|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science »
Historia fałszywego adiunkta [2] Author of this text: Marek Wroński
Niebezpieczeństwo takie widział także adwokat Lany
Nguyen.
Powiedział, iż jego klientka akceptuje winę, ale tylko w stosunku do:
posługiwania się nie swoimi dyplomami, otrzymania grantu na podstawie
fałszywych danych osobistych oraz sfałszowania aplikacji o licencję
inżynierską. Podkreślił, że Lana Nguyen od początku przyznawała się do
oszustwa, ale kwestionowała zarzut, iż jej działania wyrządziły komuś
krzywdę. Sędzia postanowił kontynuować skrócony proces.
Prokurator przedstawiła prawdziwą drogę życiową Lany i misterną
pajęczynę kłamstw. Opowiedziała, iż po spotkaniu u dziekana, gdzie
zarzucono jej oszustwo, pani Nguyen dzwoniła do promotora pracy
doktorskiej jej byłego męża i próbowała przekonać profesora, iż ona,
Lana, to Hien po chirurgicznej zmianie płci! Pewnie promotor dałby się
na to nabrać, gdyby nie fakt, iż kilka miesięcy wcześniej, po
wieloletniej przerwie, kontaktował się z nim prawdziwy Hien. Prokurator
ujawniła też, iż po zwolnieniu się z uniwersytetu Lana Nguyen znowu
zaczęła szukać pracy jako „adiunkt z doktoratem". Sprawa szybko się
wydała, bowiem z Uniwersytetu w Nowym Orleanie zadzwoniono do Regina z prośbą o nieformalną opinię o „pani doktor". W mieszkaniu znaleziono
dowody nadania i kopie listów do 18 amerykańskich uniwersytetów -
wszystkie na firmowym blankiecie University of Regina.
Prokurator motywowała, iż brak odpowiedniej wiedzy
Lany Nguyen
spowodował niedouczenie studentów. Według prokurator, obecnych
absolwentów ewentualni pracodawcy wypytują, czy czasami nie mieli
ćwiczeń z „doktor" Nguyen. Tych, co mieli, nie przyjmują do pracy.
Jak bardzo oskarżona była chciwa na pieniądze,
pokazuje fakt, iż od
swojego doktoranta wyłudziła 10 500 dolarów jako „chwilową inwestycję" w jej firmę komputerową „Inconet". Adres firmy okazał się adresem jej
mieszkania. Pieniądze były warunkiem otworzenia przewodu doktorskiego.
Zdaniem prokuratury, fakt, iż Lanie Nguyen tak długo
udawało się
oszukiwać innych, wynikał z jej prawie profesjonalnego przygotowania do
oszustw. W czasie rewizji w jej domu znaleziono poradnik Moc wmawiania
niestworzonych rzeczy oraz 500 różnorodnych prac jej byłego
męża z okresu studiów. Prokurator podsumowała, iż włączając koszty urządzenia
jej laboratorium Uniwersytet w Regina wydał na fałszywego doktora 361
000 dolarów.
Oskarżyciel poprosiła o wydanie skazującego wyroku i przypomniała,
że w kilku wcześniej osądzonych przypadkach „kradzieży nazwiska"
sprawcy dostali od 2 do 3 lat więzienia. Zażądała także zasądzenia
zwrotu niesłusznie pobranej pensji z uczelni (165 625 dolarów) oraz
zwrotu 31 500 dolarów grantu przyznanego przez kanadyjską agencję
naukową, jak również zwrotu inwestycji poczynionej w firmę „Inconet"
przez nieostrożnego doktoranta.
Z kolei adwokat stwierdził, że jego klientka nie
powinna być ukarana
więzieniem, bowiem dostatecznie już wycierpiała. Z szanowanego
pracownika naukowego spadła na pozycję pariasa. Oprócz publicznego
upokorzenia przeżyła kilkanaście dni aresztu. Zdaniem obrońcy,
niesłuszne byłoby także zasądzenie sumy ponad 200 tys. dolarów, gdyż
Uniwersytet w Regina odniósł korzyści z jej zatrudnienia. I wcześniej
zdarzało się, że wykładowcy nie mieli stopnia doktorskiego.
