|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
O poczuciu winy Author of this text: Maciej Sosnowski
Poczucie winy to doznanie bliskie każdemu z nas.
Zdarza się, że czynimy coś, czego później żałujemy; przy czym nie robimy tego z premedytacją — ot,
po prostu co nam nie wyszło.
Ciekawe jest katolickie podejście do problemu: według nauk kościoła winniśmy
korzyć się przed Bogiem za każdą niewypowiedzianą myśl, a co tu mówić o czynach! Czyny są realnym urzeczywistnieniem tego co mamy w środku… Jeśli więc
zbłądzimy, podejmując jakąś trudną decyzję, to winni jesteśmy my i brak
naszego zaufania do Absolutu. Praktycznie przed każdym ważnym zdarzeniem należałoby
się poradzić nieba co uczynić, by dokonany przez nas wybór nie przyniósł
szkody ani nam, ani bliźnim. Gdybyż to było takie proste! Jeden mój znajomy pożyczył drugiemu znajomemu znaczną sumę pieniędzy. A że jest dobrym człowiekiem (choć pewnie i naiwnym), nie sporządził umowy lub choćby krótkiego zabezpieczenia w formie pisemnej, pozwalającego przedstawić roszczenia w razie niewywiązania się drugiej strony ze spłaty. Znajomy znajomego pożyczkę przyjął, cały w skowronkach, że nie ma na to żadnego dokumentu, i jak skowronek uleciał do ciepłych krajów. Zdarzenie raczej banalne — takie rzeczy zdarzają się ciągle, nawet pomimo przestróg i zasłyszanych podobnych historii. Zapytałem mojego znajomego, dlaczego nie wykazał choć odrobiny sceptycyzmu, pożyczając pieniądze na wiarę. Odpowiedział
mi z bezradnym uśmiechem, że tak został wychowany. Od wczesnych lat uczono go,
że trzeba pokładać nadzieję w opatrzności, ufać ludziom, modlić się
szczerze i wytrwale a wówczas nic złego nie ma prawa się wydarzyć. Poza tym
znał dobrze tę osobę od wielu lat i nawet do głowy by mu nie przyszło, że
taki może być finał ich znajomości
Można krótko stwierdzić: facet jest beznadziejny! Kto rozsądny tak postępuje?
Rozsądek nie ma tu nic do gadania. Jeżeli w człowieku tkwi głębokie
przekonanie, zakorzenione w świadomości od dziesięcioleci, wówczas żadne
argumenty nie skutkują. Mój znajomy utwierdził siebie w przeświadczeniu o wyjątkowości
własnej osoby, nadzorowanej przez tak potężne siły, że żadne moce
ziemskie, tudzież piekielne, nie są w stanie wygrać z potęgą boską.
Niestety, pomylił się. Ma teraz poczucie winy. Ale, co ciekawe, nie wypływa
ono z przyczyn oczywistej infantylności, lecz z kompleksu małej wiary! Tak. On
uważa, iż za mało wierzy. Dlatego Bóg ukarał go stratą. Gdyby do końca,
bez najmniejszych wątpliwości ufał wszystkim ludziom, ta historia — według
niego — nie mogłaby się wydarzyć...
Ostatnio byłem świadkiem nieprzyjemnego wypadku. Przechodzący ulicę chłopiec
został potrącony przez samochód. Siła uderzenia była tak duża, że
przekoziołkował ponad dachem i runął na bruk za pojazdem. Kierowca nie był
pijany, nie zbiegł z miejsca wypadku, wręcz przeciwnie — wezwał pogotowie i policję. Przybyłym na miejsce zdarzenia policjantom powiedział, że dziecko
wybiegło niespodziewanie na jezdnię, co było prawdą. Nieprzytomnego chłopca
odwieziono do szpitala. To też banalna historia, wiele takich (niestety)
przydarza się na ulicach naszych miast. Jaki czas potem usłyszałem w sklepie
rozmowę dwu starszych pań. Komentowały ów nieszczęśliwy wypadek. Chłopiec
na szczęcie przeżył; ma złamaną rękę, doznał potłuczeń i wstrząsu mózgu.
