|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture » Etnology
Wolej dla bogów Author of this text: Anna Mosiewicz
W starożytnych państwach — miastach greckich, prowadzących częste
wojny nie tylko ze sobą, ale także z wieloma sąsiednimi plemionami, rozwinął
się kult ludzkiego ciała, dla którego wypracowano estetyczne kanony, które
musiało być sprawne, dobrze umięśnione, przygotowane do pełnego trudów życia.
Spartańskie warunki, wychowanie — to określenie weszło na stałe do wielu języków
europejskich, oznaczając nie tylko rygor i dyscyplinę, ale także wyrabianie
sprawności fizycznej poprzez gry sportowe, kształtujące ciało i hartujące
odporność organizmu. W greckich miastach do dzisiejszych czasów zachowały się
„palestry" ( „pale" — sport ) — były to obiekty w kształcie
prostokątnego placu, otoczone ławkami, łaźniami, szatniami i magazynami na używane
do pielęgnacji ciała oliwę i piasek. Nadzy zawodnicy uprawiali wiele
dyscyplin lekkoatletyki, zapasów, gier zespołowych, wzmacniających mięśnie,
kształtujących refleks i sprawność. Jednym z używanych — nie tylko przez dzieci — przedmiotów, ze względu na swój kształt
wspaniale nadających się do gry była piłka, wówczas wykonywana ze skóry
wypchanej zwierzęcą sierścią. Na pochodzącej z Keranejku (IV w. p.n.e.)
marmurowej płaskorzeźbie nieznany artysta przedstawił dwóch młodzieńców,
walczących o niewielką piłkę, używając do tego celu podobnych do
współczesnego hokeja, zagiętych lasek. W tym samym
czasie jeden z ateńskich strategów, Ifikrates, utworzył specjalną formację
wojskową — korpus tak zwanych „peltastów" ("pélté" — tarcza),
uzbrojonych w plecione z wikliny, łukowato wygięte w kształcie sierpa lub półksiężyca
tarcze obronne, dodatkowo wzmacniane skórą. Przejęte przez Greków od
azjatyckich plemion, lekkie i mocne, poręczne dla piechoty, stały się z czasem wyposażeniem rzymskich legionów, z którymi dotarły aż po Pireneje. Bóg i władca
Olimpu, Zeus — jak głosi jeden z mitów — bawił się jako mały chłopiec cudowną piłką, stworzoną
specjalnie dla niego przez jedną z nimf. Była to przeźroczysta kula ze złotych
promieni, między którymi wiła się gałązka bluszczu. Inny wielki bohater
mitów, Odyseusz, który w drodze
do swojej Itaki przeżywał liczne przygody, spotkał
królewnę o imieniu Nauzykaa, a zobaczył ją po raz pierwszy wówczas,
gdy ze swymi dworkami grała w piłkę
nad brzegiem strumienia. Ta skórzana
kula, tak bardzo lubiana przez dzieci i dorosłych, służyła rzymianom nie
tylko do zabaw i ćwiczeń. Gdy cesarz Tytus urządził w roku 80 n.e. wielką
uroczystość związaną z otwarciem nowo wybudowanego amfiteatru, igrzyska trwały ponad 100 dni. Zginęło podczas nich 9 tysięcy
dzikich zwierząt, na wypełnionej wodą arenie odegrano bitwę morską, z udziałem
okrętów, a cesarz rozrzucał wśród publiczności małe, oznakowane napisami
piłki, oznaczające hojne dary od
panującego, wśród których były nie tylko
ubrania i naczynia, ale także bydło i niewolnicy. Po
przekroczeniu Pirenejów Rzymianie założyli na terenie Iberii
liczne obozy, warownie i miasta, a dwie z utworzonych prowincji
zostały nazwane Galicją i Lusitanią. Wędrówka ludów, najazdy Swebów,
Wizygotów, Franków i Maurów nie naruszyły zupełnie bardzo interesującej
enklawy językowej, kulturowej i plemiennej, jaką byli wówczas i są nadal
Baskowie. To oni, baskijscy górale pokonali rycerza i wasala Karola Wielkiego,
Rolanda podczas słynnej bitwy w wąwozie
Roscenwalles. Ich język, tak bardzo odmienny od innych, jest prawdopodobnie
najstarszym językiem europejskim, ukształtowanym w zamierzchłych czasach, długo
przed napływem fali indoeuropejczyków lub też — jak twierdzą niektórzy
badacze — należy go łączyć z migracją plemion kaukaskich w połowie IV
tysiąclecia p.n.e., które rozwinęły metalurgię i wędrowały po Europie w poszukiwaniu rud żelaza. Baskowie mają w swej kulturze dawny, tradycyjny sport zespołowy, słynną „pelotę", która mogła być przez nich
przejęta od Rzymian wówczas, gdy ci osiedlali się w sąsiadującej z nimi
Galicji. Zasady tej gry są dość proste — skórzaną piłeczkę, wypchaną wełną
lub bawełną odbija się od ściany ręką,
specjalna rakietką lub...wiklinowym, przypominającym rękawicę przyrządem,
wygiętym rynnowo w kształt sierpa i bardzo przypominającym greckie, starożytne
tarcze -" pélté". Nazwa „pelota" też wydaje się być nieprzypadkowa.
