|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
n. Deklaracja agnostyczna Author of this text: Lucjan Ferus
Jeżeli jednak uda się komuś przekonać mnie, iż się mylę w swych poglądach i stosownymi argumentami udowodnić mi, że nie mam racji — bardzo chętnie je zmienię, jako że nie jestem niewolnikiem żadnego
światopoglądu, a moje przywiązanie do agnostycyzmu i sceptycyzmu /nie mogę
niestety uważać się za ateistę, gdyż nie znam dowodu na nieistnienie Boga/,
bierze się tylko z tej przyczyny, iż tych przekonań które wyznaję, nie
potrafię podważyć /albo zastąpić/ innymi, bardziej wiarygodnymi. Jeśli więc uda się komuś udowodnić mi, że: albo nasz Bóg nie
posiada tych atrybutów, które pospisywałem z apologetycznych książek, jak i z Biblii,… albo, że należy je inaczej rozumieć niż ja zrozumiałem,...
albo, że inne konsekwencje z nich wynikają, niż te które ja wywiodłem,
albo, że św. Sobory myliły się w swoich orzeczeniach dotyczących
naszego Boga,… albo, że nie wziąłem pod uwagę czegoś, co mogłoby w istotny sposób zmienić mój punkt widzenia na te sprawy,… albo, że
popełniłem jeszcze inne błędy o których nie mam zielonego
pojęcia — może być on pewien, że nie zachowam się tak, jak św. Tomasz z Akwinu, który pod koniec życia zwątpił w prawdziwość tego, w co wierzył,
co głosił i do czego doszedł własnym umysłem; dlatego zamilkł
do końca życia, a na łożu śmierci — oceniając swój dorobek intelektualny — powiedział podobno: „Wszystko to słoma tylko…”.
A więc wiecie już na
podstawie jakiej wiedzy i jakiego rozumowania doszedłem do przekonania, iż to
wszystko co myślimy, że wiemy o Bogu wiemy jedynie o idei Boga, której
autorem jest sam człowiek. Wiecie też skąd się wziął u mnie taki wizerunek
Boga, jakiego opisałem w powyższym tekście /co prawda mógłbym przy nim
pozostać, gdyż nie jest on wcale gorszy od bogów aktualnie wyznawanych przez
szerokie rzesze wierzących, a nadto ma potwierdzenie w doktrynie Kościoła
kat. i jego największych myślicieli — ale nie pozwoliłaby mi na to świadomość
wiedzy na ten temat, logika rozumowania i zwykła uczciwość wobec siebie/.
Wiecie także, dlaczego łatwiej mi przyszło uwierzyć, że to
człowiek jest twórcą swego Boga /bogów/, niż odwrotnie; po prostu Bogu nie
mógłbym wybaczyć, iż mając nieskończone możliwości /a w innego jakoś nie mógłbym uwierzyć/, stworzył tak niedoskonale i ograniczone
istoty: ludzi, obciążając ich na dodatek winą za swą miernotę. Natomiast
człowiekowi potrafię wybaczyć, iż stworzył sobie bogów na swoje
ograniczone możliwości rozumowe, gdyż sam jestem człowiekiem i nic co
ludzkie nie jest mi obce /a przynajmniej nie powinno być/. Co nie znaczy, iż
nie wstydzę się czasem faktu bycia człowiekiem – a to dlatego, że znam aż
za dobrze historię religii, a w szczególności katolicyzmu, jak i papiestwa.
Przedstawiłem Wam świadectwo o swojej prawdzie, bynajmniej nie po
to, aby ktoś w nią uwierzył /chyba, że uznają za wiarygodną, w co bardzo wątpię/,
ale po to, abyście pomogli odpowiedzieć mi na dręczące mnie pytania:
-"Czy do Boga jakiego głosi nasza religia i nasz Kościół, można dojść drogą
rozumu, czy też — jak to ma miejsce w moim przypadku — drogą rozumu dochodzi
się jedynie do przekonania, iż to wszystko co myślimy, iż wiemy o Bogu -
wiemy o idei Boga, której twórcą jest sam człowiek /a więc w rezultacie
dochodzi się do apostazji, a nie głębokiej wiary religijnej/".
-"Gzy istnieje inna droga poznawania Boga, którą można
określić jako rozumową, a która wiedzie do bogów jakich głoszą religie i Kościoły — a więc w przeciwną stronę ? Jeśli tak — jak w ogólnym zarysie
wygląda jej rozumowanie ?"
