Outlook on life »
Dekalog z tego świata [1] Author of this text: Marek Krakus
Coraz
bardziej narasta rozdźwięk pomiędzy normami moralnymi zawartymi w przykazaniach różnych religii a codzienną praktyką życia społeczeństw.
Czy ten rozdźwięk będzie dalej narastał, czy uda się pogodzić teorię
przykazań z praktyką życia codziennego? Czy będzie to wymagało zmian
religijnej teorii, czy doczesnej praktyki?
Aby
odpowiedzieć na te pytania powinniśmy się zastanowić czym są i skąd się
wzięły przykazania.
Wszelkie
religie twierdzą, że przykazania mają pochodzenie i naturę nadprzyrodzoną.
Czy tak jest w rzeczywistości? Czy nie jesteśmy obecnie w podobnej sytuacji
jak w wypadku astronomii przed Kopernikiem? Ze względów religijnych upierano
się wtedy przy twierdzeniu, że Ziemia stanowi centrum Wszechświata i to
ograniczało budowanie nowych teorii dotyczących astronomii. Jednak postęp
wiedzy spowodował wyłączenie tej nauki z systemów religijnych. Podobnie było z teorią ewolucji Darwina.
Zwalczana pierwotnie przez Kościół uzyskała w końcu uznanie nie tylko w stosunku do roślin i zwierząt, ale także przy wyjaśnianiu pochodzenia człowieka.
Czy
ten proces emancypacji może dotyczyć również przykazań moralnych?
Spójrzmy
na przykazania oczyma człowieka niewierzącego. Wydaje się, że niemając żadnych
hamulców może się nie ograniczać żadnymi normami, „hulaj dusza, piekła
nie ma". A jednak tak się nie dzieje. Przykłady historyczne różnych
postaci deklarujących ateizm, czy agnostycyzm wskazują na przestrzeganie przez
nich przykazań. Czym się kierują w swoim postępowaniu? Czy może istnieć
naturalne, doczesne źródło norm moralnych?
Aby
spróbować poszukać tego źródła rozważmy dla przykładu przykazanie „nie
zabijaj". Jaki może być doczesny cel tego przykazania, w czyim ono jest
interesie?
W
zasadzie wydaje się ono zbędne. W świecie zwierząt, a również w psychice
ludzkiej istnieje instynkt samozachowawczy, powodujący unikanie zagrożeń życia.
Istnieje również instynkt opieki i ochrony potomstwa. Oba instynkty wydają się
wystarczająco chronić życie osobnika. Po co więc dodatkowo przykazanie?
Wyobraźmy
sobie, że nie ma przykazania „nie zabijaj" w pierwotnej grupie ludzkiej,
wywodzącej się z jednej rodziny. W sprzyjających warunkach zewnętrznych
grupa będzie zwiększać liczebność. Dopóki żyje jeden najstarszy osobnik
jest to jeden ród wewnątrz którego konflikty mogą być rozstrzygane pokojowo w oparciu o jednoczące uczucie więzi rodzinnej, mającej charakter uczucia
bliskości, oraz przy wykorzystaniu arbitrażu najstarszego osobnika. Jednak
przy dalszym zwiększaniu liczebności grupy rozpada się ona na niezależne
rody między którymi zanikają więzi rodzinne ograniczające agresję. Jeżeli w dodatku zasoby naturalne środowiska są ograniczone, rody zaczynają ze sobą
konkurować, co doprowadza do walk, skutkujących zabójstwami. Ochrona członków
własnego rodu doprowadza do powstania mechanizmów odwetu, zemsty i wendetty,
gdzie często kara ilościowo przekracza winę. Doprowadza to do ciągłych wewnętrznych
walk w plemieniu, co powoduje jego osłabienie.
Wyobraźmy sobie, że w jakimś plemieniu wprowadzona zostaje
zasada „nie zabijaj członków swojego plemienia" i ma ona skuteczne
gwarancje, np. zagrożenie karą
wieczną w zaświatach z pełną gwarancją wykrywalności (Bóg jest
wszechmocny i wszystko widzi). Jeżeli jest to skuteczne, to w takim plemieniu
ustają walki wewnętrzne i to plemię uzyskuje przewagę nad sąsiednimi
plemionami, w których nie ma takiego przykazania. Podobnie, skuteczne
wprowadzenie przykazania „nie kradnij" zwalnia członków plemienia z nieustannego pilnowania swojej własności, co również zwiększa możliwości
rozwoju i ekspansji plemienia. To również zwiększa jego przewagę nad sąsiednimi
plemionami. Tak więc ewolucyjna zasada premiowania skuteczniejszych organizmów
społecznych pozostawia na placu boju tylko te plemiona, w których skutecznie
działające normy moralne ograniczają konflikty wewnętrzne. Z tego wynika
prosty wniosek, że normy moralne służą nie jednostkom, ale całym społecznościom
zwiększając ich szanse przetrwania i rozwoju. Gdyby nawet w przeszłości istniały
plemiona „ateistyczne", bez skutecznego mechanizmu
wymuszającego przestrzeganie przykazań, to dawno zaginął po nich
wszelki ślad. Tak, jakby ich nigdy nie było.
