The RationalistSkip to content


We have registered
204.980.390 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
« Society  
Katolicyzm a nasz charakter narodowy [1]
Author of this text:

O tym, że katolicyzm ma wpływ na życie społeczne, polityczne i duchowe poszczególnych jednostek i narodów, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. O tym, że ten wpływ nie zawsze musi być pozytywny — to już może budzić poważne wątpliwości. Zwłaszcza w społeczeństwie na wskroś katolickim - takim jak nasze.

Krytyka wartości absolutnych, wchodzących w skład ideologii grupy (narodu) przez członków tejże grupy, jest rzeczą niemal niemożliwą. Na taki obiektywizm mogą się zdobyć tylko nieliczne „wolne duchy". Na szczęście takich krytyków w Polsce nie brakowało. Jednym z nich jest z pewnością Janusz Korwin-Mikke, który bezlitośnie obnaża „kobiece"- najwyższe wartości duchowe większości Polaków. W jednym ze swych felietonów napisał kiedyś: „Kościół polski modli się głównie do Kobiety — ale też i wartości, o które każe się modlić Polakowi, są wartościami kobiecymi: spokój, pokój, bezpieczeństwo, wolność od głodu…". (Notabene nieprzypadkowo jeden z kandydatów — popieranych przez Kościół - na najwyższy urząd w państwie wystąpił z naczelnym hasłem — „bezpieczeństwo"). W języku politycznym Prawicy nazywa się te wartości po prostu — lewicowymi.

Polacy są narodem biernym (stąd i kobiecym). Taką opinię wyrażają często krytycy polskiego charakteru narodowego. Przy czym winowajcę tego stanu rzeczy upatrują najczęściej w… stosunkach społecznych, jakie panowały w dawnej Rzeczypospolitej. Nie zastanawiają się przy tym: czy owe stosunki społeczne nie były pochodną charakteru polskiego? Czy pewne cechy (nazywamy je tutaj umownie kobiecymi) charakterologiczne nie implikują takich, a nie innych rozwiązań — nie tylko w sferze moralno-etycznej — ale i społeczno-politycznej?

Jeżeli więc przyjmiemy, że ustrój społeczno-polityczny jest pochodną naszego charakteru, to gdzie należy szukać winowajcy? Tego czynnika, który ukonstytuował nasz charakter: w biologii (rasie), położeniu geograficznym, klimacie, czy systemie światopoglądowym — religii.

Zacznijmy od pierwszego czynnika — rasy. Gdyby przyjąć, iż czynnik rasowy ma wpływ na polski charakter narodowy, trzeba by uwierzyć, iż istnieje coś takiego jak „rasa polska" — odrębny rasowy typ polski. Już Dmowski w swych „Myślach nowoczesnego Polaka" zwrócił uwagę na to, że Prusacy to „potomkowie wspólnych nam przodków lub bliskich ich krewniaków", a także „w ogromnej liczbie czystej krwi Polaków". I ten sam „materiał" — tylko poddany innym wpływom — „innej szkole państwowej, dał tak silny, żywotny, tak czynny politycznie naród, że zdołał on zorganizować całe Niemcy".

Musimy więc przyjąć, że bajdurzenie (zwłaszcza w Niemczech) o niższości rasowej Polaków nie wytrzymuje żadnej krytyki (bodaj w Polsce było w czasach hitlerowskich więcej nordyków niż w całych Niemczech!).

Kolejne czynniki: warunki geofizyczne (wraz z położeniem) i klimat. Też właściwie nie decydują. Są przecież narody, żyjące w takich samych warunkach geofizycznych i klimacie, a pomimo to ich charakter, przebieg ich historii jest całkowicie inny. Prusy Książęce na przykład miały jeszcze gorsze położenie geopolityczne aniżeli I Rzeczpospolita, a pomimo to potrafiły „wybić się na niepodległość" (jak to się u nas mówi). Innymi słowy: stworzyć mocarstwo. Finowie z kolei byli wtłoczeni pomiędzy ekspansywną niegdyś Szwecję i Rosję (ich sytuacja polityczna była bliźniaczo podobna do polskiej), a mimo to ich charakter jest zupełnie inny aniżeli polski i diametralnie inna historia (całkowity brak tradycji walki narodowowyzwoleńczej).