-"Czy fakt, że nie potrafię swoim — naturalnym jak najbardziej rozumem dojść do Boga jakiego głosi
religia i Kościół kat., świadczy źle o mojej kondycji umysłowej — czy też o idei, którą przedstawia mi się do wierzenia, jako prawdę absolutnie
wiarygodną i udowodnioną"
-"Jakie błędy popełniam /jeśli popełniam/,
iż na końcu tej rozumowej drogi poznawania naszego Boga, zawsze postrzegam
człowieka jako przyczynę tej idei ? /jako, że człowiek jest miarą wszystkich
rzeczy; istniejących, że istnieją, i nie istniejących, że nie istnieją"/,…
że wszystkie Kościoły postrzegam jako instytucje na wskroś ziemskie o zapędach totalitarnych, pasożytujące na naiwności ludzkiej („czczone pasożyty”
– jak to z właściwą sobie przenikliwością ujął Boy), a religię – jako
system władzy i dominacji człowieka nad człowiekiem, który kieruje się zawsze i wyłącznie
doczesnym interesem ludzi /kapłanów/, którzy go stworzyli i doprowadzili do perfekcji ?
W ogóle byłoby najlepiej, aby ktoś „znający się na rzeczy” odpowiedział
mi na wszystkie pytania zawarte w tym tekście, a zarazem ocenił wartość intelektualną
tego mojego rozumowania. Jednym słowem: czy to jest „stoma tylko", czy też coś
więcej… Swojego czasu B. Pascal wyraził taki oto pogląd:
-„Źródłem wszelkiej herezji jest niezrozumienie zgodności dwóch
sprzecznych prawd i wiara, że są nie do pogodzenia”. Zawsze uważałem,
iż jeśli dwie prawdy są sprzeczne, to i zgodność jest wykluczona; więc
wiara, że są one nie do pogodzenia jest jak najbardziej zasadna. Być może
jednak nie dotyczy to prawd religijnych, bo jest w nich mnóstwo sprzeczności i jakoś nikomu to nie przeszkadza /kiedyś próbowałem je zliczyć, ale kiedy
doszedłem do trzystu dałem sobie spokój ! Czymże zresztą one wszystkie są
podług tej jednej wielkiej sprzeczności, którą jest jedna prawda mówiąca,
iż nasz Bóg jest wszechmocny, wszechwiedzący, wszechobecny i doskonały pod
każdym względem – do wszystkich pozostałych prawd jakie głosi nasza
religia odnośnie Boga i Jego dzieła ?!/.
Tak mniej więcej wygląda mała
część tej mojej rozumowej drogi poznawania naszego Boga. Jej znakomita większość
wiodła poprzez setki przeczytanych książek i publikacji, poświęconych
religiom, religioznawstwu, filozofii i fantastyce, oraz wszystkiemu co tłumaczy
fenomen naszego człowieczeństwa.
Dlatego raczej jestem pewien
poglądów do jakich doszedłem podążając tą drogą. Chętnie więc
skonfrontuję swoje przemyślenia z odmiennym punktem widzenia i innym światopoglądem.
Jeśli ktoś potrafi wykazać mi, że się mylę (liczy się argumentacja, a nie
inwektywy), potrafię przyznać mu rację – a tego już absolutnie jestem
pewien. Natomiast jeśli nikt nie potrafi udowodnić mi, że się mylę pozostanę z przekonaniem, iż racja jest po mojej stronie — a więc i prawda także- ze
wszystkimi konsekwencjami jakie z tego wynikają. Przedstawiam ją wszystkim
zainteresowanym, a każdy już sam najlepiej będzie wiedział, jaką ma ona dla niego wartość.
I na koniec już chcę przypomnieć pewien epizod z Ewangelii: kiedy Jezus
podczas przesłuchania odpowiedział arcykapłanowi pytaniem na pytanie, i został za to
uderzony w twarz przez jego sługę bynajmniej nie nadstawił drugiego policzka, lecz rzekł:
-"Jeśli źle powiedziałem udowodnij co było źle, a jeśli dobrze, to dlaczego mnie bijesz ?!".
Te słowa kieruję pod rozwagę wszystkim tym, którym
łatwiej jest rzucić kamieniem i potępić, niż pomyśleć.
« (Published: 19-05-2002 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 305 |
|