|
|
» Church law » » » »
Posiedzenie Komisji Nadzwyczajnej - 14 III 1995 [2]
Poseł
Konrad Napierała (UP): Mam krótkie
pytanie dotyczące pewnej niezborności stylistycznej, którą dostrzegłem. Być
może, wynika ona z uwag, które były tu formułowane. W rozszerzonym katalogu, w pkt 4 użyte jest sformułowanie „w moim przekonaniu". Nabrałem wątpliwości
czy jest to zdanie podkomisji. Nie wiadomo, gdzie kończy się zdanie
podkomisji, a gdzie zaczyna się osobiste zdanie pani poseł. To sformułowanie
nie bardzo tu pasuje.
Poseł
Jan Rokita (UW): O to samo chciałem
zapytać. Chciałem zapytać panią przewodniczącą czyje przekonanie
przedstawione jest na str. 6 w wierszu 9 (licząc od góry) zaczynające się od
wyrazów „w moim przekonaniu"?
Poseł
Izabella Sierakowska (SLD):
Odpowiadając pani poseł I. Lipowicz chcę powiedzieć, że mieliśmy bardzo mało
czasu. Jak państwo wiedzą, Komisja otrzymała pozwolenie na zakończenie swych
prac do 15 marca 1995 r. Wnioskowaliśmy o termin dłuższy. Na pewno wtedy
moglibyśmy odbyć dłuższe dyskusje.
Zawsze na posiedzeniu podkomisji było kworum. Przypominam państwu, że
podkomisja liczyła zaledwie 6 osób.
Odpowiadając ks. prof. J. Krukowskiemu chcę stwierdzić, że ani na pierwszym,
ani na drugim posiedzeniu nie byłam sama. Proszę księdza, aby nie mówić w ten sposób, że ja sama decydowałam o czymś. W końcu jest lista osób, które
się podpisywały. Na każdym posiedzeniu były co najmniej 3 osoby. A więc było
to nawet więcej, niż przewiduje regulamin Sejmu, bo w takiej sytuacji
wystarczyłyby 2 osoby do podjęcia decyzji. Zawsze były 3 osoby.
Wyznaczone terminy nie były uzależnione ode mnie. Też specjalnie przyjeżdżałam
na wtorkowe posiedzenia. Niestety, czas był bardzo krótki.
Wyrazy „w moim przekonaniu" są błędem maszynowym, za co bardzo
przepraszam. Ponieważ po zakończeniu prac zależało nam bardzo na tym, żeby
członkowie pracujący w Komisji Konstytucyjnej jak najszybciej otrzymali ten
materiał, dokumentu nie przeczytałam do końca i błąd pozostał. Nie wiem,
być może, pani maszynistka też się z tym tekstem zgadzała i taki tekst
trafił do posłów. Za to przepraszam. Powtarzam — zawsze było kworum.
Sprawozdanie przyjęto 3 głosami za, głosów przeciwnych nie było.
To prawda, że nie było pani poseł I. Lipowicz. Gdyby była to wynik głosowania
byłby: 3 za, 1 przeciwko.
Poseł
Krystyna Łybacka (SLD): Jako członek
podkomisji chcę potwierdzić, że pani poseł I. Sierakowska przedstawia
sytuację zgodnie z prawdą. Zawsze w posiedzeniach brało udział co najmniej 3
posłów — członków podkomisji.
Poseł
Irena Lipowicz (UW): Chciałam
powiedzieć, że bardzo nad tym ubolewam. Oczywiście można formalnie udowadniać,
że gdy są dwie osoby to jest kworum, można przeprowadzić głosowanie i dyskusję. W sprawozdaniu zapisano, że „w wyniku dyskusji podkomisja
stwierdziła …". Oczywiście, jeżeli 2-3 osoby dyskutują, to jest to też
dyskusja.
Pani poseł nie może mówić, że wynik głosowania byłby 3:1. Być może nie
docenia pani poseł mojej zdolności przekonywania członków podkomisji i argumentacji, którą mogłabym przedstawić.