Skąd
się mogą brać normy moralne? Nie pochodzą one z ewolucji biologicznej, nie są
dziedziczone biologicznie. Są one „wynalazkiem" kulturowym przekazywanym z pokolenia na pokolenie przez naukę i wychowanie, drogą językową. Dlatego ich
powstanie i działanie jest możliwe tylko w społeczeństwach rozumnych, posługujących
się językiem, który umożliwia przekaz i kumulację doświadczeń osobniczych z pokolenia na pokolenie.
Przedstawione
powyżej spojrzenie na 10 przykazań skłania do poglądu, że należą one do
sfery doczesnej kultury ludzkiej i powinny się nimi zajmować takie nauki jak
socjologia i psychologia. Spróbujmy podążyć tym szlakiem rozumowania i spróbujmy
odpowiedzieć na następujące pytania.
1.
Jakie funkcje regulacyjne w społeczeństwie spełniają poszczególne
przykazania?
2.
Jak funkcjonowały one w warunkach plemienia żydowskiego w momencie
ustanowienia ich przez Mojżesza?
3.
Jak powinny one funkcjonować w świecie współczesnym?
Zacznijmy
od przykazania „nie zabijaj".
Jak
już zauważyliśmy wcześniej, to przykazanie ma zapobiec walkom wewnątrz
plemienia i zapobiec wyludnieniu plemienia, co spowodowałoby osłabienie, a nawet zagładę. Dlatego jego celem jest ochrona członków plemienia. Ludzie z innych plemion nie są chronieni. Stary Testament podaje wiele przykładów
pozytywnej oceny zabijania innych ludzi (np. Samson zabijający oślą szczęką
Filistyńczyków). I dlatego to przykazanie nie funkcjonuje do dzisiaj w wypadku
toczenia wojen pomiędzy społecznościami. Zabijanie wrogów plemienia, czy państwa
jest czynem dobrym. Również kara śmierci za ciężkie przestępstwa jest
zawieszeniem działania 5 przykazania.
W trakcie rozszerzania obszarów cywilizacyjnych na większe
organizmy społeczne niż plemiona (państwa, cesarstwa) następowało
obejmowanie ochroną członków tych coraz większych tworów społecznych. I tak w Cesarstwie Rzymskim doszło do objęcia ochroną ludzi wolnych z innych
narodów niż Rzymian, a w trakcie rozwoju chrześcijaństwa ochroną zostali
objęci również niewolnicy. W przypadku niewolników, oprócz humanitaryzmu
wynikającego z przykazania miłości bliźniego niewątpliwie miał znaczenie
aspekt ochrony przez państwo własności prywatnej jaką byli niewolnicy.
W
dzisiejszych czasach gdy praktycznie zostało zlikwidowane niewolnictwo i podmiotowość społeczną uzyskali wszyscy ludzie na ziemi ochrona życia człowieka
jest zadaniem uniwersalnym z wyjątkiem działań wojennych i policyjnych pod
kontrolą prawa oraz coraz rzadziej wykonywaną karą śmierci. Przykładem
ochrony „globalnej" jest powstała niedawno doktryna „interwencji
humanitarnej" dopuszczająca do wojny przeciw państwu, które nie przestrzega
masowo przykazania „nie zabijaj" w stosunku do własnych lub obcych
obywateli. (Przykładem jest wojna w Kosowie przeciw Serbii). Należy jednak
zauważyć, że nie chodzi tu o „ochronę życia". Ochronie podlegają wyłącznie
ludzie. Zwierzęta można w dalszym ciągu zabijać, czy to w rzeźniach w celach pokarmowych, czy na polowaniach, dla czystej zabawy. Dopiero niedawno
zaczęto mówić o tym, że nie powinno się przy tym zadawać niepotrzebnych
cierpień zwierzętom.
