|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Moralność pod mikroskopem [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Nie jesteśmy niesfornymi dziećmi,
które od czasu do czasu grzeszą,
łamiąc nie przez nas wprowadzone nakazy.
Jesteśmy dorosłymi ludźmi...
Edward O. Wilson, Konsiliencja
Wśród wielu ludzi panuje przekonanie, że racjonalizm
łączy się z amputacją jakiegokolwiek oparcia i fundamentu dla moralności,
która traci sens, bo „Jak Boga nie ma to wszystko wolno": „Jaki pożytek
ma racjonalista z moralności? Do nieba nie pójdzie, bo nieba nie ma, do piekła
również. Czy nie lepiej jest mu kraść ile się da, kłamać w miarę
potrzeb, używać i odnosić z tego korzyści tzw. doczesne. Dlaczego prawem
naturalnym jest dotrzymywanie słowa? Raczej prawem naturalnym jest pożeranie słabszego
przez silniejszego, egoizm i za wszelką cenę przetrwanie jednostkowego ja.
Dlaczego więc racjonalista powinien przestrzegać zasad moralnych? Przecież dużo
korzystniejsze dla niego jest manipulowanie nimi i używanie lub nieużywanie
ich w miarę własnych potrzeb." Ja postrzegam tę kwestię w sposób tak różny, że
uchwycenie powyższego punktu widzenia sprawia mi równie duże problemy, jak
zrozumienie mojego poglądu przez wielu ludzi religijnych. Powodem tego jest także
całkiem osobiste doświadczenie radykalnej przemiany mojego stosunku do religii i kwestii istnienia boga, bez jakiejkolwiek przemiany mojego systemu moralnego.
Dla mnie powyższe pytanie o racje moralności racjonalisty
jest nieporozumieniem. Więcej nawet. Nie tylko mówienie o „pożytkach
moralności" dla mnie jest nieporozumieniem, ale całkowitym
niezrozumieniem istoty reguł moralnych. Jest patologią.
Ktoś, kto przestrzega norm moralnych względem drugiego człowieka,
czy może nawet jeszcze szerzej określonych, kierując się rachunkiem ich pożyteczności w jakimkolwiek sensie tylko z pozoru jest moralny. Ten jest tylko moralny, który
uznaje te normy za wartości samoistne, same w sobie, których przestrzegamy dla
nich samych, a nie dla jakichś innych wartości, choćby to miało być i mniemane życie wieczne. Wyrachowana pseudomoralność nie jest moralnością.
Aby nie degradować norm moralnych do pragmatyzmu, nie szukajmy ich uzasadnień — one są uzasadnieniem.
Dla mnie moralność to zbiór reguł postępowania i współżycia z innymi, całokształt mojego stosunku do innego człowieka (ale także
„braci mniejszych"), polegający na tym, ogólnie rzecz biorąc, aby nie
czynić innemu zła, czegoś czego nie chciałbym uświadczyć na sobie od
innego. Jest to ideał życia (co nie znaczy: mrzonka), który stanowi wzór i do którego się dąży realizując jego normy mniej lub bardziej udolnie.
Bardziej udolna realizacja ideału daje satysfakcję i poczucie bycia w zgodzie z samym sobą...
Moralny z urodzenia
Tutaj dochodzimy do drugiego zagadnienia kluczowego z tym
związanego: zgoda z samym sobą. Uważam, że nie jest to dane każdemu. Naszą
„zdolność do moralności" musi wspierać nasza natura. Ktoś może
mieć takie predyspozycje temperamentu, całej swojej osobowości, które
utrudnią bądź całkiem nawet uniemożliwią mu moralne postępowanie. Wbrew
temu co się uważa o rzekomej totalnej wojnie o przetrwanie, walce wszystkich
ze wszystkimi, z natury większość jest zdolna do wprawiania się w moralności.
Nasz rozwój, ewolucja, predysponował nas do zachowań społecznych, grupowych. A to już pierwszy krok do moralności. Jesteśmy także większymi (mężczyźni)
bądź mniejszymi (kobiety) egoistami i dbamy przede wszystkim o siebie, ale nie
jest to ani totalne ani konsekwentne, inaczej nie stworzylibyśmy społeczności i społeczeństw. [ 1 ]
Istota ludzka traktująca poważnie człowieczeństwo jest
humanistą; uznaje, że człowieczeństwo do czegoś zobowiązuje (w tym kontekście
jakże prymitywne zdaje mi się przekładanie tego na logikę korzyści). Z tym
przecież wiąże się poczucie własnej godności. Humanista wywodzi system
moralny z całokształtu oglądu rzeczywistości, ze swojej wiedzy i wrażliwości.
Nie sądzę, aby moralność mogła zaistnieć na mocy samych dekretów rozumu,
cokolwiek by o tym mówił Kant. Mówiąc, że moralność jest pochodną natury
ludzkiej, uważam, że konstytuuje ją nasza sfera intelektualna jak i emocjonalna. Nie można być w pełni człowiekiem amputując którąś z tych
sfer.
