|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
j. O 'prawdziwej wierze' Author of this text: Lucjan Ferus
A zatem, jeśli nie mogę uwierzyć /albo nie potrafię/, w żaden z funkcjonujących w naszej religii wizerunków Boga /najbliższy mojemu
światopoglądowi jest buddyzm hinajana/ — a sądzę, iż powody tej „niewiary"
/czyli te wszystkie swoje wątpliwości/ wyraziłem dostatecznie przekonywająco — należałoby w tym miejscu postawić sobie następujące pytanie:
-"Jaka jest więc ta właściwa wiara w naszego Boga ?". Dotąd uważałem, że właściwa wiara to taka, która ma oparcie i potwierdzenie w rozumie; bo to jej daje prawdziwą siłę. Zasada jest prosta: aby
uwierzyć trzeba wpierw zrozumieć. Co więcej:
uważam, iż tylko taka wiara jest coś warta, która wychodzi zwycięsko z konfrontacji z analitycznym i logicznym osądem rozumu. Wiara, którą trzeba
chronić przed logiczną myślą i racjonalnym umysłem, nie jest warta „funta
kłaków" ! /jak mawiała moja babcia/. Nie dopuszczam także ani przez chwilę
myśli, iż Bóg miałby mieć za złe człowiekowi /a co jakże często próbuje
nam się wmówić !/, że korzysta on z tego organu, który go różni od zwierząt, i właśnie który czyni go człowiekiem /"życiową misją człowieka jest także nieustannie i niezmordowanie zastępować
przekonania nieuzasadnione przekonaniami uzasadnionymi" -jak
stwierdził nie od rzeczy pewien psychiatra/, oraz, że życzyłby On sobie, aby
człowiek poniechał rozumnej myśli z jej największym sprzymierzeńcem: wątpliwościami — na rzecz ślepej bezrozumnej wiary.
Takie przypuszczenie byłoby
zaiste żałośnie głupie i ubliżające wielkości Boga. On: Stwórca całego
Wszechświata, względem którego jesteśmy tylko nic nie znaczącym pyłkiem,
odrobiną materii błądzącą w nieskończonej pustce kosmosu — miałby się bać myślącego człowieka ?!
Absurd ! Siłę wiary można poznać tylko wtedy, kiedy nie boi się ona ataków.
Cóż jest warta wiara, świadomie chroniona przed „złem" odmiennej myśli ?
Według mnie na tym powinna polegać właściwość
wiary, i to każdej wiary, a już tej w szczególności !
Gdy tymczasem — jeśli chodzi o wiarę w Boga /albo generalnie religijną/,
rzecz ma się zgoła odmiennie; właściwa wiara w Niego, to wiara ślepa i bezrozumna. A że się nie mylę w swoim osądzie, przytoczę orzeczenie Soboru, dotyczące tego problemu.
Wpierw jednak przypomnę to, które na początku posłużyło mi, jako jedna z zachęt
ze strony Kościoła, do wejścia na tę drogę rozumowego poznania Boga i podążania nią aż
do skutku. Oto fragment orzeczenia Soboru Wat. I:
-"Nie tylko wiara, i rozum między sobą nie są sprzeczne; przeciwnie - niosą sobie
wzajemną pomoc /.../ wiara zaś rozum wyzwala, od błędów, strzeże go i poucza go na różny
sposób" /na powyższym przykładzie widać najlepiej, w jaki sposób miałoby się
odbywać to „rozumowe" poznanie Boga/. Jednak po upływie stulecia, Sobór
Wat. II ujął to tak:
-"Św. Sobór podejmując to czego uczył Sobór Wat. I, głosi, że istnieje dwojaki,
różny porządek poznania: mianowicie wiary i rozumu". /No proszę ! Bardzo
interesujące „podjęcie" tematu !/.