Realizacja
przykazania „nie kradnij" doprowadziła do zbiorowej gwarancji społecznej
dla ochrony własności prywatnej. W zasadzie każdy może i powinien dbać o ochronę tego, co posiada. Ale wymaga to ciągłego zaangażowania czasu, który
mógłby z pożytkiem poświęcić na pracę, wytwarzanie dóbr, zaangażowanie w działania na rzecz społeczeństwa. Dlatego taka społeczna ochrona jest
korzystna dla społeczeństwa, jako całości. Na to, że przykazanie to było w interesie całej
społeczności, a nie jednostek, świadczy fakt tolerowania życia całych
warstw społecznych kosztem innych (renta feudalna, czyli faktyczne odbieranie
przez szlachtę części majątku wypracowanego przez chłopów).
Co
jest przedmiotem ochrony przykazania „nie cudzołóż"?
To, że mężczyzna porzucił kobietę i poszedł do innej lub
na odwrót, wydaje się sprawą czysto prywatną. I tak zaczyna to być
traktowane współcześnie (rewolucja seksualna pokolenia „hippisów"). Czy
aby na pewno jest to sprawa prywatna pomiędzy dwojgiem ludzi i nierozerwalność
małżeństwa jest tylko „wymysłem kapłanów"?
U
zwierząt para opiekuje się potomstwem do czasu uzyskania samodzielności
biologicznego przeżywania potomstwa. Potem na ogół następuje rozpad związku
(u małp po kilku latach). Nasza biologia odziedziczyła w instynktach te skłonności
do rozpadu związku po zwierzęcych przodkach (Helen Fisher, „Anatomia miłości").
Czym więc może być uzasadniona „dozgonna" nierozerwalność małżeństwa?
Aby
jednostka biologiczna „homo sapiens" stała się człowiekiem musi być jej
przekazane w drodze wychowania umiejętność myślenia i życia w społeczności
ludzkiej, korzystania z zakumulowanych zasobów kulturowych i umiejętności
wnoszenia do nich własnych wartości. Wymagane jest również wykształcenie
charakteru respektującego społeczne normy relacji międzyludzkich, czyli
przestrzeganie przykazań. To wszystko wymaga znacznie więcej czasu i pracy
rodziców niż samo osiągnięcie dojrzałości biologicznej. Stąd sprzeczność i konflikt pomiędzy biologicznymi skłonnościami a wymaganiami
cywilizacyjnymi. Tam, gdzie nie udaje się stworzyć trwałych i poprawnie
funkcjonujących rodzin (margines społeczny lub całe społeczeństwa o niskim
poziomie cywilizacyjnym) powstają młode pokolenia ludzi nieprzydatnych a wręcz
szkodliwych dla społeczeństwa. Dlatego trwałość związków rodzinnych jest w interesie całych społeczności, a nie tylko sprawą prywatną.
Oczywiście
mogą tu funkcjonować różne modele rodzin, w różny sposób realizujące ten
sam cel. Możliwe są związki monogamiczne jak i poligamiczne (islam, Chiny
przed rewolucją). Zawsze jednak podlegają one społecznej kontroli, czego
wyrazem jest społeczny charakter obrzędów zawierania związków. W ten sposób
cała społeczność jest gwarantem trwałości i nienaruszalności związku i respektowania przyjętych w danej społeczności norm i obyczajów dotyczących
funkcjonowania związku.
Obecnie
we współczesnych, wysoko rozwiniętych społeczeństwach zatraca się coraz
bardziej monopol informacyjny i wychowawczy rodziny. Zarówno szkolnictwo, jak i telewizja oraz internet zapewniają dostęp do zasobów cywilizacyjnych poza
rodziną. Pozostaje jeszcze dostarczanie środków do życia niepracującemu
potomstwu przez rodziców. Ale i to nie musi być realizowane w rodzinie, możliwe
jest przez system alimentacyjny. To wszystko powoduje zmniejszenie nacisku społecznego
na trwałość rodziny. Upowszechniają się związki bez zalegalizowania, związki
homoseksualne, wychowywanie wspólnych dzieci po rozwodzie i jednoczesne
zawieranie nowych związków. To wszystko niesie zagrożenie dla poziomu
wychowywania następnych pokoleń, ale jak pokazuje przykład Szwecji nie musi
prowadzić do złych skutków. Tworzone są nowe
reguły funkcjonowania społeczeństwa zapewniające utrzymywanie pozytywnego
przebiegu procesów wychowawczych. Podstawą tych uregulowań powinno być
zawsze utrzymanie odpowiedzialności rodziców za wychowanie, wykształcenie i utrzymanie dzieci. Zmiana partnerów życia seksualnego nie musi w tym
przeszkadzać.
1 2 Dalej..
« (Published: 25-05-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4154 |