|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Neutrum » Reports »
Równość kościołów: analiza informacji prasowych [3] Author of this text: Agnieszka Glegolska-Pękala
Wśród przedstawicieli mniejszości
religijnych pojawiają się opinie, że władze nie chcą załatwiać pewnych
spraw, nie ma po prostu dobrej woli. „Przed wojną mieliśmy kapelana dla
naszych żołnierzy. Nasi muzułmanie służyli w Nowej Wilejce w jednej
jednostce. Nie dostawali wieprzowiny, bo nam religia zabrania. A teraz są
rozproszeni po jednej, dwie osoby. W zasadzie jest to ubliżające dla kogoś,
kto np. w domu przestrzega zasad religijnych, jeśli idzie do wojska i władza
świadomie nie chce się dostosować do tego, żeby tych dziesięciu naszych
poborowych rocznie mogło być w jednej jednostce"- mówi Aleksander Ali
Kozakiewicz z Muzułmańskiego Związku Religijnego (Biuletyn Neutrum, 3
listopad 1996). W jednostkach wojskowych zdarzają
się również wypadki łamania ustawy o gwarancjach wolności wyznania i sumienia, poprzez zmuszanie do uczestnictwa w mszach katolickich („Religia w wojsku" ,CEG, 3.02.95., Życie Warszawy). Niektórzy żołnierze obawiają się
przyznać do swojej religii. „Zasadniczym problemem dla naszych kapelanów
jest nawiązywanie kontaktu z prawosławnymi żołnierzami służącymi w Wojsku
Polskim. Niestety, ma miejsce jakaś bojaźń co do przyznawania się do swej
wiary"- stwierdził abp Sawa" („Abp Sawa o prawosławnym ordynariacie
polowym", 9.03.95., Rzeczpospolita). Obawy przed przyznawaniem się do innej
religii niż rzymskokatolicka są często w pełni uzasadnione. Poniższy przykład
świadczy o tym, że w wojsku nie ma miejsca dla przedstawicieli innych wyznań, a ich prawa nie są respektowane. Pięciu muzyków protestantów z Orkiestry
Koncertowej Wojska Polskiego odmówiło wykonania utworu maryjnego. Żołnierzy
ukarano zakazem opuszczania miejsca zakwaterowania przez 10 dni i potrąceniem
miesięcznej premii. Cywile dostali naganę wpisaną do akt. W parę tygodni później,
przy kolejnej odmowie, stracili pracę. „Poczuliśmy, że w polskim
demokratycznym wojsku nie ma miejsca dla niekatolików — mówi Jerzy Hinz,
koncermistrz klarnetów. — Nikt nas nie pytał: panowie, czy możemy wystąpić w kościele, czy to wam pasuje? Nikogo nie interesowało, czy nie ma wśród nas
Żyda, który nie pójdzie grać w sobotę, choćby go ciągnęli wołami".(„Mam
grać? Z powodu IV Litanii", Iwona Konarska, 6.02.93., Polityka).
Szczególnie jaskrawym przykładem
łamania zasady wolności sumienia i wyznania jest „Modlitewnik Żołnierski"
wydany przez Ordynariat Polowy WP w 1994 roku. Czytamy w nim m.in.: „Nie należy
dopuszczać do takich precedensów, jak wyłączenie ze składu kompanii
honorowej z tzw. różnych przyczyn, a dotyczących innego wyznania (..) odmowa
pójścia ze sztandarem jest odmową wykonania rozkazu". oraz „Uczestnictwo w Uroczystym Apelu z Mszą polową jest obowiązkiem służbowym i gdy jesteś
niewierzący czy innego wyznania, nie musisz brać czynnego udziału w modlitwach. Wykonuj tylko komendy, jaki Ci są przekazywane i nie okazuj
publicznie tego, że jesteś niezadowolony".(„Modlitewnik — wersja
bojowa", Paweł Wroński, 31.12.94 — 01.01.95., Gazeta Wyborcza). Trudno jest
więc mówić o równości kościołów, wyznań i światopoglądów, gdy
wszyscy żołnierze zmuszeni są do uczestnictwa w nabożeństwie katolickim,
tylko dlatego że jest to religia, którą wyznaje większość.
Media
Według przedstawicieli niektórych
kościołów i związków wyznaniowych trudno w ogóle mówić o równości w dostępie do mediów. Tomasz Wiśniewski, Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości
Kryszny: „Dostęp do mediów" — raczej powinniśmy powiedzieć — „niedostęp
do mediów". Możemy mieć własną telewizję i radio, jest tylko jeden
warunek: musimy stanąć do przetargu. Kościół rzymskokatolicki ma kilka
programów w tygodniu w TV państwowej. My — jeśli ubłagamy zaprzyjaźnionych
dziennikarzy o przyjazd z okazji naszych świąt lub jeśli jakaś redakcja chce
nakręcić coś o sektach" (Biuletyn Neutrum, 03.11.96).