Oskarżona Lana Nguyen nie wypierając się oszustwa,
nie zgodziła się z zarzutem, iż naraziła na szwank dobre imię uniwersytetu. Jej zdaniem,
to prof. Palmer naruszył prestiż uczelni, nagłaśniając sprawę w radio.
Ona zawarła ustną umowę z władzami uczelni, że jeśli poda się do
dymisji, to prorektor ds. nauki nie podejmie dalszych kroków w jej
sprawie. Komentując żądanie zwrotu 31 500 dolarów grantu, Lana Nguyen
oświadczyła, że ani centa z tej sumy nie wzięła do kieszeni.
Sędzia ogłosił wyrok: Lana Nguyen została skazana na
2 lata aresztu
domowego. Nie zobowiązano jej do zwrotu pieniędzy zarówno
uniwersytetowi, jak również naukowej agencji rządowej. Sąd uznał, iż
obie instytucje uzyskały pewne korzyści z jej pracy. Sędzia nakazał
jednak oddać pieniądze studentowi, który zainwestował w jej firmę.
Następnego dnia rozgłośnia radiowa w Regina
wyemitowała wywiad z prof. Palmerem. Powiedział on, iż cieszy się z takiego zakończenia
sprawy i sądzi, że bez jego wypowiedzi nie doszłoby do tego. Z satysfakcją dowiedział się, że Lana Nguyen miała nieformalną umowę z władzami uczelni, czego on się domyślał. Wiele instytucji prywatnych i rządowych pozwala sprawcom występków o stosunkowo małym ciężarze
gatunkowym na odejście „na własną prośbę". Ale istnieją granice,
których nie można przekroczyć, bowiem rzuca to cień na rzetelność
instytucjonalną.
Pytany o „sekretną umowę" rzecznik uniwersytetu
zaprzeczył jej
istnieniu. Jednak przyznał, że Biuro Prawne Uniwersytetu doradziło
prorektorowi, że przyjęcie dymisji Lany Nguyen, w przeciwieństwie do
zwolnienia dyscyplinarnego, spowoduje jej „bezkonfliktowe" odejście. W rozmowie z panią Nguyen rzeczywiście wspomniano, że w wypadku jej
natychmiastowej rezygnacji władze nie podejmą kroków dyscyplinarnych i nie będą nagłaśniały sprawy w mediach. Jednak zostawiły sobie możliwość
formalnego działania, gdyby okazało się, że prawo zostało złamane.
Dlatego rektor Bernard przekazał sprawę policji i prokuraturze, co
przypadkowo nałożyło się z wystąpieniem prof. Palmera w radio.
Prośba władz o dyskrecję dr. Palmera była zgodna z sugestią Biura
Prawnego. Obawiano się, aby pani Nguyen nie wystąpiła z roszczeniem
sądowym o „naruszenie jej prywatności i dobrego imienia". Jednak nie
zamierzano ukrywać podstawowych faktów w tej sprawie.
Rzecznik dodał, iż uniwersytet jest nieco zdziwiony,
że nie
zasądzono kosztów, które uczelnia poniosła z powodu zatrudnienia
fałszywego doktora. Trzeba podkreślić, że — jak ustaliła zewnętrzna
komisja działająca na polecenie rektora — w procesie „prześwietlania"
kandydatów przed angażowaniem na stanowiska nauczycieli akademickich
nie było luk. Pani Nguyen jest wytrawnym oszustem i pewnie każda inna
uczelnia padłaby jej ofiarą. Przyjęte nowe zabezpieczenia gwarantują,
iż taki wypadek się nie powtórzy.
[Tekst ukazał się wcześniej w miesięcziku Forum
Akademickie, nr 9-10/2002]
1 2
« (Published: 21-03-2004 )
Marek Wroński Doktor medycyny. Lekarz mieszkający w Nowym Jorku. Zajmuje się problemem oszustw naukowych w Polsce i na świecie. Autor będzie wdzięczny każdemu za informacje o konkretnych tego typu przypadkach w środowisku naukowym i akademickim (gwarantowana pełna dyskrecja). Number of texts in service: 22 Show other texts of this author Newest author's article: Afirmatywna habilitacja na AGH | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3320 |
|