|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Neutrum » Reports »
Kościoły i związki wyznaniowe a problem sekt Author of this text: Wojciech Pawlik
Ponieważ po
roku 1989 r. pojawił się w dyskursie publicznym „problem sekt", w ankiecie
umieszczono również kilka pytań dotyczących tego zagadnienia. Jak wynika z analizy pytania otwartego, ankietowane kościoły i związki wyznaniowe dość
trafnie potrafią nazwać cechy doktrynalne i strukturalne wspólnoty religijnej
określanej jako sekta. Oprócz tych cech „treściowych" ankietowani wskazują
również — i to interesuje nas tu najbardziej — na aspekt lingwistyczny tego
pojęcia, podkreślając jego jednoznacznie negatywne konotacje. Sekta, w tym rozumienia, utożsamiana
jest ze zjawiskiem nie tyle religijnym, co kryminalnym lub sytuowanym na granicy
prawa oraz z poważnym zagrożeniem społecznym. W wielu ankietach pisze się
jednak również o nadużywaniu tego pojęcia, nieostrości kryteriów
taksonomicznych i nieuprawnionym stosowaniu go w odniesieniu do tzw. nowych ruchów
społecznych. Aspekt socjolingwistyczny tego pojęcia jest wówczas dla wielu
respondentów najważniejszy:
„Jest to obraźliwe określenie
stosowane wobec niektórych kościołów i związków wyznaniowych — takich, których
działalność nie podoba się z jakichś przyczyn osobie wypowiadającej się"
(Kościół Remonstrantów Polskich), „Sekta jest to słowo o pejoratywnym
znaczeniu i nie powinno występować jako określenie mniejszościowych grup
religijnych. Słowo to zostało skonstruowane tak, jak heretyk, kacerz itp.
przez dominujący kościół" (Adwentyści Dnia Siódmego Poruszenie
Reformacyjne), „Słowo sekta ma konotacje religijne i dyskryminacyjne i w ogóle
nie powinno być używane — raczej nowe ruchy religijne" (Kościół Adwentystów
Dnia Siódmego), „Definicje można znaleźć w leksykonach. Istotne są
konotacje tego pojęcia z zagrożeniem społecznym" (Związek wyznaniowy, który
prosił o zachowanie swojej anonimowości).
Zróżnicowane, i powiązane ze
sposobem rozumienia pojęcia „sekta" jest podejście do problemu prawnego
uregulowania ich działalności. Te kościoły i związki wyznaniowe, które
definiują „sektę" w kategoriach specyficznej, mniejszościowej grupy
religijnej, a tym bardziej podkreślają socjolingwistyczny użytek związany z tym pojęciem, nie podzielają poglądu, że „sekty" są zagrożeniem społecznym i są przeciwne, lub przynajmniej ostrożne w postulowaniu instytucjonalizowania
procedur weryfikowania ich działalności (uzasadniając to niebezpieczeństwem
uwikłania w to kryteriów politycznych, religijnych in.).
„Weryfikacji powinna dokonać
historia. Zdecydowanie nie powinny być stosowane rozwiązania instytucjonalne,
chyba że chodzi o odtworzenie średniowiecza i kontrreformacji. Promowane obawy i sugestie [związane z działalnością sekt] wynikają z trwogi utraty dominujących
pozycji przez kościoły i związki wyznaniowe, i sięgania po instrumenty
administracyjne. Winna być zachowana wolność wyznania" (Kościół
Nowoapostolski w Polsce), „Nie ma kompetentnych fachowców, pojęcie sekty
jest truizmem. Należałoby posługiwać się innym pojęciem" (Shri Vidya).
Większość ankietowanych kościołów i związków powątpiewa w możliwość zobiektywizowania takich kryteriów.
Pogląd ten dość dobrze wyraża następująca wypowiedź: „W naszym pojęciu
podział na "sekty" i „nie sekty" niczemu nie służy. Państwo i jego
instytucje powinny sprawdzać, czy zarejestrowane wspólnoty religijne działają
zgodnie z przepisami obowiązującymi w kraju"; „Słowo sekta w ogóle nie
powinno być używane, ponieważ jest pojęciem niejednoznacznym, lepszym słowem
na określenie pojawiających się grup religijnych byłoby może słowo kult,
kulty. Nie ma chyba instytucji, która mogłaby ocenić, co jest, a co nie jest
sektą" (Kościół Wolnych Chrześcijan w RP).
