| » Church law »  »  »  » 
 
 Co dalej z Konkordatem? [2]Author of this text: Władysław Zamkowski 
 Jak łatwo wykazać nie są to ani prawdy absolutne czy pełne (nie zawierają
całej prawdy), ani prawdy obiektywne lecz apologetyczne prawdy subiektywno-ideologiczne.
Ostatecznie mogłyby znaleźć się np. w wewnętrznych dokumentach Kościoła a nie w umowie międzynarodowej.
 Jeden z pierwszych akapitów „Wstępu" odnosi się do roli jaką Kościół
Rzymskokatolicki odegrał w tysiącletnich dziejach państwa polskiego. Jeśli tę
skomplikowaną kwestię chcemy przedstawić w świetle powszechnie uznawanych ogólnoludzkich
wartości a Kościół potraktować jako złożoną instytucję w wymiarze międzynarodowym i krajowym wyróżniając hierarchię, niższy kler i przedmiotowo traktowanych
wiernych, to jednoznacznie pozytywna ocena roli Kościoła w historii Polski będzie
się, oględnie mówiąc, mijała z całą prawdą. Ograniczając się do
najbardziej rażących negatywnych faktów i procesów historycznych wskażę na
stosunek Kurii Rzymskiej i papieża Piusa IX do suwerenności i niepodległości
Państwa Polskiego w warunkach najtragiczniejszych dla Polski, to jest w długim
okresie zaborów (123 lata).
 Znamienne pod tym względem było postępowanie Piusa IX, który nie tylko
zezwolił na koronację przez prymasa Jana Pawła Woronicza cara Mikołaja I na
króla Królestwa Polskiego (1829 r.) ale również zawarł z nim Konkordat (1847 r.).
 W dokumencie tym car nazywany jest królem polskim, a Królestwo Polskie
traktowane jako integralna część Rosji.
 Nie liczącą się z integralnością państwa polskiego i jego suwerennymi
prawami rolę odegrał następnie Pius XII w czasie i po II wojnie światowej.
Jeszcze w sierpniu 1939 r. papież skierował do polskiego ministra spraw
zagranicznych J. Becka depeszę z radą, aby Polska odstąpiła Niemcom Gdańsk.
Nie potępił też agresji III Rzeszy na Polskę (chociaż wyraził Polakom współczucie),
natomiast w pośpiechu, bo już w grudniu 1939 r. zgodnie z Konkordatem, który
zawarł z hitlerowską III Rzeszą w lipcu 1933 r., a niezgodnie z polskim
Konkordatem z 1925 r., powierzył administrację diecezji chełmińskiej
biskupowi niemieckiemu K. M. Splettowi.
 Takiego pośpiechu nie wykazał ani Pius XII, ani Stolica Apostolska w stosunku
do integralności terytorialnej i suwerenności państwa polskiego -
PRL, utrzymując tymczasowość administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich i Północnych do roku 1972. Nie nawiązał również pełnych stosunków
dyplomatycznych z polskim rządem krajowym. Inny stosunek do państwa polskiego
wykazał natomiast Jan XXIII, któremu wrocławianie z udziałem władz państwowych
wznieśli w latach siedemdziesiątych piękny pomnik. Pozytywną politykę wobec
państwa polskiego kontynuował Paweł VI i oczywiście Jan Paweł II.
 Przechodząc od wątku historycznego do współczesności zatrzymam się krótko,
po prostu zasygnalizuję tylko treść dwóch następnych akapitów „Wstępu".Pierwsza i najważniejsza, z punktu widzenia ustrojowo-prawnego,
jest sprawa naczelnej i pierwszej zasady
konkordatowej, która nakazuje wziąć pod uwagę i oczywiście uwzględnić w całym Konkordacie i w jego stosowaniu fakt, że religia katolicka jest
wyznawana przez większość polskiego społeczeństwa. Jest to w pewnym
znaczeniu fakt socjologicznie określony, ale nie może on pociągać za sobą
skutków prawnych i być prawnie petryfikowany. Zresztą w ramach tej pozornie
jednolitej społeczności wiernych występują różne większości i mniejszości
polityczne, społeczne a nawet światopoglądowo klasyfikowane.
 Jeśli dobrze wczytać się w treść tej formuły, to wprost narzuca się myśl,
że jest to, w pozornie demokratycznych słowach wyrażona zasada dominacji
religii katolickiej, a co za tym idzie Kościoła Rzymskokatolickiego w państwie
polskim. Innymi słowy, nad zasadą suwerenności Narodu została postawiona
zasada katolickiej większości, czyli zasada zwierzchnictwa Katolickiego Ludu
