|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
O Bogu i wolności Author of this text: Piotr Patucha
Wolność jest pojęciem, którym
zwinnie operuje polityk w czasie kampanii wyborczej, księgowa w rozmowie z szefem lub katechetka, która przekonuje dzieci, że Bóg nie odpowiada za
ludzkie cierpienia. Ludzie używają go często i w tak wielu kontekstach, że
czasem można odnieść wrażenie, że w jednym słowie zawiera się więcej
utajonych sensów niż diabłów w główce szpilki. Zapytajmy w takim razie,
czym jest wolność? Czy istnieje jedna tylko koncepcja wolności, czy jest ich
wiele? Jeśli wiele, to która jest tą wolnością, o której zamierzam dziś mówić?
W tekście
Marty Makowskiej „Wolność i jej granice w myśli
Burke’a,
Tocqueville’a i Milla" zostały przedstawione
teorie wolności, które możemy sprowadzić do wspólnego mianownika wolności
politycznej. Taka wolność rośnie, gdy maleją ograniczenia nakładane przez
państwo czy Kościół na swych poddanych. Kiedy stajemy w obronie wolności słowa
czy wyznania mamy zazwyczaj na myśli odmiany czy rodzaje wolności politycznej.
Obrona wolności politycznej jest zawsze kwestią o dużym znaczeniu i nie wolno
jej lekceważyć.
Natomiast w artykule pt. „Wolność: Isaiaha Berlina głos w dyskusji" Rocamadour
przedstawiła koncepcje wolności w sensie bardziej metafizycznym. Berlin wyróżnił
dwa rodzaje wolności: pozytywną i negatywną, przy czym wskazał, że ta druga
ma dla niego wartość większą. Mnie interesuje wolność pozytywna, którą będę
nazywał wolnością samorealizacji. Miała ona swą długą tradycję sięgającą
antyku.
Ogólnie rzec biorąc koncepcja
wolności, która wywodzi się z myśli greckiej jest wspólna całej zachodniej
kulturze racjonalizmu. W żaden sposób nie kłóci się ona z deterministycznym
obrazem rzeczywistości, który przedstawiają nauki, ponieważ determinizm
tworzy kręgosłup tej koncepcji.
Z kolei wolność w rozumieniu
chrześcijańskim, wolność woli, na którą tak często powołują się
apologeci katolicyzmu, wchodzi z nauką w sprzeczność mocną do tego stopnia,
że kto zdecyduje się na uznanie, że taka wolność istnieje musi odrzucić
racjonalistyczny obraz świata. Tertium non datur.
Spróbujmy zatem sobie objaśnić,
czym jest wolność samorealizacji. W Delfach, w miejscu ochrzczonym pępkiem świata znajdowała się świątynia
Apollona. Tuż nad jej wejściem wyryto w kamieniu napis: "Poznaj samego
siebie". Ta dyrektywa, którą podjął i rozplenił w świecie Sokrates
oznaczała, że jedynie człowiek, który został obdarzony świadomością własnego
potencjału i jego granic może podejmować w życiu racjonalne decyzje.
Znajomość samego siebie jest możliwa
dzięki temu, że w swoim zachowaniu możemy dostrzec powtarzalność, co
sugeruje, że ludzkie zachowania podlegają pewnym prawidłowościom.
Obserwując jak pod wpływem ciepła
lód zamienia się w krople wody, ciecz z kolei zamienia się w parę,
dochodzimy do wniosku, że powtarzalność tych przemian jest uwarunkowana. Możemy
zapytać „dlaczego tak się dzieje" i uzyskać na to pytanie prostą
odpowiedź.
Podobnie kiedy obserwujemy
szesnastoletniego chłopca, który zamiast książki Gombrowicza kupuje
dziewczynie parę pończoch samonośnych, możemy przypuszczać, że jego wybór
został czymś uwarunkowany. Pytając „dlaczego?", możemy spodziewać się
odpowiedzi. Chłopiec mógłby powiedzieć: „Postąpiłem tak, ponieważ książka
na którą natrafiłem miała zbyt wyzywający tytuł. Speszyłem się. Zapytałem o radę panią, która sprzedaje w księgarni. Powiedziała mi, abym wybrał coś
bardziej gustownego. Kupiłem samonośki."
