|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Neutrum » Reports »
Dyskusja przy kawie [4]
P. Potrzebowski, „Rodzima Wiara": Mam pytanie
do pana Brożyniaka. Dotyczy ono statystyki na Litwie i w Polsce. Na Litwie odbył
się dwa lata temu powszechny spis, z tą różnicą do naszego, że tam było
pytanie o wyznanie. W związku z tym, dlaczego pan określa „od… do". Tam
jest bardzo ściśle określony procent katolików. Jest rzecz ciekawa, u nas
oczywiście bardzo niechętnie takie rzeczy są podawane: na 10 miejscu znalazło
się „Baltutikiejmas" — czyli rodzima wiara Bałtów, mimo że w ankiecie
wyznaniowej nie było czegoś takiego, żeby postawić krzyżyk, a ludzie
wpisywali to dowolnie, tzn. umawiając się między sobą, co zresztą powodowało
reakcje. Nawet tego typu, że były odwiedziny w domach przedstawicieli Kościoła
Katolickiego: „Co wy tu sobie wyobrażacie...?!", „Co to ma być za
akcja...?!" itd.
Druga
sprawa to statystyka katolicyzmu w Polsce. To są oczywiście — jak pan podał — źródła katolickie, inne są bardzo zawyżone. Z uwagi na to, że oni
uznają z zasady, że kto został ochrzczony, zapisany, już nie może się
nigdy wpisać. Szereg naszych młodych Rodzimowierców w zapale zgłasza się do
parafii, gdzie byli. Mówią: „Wykreślić". „Nie! Chrzest święty działa
do końca życia". Odnotowują: „Odstępca"! Ale skreślenia nie będzie!
Już jest się przymusowo, dożywotnio skazanym na katolicyzm!
Cz. Janik: Proszę bardzo.
Kto z państwa chce zabrać jeszcze głos? Nie ma? Proszę bardzo, pan Brożyniak.
Mgr R. Brożyniak: Jeżeli chodzi o te dane w odniesieniu do Litwy… Z encyklopedii zatytułowanej „Religia" — 9
tomowej, z „Wielkiej Encyklopedii Katolickiej", z danych opublikowanych w „Sprawach Międzynarodowych" — mam na myśli to dzieło politologiczne,
wynikają te różne dane. Ja to specjalnie tak podałem, że jest taki rozziew
pomiędzy 60 a 80%, żeby to można było m.in. i uściślić w trakcie tej
dyskusji. Dlatego, że różne dane podawane są w różnych bardzo poważnych
opracowaniach. I dlatego też podałem: od 60 do 80%. Natomiast, jeżeli chodzi o statystykę w Polsce… Całkowicie się zgadzam. Oczywiście tak jest, jak
pan powiedział. Natomiast, być może, że tych wiernych jest trochę mniej. Załóżmy — umiera mężczyzna. Zazwyczaj szybciej niż kobieta. I nawet, jeżeli jest
bezwyznaniowym, jest chowany właśnie na sposób rzymskokatolicki, czy w ogóle
na sposób wyznaniowy. I stąd, kiedyś, kiedy nasze statystyki podawały, że
katolików jest mniej w odniesieniu do tych, którzy zmarli, podawano właśnie
jakieś 87%, że są wyznania rzymskokatolickiego, a tak nie było. We wszystkie
statystyki należy przynajmniej wątpić. Ktoś już zresztą powiedział, że o wszystkim należy wątpić. Prawda? Poza tym jest, zdaje się takie powiedzenie:
Kłamstwo, Wielkie Kłamstwo, i Statystyka. Ale coś w tym jednak jest, prawda, w tej statystyce, zbliżonego do prawdy.
Cz. Janik: Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, panie
doktorze...
K. Pyclik: Pytanie do pana dra Szymanka. Chciałem
prosić o większe ukonkretnienie tego rozróżnienia pomiędzy neutralnością a bezstronnością. Bo nie wiem, czy nie jest rzeczywiście zasadne, na gruncie
takiego a nie innego ustroju, jaki jest obecnie w Polsce, mówienie o bezstronności. Z całym szacunkiem dla naszego gospodarza, nie wiem czy pełna neutralność światopoglądowa
jest możliwa, bo nawet wybór idei, na których osadza się państwo, jest
jakimś wyborem aksjologicznym. Pan wspomniał o art. 2 Konstytucji. Tam jest
mowa o tym, że państwo jest demokratycznym państwem prawnym, jest państwem
urzeczywistniającym zasadę sprawiedliwości społecznej. Już to świadczy o tym, że dokonujemy jakiegoś wyboru i nie jesteśmy neutralni. I bezstronność
ma oznaczać to, że staramy się być jak najmaksymalniej obiektywni,
niestronniczy. To, że państwo nie jest tak do końca neutralne, mogliśmy
widzieć chociażby tydzień, dwa tygodnie temu, jak obserwowaliśmy zachowanie
państwa polskiego względem immana z Wielkopolski. Gdyby państwo było zupełnie
neutralne światopoglądowo, zachowywałoby się wobec niego neutralnie, czyli w ogóle by go nie tknęło.