Kościoły, których stosunki z państwem uregulowane są za pomocą ustaw, mają zagwarantowane prawo do
emitowania w publicznej radiofonii i telewizji nabożeństw i własnych programów.
Jednak, co innego obowiązująca ustawy, a co innego praktyka. Przekonał się o tym Kościół Prawosławny, gdy wystosował do telewizji pismo w sprawie emisji
własnych programów religijno-moralnych i kulturalnych (gwarantuje mu to ustawa o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego z 1991 roku). W odpowiedzi otrzymał informacje, że TVP nie może pomieścić
dodatkowych pozycji. („Najsilniejszy bierze wszystko. Kościół mniejszości",
Stanisław Podemski, 20.03.93., Polityka). Na Śląsku protestanci bezskutecznie
starali się o koncesje na własne radio. Otrzymywali odpowiedzi, że bardzo chętnie
przyznano by im koncesje, ale niestety nie ma wolnych częstotliwości. Wkrótce
potem znalazły się one dla Radia Maryja („Protestanci protestować! Cud w eterze", J.D., 22.02.97., Polityka).
Poza dyskryminowaniem przy
realizacji własnych programów przedstawiciele mniejszości skarżą się na
niedostrzeganie przez media ważnych dla nich wydarzeń i uroczystości.
Informacje dotyczące kościołów mniejszościowych nie są uważane za ważne
czy ciekawe i przeważnie nie są uwzględniane w prasie czy telewizji. Ksiądz
Biskup Jan Szarek: „W zeszłym roku gościł w Polsce sekretarz generalny
Federacji Luterańskiej, Gunar Staalsett. Najpierw musiałem odczekać pięć
miesięcy, zanim otrzymałem z Belwederu odpowiedź, czy prezydent go przyjmie, a potem, kiedy już doszło do audiencji, telewizja nie poinformowała o tym
spotkaniu. (..) Proszę zauważyć też, że prezenterzy telewizyjni nagminnie
nazywają Boże Narodzenie "największym świętem katolickim", a nawet
„Wolna Europa", kiedy mówi o działalności biskupa Berlina, nie wspomina,
że to biskup protestancki". („Polak-ewangelik. Rozmowa z księdzem biskupem
Janem Szarkiem, prezesem Polskiej Rady Ekumenicznej", Wiesław Kot, 28.02.93.,
Wprost). Biruta Pachnik, Kościół Ewangelicko-Reformowany: „(..) wiadomości o nas w prasie ukazują się sporadycznie, a nadsyłane informacje są często
pomijane". (Biuletyn Neutrum, 03.11.96). Ksiądz Henryk Sacewicz, Naczelny
Prezbiter Kościoła Zborów Chrystusowych w artykule pod znamiennym tytułem
„Nie dostrzegani" (5-06.03.94, Trybuna) zwraca uwagę, że przeważnie w środkach
masowego przekazu nie wspomina się w ogóle o kościołach niekatolickich lub
też informacje te są nierzetelne. Na przykład w poprzednich latach nie pisano o Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan. W tym roku pojawiły się wiadomości
na ten temat, ale „Poza nielicznymi wyjątkami, można odbierać, że jest to
coś, co praktykuje Kościół rzymskokatolicki". Zabrakło w prasie
informacji o tym, że inicjatorem Tygodnia Modlitw była Polska Rada
Ekumeniczna, a dopiero potem zaczęli się do niego przyłączać katolicy.
Od 1995 roku o kościołach i związkach wyznaniowych pisze się najczęściej negatywnie, w związku z pojawieniem się tzw. problemu sekt. Dziennikarze często nie precyzują ani co
to jest sekta, ani kogo dotyczą stawiane zarzuty. Potrafią za to umieszczać
na liście groźnych sekt wszystkie kościoły poza rzymskokatolickim.
Przedstawiciele kościołów mniejszościowych twierdzą, że w przypadku
ukazywania się na temat ich kościoła nieprawdziwych i oszczerczych informacji
zwracają się o umieszczenie sprostowania. Sprostowania te nie są jednak
drukowane. „W szufladzie pastor (Adwentystów Dnia Siódmego) ma stos
jednakowych sprostowań, co parę dni wysyła informacje, że ich Kościół
jest oficjalnie uznawany, że nie jest sektą. (..) Jednak nikt poza KAI nie
wydrukował jego listu". („Nie chciane Kościoły", Iwona Konarska,
21.08.96., Przegląd Tygodniowy).
