|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Niemoralna propozycja Author of this text: Piotr Patucha
Będą to rozważania prowadzone na podstawie lektury
jednego dziełka Sorena Kierkegaarda pod tytułem „Bojaźń i drżenie." Nie
interesuje mnie tutaj ewolucyjne czy syntetyczne przedstawienie poglądów duńskiego
myśliciela na temat wiary. Traktuję zawartość wyżej wymienionej książki
jako pewien punkt, do którego Kierkegaard w myśleniu swym dotarł i z tego
miejsca zamierzam poddać dany problem analizie i swobodnemu rozwinięciu.
Kierkagaard powiada, że właściwa
wiara zakłada zawieszenie moralności. Innymi słowy, człowiek głęboko wierzący
może, a czasem nawet powinien zrezygnować z zasad moralnych. Jego zdaniem
jaskrawy przykład zawieszenia etyki na rzecz wiary odnaleźć można w biblijnej opowieści o Abrahamie i jego synu. Abraham będąc już w podeszłym
wieku otrzymuje od Boga nakaz złożenia Izaaka w ofierze całopalnej.
Niesamowity rozkaz Boga jawnie przeczy normie moralnej o treści: nie zabijaj.
Jednak Abraham posłuszny słowom Boga wsiada na osiołka i jedzie z Izaakiem,
przez 3 dni, w stronę góry Moria, na szczycie której ma dokonać mordu na własnym
synu. Kierkegaard wyciąga z tej historii wniosek, że Abraham dokonał czynu
godnego najwyższego podziwu, ponieważ bardziej
uwierzył Bogu niż zasadom moralnym. Oczywiście słowo „wiara" ma tutaj
swe znaczenie źródłowe i należy je rozumieć nie jako wiarę w istnienie
Boga lecz jako zaufanie do głosu Bożego. Tak rozumiana wiara ma ten ciekawy
walor, że stawia wiernego w sytuacji bezpośredniego kontaktu z bóstwem.
Ten źródłowy związek Boga z człowiekiem
nie potrzebuje już pośrednictwa w postaci nakazów kościelnych lub społecznych,
co oznacza możliwość a czasem wręcz konieczność przekroczenia perspektywy
moralnej. Liczy się już tylko bezpośrednie i samodzielne odczytanie prawdy bożej i w konsekwencji działanie, które nie powinno podlegać ocenie z perspektywy
społecznej. Żeby sprawę ująć jeszcze mocniej posłużę się przykładem.
Jeśli Kowalska słyszy zalecenie Boga, które przeczy nauce kościoła i ogólnie
przyjętym wzorcom moralnym, powinna, jeśli prawdziwie kocha Boga, postąpić
zgodnie z Jego wolą. Co to oznacza w praktyce? Po pierwsze Kowalska składając
dowód swej wiary przybliży się do zbawienia. Po drugie zostanie osądzona
przez kler i część społeczeństwa jako osoba niemoralna. Wychodzi na to, że
jeśli Kowalska zapragnie podobać się Bogu, przestanie podobać się księżom.
Ponadto okazuje się, że Bóg czasem ma w nosie moralność.
Spróbujmy z takiej
perspektywy odczytać tę przedziwną sytuację, w której Kościół Katolicki
jako samozwańczy depozytariusz boskiej mądrości ustanawia zasady moralne dla
wiernych. Po pierwsze słowo „wiara" traci już tutaj swój źródłowy
charakter. Nie oznacza zaufania do Boga lecz zaufanie do autorytetu Kościoła.
Jednostka zostaje odcięta od bezpośredniości. W relacji człowiek — Bóg
pojawia się człon pośredni, czyli kapłan. Dzięki temu pośrednictwu Kościół
może i potrafi kontrolować zachowania społeczne większości wiernych. Środkiem
kontroli jest właśnie moralność w postaci nakazów, zakazów, gróźb i strachów.
Pojawia
się jednak pytanie: czy jednostka na takim pośrednictwie zyskuje czy traci? Z punktu widzenia Kierkegaarda człowiek odrzucając właściwą, nieskrępowaną
dogmatem wiarę, zatraca możliwość wyższego rodzaju aktywności duchowej.
Jest to indywidualistyczne podejście do spraw religii i Kierkegaard wyraźnie
daje do zrozumienia, że każda jednostka ma do tego prawo, ponieważ tylko Bóg
jest zdolny osądzać jej czyny. Kościół natomiast reprezentuje odmienną
opcję i chcąc okiełznać indywidualistyczne popędy jednostek musi z konieczności spłycić lub zafałszować pierwotny sens wiary. W przeciwnym
wypadku doszłoby do religijnej anarchii i właściwie każdy wierzący posiadałby
swoją własną herezję, równie uprawnioną jak każda inna. W dodatku już
tylko nieliczni potrzebowaliby religijnego pośrednictwa, co oznaczałoby
finansowy i polityczny krach instytucji kościelnej. W ten sposób otwarłaby się
szansa dla absolwentów wydziałów filozoficznych, którzy mogliby w szkołach
nauczać filozofii, która przecież często przybiera postać intelektualnie
wyrafinowanej wiary. Z mojego punktu widzenia byłby to niebagatelny zysk dla
jednostek, które nie tracąc wolności wiary mogłyby jednocześnie doskonalić
swoje zdolności umysłowe.
Jednak z punktu widzenia Kościoła
byłaby to sytuacja beznadziejna, dlatego przyzwyczaja wiernych do pośrednictwa
nawet w sprawach tak intymnych jak seks przedmałżeński. Skrupulatność i zapobiegliwość Kościoła w sprawach moralności mają swój cel. Nakazy i zakazy etyczne, które rozpowszechnia, mają zapewnić spójność i trwałość wspólnocie
kościelnej.
Jednak właśnie takie działania przyczyniają się do zafałszowania głębszego
sensu wiary.
Kierkegaard pokazuje, że
wiara w swym źródłowym znaczeniu jest indywidualnym i bezpośrednim kontaktem z Bogiem. Dopiero w tym sprzęgu jednostka może ocalić swoją wyjątkowość i żyć autentycznie. Ponadto historia Abrahama ukazuje ciekawe oblicze samego
Boga. Może On w każdej chwili zażądać czegoś niemoralnego! Być może właśnie
dlatego kapłani, przeczuwając niemoralność Boga, obwarowali wiarę w niego
licznymi nakazami i zakazami. Niemoralna propozycja Boga musi wywołać drżenie i bojaźń. Jednak nie jest to bojaźń boża lecz strach przed konsekwencjami
wyłączenia jednostki ze społeczności hołdującej określonym zasadom
moralnym. Ale czy ktokolwiek mówił, że bycie sobą jest łatwe?
« (Published: 02-02-2005 Last change: 07-02-2005)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3916 |
|