The RationalistSkip to content


We have registered
204.327.667 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Science » » » »

Czego nie powie ci psychiatra - rzecz o psychozach [2]
Author of this text:

Tak więc halucynacje i urojenia to twory, które mówią nam o strukturze osobowości pacjenta, dlatego nie należy tylko próbować się ich pozbywać (jak to czyni farmakoterapia), lecz także je zrozumieć (psychoterapia). W przeciwnym wypadku głębszy kontakt z chorym zostanie zaprzepaszczony.

We współczesnej psychiatrii „schizofrenia" stała się worem, do którego wrzuca się większość tego, co nie podpada pod inne jednostki diagnostyczne. Wynika to z kilku przyczyn. Po pierwsze, różnorodność przejawów życia psychicznego — w każdej jego formie, również tej zwanej patologiczną — przerasta psychiatrię i jej klasyfikacje. Współczesna klasyfikacja jeśli chodzi o psychozy prezentuje się wręcz żałośnie. Pomijając wszystko inne, jest za mało „szufladek" (ja sam na podstawie swojej pracy mógłbym dołożyć ze dwie — trzy jednostki diagnostyczne, które obecnie nie są rozróżniane).

Po drugie, chodzi o postępowanie konkretnego psychiatry, który nierzadko jeszcze bardziej upraszcza tę już uproszczoną klasyfikację. Po prostu: psychiatra, gdy nie wie o co chodzi, wie, że chodzi o schizofrenię. Dlatego rozpoznaje ją chociaż, ani z wywiadu od osób trzecich, ani z rozmowy z pacjentem nie uzyskuje wszystkich jej podręcznikowych kryteriów. Niekiedy ktoś może leczyć się na schizofrenię od 20 lat u dziesięciu różnych psychiatrów, chociaż w rzeczywistości nigdy nie spełniał wszystkich kryteriów diagnostycznych. Jednak jeśli dostał to rozpoznanie od pierwszego psychiatry i leczył się jakiś czas, następni zwykle nie zmieniają rozpoznania. Nie robią tego, gdyż nawet gdyby to uczynili — dając np. rozpoznanie jakichś głębokich zaburzeń osobowości — i tak musiałby utrzymać obecne leczenie, gdyż w przypadkach poważnych zaburzeń podaje się neuroleptyk. Inna sprawa, że odmienne rozpoznanie jest ważne dla leczenia psychoterapeutycznego — jednak do niego, w stosunku do liczby chorych, w polskich warunkach dochodzi rzadko (myślę o prawdziwej psychoterapii, a nie o przyklepujących problem warsztatach, grupach psychoedukacyjnych itp.)

