|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » Church and politics
Kręte ścieżki orientalnych orientacji [1] Author of this text: Lesław Kawalec
Sacrum w służbie polityki
Kiedy papież pryncypialnie potępił agresję USA na Irak, ludzie dobrej
woli poczytali to za odważny akt sprzeciwu wobec światowego dyktatora in-spe
powodowany moralnym oporem wobec wojny ze strony człowieka, który sam przeżył
czasy zbrojnego konfliktu. Mało kto wiedział, że Irak Saddama Husseina był
dla bliskowschodnich katolików swoistą ziemią obiecaną — tysiące
chaldejskich rodzin chrześcijańskich — kościoła związanego unią z Rzymem — żyły w dostatku sprzedając alkohol w Basrze czy Bagdadzie.
Cóż, wczorajsze błogosławieństwo może przerodzić się w dzisiejsze
przekleństwo: teraz gdy nie stało Tarika Aziza, naczelnego baasistowskiego
katolika i premiera u Saddama zarazem, społeczności poddawane torturom,
gazowaniu i rozstrzeliwaniom nie muszą już tolerować protegowanych swoich
niegdysiejszych oprawców. Zresztą, czy to nie frustrujące, że ktoś może
bogacić się na towarze, który ja mogę nabyć tylko wtedy, kiedy Allah nie
widzi, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal — tak więc coraz rzadziej
widuje się teraz chaldejczyków w Iraku. Przeminęli z wiatrem zmian, rozwiewającym
mrzonki o niemiecko- francuskich inwestycjach w iracką energetykę.
Zbieżność moralnego oburzenia Watykanu na ten arogancki akt ekspansji
amerykańskiego biznesu kosztem lokomotyw Unii Europejskiej i oburzenie samej UE
jest, ma się rozumieć, całkowicie przypadkowa. Legendarni twórcy Unii, mający
aule swojego imienia w katolickich sanktuariach (Schuman w La Salette), latami
majstrowali przy podwalinach nowego Cesarstwa przejęci idealizmem, a jakże, i dalecy od motywacji stricte
gospodarczej, zaś 1 % dla Watykanu od dochodu niemieckiego czy francuskiego
katolika ma się nijak do miliardów euro obrotów francuskich czy niemieckich
firm na Bliskim Wschodzie. Tak czy inaczej, nic przecie złego, kiedy rośniemy w gospodarczą siłę. A że niemoralne jest żerowanie na unijnym budżecie,
nie dając od siebie nic w zamian, to jasne. Nic w tym też nowego. Nieraz bywało,
że orientacje religijne podążały podobnymi torami co orientacje polityczne.
Weźmy tenże Bliski Wschód.
Zacznijmy od dość symptomatycznego i dalekosiężnego w skutkach
konfliktu pomiędzy Cyrylem z Aleksandrii a Nestoriuszem. Żądni szczegółów
sięgną tu po artykuły n/t historii kościoła. Streszczając: za sprawą machinacji Cyryla, zazdrosnego o polityczne znaczenie swojego adwersarza, oskarżono Nestoriusza o herezję,
przypisując mu podział Jezusa na naturę boską i ludzką. Mimo że ten
ostatni zarzekał się, że chodziło mu o „jedność w dychotomii" — że
tak się wyrażę — zrobiono z niego tego, który propaguje dychotomię jedności. I zaczęło się...
Niewielu orientuje się w istnieniu czegoś, co nazywamy orientalnym chrześcijaństwem,
utożsamiając to zjawisko z prawosławiem, jako ogółem kościołów
wschodnich. A mamy tu do czynienia z ogromnym bogactwem historii i teologii.
Prawosławny kościół syryjski (jakobicki), indyjski kościół prawosławny,
egipski kościół koptyjski, etiopski prawosławny kościół jedności,
autokefaliczny kościół Erytrei, i ormiański kościół apostolski, to najważniejsze
pozostałości teologicznego pęknięcia chrześcijaństwa w V w. (Zob.
więcej...) O ironio, wyżej wymienione kościoły to zagorzali przeciwnicy „herezji"
Nestoriusza, zwolennicy jedności natury Chrystusa, mający przez następne
stulecia walczyć ideowo ze spadkobiercami Cyrylowej ofiary jako ...heretycy.
Spadkobiercy Nestoriusza — asyryjski apostolski kościół powszechny — oparł
swoją teologię na koncepcjach Babaja Wielkiego, który de facto posunął się
dalej niż Nestoriusz, bo prawdziwie afirmował dualizm natury Jezusa: składającej
się z dwóch zasad połączonych jedną osobowością. Dzisiaj wydawać nam się
to może zabawne, żeby aż takie boje toczyć o koncepcje, których nikt z nas
nie może udowodnić, i które nie wydają się aż tak istotne do zbawienia.