Bożego, bo przecież w państwie demokratycznym większość decyduje (czy
powinna decydować) we wszystkich najważniejszych sprawach. Większością tak
oznaczoną w razie czego można szantażować legalne władze państwa.
 Uprawomocnienie większości jednego wyznania zakłada traktowanie wyznawców
innych wierzeń religijnych jako mniejszości wyznaniowych. Jest to nie do przyjęcia w świetle nadrzędnych zasad wolności i równości wszystkich wyznań.
 Gesty pojednawcze czynione przez przedstawicieli Kościoła Katolickiego w stosunku do innych wyznań nie zmieniają istoty stosunków opartych na
dominacji większości wyznaniowej.
 Zasada dominacji wyznawców jednej religii wzmocniona jest dodatkowo dogmatem o prymacie papieża, zawartym implicite w Konkordacie. I z tą formuła trudno się pogodzić zarówno świeckiemu społeczeństwu
jak i zwolennikom ekumenizmu.
 Nie przypadkowo Sekretarz Generalny Światowej Rady Kościołów Ks. Prof. K.
Raiser wypowiadając się na temat Konkordatu w czasie wizyty w Polsce stwierdził,
że dogmat o prymacie biskupa Rzymu (papieża) jest jedną z głównych przeszkód w dialogu między kościołami chrześcijańskimi. Dodam od siebie, że dogmat
ten łącznie z reguła zwierzchnictwa Katolickiego Ludu Bożego jest główną
przeszkodą na drodze do ratyfikacji Konkordatu, gdyż czyni z suwerennego,
prawnego, demokratycznego i neutralnego światopoglądowo państwa polskiego -
państwo wyznaniowe.
 Sprawa następna, to prawna deprecjacja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej
wskutek potraktowania tej historycznej postaci państwa polskiego jako państwa
podległego i niesuwerennego. W tym duchu bowiem należy odczytać passus o odzyskaniu niepodległości i suwerenności przez Państwo Polskie w wyniku
przemian ustrojowych.
 W sprawie niepodległości i suwerenności PRL mamy do czynienia z diametralnie
różnymi stanowiskami. Od apologii dawniej uprawianej, przez poglądy bardziej
zrelatywizowane (ograniczona suwerenność, ograniczenie o zmiennym natężeniu w wykonywaniu niektórych praw suwerennych), aż do zupełnej negacji tych
podstawowych cech i wartości w przypadku Polski Ludowej.
 Rzecz znamienna, że większość wypowiadających się znawców prawa międzynarodowego
publicznego, prawa konstytucyjnego i teoretyków państwa i prawa, a także
historyków prawa jest zgodna co do tego, że w świetle prawa wewnętrznego i międzynarodowego PRL była państwem
niepodległym i suwerennym. I to powinno być decydujące dla takiego dokumentu
prawnego jakim jest Konkordat.
 Na zakończenie przedstawiam do debaty publicznej dwie pozytywne propozycje:
 1) uważam, co wynika z całości powyższych wywodów, że rozwlekły i prawnie
nieuzasadniony „Wstęp" należy zastąpić formułą, którą znalazłem w wyjątkowo wartościowej książce prof. J. Wisłockiego pt. „Konkordat Polski
1993 -
tak-nie"
(Poznań 1993): „Stolica Apostolska i Rzeczpospolita Polska dążąc do trwałego i harmonijnego unormowania wzajemnych stosunków postanowiły zawrzeć niniejszy
Konkordat".
 2) Brzmienie art. 1 Konkordatu, który związany jest ściśle z dotychczasową
treścią „Wstępu" proponuję zastąpić następującym sformułowaniem:
„Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska opierają swoje stosunki wzajemne
na łącznej zasadzie rozdziału Państwa od Kościoła oraz ich przyjaznego współdziałania
dla rozwoju człowieka i dobra publicznego".
 Proponuję, aby całość Konkordatu, łącznie ze „Wstępem", stała się
przedmiotem poważnej, publicznej debaty kierowanej przez rzeczoznawców (a nie
polityków) zarówno świeckich jak i kościelnych. Powinna ona nosić charakter
obligatoryjnej konsultacji społecznej. Będzie to, jak sądzę, najwłaściwsze
niepolityczne wyjście z impasu, w jakim znajduje się sprawa Konkordatu.
 
Kopia z własnego zbioru Czesława Janika udostępniona
przez Autora.
 1 2
 
 
 
 «    (Published: 18-11-2003 )
 
 All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
 page 3016  |