Często mówi się też o szlachcie polskiej, niemiłosiernie uciskającej chłopów, jako tej warstwie społecznej, która spowodowała upadek polityczny państwa polskiego; jako też o ustroju gospodarczym — pańszczyźnianym. Warto zwrócić uwagę na to, że nie mniejszy ucisk pańszczyźniany był w innych szlacheckich państwach, jak Prusy, Austria czy Rosja. Nie miało to jednak wpływu na upadek polityczny tych państw!

Żaden więc z tych wymienionych powyżej czynników nie mógł konstytuować naszego charakteru, choć niewątpliwie wyciskał na nim jakieś piętno.

Warto więc zastanowić się nad tym, czy aby nasz charakter narodowy nie jest ukształtowany przez pewne czynniki duchowe.

O tym, że polski charakter narodowy, taki jaki on jest, jest równoznaczny z typem kulturalnym opartym o pewną zwartą konstrukcję światopoglądową, mówi się u nas bardzo ostrożnie. Przyczyny tego należy upatrywać w tym, że polska dusza zbiorowa, polski charakter narodowy, taki jaki on jest obecnie — od czasu pełnego zwycięstwa Kościoła katolickiego w Polsce w XVI w. - jest dziełem katolicyzmu. Nikt nie zaprzeczy, że katolicyzm stanowi istotę polskości; stanowi jej kwintesencję. Dlaczegóż więc nie miałby mieć decydującego wpływu na nasz charakter? Wszak Irlandczyk katolik mieszkający na drugim krańcu Europy charakterem swoim bardziej przypomina Polaka, aniżeli Niemiec zza Odry (w wielu wypadkach — jak już powiedziano — potomek zgermanizowanych Słowian czy „czystej krwi" Polaków).

Czy ten niewątpliwy, jak dowiedziono, wpływ światopoglądu katolickiego na nasz charakter narodowy uznamy za pozytywny, zależy już od naszego wartościowania. Przyjmując, że jest ono katolickie, to i ocena — będzie pozytywna. Są przecież na tym świecie mężczyźni bierni — szczęśliwi, kiedy za nich decydują kobiety: babcie, matki, żony, córki… Coraz częściej się słyszy, że taki stan jest całkiem „normalny". Ba, uznaje się go za „postęp cywilizacyjny" — kiedy to właśnie kobieta, a nie mężczyzna, jest górą. Gdyby przyjąć takie „nowoczesne" kryterium — okazałoby się, że nasz naród jest jednym z najbardziej postępowych społeczeństw pod słońcem. Co więcej ideał swój upatruje w sytuacji, kiedy sam jest prześladowany, deptany, opluwany i wieszany na krzyżu. O wiele łatwiej też pogodzi się z taką cierpiętniczą rolą, niżby sam miał to czynić innym! To nasz ten sławetny sentymentalizm, wrażliwość i litość („słodkie usposobienie"). Tylko czy to na dobre wychodzi nam wszystkim?

*

"...o danym człowieku czy o narodzie chcemy przede wszystkim wiedzieć
— jakiej jest religii. (...) Odpowiedź na to pytanie odsłania nam istotę
historii jednostki względem ludzi składających się na dany naród."
Tomasz Carlyle

Swego czasu napisałem dla „Najwyższego CZASU!" krótki artykul o wpływie katolicyzmu na nasz charakter narodowy (rzecz jasna — negatywnym). Tekst ten spotkał się z polemiką niejakiego p. Witolda Świrskiego. Moja kontrpolemika nie ukazała się już w „NCZ!"... Korzystając z serwisu „Racjonalista" chciałbym przedstawić moje argumenty szerszemu gronu czytelników (dotąd znajdowały się one na dyskietce).

Jak dotąd nie mam szczęścia do „Najwyższego CZASU!", bo kiedy piszę odpowiedź na tekst polemiczny z moim — ten po prostu nie jest drukowany! Niestety, w ten sposób prawo do obrony swoich argumentów rezerwuje się tylko dla moich adwersarzy. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej.