Sekty
Słowo sekta zaczęło być używane w prasie na początku 1995 roku. W poprzednich latach było ono praktycznie
nieobecne. Pisano raczej o „mniejszościach religijnych", „kościołach
niekatolickich", „nowych ruchach religijnych". Słowo to ma w mediach
znaczenie pejoratywne. Autorzy artykułów na temat sekt piszą o nich jako
zagrożeniu dla obywateli, społeczeństwa, państwa. Świadczą o tym już same
tytuły artykułów: „Ofiary bogów" (3.02.97., Super Express), „Inwazja
sekt" (17.11.96., Wprost), „Diabeł pierze im mózgi" (26.08.96., Express
Wieczorny), „Opętani. Trwają wakacje. Rodzice — uważajcie na swe
pociechy!" (14.07. 95. Tygodnik Solidarność), „Spokojni, pobożni, odeszli z domu. Sekty zaczynają werbunek". (1.07.96., Gazeta Wyborcza).
Najczęściej padające zarzuty
pod adresem sekt to wykorzystywanie przez nie swych członków do niewolniczej
darmowej pracy, żebractwa, wyłudzania, prostytucji, a także pozbawianie majątków,
izolowanie od otoczenia, wykorzystywanie seksualne dzieci. Szczególnie narażone
na niebezpieczeństwo są dzieci i młodzież. Stąd liczne apele do rodziców o lepszą opiekę nad nimi, opowieści rodziców, których dzieci zostały porwane
przez sekty, adresy organizacji, które służą pomocą. Artykuły w prasie
stwarzają atmosferę strachu, a nawet paniki. Doniesienia te przeważnie nie
precyzują, kogo dotyczą poszczególne zarzuty. Nie mówi się o konkretnych
przestępstwach dokonywanych przez określone grupy, które powinny za nie
odpowiadać przed sądem. Sprawia to, że dyskusja prasowa uderza we wszystkie
Kościoły i związki wyznaniowe poza Kościołem rzymskokatolickim. Mniejszości
religijne czują się pokrzywdzone wywoływaniem uczucia nieufności i wrogości
wobec wszystkich innych kościołów niż katolicki, wrzucaniem ich do „wspólnego
worka" z napisem sekty. „Ludzie nie wiedzą, o co chodzi, czują nieufność
do każdej mniejszości wśród większości — tłumaczy prezbiter Kościoła
Zielonoświątkowego" („Niechciane kościoły", Iwona Konarska, 21.08.96.,
Przegląd Tygodniowy). „Określenie sekta jest nadużywane. Jest to tym
bardziej niebezpieczne, że słowo sekta ma w świadomości Polaków zabarwienie
pejoratywne — stwierdził ks. prof. Zachariasz Łyko z Kościoła Adwentystów
Dnia Siódmego" („Straszenie sektami. W MSWiA o nowych ruchach
religijnych", Zbigniew Wąsik, 13.03.97., Trybuna). „Na nasz temat pojawia
się wiele kłamstw i pomówień. Nie mamy pieniędzy na procesy ani czasu, aby
biegać do prokuratury — mówi Tomasz Wiśniewski z ruchu Hare Kriszna"
(„Droga do nieba. Określić granice wolności wyznania", Anna Kwiatkowska,
13.03.97., Życie Warszawy").
Brak kompetencji lub świadome
nadużycie to wielokrotnie pojawiające się w prasie następujące
stwierdzenia: „Większość ludzi w Polsce mówiąc o sektach ma na myśli
jedynie Świadków Jehowy. Tymczasem według danych z maja tego roku (1995)
zarejestrowanych jest 96 związków religijnych" („Opętani", Katarzyna
Klukowska,14.07.95.Tygodnik Solidarność), „Od 1990 r. do rejestru wpisano
około 110 nowych związków. Dla wielu z nich stało się to okazją do
prowadzenia finansowej działalności przestępczej. Obecnie działa w Polsce
około 300 sekt". („Kuszenie zbłąkanych", Monika Kruk, Zwierciadło nr 6
1996), „Według danych, które podał tygodnik "Przyjaciółka", w Polsce
działa 160 sekt. Oficjalne dane mówią, że zarejestrowano 110,a około 200
działa nielegalnie.. — mówi Marian Oleksiak z Ruchu Obrony Rodziny i Jednostki"(„Co zrobić z sektami", IWO, 08.10.96., Gazeta Wyborcza). Powyższe
wypowiedzi sugerują, że w Polsce działa tyle a tyle niebezpiecznych sekt
religijnych. W rzeczywistości do rejestru wpisanych jest 114 kościołów i związków
wyznaniowych. Ponadto 13 kościołów i związków wyznaniowych działa na
podstawie odrębnych ustaw. Razem jest to 127 kościołów i związków
wyznaniowych (dane z września 1996 roku). Trudno przypuszczać, aby wszystkie
te kościoły były niebezpiecznymi sektami, co sugerują wyżej cytowane
wypowiedzi. Zwłaszcza że na liście wpisanych do rejestru kościołów i związków
wyznaniowych znajdują się kościoły reprezentujące największe religie świata
(chrześcijaństwo, buddyzm, islam). Zwykłą nieuczciwością jest więc
pisanie o zarejestrowanych w Polsce 110 sektach.
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 31-10-2003 )
Agnieszka Glegolska-Pękala Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo „Neutrum” | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2862 |
|