|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Pytania Ostateczne Author of this text: Jerzy Sikorski
Przekleństwem człowieka jest to, że musi myśleć.
Zwierzęta też jakoś myślą. Zwłaszcza wyżej rozwiniętym ssakom
trudno odmówić sporej dozy tej umiejętności. Patrząc na ich zachowanie często
używamy takich antropomorfizujących zwrotów: o, jak to sobie zmyślnie radzi,
jak inteligentnie postępuje. Jednak owo myślenie zwierząt wspomagane przez
wrodzone i genetycznie zdeterminowane instynkty obraca się głównie wokół
podstawowych problemów przetrwania — zdobywanie pożywienia, obrona przed
naturalnym wrogiem, wyszukiwanie partnera seksualnego, ochrona potomstwa. Ich
mózg jedynie wspomaga poczynania wynikające z instynktów, czyni je
skuteczniejszymi. Innych problemów rozwiązywać nie musi. Wprawdzie poddane
odpowiedniej tresurze zwierzę potrafi zadziwiać nas nabytymi umiejętnościami -
znane są tu na przykład możliwości psów, delfinów czy niektórych małp — wiadomo
jednak, że pewnego elementarnego nawet pułapu myślenia abstrakcyjnego nie są one w stanie przekroczyć. Coś osobliwego zaszło przed setkami
tysięcy lat w świecie ssaków naczelnych. Nie potrafimy jeszcze dziś dokładnie
odtworzyć całego splotu uwarunkowań, które doprowadziły do wyłonienia się homo
sapiens , faktem jest jednak bezspornym, że sita ewolucji odcedziły tak dziwną
własność mózgu jak nasza zdolność myślenia.
Zapewne
pierwotny człowiek paleolitu robił ze swego mózgu podobny użytek jak inne ssaki
naczelne — to znaczy kombinował jak tu przetrwać i zachować gatunek. Stopniowo
jednak, rozglądając się wokół siebie zaczął coraz lepiej poznawać otaczający go
świat, zaczął się nad nim zastanawiać, analizować, stawiać pytania i poszukiwać
odpowiedzi. Jednym słowem zaczął myśleć. Różny użytek z tego myślenia robiono w dziejach ludzkich, czasem wspaniały a czasem wręcz okropny. Księgi by można o tym napisać (już zresztą napisano). Ja chciałbym tu na moment zatrzymać się przy
jednej z własności naszego myślenia — jest nią zaciekawienie otaczającym
światem. To z niego wzięła się nauka — w tym nauki przyrodnicze — oraz filozofia.
Często pisząc o historii nauki lub filozofii
używa się patetycznych zwrotów w rodzaju: „już od zarania dziejów ludzkość
interesowały problemy…". Od zarania dziejów do czasów obecnych zdecydowaną
większość ludzkości interesowały problemy od nauki i filozofii raczej odległe.
Rozważania filozoficzne i naukowe były głównym zajęciem stosunkowo nielicznej
grupy ludzi. Nie znaczy to jednak, że całej reszty tak absolutnie nic one nie
obchodziły. Owszem, obchodziły, tyle że nie na codzień. Jeśli tylko zwykłego
człowieka nie przygniatały całkiem do ziemi troski o byt podstawowy to od czasu
do czasu nachodziła go taka potrzeba dowiedzenia się czegoś więcej o świecie.
Nachodziły pytania jak to w tym świecie wszystko funkcjonuje i dlaczego, a także
pytania zupełnie fundamentalne o sens tego wszystkiego oraz o miejsce i przeznaczenie człowieka. I tu oczekiwano gotowych odpowiedzi od tych, dla
których rozważania tego typu problemów były głównym zajęciem, gdyż byli
odpowiednio wykształceni i przygotowani. To oni więc, ci nieliczni, byli
twórcami systemów filozoficznych i religijnych oraz nauk przyrodniczych. I mimo,
że często wynosili się dumnie ponad resztę „motłochu", to tak właściwie pełnili
również służebną wobec niego rolę. Tolerowani i utrzymywani zawdzięczali swą
pozycję temu, że na wytwory ich rozmyślań istniało pewne zapotrzebowanie.
Starali się więc to zapotrzebowanie spełniać. Historia kultur dostarcza nam
całego spektrum różnych systemów religijnych i filozoficznych opisujących różne
aspekty świata, miejsce człowieka w nim oraz nasze przeznaczenie. Ta mnogość
ofert może być wręcz niepokojąca. Skoro bowiem tych propozycji jest aż tyle to
znaczy, że chyba żadna z nich nie jest w stanie usatysfakcjonować wszystkich.
Zwykle z powodu urodzenia się i wychowania w określonym kręgu kulturowym
jesteśmy szczególnie przywiązani do obowiązującego lub dominującego w nim
systemu filozoficznego i religijnego. Dziś jednak, przy postępującej
globalizacji i przenikaniu się kultur trudno być całkiem głuchym na inne
propozycje.
