|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Osiemdziesiąt mgnień wiosny [2] Author of this text: Henry Miller
Translation: Jerzy Sędziak
Mam niewielu przyjaciół w wieku równym lub bliskim mojemu. Choć czuję się
zazwyczaj dziwnie nieswojo w towarzystwie ludzi starych, jednak duży
podziw i respekt mam dla dwóch staruszków, którzy zdają się być wiecznie
młodymi,
twórczymi
ludźmi. Mam na myśli Pablo Casalsa i Pablo Picassa. Obaj liczą sobie
już ponad
dziewięćdziesiąt lat. Ci młodzi duchem starcy mogliby zawstydzić
niejednego młodego
wiekiem. Ale prawdziwie starymi i niedołężnymi, by nie rzec chodzącymi
trupami
są zazwyczaj ludzie w średnim wieku, wywodzący się przeważnie z klasy
średniozamożnej. Żyją sobie wygodnie w swoich gniazdkach i myślą, że to
'status quo' istnieć będzie wiecznie, lub powodowani paniczną
obawą
utraty tego
czego się dorobili, zamykają się w swoim ciasnym świecie niczym w schronach
przeciwlotniczych i czekają, aż minie zagrożenie. Nigdy nie należałem do
jakiejkolwiek organizacji religijnej, politycznej
lub innej. Nigdy też nie brałem udziału w głosowaniu. Od wczesnej
młodości
jestem filozoficznym anarchistą. Jestem niejako wygnańcem z wyboru,
który czuje
się jak w domu wszędzie, prócz we własnym domu. W dzieciństwie miałem
swoje bożyszcza i dzisiaj, w wieku osiemdziesięciu lat również je mam. Zdolność
podziwiania
innych, darzenia ich czcią niekoniecznie połączona z gotowością
naśladowania
swoich idoli, wydaje mi się sprawą ważną, a jeszcze ważniejszą
znalezienie
jakiegoś nauczyciela lub mistrza. Ale gdzie i jak go znaleźć? Jest to
zazwyczaj
ktoś, kto żyje pośród nas, lecz my jakoś nie umiemy go rozpoznać. Z drugiej
strony uważam jednak, że człowiek może często więcej nauczyć się od
dziecka, niż
od wykwalifikowanego nauczyciela. Myślę, że nauczyciel pisany przez
duże
"N", to
ktoś równy mędrcowi i jasnowidzowi . Naszą tragedią jest to, że nie
umiemy
chować tego rodzaju zwierząt. To, co zwie się edukacją, jest moim
zdaniem
czynnikiem hamującym rozwój i postęp ludzkości. Mimo wielu
społeczno-politycznych
przewrotów jakich byliśmy świadkami, wciąż uważam, że sankcjonowane
metody
dydaktyczne stosowane w całym cywilizowanym świecie są archaiczne i bezowocne.
Przyczyniają się tylko do utrwalania zjawisk patologicznych, które
nękają i kaleczą nas, istoty ludzkie.
William Blake
powiedział:
„Gniewne tygrysy są mądrzejsze niż konie
szkoleniowe". Jeśli chodzi o mnie, stwierdzam, że niczego wartościowego
nie
wyniosłem ze szkoły. Chyba nawet teraz nie potrafiłbym zdać egzaminu z jakiegokolwiek przedmiotu szkoły podstawowej. Więcej nauczyłem się od
idiotów i ludzi którzy w ludzkim rozumieniu byli zerem, niż od profesorów. Życie
jest
szkołą, a nie oświata. Może to zabrzmi absurdalnie, lecz skłonny jestem
zgodzić
się z pewnym nędznym nazistą, który wyraził się: "Kiedy słyszę słowo 'Kultur' sięgam po rewolwer."
Nigdy nie interesowały
mnie imprezy sportowe. Nie obchodzi mnie, którzy
sportowcy biją rekordy i jakie rekordy. Nie znam nazwisk gwiazd
baseball’u,
football’u i koszykówki. Nie lubię meczów o zwycięstwo. Uważam, że
należy grać
dla zdrowia i relaksu, a nie po to, aby wygrywać. Wolę ćwiczyć ciało
przez gry i zabawy, niż przez lekcje gimnastyki. Zresztą, wolę ćwiczenia solo niż
grupowe.
Fizyczną potrzebę ćwiczeń zaspakajam jazdą na rowerze, pływaniem,
spacerem po
lesie lub grą w ping-ponga. Nie wierzę w sens ćwiczenia pompek,
podnoszenia ciężarów,
kulturystyki, w ogóle wyrabiania mięśni, o ile nie służy to jakiemuś
ważnemu
celowi. Uważam, że sztuki samoobrony trzeba zaczynać uczyć się we
wczesnym
dzieciństwie i stosować do tego wyłącznie celu. (A jeśli przez okres
następnych
kilku pokoleń mamy być nieustannie nękani plagą wojen, to może dobrze
by było, żebyśmy
natychmiast przestali posyłać nasze dzieci do Szkoły Niedzielnej i zaczęli uczyć
je sztuki zabijania.)