Co prawda:, zawsze wydawało mi się, iż nie można
oddzielić wiary od rozumu,jak nie można oddzielić ostrości spojrzenia od oka,
lub uśmiechu od ust /chyba, że jest się kotem Alicji z Krainy Czarów/, ponieważ
jest ona jednym ze stanów naszego umysłu; mianowicie brakiem całkowitej pewności
/w przeciwnym wypadku — po prostu się wie/. Można,
rozumować bez wiary w to, co się rozumuje, ale nie można wierzyć bez
użycia rozumu: jest to biologicznie niemożliwe ! /Chyba, że nie wszyscy
ludzie mają jednakową biologię mózgu, co jest całkiem możliwe, biorąc pod
uwagę w co też ludzie potrafią wierzyć !/.
Z tej samejprzyczyny wiara nie może rozumu pouczać,
ani go strzec, ani wyzwalać od błędów /musiałaby być drugim rozumem,
niezależnym od tego pierwszego, natomiast zależnym od prawd religijnych i na dodatek
dominującym ! Więc jaką rolę miałby spełniać ten pierwszy rozum ? Niewolnika ?/.
Co najwyżej, bezkrytyczna wiara w dogmaty religijne może oślepić
rozum do tego stopnia, iż jakiekolwiek rozumowanie staje się niemożliwe.
Seneka to dobrze ujął w swym znanym powiedzeniu: -"Czy jeszcze
wierzysz, czy już myślisz ?".
A mimo to tacy ludzie, jak np. Św. Tomasz z Akwinu, czy Tertulian,
który odrzucał filozofię, a poznanie przez wiarę pojmował, jako coś gatunkowo lepsze od
poznania rozumem — stworzyli ten idiotyczny podział, który najlepiej chyba
odzwierciedla stan umysłów ludzi, tworzących dogmaty religijne. Wiara
religijna tym się różni od jakiejkolwiek innej wiary, iż wmawia się nam, że
jest ona synonimem pewności i że może funkcjonować w oderwaniu od umysłu,
jako twór abstrakcyjny /patrz postanowienia Św. Soboru/. Różni się ona także swoim
skomplikowanym pochodzeniem /przypomnę: u mnie wynika ona ze zrozumienia i akceptacji, w Biblii "...wiara rodzi się z tego, co się słyszy..."/, natomiast doktryna katolicka uczy:
-"Akt wiary jest to przyjęcie prawdy nadnaturalnej przez rozum,
pod nakazem woli, pod wpływem łaski, ze względu na powagę Boga
objawiającego". Lecz w Piśmie Św. Czytamy:
-"Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę, a to pochodzi nie od was, lecz jest
darem Boga. Nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił". Innymi słowy jest to tak:
Do wiary rozum dochodzi pod nakazem woli, ale pod wpływemłaski
od Boga, która jest Jego darem. zaś łaskę od Boga otrzymujemy za wiarę w Niego. Zatem wiara niemożliwa jest bez łaski od Boga, a jednocześnie łaska
niemożliwa jest bez wiary w Niego. A na koniec, jakby jeszcze tego było mało,
dodany jest argument autorytetu, w postaci powagi Boga objawiającego.
W tym przypadku, szczególnie domagam, się wyjaśnienia fachowca,
bo sam nie mogę sobie w żaden sposób poradzić z tym niełatwym problemem teologicznym;
albo źle go sobie tłumaczę, albo logika mnie zawodzi, albo wszystkiego nie wiem, co
jest potrzebne aby zrozumieć ten problem. Tak, czy inaczej, proszę o pomoc w zrozumieniu
powyższego.
Dlaczego więc rozum jest takim zagrożeniem dla
wiary, skoro i wiara, i rozum, i wola, i łaska pochodzą od tego samego Boga ?
Nie potrafię tego pojąć...
Więc skoro są dwa porządki poznania: wiary i rozumu, to można z góry założyć, iż wszystkie próby rozumowego poznania
Boga, spełzną na niczym — na co najlepszym dowodem jest właśnie ta moja próba
rozumowego poznania naszego Boga. Dlaczego zatem, jedne autorytety religijne
zapewniają nas, iż jest to całkiem możliwe, podczas, gdy inne temu przeczą?
