|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
» Church law » » » »
Opinia prawna o zgodności konkordatu z Konstytucją Author of this text: Paweł Sarnecki
Opinia prawna prof. Pawła Sarneckiego na temat zgodności konkordatu z Konstytucją
(28 lutego 1995 r., Warszawa)
1) Relacja między art. 82 ust. 2 Konstytucji i art. 10 konkordatu
Art. 10 zawiera zasadę, że małżeństwo zawarte kanoniczne
pociąga za sobą identyczne skutki prawne jak zawarcie małżeństwa w sposób
określony w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, o ile zostaną spełnione ujęte w ust. 1 pkt 1-3 tegoż artykułu warunki. Natomiast w art. 82 ust. 2 Konstytucji
zawarta jest zasada „oddzielenia" Kościoła od państwa oraz odesłania do
ustaw określenia zasad stosunku państwa do kościoła i sytuacji prawnej i majątkowej kościołów i związków wyznaniowych. Punktem wyjścia odpowiedzi w powyższej kwestii musi być uznanie, że zawierające konkordat podmioty
znały przepisy konstytucyjne i oczywiście nie chciały ich naruszyć, stąd
też przyjąć należy domniemanie o zgodności wskazanego wyżej artykułu konkordatu z Konstytucją. Słownik poprawnej polszczyzny S. Szobera podaje dwa
znaczenia „oddzielić": 1) (oddzielić coś od czegoś) „przez dzielenie odłączyć" i 2) (oddzielić coś w czymś) = „wyróżnić, wydzielić coś z większej całości".
„Oddzielony" znaczy więc tyle, co „odłączony" i „wydzielony". Wskazuje
więc na stan, w którym oddzielony obiekt (struktura) znalazł się poza pewnym
szerszym układem, ale zachowuje z nim nadal pewną genetyczną więź. „Kościół oddzielony od państwa" oznacza więc stan w którym
Kościół, będąc pierwotnie zintegrowany ze strukturą państwową został co
prawda z niej wydzielony, ale istnieje między nimi nadal pewna więź oraz
pewien priorytet porządku państwowego wobec porządku kościelnego. Zasada,
wypowiedziana przez art. 10 konkordatu winna być przeto widziana jako pewne
rozwiązanie szczególne wobec rozwiązania, przyjętego przez kodeks rodzinny i opiekuńczy, i oczywiście winna być tak interpretowana, aby żadne z wymagań,
zawartych w k.r. i o. nie zostało przez nią naruszone. Wejście w życie
postanowienia z art. 10 konkordatu jest zresztą — nawet po jego ratyfikacji — zawieszone przez ust. 6 tego artykułu, tj. do czasu wydania przez władze
polskie „koniecznych zmian w prawie polskim". Możliwość zrównania małżeństwa
kanonicznego z małżeństwem „świeckim" pozostaje więc nader daleko uzależniona,
jeśli idzie o kształt tego zrównania, od ustawodawcy polskiego. Będzie
on zobowiązany oczywiście do takiego określenia, które nie będzie naruszało
zasady równouprawnienia obywateli bez względu na wyznawany światopogląd
(art. 67 ust. 2, art. 81 ust. 1, art. 82 ust. 1 Konstytucji).
Wydaje się również, że określenie „niezależność" sugerowałoby
większy dystans między państwem a kościołami, natomiast określenie „autonomiczność"
(rozumiem: autonomiczność kościoła wobec państwa) — mniejszy. Przy „niezależności"
występowałaby równorzędność porządku państwowego i kościelnego, brak zależności
jednego od drugiego. Natomiast przy „autonomiczności" kościół nie byłby
wydzielony od państwa (rozumianego jako publiczna organizacja obywateli, a nie jako aparat państwowy) i pozostawałby nadal jego pewnym elementem
wewnętrznym tak, jak np. autonomia Śląska w okresie międzywojennym była
wewnętrznym elementem Państwa Polskiego a autonomia szkół wyższych w zakresie
badań naukowych także pozostaje wewnętrznym elementem polityki naukowej
państwa. „Autonomia" zakłada przebywanie w ramach większej całości i uznawanie
jej priorytetu; nie ma autonomii poza jakąś większą strukturą („autonomiczny"
Śląsk nie mógłby istnieć poza strukturą państwa polskiego, co najwyżej
Śląsk suwerenny). Priorytet państwa byłby tu więc silniejszy niż przy „oddzieleniu".