Są pewne reguły. Ale jest też poczucie przyzwoitości i zdolności do
kooperacji. Było posiedzenie Sejmu, na którym byliśmy wszyscy. Zwracałam się
do pani poseł z prośbą, abyśmy spotkali się chociaż na krótko. Przy
odrobinie dobrej woli było to możliwe — rzetelne spotkanie całej podkomisji.
Chcę wyrazić ubolewanie, że tak się nie stało.
Poseł
Izabella Sierakowska (SLD): Termin
posiedzenia był wyznaczony podczas posiedzenia Komisji Konstytucyjnej, wtedy
gdy wszyscy państwo przyjeżdżacie, gdy wszyscy jesteście. Po Komisji
Konstytucyjnej były głosowania. Myślałam, że tak dobrze wybrałam termin,
że nikomu nie będzie to przeszkadzało. I jeszcze jedna sprawa. Taki był skład podkomisji. Taki skład państwo
wybraliście. Gdyby państwo wybrali podkomisję składającą się ze zwolenników
ratyfikowania Konkordatu wynik głosowania byłby 3:0 dla zwolenników
Konkordatu. Ale właśnie taką podkomisję państwo wybrali. Myślę, że
niczego innego, innego sprawozdania od Sierakowskiej państwo nie oczekiwaliście.
Wiedzieliście czym ryzykujecie.
Poseł
Zbigniew Siemiątkowski (SLD): Myślę,
że powinniśmy zakończyć ten etap. Po dyskusji merytorycznej możemy przesądzić
czy przyjmujemy sprawozdanie podkomisji, czy też tego sprawozdania nie
przyjmujemy. Proponuję, abyśmy przerwali tę dyskusję formalną, a rozpoczęli
dyskusję merytoryczną nad zawartością sprawozdania i ustosunkowali się do
niego. Następnie poprosimy o sformułowanie konkretnych wniosków, które
zostaną przegłosowane. W ten sposób sprawa zostanie zakończona.
Korzystając z uprawnień przewodniczącego, proponuję przejście do dyskusji
merytorycznej.
Poseł
Krzysztof Kamiński (KPN): Nie
jestem członkiem tej Komisji, ale jako poseł bez prawa głosowania, mam prawo
zgłaszania wniosków i postulatów. Z przyczyn merytorycznych wnoszę o odrzucenie tego sprawozdania podkomisji. Nie
przyjmuję do wiadomości tego, że nazwisko przewodniczącej podkomisji miało
decydować o treści sprawozdania. Miała to być praca wyłącznie analityczna,
prawnicza. Z tego punktu widzenia chcę zabrać głos. W par. 2 tego sprawozdania mówicie państwo, że obowiązująca konstytucja nie
zawiera upoważnienia do zawarcia Konkordatu. Ten argument podpieracie tezą, że
skoro państwo zawarło umowę ze Stolicą Apostolską, a więc z jednym tylko
kościołem — jest to odstępstwo od zasady równouprawnienia wyznań. Jest to
argument nietrafny z podstawowego, prostego powodu. Jedynie Kościół
katolicki, poprzez fakt istnienia państwa watykańskiego, jest przedmiotem (pomyłka
posła K. Kamińskiego. Powinno być: podmiotem)
prawa międzynarodowego. W związku z tym, panie profesorze Pietrzak, zawieranie
umów pomiędzy rządem Rzeczypospolitej a państwem watykańskim, jest umową
międzynarodową. Nie ma tu argumentu, że krzywdzi to inne kościoły, których
struktura administracyjna nie posiada państwa. Nie ma państwa islamskiego, czy
państwa protestanckiego. Państwo Watykan jest podmiotem prawa międzynarodowego. A więc ten argument merytoryczny, jeden z najważniejszych, bo wymieniany na
drugim miejscu, jest nietrafny. Odpada.