Dygresja o emocjach
Znów dotykamy kolejnego aspektu zagadnienia: stosunku
racjonalisty do emocji, uczuć. Powszechnie panuje błędne mniemanie, że
racjonalizm oznacza wzgardzenie sferą emocjonalną. Jest to nieporozumienie. Mądry
racjonalizm bynajmniej nie wyrzeka się immanentnej części człowieczeństwa
jaką stanowi sfera emocjonalna, a jedynie układa właściwe relacje między
obiema tymi sferami, zmącone u jednostek irracjonalnych. Na przykład, emocje
nie mogą wpływać na to, że przesądzamy istnienie jakichś faktów bądź
zjawisk, nie mogą ingerować w królestwo rozumu, musimy redukować emocjonalne
zmącenia naszych procesów poznawczych. Emocje mogą natomiast nadawać barwę
takiego a nie innego postrzegania przez nas określonych faktów, stosunku do
nich. Sfera naszej aksjologii, wartościowania, nie jest już wyłączną domeną
rozumu. Racjonalizm oznacza więc porządkowanie obu sfer, bo w tej dziedzinie u wielu ludzi, którym obca jest mentalność racjonalistyczna, panuje wielki bezład,
na ogół zresztą z przewartościowaniem sfery emocjonalnej, z deprecjonowaniem
sfery intelektualnej.
Podkreślmy konieczność współudziału obu sfer dla
kształtowania moralności: sam rozum jest niewystarczającym fundamentem, ale
emocje tym bardziej, gdyż mogą prowadzić do eskalacji zła, okrucieństwa,
odwetu. Wzorcowym natomiast przykładem osoby niezdolnej do moralności w wyniku
deficytu sfery emocjonalnej jest typ psychopatyczny. Ze sferą
intelektualną może on sobie radzić normalnie lub nawet świetnie, a jego
niezdolność do moralności bierze się z upośledzenia sfery emocjonalnej i motywacyjnej. Charakteryzuje się on m.in.:
-
zmniejszonym zakresem przetwarzania informacji
emocjonalno-społecznych;
-
brakiem empatii czyli umiejętności wczuwania się w stan emocjonalny innej osoby (tym samym nie czuje on, iż wyrządza komuś
krzywdę, często nie zna on w ogóle takiego pojęcia ani stanu emocjonalnego);
-
organiczną impulsywnością, jego reakcja jest
natychmiastowa, nie ma prawie żadnej możliwości jej wyhamowania;
-
nie planuje swoich zachowań i nie jest w stanie
przewidzieć ich skutków;
-
ma poważne zaburzenia w organizacji obiegu
neurotransmiterów, w tym wszystkich z grupy katecholamin (m. in. serotonina i dopamina), co dereguluje systemy modulowania zachowania;
-
ma deficyty w tzw. PAL (passive avoidance learning) — uczeniu się na podstawie bodźca kary;
-
ma zredukowane odruchy normalnie występujące pod wpływem
nagłych, wywołujących strach bodźców. [ 2 ]
Należy dostrzec, jak bardzo skomplikowana jest ocena
moralna takiego człowieka. Nie jest to bowiem ktoś kto „wybiera zło",
lecz ktoś pozbawiony zdolności takiej oceny. Mówienie o jego postępowaniu w kategoriach „winy i kary" jest błędem, a co najmniej czystą
konwencjonalnością niewynikającą z rzeczywistego stanu rzeczy. Znacznie łatwiej
jest mi napiętnować kogoś kto mając możliwość wyboru dobra i zła -
wybiera zło.
Nie jest to oczywiście postulat wypuszczania psychopatów
na wolność, lecz wskazanie jak nieadekwatne do rzeczywistości mogą być
nasze oceny człowieka przy zlekceważeniu paradygmatu neurobiologicznego, na co w tym akurat przypadku cierpią nauki penalne. U filozofów ciągle pokutuje
stanowisko dualistyczne i transcendentalistyczne przy ocenie kondycji ludzkiej.