Druga rzecz. Czy rzeczywiście należy zakładać, że
oficjalne akty ustawodawcze nie mogą posługiwać się sformułowaniami
zaczerpniętymi z innych doktryn. Mówię o art. 25. To samo można by odnieść
do art. 1 Konstytucji, który mówi o „dobru wspólnym". Ale ja chciałem
zauważyć, że pojęciem „dobra wspólnego" nie posługuje się tylko Kościół
Katolicki, ale również francuska Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela — w brzmieniu z 1793 r., czyli w tej wersji bardziej prospołecznej. Tak, że wydaje
mi się, że pewne refleksy są wspólne myśli ludzkiej w bardzo różnych
opcjach światopoglądowych, nie tylko w Kościele Katolickim. Myślę, że to o tej współpracy, czy o bezstronności można by podobnie zakwalifikować. Dziękuję.
Dr J. Szymanek: Dziękuję bardzo. W zasadzie była
to jedna uwaga, tylko podzielona na dwie części, bo tal ją przynajmniej
odczytałem. Ja już polemizowałem kiedyś z prof. Krukowskim i w zasadzie ta
polemika odnosi się również do pana, ponieważ zasada neutralności wcale nie
oznacza jakiegoś wypranego aksjologicznie państwa, bo aksjologia państwa,
system wartości, jakie ustrojodawca akceptuje czy preferuje, czy uważa za pożądane z różnego punktu widzenia, to nie jest art. 25 Konstytucji, to jest preambuła, w której mamy różne elementy aksjologiczne. W art. 1, w którym mamy i zasadę
dobra wspólnego i zasadę pluralizmu, i zasadę demokratycznego państwa
prawnego, i zasadę suwerenności, i zasadę podziału władz. To jest również
rozdział II, gdzie mamy i godność, i równość, i zakaz dyskryminacji. I to
jest ten system wartości, za którym opowiada się państwo.
I nie można mówić, że państwo nie może być nigdy
neutralne, jak mówi prof. Krukowski i jemu podobni, bo to jest nonsens
logiczny. My musimy uzgodnić płaszczyznę, na której mówimy. Czy my mówimy o aksjologii państwa, o systemie wartości, do jakiego państwo jest przywiązane,
imponderabiliach — mówiąc górnolotnie, i tutaj mamy eklektyzm duży, bo
mamy i idee chrześcijańskie i idee liberalne, i socjaldemokratyczne. Jak byśmy
wzięli rozdział I Konstytucji i popodkreślali sobie, co, z jakiej aksjologii
wzięte, co z jakiego słownika doktryn politycznych, to mielibyśmy tam całą
„papkę" ideologiczną, doktrynalną. Ale intencją art. 25 nie jest
stwierdzenie, że państwo oto nie jest obojętne, indyferentne w kwestiach
wartości. Bo żadne państwo nie jest indyferentne w kwestiach wartości. Że
państwo jest neutralne światopoglądowo, to oznacza, że nie preferuje
ustawodawstwa, nie preferuje organ państwa czy autorytet państwa jakiejkolwiek a priori ustalonej wizji ładu społecznego.
I jeśli krytykuję zasadę bezstronności, to dlatego, że
ona jest dziwolągiem, bo nigdzie jej nie ma. W żadnej konstytucji nie jest
napisane, że państwo jest bezstronne, tylko jest państwo neutralne. I to, co
mówią niektórzy zwolennicy zapisu o bezstronności światopoglądowej państwa,
jest zupełnym nieporozumieniem. Przeczytałem niedawno artykuł prof. Misztala i prof. Krukowskiego, w którym mówią, że bezstronność to to samo, co
neutralność, tylko jest to neutralność łagodna, neutralność przyjazna. To
wtedy mówię — to jest nonsens logiczny, bo neutralność, żeby była
neutralnością, musi być neutralnością par excellence — indyferentną,
obojętną, wypośrodkowaną. A z drugiej strony, ten sam prof. Krukowski mówi,
że bezstronność to w zasadzie to samo, co neutralność. To ja się pytam, po
co toczyliśmy w Komisji Konstytucyjnej spór o to, że oto bezstronność jest
lepsza niż neutralność, bo jak gdyby mniej pejoratywna, w sensie zabarwienia
właśnie aksjologicznego.
Dziękuję.
Cz. Janik: Pozwolę sobie do wypowiedzi pana doktora
Szymanka dodać, bowiem zostało tu przywołane Stowarzyszenie na rzecz Państwa
Neutralnego Światopoglądowo, że państwo tego typu jest pewną — być może — mrzonką, ideą, którą powinniśmy starać się zrealizować. Proszę państwa,
dzisiejsza konferencja świadczy o tym, że neutralność światopoglądowa, to
może być nie tylko cecha państwa, ale może istnieć w rzeczywistości,
chociaż nie dotyczy w tym przypadku struktur państwa. Przecież dzisiaj
spotkali się na naszej konferencji ludzie o różnych światopoglądach,
religiach. I jak państwo zauważyliście, wspaniale nam się konferuje. Gdyby
na naszą salę weszło państwo ze swoją bezstronnością, taką, jaką
dzisiaj zauważamy, to różnie mogłaby nasza konferencja wyglądać i różnie
się skończyć. Dlatego też idea państwa neutralnego światopoglądowo, idea
państwa neutralnego w ogóle, co proponują ludzie tak wielkiego autorytetu,
jak były prezydent RFN Roman Herzog, mieści się m.in. w jego propozycji, by
Unia była neutralna. To znaczy, neutralna w stosunku do wszystkich religii,
wyznań, światopoglądów. R. Herzog twierdzi, że w Traktacie Konstytucyjnym
żadnych preambuł być nie powinno. Preambuła, według niego, to „ozdóbki", a jego interesują tylko przepisy prawne. Żadne „ozdóbki" nie powinny
rzutować na przepisy prawne, na sposób ich odczytywania czy interpretowania. I dlatego też ja nadal będę bronił idei państwa neutralnego światopoglądowo.