Do tej szerokiej oferty różnych religii i filozofii dołączyła w ostatnich stuleciach nauka i to dołączyła skutecznie, rzec
można przebojowo. Wśród elit intelektualnych XVIII i XIX wieku rozpowszechniać
się zaczął pogląd, że tylko wyniki badań nauk przyrodniczych dadzą
satysfakcjonującą i ostateczną odpowiedź na pytania zastrzeżone dotąd dla
religii lub filozofii — a więc skąd się wziął Wszechświat i jakie prawa nim
rządzą, jaka będzie jego przyszłość, po co on w ogóle istnieje, kim jest w tym
świecie człowiek i jaki sens ma jego bytowanie. Ten oświeceniowy optymizm
zaczął jakby przygasać zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach. To może wydawać
się paradoksalne gdyż właśnie w XX wieku nauki przyrodnicze odnotowały najwięcej
osiągnięć w poznawaniu praw przyrody. Jednocześnie jednak nauka zaczęła mówić
językiem trudnym, nieprzyswajalnym dla szerokiego odbiorcy, który oczekuje na
nurtujące go pytania odpowiedzi jasnych i jednoznacznych. Daje się zauważyć
jakby pewne wyalienowanie nauki, mimo że tyle jej wynalazków wchodzi do
codziennego użytku.
Nauka dostarczyła nam już dużo nowej
wiedzy o prawach rządzących światem. Nie ma jednak pewności, czy istnieje jakiś
skończony zbiór praw fundamentalnych, jakaś fundamentalna ogólna teoria
wszystkiego, która ostatecznie w jednym zwartym schemacie logicznym zawrze
wszystkie własności materii oraz całe bogactwo jej ewolucji. Zaczyna się
powątpiewać, czy taka superteoria jest w ogóle możliwa. Słynne twierdzenie
Goedla dotyczące zupełności i niesprzeczności systemów aksjomatycznych jest
tylko jednym z powodów tego pesymizmu. Co się zaś tyczy tzw. pytań ostatecznych o sens istnienia świata i naszych w nim poczynań to tu nauki przyrodnicze
odmawiają zupełnie odpowiedzi odsyłając na powrót do filozofii i religii a więc
do całego mrowia propozycji oferowanych przez nie.
Czyżby
więc miało się okazać, że umysły nasze wyprodukowały pytania, na które nigdy nie
znajdą odpowiedzi ? I cóż z tego, że zdaniem niektórych są to pytania źle
postawione i stąd problemy z odpowiedzią. One dla większości z nas realnie
istnieją i czasem uwierają jak przysłowiowy gwóźdź w bucie. A może to cena, jaką
płacimy za wyjście ze świata zwierząt ?
Nasuwa mi się
czasem takie skojarzenie z biblijną metaforą o wygnaniu człowieka z raju za
zjedzenie owocu z drzewa mądrości. Czy australopitek lub sinantropus żyli
jeszcze w raju zwierząt nie nękani przez pytania fundamentalne ? Który z naszych
praprzodków sięgnął po to zdradliwe jabłko i zaczął myśleć po ludzku ? Może nie
należało tego robić, a jeśli już to najeść się tego owocu mądrości do syta, tak
by starczyło człowiekowi rozumu dla ogarnięcia całej złożoności świata. Wygląda
na to, że nasze zdolności intelektualne wystarczają akurat na stawianie pewnych
pytań, są jednak zbyt skromne na znalezienie wszystkich odpowiedzi. I to jest
chyba podstawowy dramat ludzkiego myślenia.
Ewolucja życia
na Ziemi trwa już od dwóch lub trzech miliardów lat a człowiek ze swoim mózgiem
należy do jej najmłodszych wytworów. Jednak nasz układ planetarny ma jeszcze
przed sobą kilka następnych miliardów lat istnienia. Patrząc z tej perspektywy
trudno chyba przyjąć, że na naszym gatunku proces ewolucji życia — w tym
ewolucji rozumu — zakończy się. Nie wykluczone, że to sam człowiek majstrując
przy inżynierii genetycznej uruchomi całkiem nowe kierunki tej ewolucji i doprowadzi — świadomie lub nie — do wyłonienia się gatunków tak intelektualnie
od nas różnych i dalekich jak my dalecy jesteśmy od małp czy delfinów. Może więc
to nie naszemu gatunkowi — dumnie nazywającemu siebie homo sapiens — dane będzie
znalezienie odpowiedzi na pytania, które my zdołaliśmy jedynie postawić. Ale czy
wtedy nie powstaną następne pytania, których my nie jesteśmy w stanie nawet
sobie wyobrazić ?
« (Published: 03-06-2002 Last change: 26-02-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 382 |
|