Piłka złapana w pełniącą
funkcję dźwigni rękawicę nabiera wraz z wymachem prędkości nawet do 300
km/godzinę. Ten skomplikowany przyrząd do wyrzutu piłki nazywa się po
baskijsku „chistera", co można kojarzyć z hiszpańskim „cesteria" -
koszykarstwo. Są różne formy tej gry i odmiany sprzętu, nazywane, w zależności
od materiału, konstrukcji i kraju, w którym jest współcześnie rozgrywana,
jednakże są trzy podstawowe jej odmiany: rzut z ręki, rzut
„palą"- drewnianą rakietką i koszykową „chisterą". Ten zespołowy sport rozpowszechnił się w wielu
krajach śródziemnomorskich i w latynoskiej Ameryce
tak bardzo, że ewoluują coraz to nowe jego odmiany, a podczas trzech olimpiad — w Paryżu w 1924,
Meksyku w 1968 oraz w Barcelonie w 1992 roku odbyły się jego pozakonkursowe pokazy, cieszące się
wielkim
zainteresowaniem.
Wyspiarska Irlandia przeżywała
we wczesnym średniowieczu okres swego rozkwitu, chrześcijaństwo dzięki
późniejszemu św. Patrykowi promieniowało kulturą, a kult eposu rycerskiego
przybrał formy epickie, wychwalające sławnych wodzów. Jeden z tych poematów
opisał tragiczne dzieje słynnego bohatera Irlandii, przybranego syna króla
Conora, o imieniu Cuchullain. Gdy przybył on na dwór w Emanii, młodzież ćwiczyła
się w sztukach wojennych, uprawiając grę zwaną „caman". Bohater eposu,
mający przy sobie swój czerwony „hurl", czyli kij do gry, oraz srebrną
kulę, włączył się do zabawy i zwyciężył, budząc zainteresowanie władcy.
Został przez druidów pasowany na rycerza, jednak zginął później tragicznie z ręki swego dawnego przyjaciela, jednorękiego Ferdiana, walczącego we
wrogich Conorowi siłach i "i zleciały się kruki i… żywiły się jego mięsem..." Ta piłkarska
rozgrywka tylko na krótko uszczęśliwiła irlandzkiego rycerza, o którego
czynach do dzisiaj opowiada się
irlandzkim dzieciom opowieści.