To zaś, co przed chwilą mówił dr Szymanek, tylko utwierdza mnie w moim
przekonaniu, jak również utwierdza innych członków Stowarzyszenia, że to właśnie
członkowie naszego stowarzyszenia żyją w prawdzie, głosząc, być może i utopijną, ideę państwa neutralnego światopoglądowo.
Dodam jeszcze, że biorąc pod uwagę to, co się od dłuższego
czasu dzieje na świecie, że gdzie człowiek nie spojrzy, widzi wojny
prowadzone na tle religijnym, czy uzasadniane przesłankami religijnymi, to
wydaje się, że prędzej czy później, świat polityki — nie tylko polski,
ale i pozapolski, musi uświadomić sobie, że państwo neutralne światopoglądowo
to coś, co dzisiaj, w czasach takiej agresji tych, którzy posiedli prawdę,
jest jeszcze w stanie zapobiec najgorszemu. A historia uczy, że zawsze
najgorsze były wojny religijne.
Proszę bardzo. Widzę, ze pan chce zabrać głos, proszę...
R. Karpowicz („Małżeństwo i Rodzina"): Chciałem
zadać branżowe pytanie do obu prelegentów. Pierwsze: jak państwo liczą
statystycznie wyznawców w kwestii małżeństw mieszanych i tych małżeństw,
które są cywilne i religijne. Ustawa przewiduje, że można być w związku
cywilnym i w związku religijnym, i oba te związki są równoważne. To jest
pierwsze pytanie. A drugie pytanie — nie padło dzisiaj tutaj na sali — a powinno, moim zdaniem: czy jest w Polsce przestrzegana ustawa o cmentarzach
komunalnych i religijnych. Wędrowałem po Ścianie Wschodniej i wiem, że
kwestia cmentarzy na zasadzie porozumienia diecezji siedleckiej czyli podlaskiej z prawosławnym biskupem Ablem w Chełmie, została uregulowana w ten sposób,
że zarówno na cmentarzach prawosławnych jak i katolickich mogą być grzebani
wyznawcy obu religii, obu wyznań — przepraszam.
P. Nodyńska (Wspólnota Ba'hai): Ja tylko chciałam
sobie pozwolić na taki drobny komentarz na temat tego, że jest nas tutaj tak
bardzo wielu, o bardzo wielu poglądach i jakże nam się wspaniale konferuje.
Na pewno wspaniale nam się konferuje. Ale proszę zwrócić uwagę na to, na
program, że do głosu są dopuszczeni ludzie wyłącznie denominacji chrześcijańskiej.
Ja tutaj nie widzę nikogo z innych wyznań. I to nie jest sympatyczne. Tutaj
jeden z panów wspomniał przykład imama z Poznania. Śmiem twierdzić, że ta
cała sprawa wokół niego wynikła z nieznajomości po prostu Koranu. I wobec
tego dosyć zdumiewającej interpretacji tego, co on robi. To po prostu wynika
tylko z braku wiedzy. Ale my, inne wyznanie, nie jesteśmy nigdy dopuszczani do
głosu. Zwracam tylko na to uwagę. Dziękuję bardzo.
Prof. M. Szyszkowska: Ja chciałabym bardzo
odpowiedzieć natychmiast na pani słowa. Proszę pani, 11 maja było spotkanie w Związku Literatów Polskich. Był ktoś właśnie z kręgu wyznania państwa. I z kolei 11 maja nie zaprosiłam przedstawicieli religii chrześcijańskich.
Zaprosiłam wyłącznie przedstawicieli religii niechrześcijańskich. Nie ma
tak dużego pomieszczenia i tak dużo czasu, i chciałam właśnie to podzielić. I nie ma w moim stosunku najmniejszych oznaki jakiejkolwiek dyskryminacji.
Natomiast przeżyłam w życiu, zorganizowałam kilkadziesiąt konferencji i raz w życiu przeżyłam ogromny zawód. Mianowicie tak bardzo mało wyznawców
religii niechrześcijańskich przyszło na to spotkanie, aczkolwiek zaproszenie
przyjęło trzydzieści parę wyznań.
P. Nodyńska, Ba'hai: Mogę odpowiedzieć pani
profesor...