Tymczasem paradygmat biologiczny nie musi oznaczać degradacji określonych
aspektów człowieczeństwa, a z pewnością przyczyniać się może do lepszego
ich zrozumienia. Uniemożliwia on na przykład osobie racjonalnej degradowanie
emocji do poziomu ludzkiej słabości. Jak wyjaśnia Edward O. Wilson:
„Bez pomocy bodźców emocjonalnych nadających kierunek
myśleniu racjonalna myśl ulega spowolnieniu i dezintegracji. Racjonalny umysł
nie jest jakimś autonomicznym tworem niezależnych od irracjonalnych funkcji
umysłu; nie może uwolnić się od emocji i wejść w krainę czystego rozumu. W matematyce występują czysto abstrakcyjne twierdzenia, ale myśl, która
prowadziła do ich odkrycia, nie była wcale jakąś 'czystą', bezcielesną
myślą. W niektórych teoriach neurobiologicznych i opowiadaniach science fiction spotykamy wprawdzie obraz zanurzonego w odżywczym płynie i uwolnionego od wszelkich ograniczeń związanych z ciałem mózgu-w-probówce, który może oddawać się swobodnej eksploracji
wewnętrznego uniwersum umysłu. Jednak w rzeczywistości rzecz miałaby się
zgoła inaczej. Cała nasza dotychczasowa wiedza na temat mózgu wskazuje, że
byłby to raczej proces powolnego obumierania, piekło świadomości ożywionego
trupa, w której świat pamiętany i wyobrażany stopniowo się rozpada, aż po
zupełny chaos niosący łaskę utraty świadomości." [ 3 ]
Irracjonalność czystego rozumu znajduje się na
drugim biegunie w stosunku do ułomności biorącej się z nadmiaru emocji, i przybiera postać oderwanych od życia abstrakcji, filozoficznego idealizmu,
transcendowania człowieczeństwa na metafizyczne obłoki. Taki racjonalizm jest
mi obcy. Bliskie są mi natomiast słowa Edgara Morina i Anne B. Kern:
"Prawdziwa racjonalność jest otwarta na dialog ze
stawiającą opór rzeczywistością. Ruchem wahadłowym funkcjonuje ona
nieustannie między logiką a doświadczeniem empirycznym; jest owocem
uargumentowanej debaty, a nie właściwością systemu idei. Rozum ignorujący
istnienia, subiektywność uczuciowość, życie — jest irracjonalny. Trzeba
zdawać sobie sprawę z wagi mitu, uczucia, miłości skruchy, które powinno się
traktować racjonalnie."
Dygresja o „braciach mniejszych"
Wspomniałem wcześniej o zwierzętach. Daleki jestem od
przypisywania im przymiotu moralnego postępowania, ale z drugiej strony za
bezzasadne uważam poglądy o przepastnej różnicy między ludzkim a nieludzkim
stosunkiem do innej istoty. Z jednej strony zwierzęta nie są maszynami, jak
mniemał Kartezjusz, z drugiej zaś, my jesteśmy częścią świata zwierzęcego i już na mocy tego wiele nas łączy z „braćmi mniejszymi". W XVIII w.
Wolter pisał: „Jakże żałosną i przykrą rzecz stanowi stwierdzenie, że
zwierzęta są pozbawionymi rozumu i uczuć maszynami, wykonującymi swe działania
zawsze w ten sam sposób, nie uczącymi się, nie doskonalącymi itd.!" [ 4 ].
Aby to zilustrować stosownym przykładem, który może skłonić do głębokiego
namysłu, można podać pewien eksperyment na grupie małp z rodziny makaków,
których dostęp do pożywienia uzależniono od skłonności do pociągania za
łańcuch wywołujący elektryczne wstrząsy u innego osobnika tego samego
gatunku, lecz z nim niespokrewnionego. Testowane małpy mogły oglądać męczarnie
drugiego zwierzęcia przez półprzezroczyste lustro. Po pewnym czasie pojęły
związek między ich posiłkiem a dręczeniem innego i były znacznie mniej
skore do pociągania za łańcuch. W jednym z eksperymentów jedynie 13% małp
ugięło się i przedłożyło własną korzyść bez względu na jej skutki dla
drugiego zwierzęcia. 87% małp — wybrało głodówkę. Jedna z małp głodowała
aż dwa tygodnie, byle nie męczyć towarzysza niewoli. Makaki wcześniej
poddawane wstrząsom były jeszcze mniej skłonne do pociągania za łańcuch.
Należy dodać, że pozycja społeczna w grupie i płeć odgrywały tylko
niewielką rolę w ich oporze przed świadomym zadawaniem bólu innym. Jak
podsumowują to Carl Sagan i Ann Druyan: „Wedle konwencjonalnych ludzkich norm
opór przeciw złu i postawa tych makaków, które nigdy nie uczęszczały na
lekcje religii, nigdy nie słyszały o dziesięciu przykazaniach i nigdy nie grały w kółko i krzyżyk na lekcjach wychowania obywatelskiego, stanowi przykład
moralności i odwagi." [ 5 ]
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Na marginesie można dodać,
że u mężczyzn częściej występują tendencje do zachowań aspołecznych
niż u kobiet. Stąd wniosek, że co najmniej trudno byłoby tworzyć społeczeństwa
oparte na samych mężczyznach. [ 2 ] Charakterystyka podana za
Pawłem Krukow. [ 3 ] E. O. Wilson, Konsiliencja.
Jedność wiedzy, tłum J. Mikos, Poznań 2002, s.171. [ 4 ] Wolter, „Zwierzęta",
w: Słownik filozoficzny, z ang. tłum. Jacek Bieroń. [ 5 ] C. Sagan, A. Druyan, Cienie
zapomnianych przodków, Poznań 2000, s.116. « (Published: 16-01-2004 Last change: 26-08-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3203 |
|