu będzie wygodniej. I rzeczywiście!

Kiedy po szczęśliwej podróży wreszcie Calvini ląduje w Londynie, Carboni umieszcza go w takim hotelu, w którym niema ani recepcji, ani portiera. Ostrożny Calvini dla pewności zamienia pokój z lokatorem z tego samego piętra, który nazywa się Cecil Coomber i trochę zna włoski.

Carboni będący człowiekiem bardzo pracowitym zawczasu organizuje wykonanie drugiego zlecenia. Do tej roboty zostają wysłani dwaj młodzi włoscy bandyci z gangu della Magnienta którym robotę na miejscu przygotują londyńscy koledzy po fachu. Każdy popełnia błędy. Carboni zupełnie niepotrzebnie powiadamia wykonawców zlecenia, że pierwotnymi zleceniodawcami są ludzi loży. Młodzi fachowcy postanawiają wykonać robotę perfekcyjnie. Idą pod wskazany przez Carboniego adres i zastają tam w pokoju C. Coombera. Wycofują się i korzystając z pomocy miejscowych przyjaciół odnajdują Calviego. Ponieważ wiedzą kto zlecił robotę, więc robią wszystko zgodnie z rytuałem wolnomularskim. Naprzód go duszą a następnie wiozą pod Blackfriars Bridge — Most Czarnych Braci, bo we Włoszech masonów nazywają czarnymi braćmi w przeciwieństwie do księży nazywanych czarnymi żukami. Następnie wieszają tak, aby przypływ go zalał, bo przysięga Loży P-2 mówi, że zdrajcę należy powiesić przed przypływem. Do kieszeni wkładają mu pół cegły bo to symbol wszelkich wolnomularzy.

Dla Loży taka reklama to coś strasznego, a dla Watykanu też nic miłego, bo dość wielu ludzi wie o powiązaniach wielu monsigniorów z wieloma braćmi Loży P-2. To, że śmierć jest skutkiem morderstwa a nie samobójstwa jest rzeczą oczywistą nie tylko z powodów wyżej przytoczonych, ale także wynika to ewidentnie z sekcji zwłok. Gdyby Calvi powiesił się sam skacząc z mostu na linie o długości dziewięciu i pół metra, to jego kręgosłup szyjny byłby zupełnie zniszczony szarpnięciem. Faktycznie kręgosłup był nie naruszony.

W tych warunkach uznanie jako przyczyny śmierci samobójstwa musiało kosztować majątek, ale właśnie tak brzmiał werdykt sądu.

Taki jest koniec tych ludzi, którzy dobrze służą Watykanowi, ale nie przestrzegają zasady omerta. Gdyby R. Calvi bywał na Sycylii pewno znałby dwuwiersz wypisany na ścianie rozmównicy w więzieniu w Caltanissetcie:

Cu e` srdu, orbu e taci  
Campa cent` anni in paci 

a to znaczy mniej więcej:  

Kto nie gada, nie słucha i oczy zakryje  
Ten choćby i sto lat w spokoju przeżyje

No cóż, podróże kształcą, ale jak się jest dyrektorem katolickiego banku w Rzymie, to się nie ma czasu na zwiedzanie Sycylii.

Pomyłki w pisowni niektórych nazwisk w pełni zamierzone.


1 2 

 See other sites:
Morderstwo Jana Pawła I
Calvi - Bankier Boga
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Calvi - Bankier Boga
Morderstwo Jana Pawła I

 Comment on this article..   


« Sensations and scandals   (Published: 12-10-2003 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Andrzej S. Przepieździecki
Pracownik akademicko-oświatowy. Autor książki "Szkoła życia" (2005).

 Number of texts in service: 40  Show other texts of this author
 Newest author's article: Co robić? Komu ufać?
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2793 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)