Cz. Janik: Przepraszam panią. Za moment pani udzielę
głosu. Jednakże chciałbym kilka słów również powiedzieć w kontekście
tego, co pani już powiedziała. M.in. powiedziała pani, że „nie jest to
sympatyczne", i że „nie jesteśmy dopuszczani do głosu". Do tych
stwierdzeń odniosę się na koniec mojej wypowiedzi. Chcę powiedzieć po
pierwsze, że gdyby pani wczytała się dobrze w zaproszenie, stwierdziłaby
pani, że dobór prelegentów ma jednak sens. Znajduje się w programie nawet
wystąpienie przedstawiciele Kościoła katolickiego. Zaproszeni prelegenci nie
byli przez nas indagowani w związku z ich wyznaniem czy też jego brakiem.
Chodziło nam przede wszystkim o ich profesjonalizm. Zaznaczyłem we wstępnym
wystąpieniu, „iż wyrażenie zgody na wzięcie aktywnego udziału w naszej
konferencji znakomitych referentów cieszy mnie bardzo i wobec wagi problemu -
nie dziwi". Zawsze musi być ktoś, kto — potocznie mówiąc — „pociągnie"
proponowane zamierzenie. Dlatego jeszcze raz wyrażam wszystkim prelegentom
ogromną wdzięczność za wzięcie udziału w konferencji i uważam, że
zaproszenie ich do wygłoszenia wykładów jest nie tylko „sympatyczne", ale
jak najbardziej było wskazane, z racji posiadanej przez nich wiedzy. Wysłuchaliśmy
już wspaniałe wystąpienia, a następne jeszcze przed nami.
Natomiast uczestnikami konferencji są przede wszystkim
przedstawiciele różnych organizacji wyznaniowych. Chcieliśmy, żeby ta
konferencja się odbyła i żeby na niej właśnie mniejszości wyznaniowe i ludzie niezwiązani z żadnymi wyznaniami powiedzieli, jakie mają nadzieje,
niepokoje, oczekiwania i obawy w związku z wejściem Polski do Unii. Powiedziała
pani, że „nie jesteśmy dopuszczani do głosu". Sam fakt, że zabrała pani
głos i powiedziała to, co powiedziała, jest zaprzeczeniem tej sugestii. A teraz oddaję pani głos.
P. Nodyńska, Ba'hai: Mogę teraz, tak? Dziękuję
bardzo. Więc ja muszę powiedzieć, że ja bardzo cenię tę inicjatywę,
naprawdę cenię. I nie tylko ja, ale moja wspólnota. I zapewniam państwa, że
jeśli będzie w dalszym ciągu ta działalność kontynuowana, to będziemy się
starali kogoś przysłać. Ja tutaj nie chciałam być złośliwa, mówiąc to,
co powiedziałam. Tylko po prostu tu, to się rzuca w oczy. Chcę powiedzieć,
że zabija nas rzeczywiście brak wiedzy o innych wyznaniach. Tego jesteśmy
doskonale świadomi. I żałuję, że podczas tej konferencji, o tej tematyce,
nie poproszono właśnie nikogo z wiary Ba'hai, z wspólnoty bahaickiej o jakąś,
przynajmniej krótką wypowiedź, co nasza wiara mówi na temat, może nie
konkretnie naszego miejsca we Wspólnocie Europejskiej, ponieważ ta wiara została
proklamowana w XIX wieku i wtedy jeszcze o tym się za dużo nie mówiło. W każdym
razie nasza wiara właśnie podkreśla, jako swój podstawowy kierunek, dążenie
do jedności ludzkości. I wobec tego, z oczywistych powodów, jednoczenie się w Unii Europejskiej jest zgodne z naszym wyznaniem — aż tak można powiedzieć.
Te wiary, które zostały proklamowane później niż 2000 lat temu, już mają
coś do powiedzenia na temat problemów, z którymi się dzisiaj borykamy. Dziękuję
bardzo.
Andrzej Krzaczyński (Kościół Nowoapostolski): Ja
chciałbym wrócić właściwie jak gdyby do sedna naszej konferencji, a mianowicie tych naszych oczekiwań. Akurat Kościół Nowoapostolski jest jak
gdyby ofiarą niestosowania Konstytucji w praktyce, ponieważ jest jednym z piętnastu
kościołów zaproszonych do stworzenia ustawy państwo-kościół. I jest
jedynym, któremu nie udało się do tej pory zakończyć tego procesu, pomimo
że ustawa jest uzgodniona od lat dwóch, z rządem i właściwie po
uzgodnieniach międzyresortowych. Natomiast nastąpiły zmiany Sejmu, opcji
politycznych itd., i właściwie w tej chwili, to, o czym też pan dr Szymanek mówił,
właściwe stosowanie czy niemożność zastosowania przepisów konstytucji
powoduje, że jesteśmy akurat w tym „pacie". Wcześniej pan prof. Pietrzak i pan dr Borecki mówili też o tym, że Unia nie chce się wtrącać i nie będzie
się wtrącać w relacje państwo-kościół poszczególnych państw-członków.
Niemniej jednak obserwujemy, że zostaje dostosowywane prawo polskie do wymogów
unijnych i pytanie jest takie: czy mamy szanse na to, że Unia Europejska będzie
wpływać, w jakikolwiek sposób naciskać na to, żeby było stosowane prawo,
przynajmniej to zapisane w Ustawie Zasadniczej? Dziękuję.