Nie wierzę też w żadne
diety lub zdrowe potrawy. Przez całe życie jadłem
chyba wszystkie niezdrowe rzeczy, i to w niemałych ilościach. Lubię
delektować
się moim posiłkiem. W ogóle cokolwiek robię, robię głównie dla
przyjemności.
Nie wierzę też w sens okresowych badań lekarskich. Kiedy mi coś dolega,
wolę o tym nie myśleć, ponieważ myśl taka szybko przeobraża się w zmartwienie,
które
tylko pogarsza mój stan. Natura często leczy nasze choroby lepiej niż
lekarze.
Poza tym, nie wierzę, że jest jakaś recepta na długowieczność. Zresztą,
kto chciałby
dożyć stu lat? Czy miałoby to sens? Krótkie, ale wesołe życie jest
znacznie
lepsze, aniżeli długie, pełne strachu, niepewności jutra i uzależnione
od stałej
opieki medycznej.
Mimo postępu, jaki
medycyna poczyniła na przestrzeni wieków, wciąż mamy cały
panteon nieuleczalnych chorób. Wydaje się, że mimo wszystko ostatnie
słowo do
powiedzenia mają zawsze zarazki i bakterie. Kiedy nic już nie pomaga,
do akcji
wkracza chirurg, kroi nas na kawałki i wyciąga od nas ostatni grosz. I wy to
nazywacie postępem?!
Pozostaje ubolewać nad
tym, że nasz współczesny świat jest tak tragicznie
ogołocony z wartości takich jak: piękno, estetyka, miłość, współczucie,
no
i… wolność. Minęły już epoki wielkich bohaterów, wielkich
indywidualności,
wielkich liderów i myślicieli. W ich miejsce pojawiło się plemię
potworów,
zamachowców, terrorystów, a gwałt, okrucieństwo i zdrada są nieodłączną
częścią
świata w którym żyjemy.
Rozpamiętując wybitne
postacie historyczne jak Perykles, Sokrates, Dante,
Abelard, Leonardo da Vinci, Szekspir, William Blake, a nawet postać
szalonego
Ludwika Bawarskiego Czwartego, warto zauważyć, że nawet wtedy, w owych
chwalebnych czasach, panowały na świecie nędza, tyrania, przestępczość,
okropności wojny, wrogość i zdrada. Zawsze widzimy zło i dobro,
brzydotę i piękno,
podłość i szlachetność, nadzieję i rozpacz. Trudno wyobrazić sobie to,
co mamy
zwyczaj nazywać „cywilizowanym światem" bez tego rodzaju przeciwieństw.
Skoro nie jesteśmy w stanie poprawić warunków naszej egzystencji na tym
świecie, to przynajmniej powinniśmy dać innym szybką, bezbolesną drogę
wyjścia.
Mam na myśli eutanazję. Dlaczego odmawia się jej nędznym istotom,
których stan
jest tak beznadziejny, że nie można nazwać go nawet „pieskim życiem".
Nie
prosiliśmy się na ten świat, więc dlaczego mielibyśmy być pozbawieni
przywileju
zejścia z niego, kiedy wszystko staje się nie do zniesienia. Czy mamy
czekać, aż
wykończy nas wszystkich bomba atomowa?
Nie chcę jednak kończyć
na smutną nutę. Moi czytelnicy wiedzą, że moje
przewodnie hasło brzmi: „Być zawsze wesołym i pogodnym". Może dlatego
nigdy nie
trudzi mnie cytowanie słów Rabelaisa: „Na wszystkie twoje bóle polecam
ci
śmiech".
Patrząc wstecz na moje
życie pełne tragicznych doświadczeń, mimo wszystko
uważam je za dramat o charakterze bardziej komediowym aniżeli
tragicznym. Ale
jest to rodzaj komedii która zmusza cię do śmiechu przez łzy. Czyż
można
wyobrazić sobie lepszą komedię? Człowieka który bierze wszystko na
serio czeka
niechybnie życiowa klęska. Tragedie jakie przeżywają na tym świecie
niemal
wszystkie istoty ludzkie, to całkiem inna sprawa. Nie widzę w tym
żadnego powodu
do radości. Mówiąc o bezbolesnym wyjściu dla milionów cierpiących ludzi
nie chcę
uchodzić w waszych oczach za cynika lub pesymistę nie widzącego żadnej
nadziei
dla ludzkości. Nie mam żadnych pretensji do życia. Uważam, że jest ono
dobre.
Jest to ocean w którym wszyscy pływamy. Albo przystosowujemy się do
niego, albo
opadamy na dno. Ale w naszej mocy i naszym ludzkim interesie powinno
leżeć to,
aby nie zanieczyszczać wód życia, nie niszczyć ducha który nas ożywia.
Dla człowieka mającego
twórcze ambicje najtrudniejszą rzeczą jest oparcie
się pokusie przerabiania świata, urządzania go po swojemu, oraz
akceptacja
bliźnich, bez względu na to jacy są — dobrzy, źli lub przeciętni. Im
bardziej
człowiek stara się, tym bardziej odkrywa swoje słabości.
1 2
« (Published: 04-04-2004 Last change: 28-06-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3354 |
|