Jaki więc rodzaj myślenia mieli na myśli św. Bazyli i św. Augustyn? Jaką to mężność w myśleniu i jaką niezależność
myślową, miał na myśli lord Kelvin? Jakie to sztuczne granice, które przeszkadzają
w prawidłowym myśleniu i jaką to otwartość umysłu na każdą prawdę miał
na myśli autor jednej z apologetycznych książek, które zawsze czytuje z prawdziwą
przyjemnością, i które są dla mnie nieocenionym źródłem informacji o religiach?
Po głębokim przemyśleniu tego fenomenu teologiczno — biologicznego,
doszedłem do następującego przekonania: właściwa wiara w Boga — to taka, która
czyni, koniecznym istnienie jego pośredników — kapłanów.
Żadna inna nie będzie właściwa, choćby była najbardziej spójna i logiczna i jak najlepiej uzasadniona. I to chyba mieli na myśli ci wszyscy, którzy tak
zachęcali do „rozumowego" poznania Boga.
Zatem wiara w Boga jako takiego to za mało, a wiara w absolut
nikomu do niczego nie byłaby potrzebna. Konieczna jest taka wiara, która uzasadnia potrzebę
istnienia kapłanów. Dlatego właśnie ten wizerunek Boga jest taki, a nie
inny;… Boga, który postanowił i nakazać swemu stworzeniu, aby służyło mu i czciło Go w szczególny sposób: mianowicie poprzez określony rytuał
religijny, którego głównymi aktorami są kapłani w barwnych i bogatych
strojach,… Boga, którego zawsze trzeba czcić za pośrednictwem kapłanów w specjalnych budowlach zwanych świątyniami, albo „domami bożymi" i koniecznie poprzez liturgię, używając do tego ścisłego kanonu
religijnych formuła, a także obrazów, figur i innych gadżetów. Żadna inna
forma okazywania czci naszemu Bogu nie jest mu miła, ani przez Niego
akceptowana. Ten nasz Bóg musi mieć takie cechy, które uzasadniają potrzebę
istnienia pośrednika pomiędzy Nim, a człowiekiem. O czym to może świadczyć ?
Jeśli uważacie, iż nie mam racji, proszę zastanowić się nad tymi pytaniami:
-"Dlaczego Bogu tak bardzo miałoby zależeć, aby człowiek w Niego wierzył?" /Do tego stopnia, iż swą łaską obdarowywuje tych
wszystkich, którzy w Niego wierzą,… Ponieważ bez niej nie mogliby w Niego… uwierzyć/.
-"Dlaczego Bóg miałby wiarę w Niego stosować
jako kryterium oceny człowieka: wierzący w Niego — zbawieni,
nie wierzący — potępieni ?" /"Kto wierzy w Niego nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię
jednorodzonego Syna Bożego"/.
-"Dlaczego niewiara w Boga lub niewłaściwe Jego
poznanie uważana jest za największą winę człowieka?" /"Nie są bez winy — jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy, by móc ogarnąć Wszechświat — jakże nie
mogli rychlej znaleźć Jego Pana ?"/.
-"Dlaczego największym bluźnierstwem dla Boga /a więc najokrutniejsze
kary były za to przewidziane/ był zawsze ateizm i apostazja ?
/"Nie ma pokoju dla bezbożnych — mówi Pan"/.
-"Dlaczego największy nacisk w religii kładzie się na bogobojność?!
/czyli strach przed Bogiem/, a jednoczenie każe się go kochać?"
Do czego to wszystko mogłoby służyć Bogu, który
ma nad nami i tak absolutną władzę, ponieważ jest On jedynym autorem /Stwórcą/
wszystkiego, co istnieje ? I /tak jak pisarz/ zna On każdą naszą myśl nieskończenie
wcześniej zanim zaistniała w naszym umyśle; bo to On — całą wieczność wcześniej — zadecydował o tym, czy na przykład będę wierzącym, czy też ateistą… I teraz jedynie
realizuje się Jego wola w rzeczywistości bieżącej /mówiąc religijnym językiem: "Słowo
staje się ciałem"/.
« (Published: 19-05-2002 Last change: 27-02-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 300 |
|