Władysław Szalbot (Ruch Pacyfistyczny): Leży mi na
sercu dobro całej ludzkości. W związku z tym zastanawiam się nad związkami
monogamicznymi. Czy one mogą być zaakceptowane w Unii Europejskiej? Widzimy te
ruchy, które obecnie w tym kierunku idą. Myślę tak, i chciałbym takie
pytanie postawić: jak daleko można te sprawy obronić? Sprawy moralności człowieka,
nie kładąc żadnego nacisku na obieranie własnego stanowiska czy czyjegoś
stanowiska, tylko chodzi o akceptowanie związków monogamicznych. Ze względu
na dobro naszych przyszłych pokoleń i wychowania dzieci. Czy to można
zaakceptować prawem unijnym?
Ewa Hołuszko: Ja nie reprezentuję żadnego kościoła.
Ja jestem członkiem Kościoła Prawosławnego w Polsce. Mam takie pytanie do
pana, który mówił o stosunkach wyznaniowych w Polsce. Wiem, że wystąpi
dzisiaj jeszcze pan, który reprezentuje Kościół Prawosławny, ale mam
pytanie o taką sprawę, która się toczy już lat kilkanaście na forum Sejmu,
na forum najwyższych organów w Polsce.
Chodzi o 23 obiekty sakralne, które zgodnie z umową pomiędzy
Kościołem Prawosławnym a Rzymskokatolickim — ustną umową niestety — w 1989 r. zostały przy Kościele Prawosławnym, w zamian za 183 cerkwie — byłe
cerkwie.
W ustawie z 1991 r. zostało rozwiązanie tych spraw odsunięte
przez Senat, wróciła ustawa do Sejmu i została odsunięta na przyszłość.
W następnej ustawie o stosunku państwa do Kościoła
Prawosławnego znowu te sprawy zostały odsunięte. Ich rozwiązanie przewija się
już przez lat trzynaście. Co czują wierni na Podkarpaciu, którym grozi się
zabraniem cerkwi w każdej chwili, to można sobie wyobrazić. Byłam w tym roku
na Podkarpaciu. W dalszym ciągu są naciski: Przejdźcie na grekokatolicyzm
czyli na Unię, to będziecie spokojniejsi! Co prawda Łemkowie się nie dają.
Już się dawno określili w tym wyznaniu.
Dlaczego, pomimo neutralnego państwa, naczelne organy tego
państwa nie regulują tak ważnej sprawy dla całej diecezji. Ja tu wypowiadam
się nie w imieniu Kościoła, tylko osoby prawosławnej. Czy to nie jest dowód
na nie neutralność państwa? I druga sprawa. Czy musi dojść aż do tego, że
ta sprawa została złożona, jako protest przeciwko Polsce, w Strasburgu?
Oczywiście prawo własnościowe mówi, że te cerkwie były
kiedyś grekokatolickie. Ale umowa ustna pomiędzy arcybiskupem, śp. Dąbrowskim a Metropolitą mówiła: 23 cerkwie na Podkarpaciu w zamian za 183 cerkwie na
Lubelszczyźnie. To zresztą było — o ile wiem — głównym tematem rozmowy
pomiędzy papieżem a władyką.
Jak, na tle współczesnych stosunków wyznaniowych, można
powiedzieć o neutralności państwa w takiej sprawie? Jest jeszcze sprawa Supraśla
oczywiście.
Cz. Janik: Dziękuję bardzo. Czy ktoś jeszcze z państwa
chce zabrać głos? Nie...? Proszę panów, oddaję panom głos.
Mgr R. Brożyniak: Jeżeli chodzi o te małżeństwa
mieszane. One są oczywiście częstsze na Zachodzie, również w krajach byłej
wspólnoty socjalistycznej. Natomiast, jeżeli chodzi o Polskę, one są i stają
się coraz częstsze. Kościół rzymskokatolicki zliberalizował swoje
stanowisko w odniesieniu do małżeństw mieszanych. Jest możliwe przecież
teraz zawarcie związku małżeńskiego przez katolika czy katoliczkę z żydem
czy żydówką, którzy nie muszą oczywiście — bo nawet nie powinni, jeżeli
nie chcą — zmieniać swojego wyznania. Oczywiście tego rodzaju operacje
kosztują, nie ulega to wątpliwości, bo to jest również i interes — to z brutalną szczerością muszę powiedzieć, że tak jest. Ale jeżeli chodzi o te statystyki, to tu bym odsyłał pana do tej pracy zbiorowej pod redakcją księdza
Zdaniewicza, gdzie to się znajdzie. Książka jest do kupienia. Jest tam multum
również innych informacji. Natomiast, jeżeli chodzi o statystykę państwową,
co do małżeństw mieszanych, to tego właściwie nie ma. Tak, jak nie ma
oficjalnej statystyki do tego, kto należy, do jakiego wyznania, ile poszczególne
denominacje religijne liczą, ile ich jest, jaki mają procent — tego nie ma.
Ale w tej książce Zdaniewicza, wydanej w roku 2004, więc jest zupełnie
nowiutkiej, można te dane znaleźć. To jest właściwie kilkadziesiąt osób w ciągu roku, tak to mniej więcej wygląda.