W tych ankietach, w których
podkreśla się element zagrożenia społecznego związanego z działalnością
sekt, ich autorzy proponują wypracowanie odpowiednich procedur — najlepiej sądowych — pozwalających operacjonalizować kryteria rozstrzygania o tym, która wspólnota
religijna jest sektą, a która nie (i podejmować odpowiednie kroki prawne).
„Tymi kryteriami mogłyby być
udokumentowane oceny o skutkach etycznych, moralnych lub nawet kryminalnych
zachowań danej grupy wyznaniowej. Kto by jednak miał to oceniać? Być może
komisja "wielowyznaniowa", czyli złożona z przedstawicieli różnych wyznań,
np. przy Departamencie do Spraw Wyznań? Ale.. nikt przecież dokładnie nie
wie, gdzie przebiega granica między „sektą" a „religią"
(Stowarzyszenie Buddyjskie Sangha „Kandzeon").
Zdecydowana większość
ankietowanych kościołów i związków wyznaniowych wyraża pogląd, że nie każda
„sekta" (w znaczeniu: grupa religijna) jest zagrożeniem społecznym. Podkreślają
przy tym trudność zdefiniowania tego pojęcia i wspominaną już wcześniej łatwość
mieszania kryteriów religijnych z pozareligijnymi. Dlatego, jeśli nawet
respondenci instytucjonalni wypowiadali się przeciw „sektom", zawsze
zaznaczone było wyraźnie, że chodzi w nich o „sekty" w znaczeniu społeczno-prawnym
(a zatem o „sekty" jako grupy przestępcze lub patologiczne).
Rzecz ciekawa, że choć większość
ankietowanych kościołów i związków wyznaniowych opowiadała się przeciwko
generalnemu utożsamianiu pojęcia sekty z grupą religijną o kryminalnym lub
patologicznym charakterze, to zarazem większość też przyznawała, że w Polsce istnieją „sekty", o których można powiedzieć, że ich działalność
jest szkodliwa. Oprócz grup satanistycznych i sekty „Niebo" w ankietach nie
wymieniono jednak konkretnych przykładów takich grup. Być może łatwiej jest
potępiać sekty „w ogóle", trudniej zaś stosować ten termin do opisu
konkretnej grupy religijnej. Psychosocjologiczny mechanizm tej wstrzemięźliwości
jest zrozumiały jednak wtedy, gdy uwzględnimy fakt, iż większość
ankietowanych kościołów i związków wyznaniowych sama miała negatywne doświadczenia
związane z tym, że była przedmiotem takich określeń w prasie (lub w innej
formie naznaczono je piętnem „bycia sektą") [ 1 ].
Większość kościołów i związków
wyznaniowych ocenia też, że pojawienie się w ostatnim czasie audycji oraz
artykułów prasowych na temat „sekt" miało negatywne konsekwencje dla
postrzegania ich przez władze i społeczeństwo:
„Za mało jest właściwych,
pochodzących ze źródła informacji na temat mniejszości religijnych, co
wytworzyło psychozę, że wszystko co obce i nieznane to złe, to sekta. Często
społeczeństwo uważa, że wszystko co jest poza rzymskim katolicyzmem to już
jest sekta" (Zbory Boże Dnia Siódmego), „Zostaliśmy wrzuceni do jednego
worka z napisem sekty. To co robią w tej sprawie mass-media (inspirowane przez
Kościół katolicki), to jedna wielka manipulacja! Ale w tym szaleństwie jest
metoda — vide: Dominikańskie Centrum (Dez)Informacji" (Kościół Chrześcijan
Dnia Sobotniego).
Mniejszościowe kościoły i związki
wyznaniowe, postrzegane jako sekty lub grupy religijne społecznie podejrzane,
często spotykają się z podejrzliwością, mają coraz większe kłopoty z prowadzenie działalności misyjnej, wynajmowaniem sal, dostępem do mediów
itp.
Być może działania te są
racjonalne. Być może dadzą się uzasadnić jako element profilaktyki społecznej.