Zarzut, że ciała zmarłych nie będą chowane na cmentarzach katolickich w sytuacji, gdy obywatele ci nie byli katolikami, jest także merytorycznie
niezasadny. Obowiązuje ustawa o cmentarzach, która nie została uchylona i nie
ma zamiarów, aby przez Konkordat ją uchylić. Ustawa ta jest stosowana od
wielu lat. Nie spotkano się, oprócz pewnych drobnych incydentów, z przypadkami nieprzestrzegania tej ustawy przez Kościół katolicki. Ludzie
niewierzący są również chowani na cmentarzach. Zarzut ten jest zatem
niezasadny.
Zarzut trzeci wyprowadza z art. 82 jakieś prawo do milczenia, jako prawo
obywatelskie, prawo człowieka. Jest to nieporozumienie. Wolność sumienia i wyznania nie ma nic wspólnego z prawem do milczenia. Wśród zasad
konstytucyjnych, wśród praw konstytucyjnych nie ma czegoś takiego, jak prawo
do milczenia. Jest prawo do odmowy składania zeznań w toku różnych postępowań.
Prawo do obrony jest to główne prawo, którego składnikiem jest prawo do
odmowy składania zeznań. Pomyliliście państwo zasady konstytucyjne.
Czwarty argument merytoryczny zupełnie nieuzasadniony, to zarzut, że Stolica
Apostolska nie ratyfikowała międzynarodowych paktów praw człowieka. Polska
posiada umowy międzynarodowe z wieloma państwami, które również tych
konwencji nie ratyfikowały. Można tu wymienić Chiny, czy sąsiadów na
wschodzie. Ale z tymi państwami Polska umowy zawierała. W związku z tym
argument, że stwarza to jakieś zagrożenie jest niezasadny. Gdyby Polska nie
ratyfikowała z reguły żadnych umów z państwami, które nie podpisały międzynarodowych
paktów praw człowieka — a to co innego. Wówczas byłby to ciekawy argument.
Jest on jednak niezasadny.
Piąty argument, od którego sprawozdanie się zaczyna mówi o tym, że fakt
prowadzenia w polskich szkołach nauki religii, zawieszania krzyży w polskich
szpitalach, funkcjonowania kapelanów w wojsku, obecności religii w życiu społeczeństwa
(społeczeństwa, a nie państwa — bo przecież posiedzenia rządu nie odbywają
się w sali, w której wisi krzyż) jest sprzeczny z zasadą rozdziału Kościoła
od państwa. Jest to argument zupełnie nieuzasadniony w sensie prawnym.
Rozdział państwa od kościoła, ta zasada obowiązująca do dnia dzisiejszego
(mówi się trudno, ale obowiązuje) polega na tym, aby państwo nie spełniało
funkcji kościelnych (np., aby nie wyznaczało, kto ma być biskupem, a kto nie) i żeby kościół nie ingerował w wykonywanie dominium publicznego — władzy
państwowej, czyli żeby nie był elementem władzy administracyjnej. Ta zasada
rozdziału tak rozumiana zupełnie nie jest sprzeczna z faktem, że na
dobrowolne życzenie obywateli uczy się ich dzieci religii w budynkach
szkolnych, że modli się w szpitalach, czy odprawia msze w wojsku.
Pięć głównych argumentów podkomisji jest nieuzasadnionych i to z przyczyn
merytorycznych, a nie dlatego, że autorem tych tez jest pani poseł I.
Sierakowska. W związku z powyższym sprawozdanie podkomisji należy odrzucić.
Poseł
Jan Rokita (UW): Zgodnie z tym, co
powiedziała pani poseł I. Sierakowska, ja nie oczekiwałem od pani
Sierakowskiej stanowiska innego niż ostro krytykującego Konkordat pod każdym
możliwym kątem. Powiem szczerze, iż pomimo to, że innych oczekiwań nie miałem,
sprawozdanie to jest dokumentem, który mną wstrząsnął.