Priorytet państwa przy istnieniu autonomii wyraża się również w tym, że
autonomia pochodzi z jednostronnego nadania przez państwo, wywodzi się
formalnie jedynie z woli państwa. Dlatego też może zostać jednostronnie
przez państwo cofnięta (tak jak po wojnie, odpowiednią ustawą konstytucyjną,
zniesiono autonomię Śląska), bez naruszenia jakichkolwiek zasad prawa.
Ponieważ jednak w postawionym pytaniu nie został sprecyzowany kontekst
dla tych dwu określeń (nie występują one ani w art. 82 Konstytucji, ani w art. 10 konkordatu), trudno w tym miejscu powiedzieć coś szerzej.
2) Zasada równouprawnienia wyznań
Zasada ta nie jest wyrażona expressis verbis w przepisach konstytucyjnych, ale mieści się w ogólnej konstytucyjnej zasadzie
równości (por. przytoczone wyżej przepisy konstytucyjne). Zgodnie z utrwaloną
już w prawie polskim interpretacją zasady równości, niekoniecznie polega
ona na identyczności w traktowaniu przez prawo rozmaitych podmiotów. Równość w prawach powiązana jest w Konstytucji RP nierozdzielnie z zasadą sprawiedliwości.
Jak to wielokrotnie stwierdził w swych orzeczeniach Trybunał Konstytucyjny
"istnieje ścisły związek między sprawiedliwością a równością w prawie...
Sprawiedliwość wymaga, aby zróżnicowanie prawne poszczególnych podmiotów
(ich kategorii) pozostawało w odpowiedniej relacji do różnic w sytuacji
tych podmiotów. Wyrażona w ten sposób sprawiedliwość rozdzielcza oznacza,
że równych należy traktować równo, a podobnych należy traktować podobnie z tym, że w tym drugim przypadku powinno się uwzględniać w jakim stopniu u poszczególnych podmiotów… występują pewne cechy, które powinny być
brane pod uwagę w procesie rozdziału… praw. Wymieniona zasada zakłada
istnienie proporcji między istotnymi cechami poszczególnych kategorii osób a należytym ich traktowaniem (zasada relewantności)" (Por. "Orzecznictwo
TK" za rok 1993, cz. II, str. 81).
W świetle tego poglądu — wyznania muszą być identycznie
potraktowane przez prawo wszędzie tam, gdzie każdy z nich charakteryzuje
się identycznym stopniem posiadania pewnej cechy i ze względu na tę cechę — ale i vice versa: tam, gdzie tylko jedne z nich charakteryzują się pewnymi
cechami, lub też występują różnice co do stopnia ich występowania przy
różnych podmiotach — tam prawo nie tylko może ale i powinno dokonywać pewnej
dywersyfikacji. Np. każde z wyznań charakteryzuje się dążeniem do możliwości
publicznego sprawowania kultu i ze względu na ten ich przymiot należy je
potraktować jednakowo: każdy musi mieć prawo publicznego odprawiania nabożeństw
itd. Niewątpliwie jednak wyznania charakteryzują się w Polsce różnymi wpływami
społecznymi, różną liczebnością swych wiernych, różnymi i nieraz tradycyjnymi
strukturami organizacyjnymi i obrządkami liturgicznymi itd. Z uwagi z kolei
na te ich cechy winny być potraktowane przez prawo w sposób zróżnicowany,
ale i odpowiedni (nie dowolny!) do tego zróżnicowania, czego wymaga zasada
sprawiedliwości. Nie jest więc sprzeczny z zasadą równości fakt, że początkowo
tylko jedno wyznanie, a obecnie tylko kilka z nich ma odrębne ustawy o stosunku państwa do danego wyznania, natomiast stosunek państwa do wszystkich
pozostałych wyznań reguluje zbiorczo jedna, wspólna ustawa. Zróżnicowanie
to sprawiedliwie różnicuje tryb i formę regulowania sytuacji prawnej wyznań, a to ze względu na fakt zdecydowanie odmiennego społecznie znaczenia regulowanych
podmiotów. Nie jest też sprzeczne z zasadą równości, że tylko pewnym wyznaniom
przyznaje się pewne uprawnienia, odpowiadające posiadanym przez nie cechom — a innym, które owych cech nie wykazują — takich uprawnień się nie przyznaje.