Badania socjologiczne jednak takich rozstrzygnięć dostarczyć nie mogą.
Przeprowadzona ankieta rejestruje natomiast stan ogromnej frustracji i zagrożenia,
jakie wiele mniejszościowych kościołów i związków wyznaniowych doświadcza w związku z tymi działaniami. Pokazuje też, jak znacząca jest tu (a
przynajmniej postrzegana jako znacząca) aktywność Kościoła katolickiego.
Znaczącą rolę w kształtowaniu i negocjowaniu instytucjonalnego statusu mniejszościowych kościołów i związków
wyznaniowych odgrywają — zdaniem ich samych -katolickie media i centra
informacyjne:
„Świadomie i tendencyjnie
miesza się groźne sekty ze związkami wyznaniowymi i kościołami — celują w tym mass-media i organizacje katolickie. W "Biuletynie" 1/96 nazwano grupy
buddyjskie sektami. Pisaliśmy protesty do katolickich organizacji Civitas
Cristiania i Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych w Krakowie. Ogólnie, w prasie i TV bezpodstawnie szkaluje się związki
wyznaniowe" (Związek Buddyjski Zen Rinzai Mumon Kai „Wspólnota bez
Bram"), „Dwukrotnie [określono nas sektą]. Raz w Biuletynie Katolickiej
Agencji Informacyjnej, drugi raz w książce biskupa Pawłowicza "Kościół i sekty w Polsce". Próbowaliśmy w obu przypadkach to prostować. W pierwszym
przypadku zmieniono tę kwalifikację, w drugim trwa korespondencja dążąca do
sprostowania" (Ruch Nowego Życia), „Gdańska Kuria Metropolitalna
(rzymskokatolicka) dała imprimatur książce, w której mariawityzm określony
jest jako "sekta satanistyczna". Inna natomiast kuria biskupia w tablicy
informacyjnej nazwała nasz kościół „sekty". Nie interweniowaliśmy"
(Kościół Katolicki Mariawitów w RP).
O sile wpływu Kościoła
katolickiego świadczy też to, że doroczny Raport Biura Bezpieczeństwa
Narodowego z 1995 r. (w części poświęconej zagrożeniom przez sekty) został
bezpośrednio oparty na materiałach Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych, a jego treść — jak pisze jeden ze związków
wyznaniowych — spotkała się z „triumfalnymi komentarzami prasy
katolickiej".
W ocenie ankietowanych kościołów i związków wyznaniowych wpływ opinii i instytucji Kościoła
rzymskokatolickiego na organa państwa jest — jeśli idzie o „problem sekt
religijnych" — zbyt duży [ 2 ].
Analiza komentarzy do tej odpowiedzi wskazuje jednak, że opinia to dotyczy
bardziej wpływu Kościoła na media publiczne i — generalnie — kształtowania
opinii publicznej niż wpływania na działania organów państwa w sposób
bezpośredni. W swoich komentarzach ankietowani podkreślali też potrzebę
zachowania rozdziału kościoła i państwa, i krytycznie ocenili rolę Kościoła
jako „strony" w publicznej debacie na temat sekt, narzucającej własne
kategorie i realizująca własne interesy.
Kształtowanie się obrazu społecznego, w którym mniejszościowe kościoły i związki wyznaniowe definiowane są jako
sekty lub ruchy quasi-sektowe nie jest jedynym efektem bumerangowym
„antysektowej" kampanii prowadzonej w mediach. Również działalność tzw.
fikcyjnych kościołów (zakładanych w celu korzystania z ulg podatkowych,
zwolnień celnych itp.) oraz grup religijnych naruszających prawo wywołuje
takie efekty bumerangowe — ich zwalczanie — w ocenie jednej trzeciej
ankietowanych kościołów i związków wyznaniowych — wykorzystywane jest
czasem jako pretekst, by utrudnić im życie.
Istnienie sekt jest więc nie
tylko problemem dla kościoła katolickiego i dla ogółu społeczeństwa — jest
ono również problemem dla tych mniejszościowych kościołów i związków
wyznaniowych, które ponoszą konsekwencje atmosfery podejrzliwości wobec
niekatolickich wspólnot religijnych.