Wstrząsnął mną dlatego, że odnoszę wrażenie, że autorzy tego
sprawozdania działają w kompletnej nieświadomości własnych intencji i własnych
poglądów. Do tego sprawozdania wpisali oni rzeczy tak horrendalne i tak
prawdopodobnie sprzeczne z ich intencjami (tak przypuszczam), że to wszystko
przestaje się powoli mieścić w głowie.
Przeczytałem z uwagą poprawki, te ograniczone poprawki, które podkomisja chce
wnieść jako warunek sine qua non
akceptacji zgodności Konkordatu z konstytucja. Są to cztery poprawki
przedstawione na stronie 4 i 5 sprawozdania. Jak rozumiem, nie odnoszą się one
do wariantu rozszerzonego, czyli są z punktu widzenia podkomisji minimalnymi
wymogami stwierdzenia zgodności Konkordatu z konstytucją. Tak rozumiem te 4
poprawki.
Chcę zapytać panią poseł I. Sierakowską i członków podkomisji, co oznacza i jakie intencje stoją za propozycją wprowadzenia do art. 1 Konkordatu
przepisu, że „Kościół katolicki rządzi się własnym prawem w granicach
obowiązujących ustaw". Abstrahuję od tego, czy jest to możliwe do
wprowadzenia w trybie negocjacyjnym, czy nie — o tym nie chcę mówić.
Konkordat wyraźnie rozgranicza te sfery, w których Kościół może rządzić
się prawem kanonicznym od tych sfer, w których jest zobowiązany stosować się
do ustawodawstwa państwowego.
Czy pani poseł I. Sierakowska akceptując to sprawozdanie rzeczywiście uważa,
że jeśli Kościół katolicki ustanowi np. własne przepisy podatkowe dla
bractw różańcowych, które prowadzą działalność gospodarczą, to
ustawodawstwo państwowe nie będzie obowiązywać tych bractw różańcowych,
bo będą się one wtedy rządzić własnym prawem. Czy istotnie państwowa
ustawa finansowa musi nakładać obowiązek płacenia podatków na bractwa różańcowe
prowadzące działalność gospodarczą wymieniając je z nazwiska, gdyż w przeciwnym wypadku regulować tę sprawę będzie wewnętrzne prawo kościoła? O co pani przewodniczącej tutaj chodzi? O co chodzi członkom podkomisji?
Czy rzeczywiście chodzi o to, co jest tu napisane, czyli o faktyczne zwolnienie
zpodporządkowania w wielu działaniach
Kościoła katolickiego od ustaw po to, żeby rządził się własnym prawem i ograniczania tych działań z imienia i nazwiska ustawą tylko wtedy, kiedy państwo
postanowi te działania ograniczyć? Czy nie ma normalnego obowiązku podporządkowania
się wszystkich osób prawnych i osób fizycznych prawu polskiemu, które działa
na terenie państwa polskiego? W jakim Konkordacie jest zawarte takie sformułowanie? W sprawozdaniu napisano, że jest to klauzula często spotykana w Konkordatach. W żadnym Konkordacie na świecie takiej zasady nigdy nie było. Na pewno nie było
takich sformułowań w Konkordatach od czasu, kiedy w XVIII wieku uznano, że kościoły
podobnie jak wszystkie inne instytucje podlegają prawu powszechnemu, prawu
cywilnemu. Może w umowach z czasów Innocentego III z królami i cesarzami
znalazła pani tego typu wyłączenie, jakie proponowane jest w tym sprawozdaniu
przez podkomisję.
Chyba podkomisja nie wie co czyni. Jest to chyba jedyne uzasadnienie dla tak
absurdalnego pomysłu, jaki jest tu zapisany.