W numerze 44-45 „NCz!" zaatakował mnie pan Witold Świrski próbując ośmieszyć, moją tezę, że nasza bierność i inne przywary ukształtowane zostały przede wszystkim przez czynniki duchowe, do których zaliczyłem dominujące w Polsce od XVII wieku wyznanie rzymskokatolickie (odrzucam tym samym rasistowską teorię p. Świrskiego, że to sprawa złych genów). Nie pominąłem, ale nadałem dużo mniejszą rangę takim czynnikom, jak rasa, położenie geograficzne czy ustrój społeczno-polityczny. Tymczasem pan Świrski jest zgoła odmiennego zdania. Ma nawet "dowody", których niestety nie chce, ku mojemu wielkiemu ubolewaniu, ujawnić — na to, że "katolicyzm uratował nas przed totalną biernością i zniewieścieniem". Nie chce ujawnić, bo — jak twierdzi — „wymykają się one logicznemu dyskursowi". Czyż to nie typowe dla Polaka — brak logiki (bo wystarczą uczucia) przy argumentowaniu swojej tezy? Sądzę jednak, że moje argumenty były logiczne. Jeśli nie rasa (w Polsce — pisałem — więcej nordyków niż w całych Niemczech, jak to zauważył Czekanowski), klimat, położenie geograficzne, ustrój społeczno-polityczny (Rzymianie bez królów — „ojców narodu" — tych zresztą wygnali - zawojowali świat cały! A u nas to samo miało być przyczyną degradacji narodu)… To, co?

Mój szanowny polemista wytoczył kilka argumentów, jak sądzi pewnie — nie do odparowania. I tu się jednak myli.

Pierwszy z nich dotyczy Zakonu Krzyżackiego, jak słusznie zauważył pan Świrski: Krzyżacy byli katolikami i wyznawcami Maryi. A więc „modlili się do Kobiety", a nawet tej samej „Kobiety", ale mieli całkiem inną „duszę zbiorową" niż Polacy. Pragnę przypomnieć panu Świrskiemu, że katolikami byli także Adolf Hitler, Henryk Himmler, Józef Gobbels… Pytanie tylko: jaki był ich stosunek w dorosłym życiu (w młodości np. Himmler ślubował dozgonną wierność Kościołowi) do katolickiego ideału, w jakim ich wychowywano? Czy ten ideał miał stale wpływ na ich życie codzienne, ideały polityczne i cele ostateczne? Jeśli nie — to należy szukać idei, która miała totalny wpływ na ich życie i zaważyła nie tylko na ich jednostkowym losie, ale i dziejach całego kontynentu i świata. Czy była ona katolicka i z duchem tej religii zgodna? Czy miała jakikolwiek wpływ na niemiecki charakter?

Ksiądz Michał Poradowski napisał kiedyś bardzo ciekawą książeczkę pt. Palimpsest, gdzie stwierdził bez ogródek, że ideały pogańskie funkcjonują w świecie nadal. Są wyryte w duszy każdego chrześcijanina, jego instynktach. Ideał chrześcijański w przeciwieństwie do pogańskiego jest wbrew pozorom bardzo młody, bo liczy sobie zaledwie 2000 lat; podczas gdy dzieje człowieka cywilizowanego przez pogańskie instytucje sięga kilkudziesięciu tysiącleci! Tak więc niczym na palimpseście — ten pierwotny tekst jest tym bardziej widoczny, im bardziej zanika tekst (chrześcijaństwa) nałożony później — na nieusuniętym do końca pogańskim pergaminie.

"Nie ma więc zagadkowości w zjawisku krzyżactwa — pisze w "Zagadnieniu totalizmu" Jan Stachniuk. Instynkty i burzliwe namiętności z natury swej zwrócone do świata i doczesności, wrosły w aparat służący poszerzeniu i utrzymaniu wiary chrystusowej". Do tego jeszcze aparat jako żywo przypominający — jak najbardziej pogańskie! — związki germańskie. Wystarczy wspomnieć duńskich Jomsborczyków, czyli wikingów z Jomsborga; zorganizowanych bliźniaczo podobnie do Krzyżaków (punkt siódmy tego związku rycerzy-grabieżców, głosił iż "kobiet nie wolno przyjmować do drużyny po wieczne czasy. Jomsborczycy mają wieść życie bezżenne" — grabić, palić, mordować — tyle że w przeciwieństwie do Krzyżaków — bez jakiegoś szczególnego uzasadnienia ideologicznego)! Notabene Stachniuk nazywał to „perwersyjnym instrumentalizmem chrześcijaństwa", tj. wykorzystywanie pogaństwa (m.in. pogańskich z ducha instytucji) do utwierdzenia chrześcijaństwa.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Tożsamość narodowa Polaków - krytyczna refleksja
Obrona Polaków przed wynarodowieniem

 See comments (2)..   


« Society   (Published: 25-06-2004 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Wojciech Rudny
Z wykształcenia pedagog i historyk. Wydawca i niezależny publicysta. Zmarł w 2010 r. w wieku 41 lat.

 Number of texts in service: 64  Show other texts of this author
 Newest author's article: Najhojniej wynagradzający siebie politycy w Europie
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3454 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)