Byłoby właśnie niezgodne z zasadą równości, gdyby w takim samym stopniu,
aktualnie w Polsce, ustawy przyznawały i Kościołowi Rzymskokatolickiemu i np. Muzułmańskiemu Związkowi Religijnemu prawo powoływania diecezji,
zakonów, seminariów duchownych etc. — skoro to ostatnie wyznanie w żadnym
stopniu nie charakteryzuje się „cechą" dążenia do posiadania diecezji czy
zakonów. Natomiast, oczywiście, skoro oba te wyznania i to w równym stopniu
charakteryzują się cechą „chęci publicznego sprawowania kultu" — prawo
musi im obu przyznawać je w równym stopniu. Podobnie nie zaprzecza zasadzie
równouprawnienia wyznań dopuszczalność istnienia konkordatu, skoro jest
to specyficzna cecha jednego tylko wyznania. Jest to także zgodne z wymogami
sprawiedliwej równości; konkordat może funkcjonować w państwach, w których
katolicy mogliby stanowić nawet znikomą mniejszość. W państwach, w których
zajmują oni stanowisko faktycznie dominujące, istnienie konkordatu jest
tym bardziej „sprawiedliwe", tym bardziej odpowiada wymogom równości i nie zaprzecza zasadzie równouprawnienia wyznań. Oczywiście nie wypowiadam
się w tej chwili o treści konkordatu, który naturalnie nie może naruszać
zasady równouprawnienia obywateli (w tym zasady równouprawnienia wyznań),
choć oczywiście znowu w rozumieniu zasady sprawiedliwości rozdzielczej,
jak już wspomniano utrwalonej w naszym prawie.
3) Czy istnieje możliwość zwrócenia się do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie określenia, czy konkordat jest zgodny z Konstytucją RP?
Taka możliwość nie istnieje, a to z uwagi na konstytucyjnie
(art. 33a Konstytucji) i ustawowo (art. 1 ustawy o TK) określony zakres
tzw. kognicji tego organu. Jest sprawą dyskusyjną jeszcze nie rozstrzygniętą,
czy będzie to możliwe po ewentualnej ratyfikacji konkordatu, skoro ratyfikacja
ta nastąpi na podstawie upoważnienia ustawowego. Zawarcie konkordatu zobowiązuje
odpowiednie, konstytucyjne władze państwa polskiego do podjęcia należytych
starań o jego ratyfikację. W tym zakresie istnieje prawno-międzynarodowa
odpowiedzialność tego państwa. Z tytułu zawarcia konkordatu może być oczywiście
rozważana również odpowiedzialność konstytucyjna ministra spraw zagranicznych,
który konkordat zawarł, przed Trybunałem Stanu — o ile uznano by naruszenie
przez niego w ten sposób określonych zasad konstytucyjnych.
*
Tekst publikowany w: „Konkordat Polski 1993. Wybór materiałów źródłowych z lat 1993-1996". Wybór tekstów: Czesław Janik, Uniwersytet Warszawski,
Instytut Nauk Politycznych, Warszawa 1997, przygotowany przez Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu na zlecenie Podkomisji do zbadania zgodności
Konkordatu z Konstytucją (tzw. podkomisja I. Sierakowskiej).
« (Published: 16-11-2003 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2949 |
|