Art. 2 (uzupełnienie art. 10 — ten pkt 2). Pytam członków podkomisji, co
oznacza propozycja, aby ślub kościelny mógł być udzielony po uprzednim złożeniu
duchownemu przez każdego z nupturientów oryginałów zaświadczeń z Urzędu
Stanu Cywilnego. Każdy ślub kościelny ma być zawarty na podstawie dokumentów z Urzędu Stanu Cywilnego i każdy duchowny udzielający ślubu jest obowiązany
sporządzić protokół zawarcia małżeństwa cywilnego? Czy podkomisja chce
doprowadzić do tego, żeby każdy kto zawiera ślub cywilny był zmuszony
zawrzeć ślub kościelny i każdy, kto zawiera ślub kościelny był zmuszony
zawrzeć ślub cywilny? Bo w dwie strony tylko w ten sposób zasada ta może
działać. Co to znaczy, że ślub kościelny może zostać udzielony po
uprzednim złożeniu zaświadczenia o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa
cywilnego? To znaczy de facto, w kategoriach zasad, likwidację rozdziału państwa i Kościoła
jakkolwiek rozumianego. Oznacza likwidację autonomii pomiędzy tymi dwoma
systemami. Jeżeli przesłanką udzielenia sakramentu są dokumenty urzędowe i vice
versa, bo na zasadzie równości musi z tego wynikać, że przesłanką
zawarcia małżeństwa cywilnego są dokumenty kościelne, to gdzie my znowu
jesteśmy? Czy podkomisja wie co napisała? Kto to pisał, pani poseł? Czy
zleciliście pisanie tego sprawozdania dzieciom z ósmej klasy szkoły
podstawowej?
Co wreszcie znaczy pkt 4 tych poprawek? Chcę zapytać dlaczego z Konkordatu ma
być wykreślony w art. 14 par. 4, który powiada, że przedsięwzięcia oświatowe
prowadzone przez kościół podlegają dofinansowaniu przez rząd, bądź samorząd
terytorialny na zasadach przewidzianych w ustawie, czyli na zasadach
przewidzianych normalnie dla szkolnictwa prywatnego, niepublicznego. Chcę
zapytać, jakie to zasady mają spowodować, że szkolnictwo prywatne prowadzone
na przykład przez księdza Iksińskiego (szkoła założona przez księdza Iksińskiego)
ma być dofinansowywana z budżetu, a ta sama szkoła założona nie przez księdza, a przez klasztor jako szkoła zakonna (czy szkoła prowadzona przez zakon), a zatem oficjalna szkoła kościelna akceptowana przez władze kościelne ma tego
ewentualnego dofinansowania nie dostawać? Co to jest za zasada równości wobec
prawa, gdy jedni mają prawo zgodnie z ustawami dostawać dotacje, a drugich
chce się z tego wyłączyć? Chodzi tu ewidentnie o postulat dyskryminacji tych
instytucji oświatowych, które formalnie byłyby założone przez władze kościelne.
Założenie takiej instytucji przez księdza nie byłoby objęte tym przepisem.
Jest to de facto próba zmuszenia Kościoła
katolickiego, a w przyszłości i innych kościołów (bo wiadomo, że te zasady
mają być rozciągnięte także na inne kościoły) do tego, aby instytucje oświatowe
zakładane przez kościół były ukrywane i aby były zakładane przez księży
pod imieniem i nazwiskiem. Na przykład obywatel Józef Glemp otworzy szkołę i otrzyma dofinansowanie. Czy o to chodzi? To jest pomysł na urządzenie
szkolnictwa prywatnego w Polsce?
Panie przewodniczący. Jeżeli Komisja jest instytucją merytoryczną, to nie
powinna się w ogóle tym dokumentem zajmować. Komisja otrzymała pewne
propozycje od ludzi, którzy nie mają elementarnej kompetencji, jeśli chodzi o formułowanie kwestii związanych z relacją między Kościołem a państwem.
Staram się w tej chwili abstrahować całkowicie od moich poglądów i na
Konkordat i na kwestię relacji między Kościołem i państwem. Chcę tylko
powiedzieć, że to, co zostało zaproponowane kompromituje podkomisję, Sejm,
Polskę i każdego, kto chciałby to potraktować jako poważny dokument
parlamentarny. Przestańmy się bawić.
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 17-11-2003 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2976 |
|