Teraz, jeżeli chodzi o ustawę o cmentarzach. Oczywiście
ustawę o cmentarzach mamy — jak najbardziej. Są naturalnie problemy. To jest
przecież też wielki biznes. Cmentarzy rzymskokatolickich w Polsce jest 13 tysięcy. A ludzie — jak dobrze wiemy — umierają. Oprócz tego, że im chce się jeść,
muszą też być chowani. W każdym razie z tym związane są również wielkie
pieniądze. Większość cmentarzy należy do Kościoła rzymskokatolickiego.
Ingerencja państwa w odniesieniu do praktyki stosowanej przez zarządców
cmentarzy, zarządców rzymskokatolickich, jest w gruncie rzeczy znikoma. Można
powiedzieć — mała. Za mała. Prasa, szczególnie jeden z tygodników, często
tzw. „kwiatki" na ten temat opisuje. Czasem włos się jeży rzeczywiście
na głowie, bo dobrze wiemy, że jeżeli chodzi o egzekwowanie prawa,
egzekwowanie prawa w ogóle, w Polsce z tym wcale nie jest dobrze.
Pamiętajmy też, że 28 tysięcy już skazanych ludzi
prawomocnym wyrokiem sądu nie odbywa kary pozbawienia wolności. A w ogóle,
jak już tutaj powiedziałem, rzeczywiście z egzekwowaniem prawa jest nie
najlepiej. Również w odniesieniu do tego, co robią zarządcy poszczególnych
cmentarzy. Nie dotyczy to oczywiście cmentarzy państwowych czy komunalnych,
gdzie sytuacja — jak sądzę — jest rzeczywiście normalna.
Teraz, jeżeli chodzi o wspólnotę bahaistyczną. Ja oczywiście
tutaj, przy poszczególnych państwach, mam wypisane gdzie ci, w znaczącej
liczbie, Bahaiści rzeczywiście występują. Byłem w Haifie. Podobała mi się
ta wspaniała świątynia: cudowne ogrody, szemrzące strumyki — jest na co
patrzeć. I chętnie bym tam wrócił po raz kolejny. Również mamy kontakty z bahaistami, również z bardzo pięknymi bahaistkami — to muszę z brutalną
szczerością powiedzieć. Jest to społeczność sympatyczna, nie ulega wątpliwości. A absolutnie nie jest możliwe, żeby ktokolwiek dyskryminował rzeczywiście to — takie sympatyczne i bardzo ciekawe — wyznanie. Tak, że tu bym się z tym
nie zgodził.
Teraz, jeżeli chodzi o związki partnerskie. One są częstsze — i tam się zaczęło — w Holandii, w Belgii, w Danii. Ten trend, jak
dobrze wiemy, ładnie się rozszerza. Tutaj mamy panią profesor, również i u
nas — na szczęście — myślimy rzeczywiście o tym, żeby tym ludziom, którzy
chcą w taki a nie inny sposób swoje życie prowadzić, żeby im to po prostu
umożliwić. Skoro istnieją konkubinaty — niektórzy prawnicy mówią, że to
jest coś w rodzaju spółki cywilnej, jeżeli chodzi o sprawy gospodarcze -
to dlaczego także związki partnerskie nie mogłyby istnieć, skoro w innych
krajach istnieją? Nic złego się przecież nie dzieje. W każdym razie możemy
tutaj liczyć na to, że coś pozytywnego w tym zakresie — po pewnym czasie,
bo Polska zawsze jest na końcu, jeżeli chodzi o tego typu rozwiązania — w końcu się stanie, bo jak sądzę, musi się stać. To tyle.
Dr J. Szymanek: Ja dodam tylko, najpierw do te
ostatnie wypowiedzi, dotyczącej związków partnerskich. Przewiduję, że wcześniej
czy później, na pewno w Polsce dojdzie do legalizacji związków partnerskich.
Natomiast w Polsce jest pewien problem z tą dyskusją — ja już kiedyś
uczestniczyłem w takiej dyskusji. Ten problem sprowadza się do pomieszania pojęć.
Bo jeżeli my mówimy o związkach partnerskich osób tej samej płci, to najczęściej
mamy na myśli małżeństwo. A jeżeli mamy na myśli małżeństwo, to oczywiście
zaraz podnoszą się przedstawiciele różnych związków konfesyjnych, w tym
przede wszystkim jednego, którzy mówią, że małżeństwo jest instytucją świętą,
niepodważalną, sakralną. Natomiast na marginesie pozostaje drugi fakt, że małżeństwo
to także jest umowa cywilnoprawna. I jeżeli my — w sensie ludzi, którzy
popierają tego rodzaju związki — mówimy na temat legalizacji tego typu związków,
to nie wchodzimy w ogóle w kwestie wyznaniowe, w kwestie dogmatyczne
prezentowane przez poszczególne związki wyznaniowe, tylko odnosimy się do
konkretnej sytuacji prawnej, umowy cywilnoprawnej pomiędzy dwiema osobami, które
chcą zawrzeć taki układ. Tutaj najlepszym wzorcem jest chociażby francuski
pakt socjalny, o którym w Polsce w ogóle się w zasadzie nie mówi i w ogóle
jakby jest odkładany na bok. Myślę, że ten problem wcześniej czy później
na pewno tu zostanie poruszony, bowiem jest na sali osoba, która o to zadba.