Zważmy, ciekawa to rozrywka intelektualna dla pustynnych mnichów toczyć spory
intelektualne na temat liczby natur Pana, ale żeby od razu miały z tego wynikać
okrutne konsekwencje?
Sam Babaj wsławił się nie tylko wykorzenieniem wpływów nauk sławetnego
autokastrata Orygenesa, ale też wypędzeniem żonatych mnichów, a konkretnie
zmuszeniem ich do exodusu, zaprowadził
surowość obyczajów, która być może pomogła kościołowi przetrwać trudne
czasy ekspansji islamskiej i samemu dokonywać ewangelizacji aż w Chinach.
Konkurencja nie pozostawała gorsza, bo kościoły monofizytów antiochejskich
docierały aż do Kerali w Indiach. Ale co nas tu najbardziej ciekawi, czasy w których żył Wielki Babaj to okres wyjątkowo krwawych zmagań między
Bizancjum a Persją. I może w tym kontekście nabiorą sensu zdumiewające
podziały wynikające zdawałoby się z przysłowiowego dzielenia włosa na
czworo.
W 2 poł. V wieku po Chrystusie popularność Teodora z Mopsuestii -
nauczyciela Nestoriusza — postanawia skapitalizować Persja, która zaczyna
wspierać nestorian, licząc zapewne na sympatię licznych chrześcijan z pogranicznych terenów Bizancjum. W tym to czasie rysuje się konflikt między
pro-bizantyńskim katolikosem Edessy Babeuszem a zwierzchnikiem perskiego
Nisibis Bar Saumą. Ostatecznie ten pierwszy ginie w mękach jako zwolennik
nieprzyjaciela Persji, z czego korzysta ten drugi. Kościół Asyryjski
swobodnie rozwija się w Persji, dostarczając ma się rozumieć swym patronom możliwości penetracji nadgranicznych
prowincji bizantyńskich. Jak się można domyślać, powodem, który dostarcza
pretekstu do odłączenia się od pozostałych nurtów chrześcijaństwa jest
...teologia. A jak to się ma chociażby do przeniesienia siedziby szkoły
teologicznej do perskiego Nisibis, z bizantyńskiej Edessy?
W łonie tegoż kościoła prawie milenium później powstał kolejny
konflikt. W okresie wzmożonej rywalizacji Turcji z katolicką Europą grupa
biskupów niezadowolonych z dynastycznych ciągot patriarchy w połowie XVI w.
wybrała swojego własnego patriarchę, który wylądował w objęciach
papiestwa. Był to okres poprzedzający bitwę pod Lepanto i tureckie sukcesy na
Bałkanach. Pro-watykański patriarcha Diyarbakir doczekał się co prawda po
pewnym czasie następcy, który od Rzymu się odwrócił, jednak w połowie XVII
w. był już nowy pro-watykański patriarcha Diyarbakir, a wkrótce ci północnomezopotamscy
Asyryjczycy [ 1 ] byli już poddanymi Rzymu — kościół miał się rychło doczekać
etykiety chaldejczyków.
W następnych stuleciach Asyryjczycy mieli się stać instrumentem
brytyjskiej ekspansji. Brytyjczycy popierali nacjonalizm „asyryjski" próbując
stworzyć sobie w oparciu o kościół asyryjski naród przepojony dumą dawnej
chwały niegdysiejszego imperium, mający w zamierzeniu dać się wykorzystać
do antyperskiej polityki, w efekcie czego Haszymidzi dokonali odwetu zmuszając
setki tysięcy Asyryjczyków do ucieczki. Obecnie w Iraku i Iranie pozostało od
stu do trzystu tysięcy wiernych, czyli ok. 10 % całości wyznawców liczonej w skali światowej. W ostatnich czasach kościół ten, rządzony przez patriarchę z Chicago, czyli w zasadzie pozbawiony przywództwa, miotał się między
kolaboracją z reżimem Husajna a poparciem amerykańskiej interwencji,
deklarowanym przez prominentnych amerykańskich biznesmenów asyryjskiego
pochodzenia, jakoś powiązanych z emigracyjnymi strukturami kościoła.
