|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Prawem i lewem [2] Author of this text: Antoni Feldon
Co gorsza, Warszawa, serce i mózg Polski jest przesiąknięta subkulturą władzy totalitarnej, płaszczenia się przed tą władzą, braku charakteru na szczytach władzy, serwuje więc narodowi przykład negatywny. Brak wzorca kulturowego w sferze prawa odsuwa wzięcie się
za bary z wciąż obecnym myśleniem typu: władza kontra poddany, zrodzonego przez myśl imperialną, a więc totalitarno-narodową Rosji. Polska żyje ciągle jeszcze w cieniu obcej państwowości trzech sąsiadów, z których jeden przestał istnieć, za to dwaj pozostali tym wydatniej. Polska nie jest łącznikiem między Rosją, a Niemcami lecz państwem, poprzez które mimo jego woli przebiega granica. Minęła już dekada od chwili gdy człowiek polski uwolniony od rosyjskiej kurateli jął
urządzać sobie państwo. Konstytucja czy system prawny są to marginalne kwestie, mało ważne dodatki. Sejm, senat, rząd i opinia publiczna zajmują się tysiącami spraw, zaczynając od guzików przy mundurach, a kończąc na kontroli damskiego przyrodzenia. Trybunał Konstytucyjny orzeka, że pewne pociągnięcia personalne prezydenta były bezprawne, lecz ten nic sobie z tego nie robi, bezprawie pozostaje bezprawiem, zwolnieni bezprawnie ze swych stanowisk ludzie nie są restytuowani.
Wszyscy na szczytach państwa — prezydent, sejm, rząd — obrzucają się nawzajem
zarzutami łamania prawa i nic absolutnie z tego nie wynika. Słyszy się powszechnie utyskiwanie na
złą Konstytucję, której nieprecyzyjne sformułowania ex prezydent
wykorzystywał dla siania zamętu. Luki w prawie ten prostak z Matką Boską w klapie i warchoł na stanowisku głowy państwa
wykorzystywał bez skrupułów, mając do pomocy usłużne indywiduum z tytułem profesora prawa. Polska jest
wciąż śmieszna w świecie. [ 2 ]
Dla wodzirejów politycznych obrona stanu posiadania utożsamia się z racją stanu Polski. Żyrując gwałt i uznając siłę
fizyczną, fakt dokonany rabunku bądź kradzieży i cyniczne kłamstwo za czynnik wyższy ponad prawem ludzie bez żadnego wewnętrznego pionu nic nie mogą znaczyć wobec światowych przeobrażeń, których jesteśmy i będziemy świadkami. Brak prawa jest stanem zamierzonym. W Polsce trwa bezustanna walka podjazdowa wśród nadludzi władzy, której wyłącznym celem jest wyrwać drugiemu łup, przed chwilą zdobyty siłą na innych.
Uwłaszczywszy się na majątku narodowym tuzy bezpieki i PZPR okupiły bezkarność u hierarchii kościelnej rzucając jej jako trybut rząd dusz w armii oraz szkołach, na deser dodając bezprzykładny nadział latyfundiów, pamięć których sięga wstecz do średniowiecza. Zachłystując się zdobyczą, wyprzedają Polskę kawałek po
kawałku pod dyktando zagranicznej finansjery ani chcąc myśleć o tym, że gdy polską państwowość diabli wezmą, prześni się ich sen o potędze.
Tymczasem by utrzymać się przy władzy choć przez dodatkowy kwartał gotowi są sprzedać własnych poddanych nawet na mydło. Władzę otrzymali ongiś z obcych rąk, z cudzego mandatu sprawują ją i dzisiaj.
Rozprzężenie, zwłaszcza w sferze prawa karnego ma swe przyczyny. Kiedyś owo prawo pozwalało za nic gnoić latami przeciwników politycznych. Umiało tylko karać, nie umiało bronić. Dziś każe rzekomo puszczać wolno zbrodniarzy! W mętnej wodzie łatwiej łowić ryby. Gdy poruszyć tę wodę, wypływają na wierzch śmiecie.