Natomiast cały czas występuje problem, i to jest jeden z dylematów w ogóle
polskich dyskusji — nie tylko o stosunkach państwo-kościół a w ogóle światopoglądowych:
najpierw ustalmy płaszczyznę dyskusji.
Natomiast, co do kwestii Kościoła Prawosławnego i do tego
kościoła, o którym jeden z przedstawicieli mówił. Tutaj występuje problem, o którym już mówiłem, tzn. problem pomiędzy praktyką a prawem.
R. Karpowicz (Małżeństwo i Rodzina): Przepraszam,
ad vocem w sprawie małżeństw partnerskich. Po to dotychczas istnieje kodeks
cywilnoprawny...
Dr J. Szymanek: Ja może dokończę, bo ja będę
spieszył się na Uczelnię. Proszę państwa, do kwestii Kościoła Prawosławnego i wcześniej — do tego kościoła, o którym jeden z przedstawicieli mówił...
Cz. Janik: Proszę pana, chwileczkę. Jeszcze pan nie
dostał odpowiedzi na swoje pytanie, niech pan pozwoli referentom odpowiedzieć
do końca. Potem, za moment, udzielę panu głosu...
Dr J. Szymanek: Tutaj, cały czas jest problem, o którym
ja już mówiłem, tzn. problem istniejący pomiędzy praktyką a prawem.
Natomiast tutaj, myślę, jest także jeden problem, który znowuż czeka na
swoje rozstrzygnięcie w praktyce stosowania konstytucji. Mam na myśli oczywiście
te ustawy, tzn. małe konkordaty, czyli te ustawy partykularne (art. 25, ust.
5). Bo tutaj jest jedne problem, czy jakby dwie interpretacje. Pierwsza
interpretacja jest taka, że w momencie wejścia w życie konstytucji wszystkie
dotychczasowe ustawy partykularne straciły swoją moc obowiązująca, i to -
jakby — wymaga nowego ułożenia traktatowych relacji pomiędzy państwem a poszczególnymi kościołami mniejszości wyznaniowych. Co jest oczywistą
nieprawdą. Ale znowuż, praktyka powinna ten stan rzeczy potwierdzić. I druga
sprawa, i wszystkie te perturbacje, które się wiążą także z uchwalaniem
tych ustaw — nie mówię o złej woli, bo ona jest ewidentna i o faktach nie
ma potrzeby dyskutować, ale druga kwestia ma także aspekt prawny, a to mnie
przede wszystkim interesuje i tym się zajmuję. Mianowicie kwestia taka, co, de
facto, stanowi materię ustawy uchwalonej na bazie umowy, o której mówi art.
25 ust. 5 Konstytucji, bo tu także są różne interpretacje.
Jedna z interpretacji jest taka, że przedmiotem tej umowy
ergo — także tej ustawy, bo między umową a ustawą jest tożsamość, jest
tylko i wyłącznie to, co jest zawarte w konkordacie, bo ustawa z art. 25 ust.
5 jest odpowiednikiem konkordatu. Z oczywistych przyczyn. Skoro inne kościoły
niż kościół katolicki czy związki wyznaniowe nie mają podmiotowości
prawnej, w tym momencie, jak gdyby, wszystkie relacje państwa z każdym ze związków
wyznaniowych są układane na bazie umowy. Międzynarodowej — w stosunku do kościoła
katolickiego, krajowej, transformowanej później na akt mający status prawa
powszechnie obowiązującego w drodze ustawy — w stosunku do pozostałych kościołów i związków wyznaniowych.
I druga optyka interpretacyjna, którą ja wyznaję.
Mianowicie, nie może być punktem startu: czy zakres materii tej ustawy, określony
tylko konkordatem, bo pamiętajmy, że relacje państwa z kościołem katolicki
są układane nie tylko na bazie konkordatu; przede wszystkim obok konkordatu
istnieją także inne ustawy i — moim zdaniem — wszystkie regulacje
normatywne wyznaczające status prawny kościoła katolickiego powinny być
powielone, jak gdyby, w owych umowach partykularnych. Ale znowuż, nie ma
praktyki. Wobec tego przepis jest, jakby, zahibernowany. Trzeba poczekać na życzliwą
praktykę przede wszystkim organów stosujących prawo, ale także Rady Ministrów,
bo przypominam, że Rada Ministrów tutaj jakby nie występuje z zachętą występowania
do poszczególnych kościołów partykularnych o negocjowanie takich umów.
I na to pytanie odpowiem tylko w ten sposób: poczekajmy na
praktykę. Że praktyka nie odpowiada literze Konstytucji, o tym wszyscy wiemy.
Wiemy także, jakie są kwestie obiektywne, spowodowane niechęcią ustawodawcy.
Ale także nakładają się na to pewne perturbacje z interpretacją art. 25
Konstytucji, i ta interpretacja musi być odkodowana, czy też musi znaleźć
swoje potwierdzenie w praktyce. Póki tej praktyki nie ma, nie ma w zasadzie o czym dyskutować.