USA jako kraj rządzony przez popieraną przez chrześcijan Partię
Republikańską szukał uzasadnienia dla swej polityki irackiej także w przedstawianiu losów tamtejszych współwyznawców, rzekomo maltretowanych i terroryzowanych psychicznie przez reżim. Ponieważ kolaboracja chaldejczyków z Saddamam była raczej znana, na arenie medialnej pojawił się amerykańsko-japoński
pastor Ken Joseph. Udając nawróconego aktywistę pokojowego i żywą tarczę (o której nikt poza nim nie słyszał) opisał Washington
Times'owi i innym
mediom w obu krajach (w tym Japan Times, gdzie stale pisze, a którego prezes
zarządu Toshiaki Ogasawara jest też przypadkiem wieloletnim członkiem Komisji
Trójstronnej — takiego globalistycznego ciała made in USA kontrolującego
m.in. największe media na świecie) jak to jego „humanitarna" obecność w Iraku i liczne kontakty z tamtejszymi asyryjczykami ostatecznie przekonały go
do poparcia interwencji. Na swej stronie
WWW reklamuje książkę pt. Myliłem Się, gdzie ma szczegółowo opisać
jego powody.
Pan Joseph, od któego regularnie otrzymuję płomienne
e-maile opisujące
jego humanitarny heroizm w ratowaniu mówiącego językiem Jezusa tubylczego
ludu Iraku, poza organizowaniem krucjaty modlitewnej za określone wydarzenia o określonej porze, podaje się także za asyryjskiego misjonarza. Publikowany
przez pismo wydawane przez Sun Myung Moona, brzmiący jak typowy fundamentalista
ewangelikalny, walczący o sprawę, w której coraz bliższy Watykanowi kościół
asyryjski zachowuje we własnym interesie dużo większą wstrzemięźliwość,
pan Joseph wyjawił w czym rzecz: na kilka miesięcy przed fiaskiem misji
inspektorów ONZ w irackich instalacjach atomowych brał udział w spotkaniach
gremiów omawiających ...rekonstrukcję Iraku po wojnie! (Zob. www.aramnaharaim.org, a tamże art. Carol Lipton p/t Kenneth Joseph Story)
Do niedawna grono asyryjskich emigrantów na Zachodzie planowało utworzenie
autonomicznego asyryjskiego centrum administracyjnego, które miałoby objąć
od 1/3 do 1/2 obszaru kurdyjskiego, w oparciu o 20-krotnie zawyżone dane co
do liczby Asyryjczyków w Iraku. Cóż, najpewniej okazało się, że po pierwsze
nestorianie nie kwapią się do samobójczej awantury i nie przenieśli swej
lojalności z emigracyjnego patriarchy oskarżanego o porzucenie swej trzódki
na podejrzanych mącicieli, zaś po drugie Kurdowie nie popełnili błędu
zajmując postawę proamerykańską, wobec czego karta asyryjska okazała się
jedynie nadętym medialnie straszakiem.
Monofizyci, postrzegani jako heretycka mniejszość, byli do niedawna
zasadniczo niechętnie usposobieni wobec prawosławia, oskarżanego o promowanie
herezji nestoriańskiej. Tradycyjnie przypisujący sobie rodowód antiocheński — korzenie sięgające najaktywniejszego kościoła misyjnego — musieli
dzielić się stolicą arcybiskupią z prawosławnymi (a potem jeszcze z maronitami i grekokatolickimi melkitami) i choć główny kościół monofizycki
(z uwagi na dużą liczbę wiernych w ...Indiach) — jakobici — zwie się
syryjskim kościołem Antiochii, jego główna siedziba mieści się tak naprawdę w monastyrze pod Damaszkiem, zaś wyznawcy — poza Indiami — koncentrują się
głównie w płd. wsch. Turcji (tzw. Tur Abdin — Mardin, Midyat i Nussaybin) i zwani są suriyani — syryjczykami. Podobnie jak asyryjczycy, posługują się
oni językiem aramejskim, z tym że syryjczycy — tzw. odmianą
zachodnio-aramejską z alfabetem syryjskim, zaś asyryjczycy — odmianą
wschodnio-aramejską z alfabetem asyryjskim (np. znany
estrangelo). Podobnie jak asyryjczycy, tak i monofizyci dali się wplątać w polityczne konflikty, zwłaszcza w XX wieku.
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Pisząc Syryjczyk czy Asyryjczyk mam na myśli narodowości, zaś te
same słowa pisane z małej litery odnoszę do wyznań. « Church and politics (Published: 07-03-2005 )
Lesław KawalecUr. 1970. Nauczyciel języka angielskiego w krakowskim liceum, prowadzi także zajęcia w Kolegium Językowym i na kierunku Filologicznym na WSEH w Bielsku-Białej. Interesuje się religią, historią, polityką i dydaktyką, rozumianą jako pomoc otoczenia w maksymalnym rozwijaniu potencjału młodego czowieka, jego inicjatywności i niezależnego myślenia. Światopoglądowo bliski jest mu socynianizm. Private site
Number of texts in service: 6 Show other texts of this author Newest author's article: Prawdziwi i urojeni wrogowie islamu | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3981 |
|