Wszystko, z czym styka się ludzki umysł, od kamienia po inną osobę,
może stać się przedmiotem kultu, magicznych działań, wierzeń, obrzędów,
zaklęć, gdyż tak wielka i nieograniczona jest myśl i fantazja ludzka. Zwykły
przedmiot może stać się łącznikiem z bogami, typowa dla dzieci zabawa może
zmienić się w krwawy rytuał, a zamiast radosnej rozrywki jawi się ponure
widowisko, organizowane dla żądnej krwi tłuszczy, przyzwyczajonej do takiego
sposobu oddziaływania na decyzje bogów. W taki sposób — chociaż rozciągnięty w czasie i nawarstwiony poprzez stulecia -
ze zwykłej, kauczukowej piłeczki prekolumbijskia mitologia Azteków,
Mizteków, Tolteków i Majów stworzyła magiczny przedmiot, który — jak
czczone przez nich słońce — szybowała na tle nieba pomiędzy dwoma zwalczającymi
się drużynami. Gra, zwana"tlachtli" lub
„ulama" miała charakter rytualny, nie rozrywkowy, i była rozgrywana w wielkich ośrodkach sakralnych, w pobliżu
świątyń. Boisko do gry miało długość 50 m, a szerokość tylko
cztery. Podzielone było w środku linią, w drużynach było po 5 graczy, a piłkę,
ważącą 4 kilogramy odbijało się biodrami i górną częścią ud. Piłka
nie mogła dotknąć ziemi i musiała być wbita na pole przeciwnika. Znano także
inną odmianę tej gry, podczas której przerzucano piłkę przez kamienne koło,
wmurowane w ścianę świątyni. Wykonywana była z długo gotowanego kauczuku,
do którego dodawano naturalne, organiczne substancje (zioła, glinki) o działaniu
magicznym. Przez jakiś czas piłka pełniła
inną, bardziej utylitarną funkcję — była
też środkiem płatniczym. W swej
kronice zatytułowanej Historia General de las Cosas da Nueva Espania -
jej autor, hiszpański jezuita zapisał dwa ze znanych sobie tolteckich mitów,
które opowiadają o genezie tej gry. Zapoczątkował ją Quetzalcoatl (upierzony wąż),
jeden z bogów, budując boisko do
gry ogrodzone kamiennym czworobokiem. W innym micie ostatni król Tuli, Huemac
zagrał w piłkę z Tlalokami, bożkami deszczu, a stawką
były pióra Quetzalcoatla. Kłótnia z Tlalokami i odrzucenie fałszywej wygranej
spowodowały brak deszczu i klęskę urodzaju, Toltekowie rozproszyli się po świecie, a Huemac powiesił się z rozpaczy. Jeden z amerykańskich historyków i antropologów społecznych, Paul Kirchhoff, określił
specyfikę typowych dla Mezoameryki elementów kulturowych, występujących tylko w tym rejonie świata — oprócz piramid schodkowych, pisma hieroglificznego,
kalendarzy słonecznych związanych z kultem tej gwiazdy, kodeksów obrazkowych i składania ofiar z ludzi jest też obrzędowa gra w piłkę. Prekolumbijskie
cywilizacje uczyniły zwykłą zabawę z piłką poważnym rytuałem, obrzędem
religijnym, z którego przebiegu i wyników odczytywano dobre lub złe znaki, a krew przegranej drużyny była zapłatą za porażkę dla dobra całej społeczności.
Kapłan zwycięskiej drużyny obcinał głowy członkom przegranego zespołu.
Krwawa ofiara dla przebłagania sił przyrody była złożona, a uświęconej
wiekami tradycji, organizującej życie społeczne, kreującej wspaniałe
budowle i świątynie, stało się zadość.
Piłka do dziś wzbudza wielkie emocje, nie tylko wśród pełnych
temperamentu Włochów i Brazylijczyków, bawią się nią flegmatyczni Anglicy,
Holendrzy, Niemcy i wielu chłopców i mężczyzn ze wszystkich stron świata.
Wielkie pieniądze, transfery zawodników, korupcje w światku piłkarskim,
awantury, burdy, śmiertelne wypadki na stadionach, mistrzostwa świata w piłce,
traktowane przez całą męską połowę świata ze śmiertelną (dosłownie)
powagą to nasza współczesna rzeczywistość.
Czy bawiący się kiedyś swą cudowną piłeczką Zeus mógł
przypuszczać, że kilka tysięcy lat później będzie ona miała tak wielki wpływ
na tysiące kibiców w całym świecie, ba, nawet na cały przemysł gadżetów, z imperium Nike i Adidasa na czele? Dziwny jest ten świat — jak śpiewał
jeden ze znanych w Polsce muzyków. I miał rację.
« Etnology (Published: 02-09-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4339 |
|