Pacjenci często pytają: „Jaką mam diagnozę?", takie pytania zawsze wprowadzały mnie w zakłopotanie. Podobnie czuję się tylko, gdy ktoś pyta czy jestem wierzący. W obu wypadkach jest ten sam kruczek. Osoba pytająca ma już swoje schematy, swoje rozumienie znaczenia odpowiedzi. A to niekoniecznie jest dobre, konstruktywne. Jeśli ktoś usłyszy „ma pan schizofrenię", to co to dla niego będzie znaczyć? Najprawdopodobniej powiąże to ze swoją wiedzą z czasopism, z uproszczonymi, a nierzadko fałszywymi wypowiedziami tzw. specjalistów z rubryk o zdrowiu. Może będzie czuł, że nosi w sobie „chorobę" jak Ripley Obcego? Może pomyśli, że teraz już do siebie nie należy i musi oddać się w pełni w ręce lekarzy? Ludzie często tak właśnie myślą, że mają w sobie coś, czego nie rozumieją, a o czym wszystko wiedzą lekarze. Ale to nie prawda! Pojęcie większości psychiatrów o schizofrenii jest mizerne. Przede wszystkim, lekarze na ogół nie próbują wnikać głębiej w świat chorego, gdyż nie ma to znaczenia w leczeniu farmakologicznym. Niezależnie bowiem od tego na ile lekarz pozna niuanse danego przypadku, i tak musi dać ten sam lek. Po prostu wybór jest niewielki: na pewno neuroleptyk, a jaki — to można dobrać już w trakcie pierwszego kontaktu. Do tego sprawdza się to raczej metodą prób i błędów — nie zadziała lub zadziała nie tak, jak lekarz by sobie tego życzył - daje się inny lek z tej samej grupy (neuroleptyk). Takie działanie lekarzy (wynikłe oczywiście z samych podstaw medycyny) może robić na publiczności wrażenie, iż dysponują jakąś ogromną wiedzą na temat chorób psychicznych. Do czego by to przyrównać...? Wyobraźmy sobie… alianckiego eksperta lotniczego w trakcie drugiej wojny światowej. Od wywiadu dostaje on jakieś niewyraźne zdjęcie, prawdopodobnie jest to kawałek skrzydła i mały fragment kadłuba. Oraz pytanie: co to jest? Ekspert ogląda, ogląda… i zaczyna recytować: Dornier Do..., czterosilnikowy bombowiec, załoga pięciu ludzi, uzbrojenie obronne..., nośność bomb..., jest to egzemplarz z drugiej serii produkcyjnej, po modernizacji układu… itd. Zobaczył niewiele, a wiedział mnóstwo. Jednak w wypadku psychoz jest zupełnie inaczej. Choroby psychiczne nie istnieją tak, jak samoloty. W przypadku samolotu można dostrzec niewiele, a na podstawie swojej wiedzy dopowiedzieć resztę. W przypadku choroby psychicznej stwierdzenie, iż jest to „schizofrenia", niewiele wnosi. Nie jest bowiem tak, jakby Bóg stworzył ludzi, zwierzęta i choroby, którym nadał nazwy.… To ludzie poszatkowali rzeczywistość i nazwali ją. A „poszatkowanie" w psychiatrii jest bardzo ułomne, wielu rzeczy nie bierze pod uwagę, nie rozróżnia. Tak więc w ogóle trudno mieć „pojęcie o schizofrenii", można mieć pojęcie o pacjencie, który ma to rozpoznanie. Ale do tego potrzeba otwarcia na niego, czasu i cierpliwości. Tego niestety w psychiatrii często brakuje.

Paranoja (zaburzenie urojeniowe według ICD-10) jest niezbyt częstym zaburzeniem, w którym podstawowe zachowania nie są zaburzone, nie występują zaburzenia języka, człowiek nie zachowuje się dziwacznie, a jego życie emocjonalne na pierwszy rzut oka wydaje się normalne. Występuje jednak jakaś sfera co do której utrzymują się niemożliwe do wyperswadowania błędne lub nawet absurdalne przekonania (np. że wszyscy uważają mnie za homoseksualistę; że wydzielam przykry zapach itp.).

Depresja psychotyczna jest stanem ciężkiej depresji (obniżony nastrój, spowolnienie psychoruchowe, brak energii, męczliwość, poczucie bezsensu i inne), w którym występują też urojenia o charakterze obwiniania się o mnóstwo rzeczy, prorokowania własnej klęski itp. W manii, odwrotnie, nastrój jest nienaturalnie „podkręcony", a objawy psychotyczne polegają na twierdzeniach odnośnie swojego posłannictwa, geniuszu itp.

Temat psychoz będę rozwijał, pokazując bliżej ich objawy, strukturę osobowości psychotyka, oraz niektóre czynniki psychologiczne, które sprzyjają powstawaniu psychozy.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dzieciństwo - tam zaczyna się problem
Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych

 Comment on this article..   See comments (25)..   


«    (Published: 20-08-2005 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Damian Janus
Absolwent psychologii, filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Psycholog kliniczny. Odbył szkolenie w zakresie terapii Gestalt, psychoanalizy oraz metody ustawień systemowych. Pracuje jako coach i psychoterapeuta. Autor uznaje wartość religii w życiu człowieka oraz rolę chrześcijaństwa w rozwoju zachodniej kultury.

 Number of texts in service: 9  Show other texts of this author
 Newest author's article: Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 4319 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)