Obie panie jednomyślnie zaliczyły ten fakt do cudu. No bo po takim upadku nie
powinien już żyć. Ale żyje! Cudem raczej byłoby, gdyby jakaś nadnaturalna siła
uniosła go w powietrze i bezpiecznie postawiła na chodniku.
Jedna z pań nie omieszkała zmieszać sprawcy wypadku z błotem. Powiedziała, że
"ten obskurny typ" nawet nie miał poczucia winy. Niby zachował się w porządku, żałował chłopaka i tak dalej, ale nie lamentował, "nie złorzeczył na siebie". No cóż, prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, iż to co
nastąpiło było
splotem okoliczności. Nie przekroczył dozwolonej w tym miejscu prędkości, nie
widział, wyjeżdżając zza zakrętu, biegnącego chłopaka, po prostu nie był w stanie zatrzymać auta w miejscu. Z prostej przyczyny działających praw
fizyki. Być może ten człowiek otrzymał inne wychowanie. Z pewnością żałował
faktu potrącenia nieszczęśnika, ale dobrze zdawał sobie sprawę o nieuchronności kolizji w takim przypadku.
Jak wiele w naszym życiu zależy od sytuacji, miejsca, przekonań. To, co dla jednych jest triumfem lub
porażką nieba, dla innych pozostaje jedynie losowym zbiegiem okoliczności. Nie wiem czy
lepsze jest wpajanie poczucia winy, czy uczenie od maleńkości, że świat na którym
żyjemy jest złożoną rzeczywistością wielu nakładających się przyczyn i skutków. Ktoś, kto usilnie wierzy we własne zdrowie a potem nagle poważnie
zachoruje, niejednokrotnie wyrzuca sobie małą wiarę. Bo przecież Jezus
wykpiwał "ludzi małej wiary". Można wierzyć w co się chce, można całe swoje życie oddać w opiekę wyższej instancji, tylko czy to uchroni nas przed wypadkami na ulicach,
łatwowierności,
chorobami, utratą mienia, pożarem lub powodzią? Poczucie winy ogranicza nasze
działania, tak samo jak trema ogranicza możliwości nawet najlepszego artysty -
jeżeli się jej nie pozbędzie niczego nie dokona. Zostanie sparaliżowany.
Zamknięty i przestraszony. Nie chodzi o to, by stać się życiowym cynikiem, protezą
człowieka, odpornym na wszystko wirusem, który dba tylko o własne
dobro. Rzecz w tym, by myśleć o istnieniu racjonalnie, patrzeć nieco z boku na
dziejące się fakty, nie poddawać wyolbrzymieniu własnych rojeń o tym co
zrobiliśmy lub czego nie robimy.
A poza tym wszystkim (to dotyczy także i mnie) — ufajmy ewolucyjnej intuicji,
prowadzącej nas przez społeczne życie ku ostrożnemu podejściu do wszystkiego co nieznane.
Taką niepoznaną ciągle przestrzenią jest nasza psychika. Kształtujmy ją sami, bez kaznodziei, nawiedzonych mistrzów,
niepoważnych głosicieli "jedynych prawd". Bo kiedy zacznie działać krytycyzm zniknie też niepotrzebne i poniżające poczucie winy.
« (Published: 17-02-2005 )
Maciej SosnowskiAktor, autor tekstów. Współpracownik m. in. Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, Teatru Komedia we Wrocławiu, Teatru Arka we Wrocławiu. Wystąpił w ponad dwudziestu produkcjach filmowych, w latach 90-ch współpracował z "Podwieczorkiem przy mikrofonie" w Warszawie, gdzie występował jako parodysta i monologista, tam napisał kilka monologów dla Hanki Bielickiej. Dla Teatru Arka stworzył kilka scenariuszy spektakli (m. in. "Przygody małego M.", spektakl uhonorowany nagrodą specjalną na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży - Korczak 2012). Private site
Number of texts in service: 7 Show other texts of this author Newest author's article: Myśli na Dzień Zmartwychwstania | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3947 |
|