To nie bogaty woła o bezpieczeństwo, on da sobie radę zawsze i wszędzie. Polski stan tymczasowy mści się na biednych, a pracowitych. Właśnie oni potrzebują własności i pewności jutra, bezpieczeństwa oszczędności, ochrony ich skromnych inwestycji. Tymczasem na Ziemiach Zachodnich trzecie pokolenie Polaków dowiaduje się często po raz
pierwszy od odwiedzających stare kąty Niemców, że nie ma niczego na własność. Jeśli nie wierzy — w gminie go oświecą: ma „wieczystą dzierżawę"!
To nie obszarnicy domagają się zwrotu zagrabionego mienia, lecz szara rzesza przedsiębiorców, których dziesiątki tysięcy tworzyło zazębiającą się infrastrukturę. Pokolenia
wkładały pracę i oszczędności w fabryki, apteki, sklepy i majątek, zabrany im dlatego tylko, że byli Polakami.
Ogłupiająca dyskusja o „ustawie reprywatyzacyjnej" mydli oczy naiwnym. Tu nie o reprywatyzacji ma być mowa lecz o tym,
czy jest prawo własności w Polsce czy go nie ma. Jeśli jest, to zwrot następuje natychmiast i z mocy prawa, a nie na zasadzie zabawy „a ja sobie stoję w kole i wybieram, kogo wolę".
Niezawisłość prawników — czy ta jest do osiągnięcia? Niewątpliwie jest
rzeczą trudną kusić się o taką niezawisłość ludzi, która byłaby oderwana od czasów i rzeczywistości w jakiej tkwią. Lecz nawet tam, gdzie mają miejsce godne pożałowania przypadki jej naruszenia,
niezawisłe prawo ma widnieć jako cel bezsporny, spajający naród i niepodlegający koniunkturalnym dywagacjom. Jest to fundament państwa i gwarancja jego trwania. Dotychczas w kraju
naszym najtrwalsze są przesądy.
Uwłaszczeni na RP wiedzą dobrze: swoimi — co bardziej lub mniej słuchać są gotowi — rządzić nie sztuka, gdy przyjdzie im się zmierzyć z obcymi przegrają lub uciekną. Rząd się wyżywi. Naród ma przetrwać zawieszony w półkroku, tkwiąc w przymusowej bierności i okładając
obolałe miejsca plasterkami, sfabrykowanymi doraźnie w biurokratycznej aptece ministerstwa ubeckiej dezinformacji. Miernikiem spętania państwa przez nieformalną sieć władzy jest pozorny bezwład i panoszenie się
głupoty w instytucjach rządowych.
Prawo polskie musi wreszcie nabrać treści. Respektując własność, czyli dorobek każdego z nas, karząc występek, nagradzając uczciwość i zaufanie. Izolując od narodu przestępców zgodnie z wewnętrznym przeświadczeniem ludzi rzetelnych, wbrew destrukcyjnej
ideologii, każącej nadstawiać „drugi policzek". Ten drugi policzek niechaj nadstawia kto chce, nie naród polski. Recydywistów wspólnota nie żywi!
Kto wobec zbrodniarza kieruje się fałszywą interpretacją pojęcia litości ten postępuje nieludzko i bezlitośnie wobec
pozostałego, respektującego prawo narodu.
W świadomości człowieka polskiego karmionego przez zaprawioną w ogłupianiu mas telewizją stale i wciąż mylone jest pojęcie posiadania z własnością, kradzieży z rabunkiem, morderstwa z zabójstwem. Ba — większość społeczeństwa nie pojmuje różnicy pomiędzy kodeksem karnym, a cywilnym! Patrz: edukacja.
Albo dotrzemy do Europy jako normalny naród i normalne państwo, albo staniemy się skansenem zacofania i głupoty, mekką złodziei i malwersantów, obszarem działania „luk w prawie",
zagłębiem kościołów, kaplic i cudownych obrazów. Wycieczki z Europy będą mogły zwiedzać ten rezerwat niemocy i uczyć się poglądowo, jak życie ludzkie wyglądać nie powinno.
1 2
Footnotes: [ 2 ] Antoni Wacyk Zadruga — O polski charakter narodowy, Wrocław 1995 s.55. « (Published: 17-04-2005 Last change: 16-06-2005)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4085 |
|