R. Karpowicz: Nie należę do zwolenników małżeństw
partnerskich. Ostatnio recenzowałem, nie pamiętam w tej chwili autora, pracę
habilitacyjną z Uniwersytetu Warmińskiego, na temat konkubinatu i tzw. związków
partnerskich. Ale, proszę państwa, jest kodeks rodzinny i opiekuńczy. Po to
lansuje się rodzinę jako podstawową komórkę społeczną, że tylko
rodzina- czy ona będzie usankcjonowana sakramentalnie, czy, powiedzmy, tylko w sposób cywilny — może być szansą na zdrowe społeczeństwo. Natomiast,
moim zdaniem, wszelkie związki, tzw. partnerskie — czy biseksualne, czy jakieś
inne — są pewną dewiacją. I ja chciałbym usłyszeń na ten temat opinię.
Dr J. Szymanek: To znaczy: czy ja jestem
zwolennikiem, czy nie...? Powiem panu tyle: w społeczeństwie pluralistycznym, w społeczeństwie neutralnym ja nie mam nic przeciwko temu, że dwóch chłopaków
czy dwie dziewczyny, które się kochają, mogą sobie razem mieszkać. I dlaczego państwo ma tego nie usankcjonować?
Cz. Janik: I wydaje się, że taka odpowiedź powinna
wystarczyć. Jeżeli weźmiemy do ręki podręcznik historii i zaczniemy poznawać
historię, to dowiemy się, że drzewiej depozytariuszem wiary był z reguły człowiek
podobny postaci przeora, zarysowanej w „Krzyżakach" przez Sienkiewicza. On
jeden umiał czytać i dlatego dzierżył depozyt wiary. Dzisiaj, w XXI wieku,
sytuacja zmieniła się. Dzisiaj depozytariuszem wiary jest każdy, kto umie
czytać. Wiele z przeszłości pozostało tylko na kartach podręczników
historii. Przykładowo, słynne „prawo pierwszej nocy", z którego korzystał
również kościół. Dzisiaj nie istnieje — i chwała! Społeczeństwo się
zmienia. I w związku z powyższym pozwólmy ludziom dokonywać wyborów odważnych.
Wyborów, które nie naruszają praw innych ludzi. Pozwólmy korzystać ludziom z artykułowania cechy bycia człowiekiem, bycia istotą posiadającą wolną
wolę. Nie narzucajmy im swoich prywatnych preferencji, uważając przy tym, że
tylko nasze preferencje są dobre, bo oparte „na prawdzie".
Tyle miałem do powiedzenia przed przerwą. Proszę państwa,
straszyłem, że mamy mało czasu, ale jednak pół godziny przerwy nikomu z nas
nie zaszkodzi. Zapraszam więc na napoje i kanapki, tutaj obok.
[po przerwie]
Cz. Janik: Proszę o zajmowanie miejsc. Rozpoczynamy
dalszą część naszych obrad. Na wstępie chcę poinformować z przykrością,
że nie będzie wśród nas obecna pani poseł, dr Małgorzata
Winiarczyk-Kossakowska. Jeszcze wczoraj z nią rozmawiałem. Informowała mnie,
że jeżeli lekarz nie zatrzyma jej w szpitalu — miała dzisiaj z rana poddać
się badaniom — to z pewnością będzie uczestniczyła w konferencji. Pani
doktor z nami nie ma. Okazuje się, że sprawa jest na tyle poważna, że pani
dr Winiarczyyk-Kossakowska została w szpitalu. Możemy jej tylko życzyć
szybkiego powrotu do zdrowia.
Druga informacja tyczy pana doktora Jarosława Matwiejuka,
który miał prezentować stanowisko Kościoła Prawosławnego. Również on miał
być naszym prelegentem i również on nie będzie mógł osobiście uczestniczyć w naszych obradach. Przyczyna jego nieobecności dla niektórych może wydać się
prozaiczna, ale taką z pewnością nie jest w rzeczywistości. Pan dr Matwiejuk
pełni obowiązki radnego w Białymstoku. W ostatniej chwili na dzień
dzisiejszy zwołano posiedzenie Rady Miasta, na którym musi być obecny, by
bronić interesów prawosławnych członków lokalnej społeczności.
Jednakże państwo zbyt dużo nie stracicie, poza możliwością
dyskusji z naszymi nieobecnymi prelegentami. Zostały przygotowane specjalnie
dla państwa, są powielone i wyłożone, referaty zarówno pani Kossakowskiej,
jak i pana Matwiejuka, z którymi każdy z państwa może się osobiście
zapoznać. Informuję ponadto, że referaty te zostaną włączone do całości
materiałów z naszej konferencji, które zostaną opublikowane drukiem lub też — w razie braku funduszów — zamieszczone na naszej stronie internetowej pod
adresem: www.neutrum.racjonalista.pl
Wytworzyła się taka sytuacja, która z jednej strony pozwoliła nam na
dłuższą przerwę, z drugiej zaś każe nam dokonać zmian w porządku naszych
obrad. A więc pierwszym prelegentem, po przerwie, będzie pastor Andrzej Bajeński,
Prezbiter Naczelny Kościoła Zborów Chrystusowych, który przedstawi — w zastępstwie za pastora Władysława Dwulata, Sekretarza Generalnego Aliansu
Ewangelicznego — stanowisko Aliansu. Proszę bardzo, pastorze. Czytaj...
1 2 3 4
« (Published: 03-09-2004 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3608 |
|