Przygotowywane rozwiązania,
zmierzające do zwiększenia kontroli nad nowymi ruchami religijnymi i wymierzone przeciwko sektom nie są jednak przez wszystkich oceniane pozytywnie. W ocenie ponad połowy ankietowanych kościołów i związków wyznaniowych
naruszają one konstytucyjną zasadę swobody zrzeszania się obywateli,
doprowadzą do dominacji kilku dużych kościołów i do powstania „podziemia
religijnego" [ 3 ]
oraz do utraty kontroli państwa nad ruchami religijnymi w kraju.
Za zaostrzeniem przepisów
opowiedziało się około jednej czwartej ankietowanych kościołów i związków
wyznaniowych. Stosunek do uregulowania problemu sekt pokazuje, jak bardzo
„punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia". Choć nie wszystkie kościoły i związki wyznaniowe opowiadające się przeciw zaostrzeniom ustawy oceniały
je jako zagrażające im osobiście, to wszyscy bez wyjątku respondenci
instytucjonalni, którzy opowiedzieli się za tymi zaostrzeniami (lub nie mają
zdania) zarazem zadeklarowali, że w przypadku ich wprowadzenia nie miałyby one
bezpośrednich negatywnych konsekwencji dla ich sytuacji. Spodziewane
konsekwencje dotyczyłyby natomiast „oczyszczenia" niedobrej atmosfery, jaka w związku z problemem sekt tworzona jest wokół mniejszościowych kościołów i związków wyznaniowych.
O tym, że mniejszościowe kościoły i związki wyznaniowe są zainteresowane rozwiązaniem problemu sekt i ponoszeniem w związku z tym pewnych kosztów świadczy odpowiedź na pytanie o to, czy państwo (UOP i inne organa) powinno mieć prawo do inwigilowania tych
kościołów i związków wyznaniowych, które podejrzewa się o działalność
niezgodną z prawem. Ankietowani na ogół akceptują tę zasadę [ 4 ].
Selektywne poparcie dla działań
skierowanych przeciwko sektom i ostrożność w poparciu dla rozwiązań
radykalnych potwierdzają również odpowiedzi na pytanie o to, czy działalność
„sekt" powinna być w Polsce zakazana. Tylko 4 kościoły i związki udzieliły
bezwarunkowego poparcia takiemu rozwiązaniu, 7 wyraziło sprzeciw, reszta zaś
sformułowała swoje poparcie w sposób warunkowy, obwarowując je szeregiem
zastrzeżeń i odrzucając wszelki automatyzm w tej kwestii [ 5 ].
Zamiast takiej dyskryminacyjnej
ustawy (jaką będzie ustawa o gwarancjach sumienia i wyznania po wprowadzeniu
zaostrzających ją zmian) proponują one zmiany w prawie celnym, i lepsze
wykorzystanie już obowiązujących przepisów kodeksu karnego i innych przepisów
prawa.
Footnotes: [ 1 ] Dotyczyło to dwóch trzecich respondentów, w tym „Strażnicy" Związku
Wyznania Świadków Jehowy w Polsce, oraz — sporadycznie — Kościoła
Ewangelicko-Reformowanego. [ 2 ] Rozkład odpowiedzi na pytanie o ten wpływ był następujący: „jest
zdecydowanie za duży" — 21, „jest raczej za duży" — 5, „trudno
powiedzieć" — 10, „jest raczej za mały" — 0, „jest zdecydowanie za
mały" -0. [ 3 ] Pojęcie to cytuję na podstawie ankiety, przysłanej przez "Chrześcijański
Kościół Głosicieli Dobrej Nowiny" [ 4 ] Rozkład odpowiedzi na to pytanie był następujący: „zdecydowanie tak" — 16, „raczej tak" — 6, „są racje za, i racje przeciw" — 8,
„raczej nie" — 2, „zdecydowanie nie" -4, „trudno powiedzieć" -
1. [ 5 ] 12 kościołów i związków wyznaniowych na pytanie o zakaz działalności
sekt wskazało odpowiedź: „niektórych tak, niektórych nie", 12 zaś
wyraziło swoją opinię w sposób opisowy. « (Published: 31-10-2003 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2856 |
|