Ten przykład uzmysławia nam w czym rzecz. Każdy wybór jest czymś uwarunkowany. Sugestia sprzedawczyni znacząco
wpłynęła na decyzję młodzika. Gdyby był zmuszony do samodzielnego wyboru,
mógłby zdecydować się na książkę innego autora lub klasyczny bukiet kwiatów.
Niezależnie od tego czy miałby pod ręką suflera czy nie, jego wybór miał
przyczynę.
Fakt, że dla każdego zdarzenia
lub aktu myślowego możemy znaleźć przyczynę, doprowadza nas do wniosku, że
cała przyroda i ludzie podlegają konieczności.
Jesteśmy podobnie jak pory roku
mniej lub bardziej przewidywalni. Wiedzą o tym twórcy reklam. Żeby zwiększyć
sprzedaż nowej książki wystarczy, żeby autor przyznał się, że jego
mistrzem był Steinbeck. Autorytet noblisty zachęci potencjalnych klientów do
kupna książki. Idealna kampania reklamowa powinna przewidywać jeszcze
pozyskanie przychylnej opinii krytyków. To oni tworzą „salon", czyli dobrą
atmosferę dla tworów kulturowych.
Konieczność można zdefiniować jako taki stan rzeczy,
który zaistniał, jest i ma na nas realny wpływ. Rozumienie konieczności
pozwala nam na planowanie przyszłości. Jeśli wynająłem znajomemu mieszkanie
po atrakcyjnej cenie, potem wsadziłem do kieszeni kilka banknotów, aby kupił
sobie greckie wino, mogę się spodziewać, że będzie dla mnie miły. Każda
przyczyna ma skutek. I choć wiedza o tym, co było jest pewniejsza niż
przewidywanie, projekt rzucony w przyszłość ma większe znaczenie. Grecka filozofia wypracowała
koncepcję wolności w oparciu o przekonanie, że jednostka ludzka posługując
się naturalnymi władzami poznawczymi (intuicją, rozumem i zmysłami) jest
zdolna rozpoznać prawidłowości, którym podlega przyroda i człowiek.
Wolność samorealizacji jest po
prostu zrozumieniem konieczności. Zwiększa się ona wraz ze
wzrostem naszej wiedzy. Począwszy od znajomości własnego charakteru, zalet i wad, poprzez znajomość środowiska i epoki, w której przyszło nam się
urodzić, wiedza o konieczności zwiększa szansę na racjonalne działanie.
Poprzez racjonalne działanie rozumiem takie, które prowadzi do rozwinięcia
wrodzonego potencjału jednostki.
Doświadczony hodowca koni
doskonale wie, jakie warunki należy stworzyć zwierzętom, aby mogły osiągnąć
doskonałość. W zależności od tego, czy zwierzę ma predyspozycje konia wyścigowego,
czy pociągowego, dobiera się dla niego specjalny program rozwojowy. Analogia
do koni nie powinna być krzywdząca dla czytelników, którzy zdają sobie
sprawę, że człowiek jest również zwierzęciem, lecz o nieco bardziej od koni
rozwiniętym mózgu.
Człowiek charakteryzuje się także
tym, że nie mając nad sobą żadnego Pana, może samodzielnie decydować o swoim życiu. Wybór drogi życiowej dla wielu osób jest skomplikowaną kwestią, a czasem przerasta ich możliwości. Kolejka pod drzwiami psychoterapeuty tylko
potwierdza hipotezę, że zbyt mało wiemy o sobie, ażeby móc skutecznie sobą
zarządzać.
Hasłem przewodnim psychologii
jest nieśmiertelna dyrektywa zapożyczona ze świątyni w Delfach. Poznając
siebie samego zwiększamy zakres wolności i moc racjonalnego wyboru.
Przekonanie, że człowiekiem rządzą irracjonalne instynkty wcale nie jest
ostateczną konkluzją psychoanalizy, lecz tylko stwierdzeniem niepożądanego
stanu, który należy podczas terapii przezwyciężyć. Bowiem jej celem jest
uczynienie człowieka racjonalnym czyli świadomą siebie i świata jednostką. W tym sensie psychoanaliza jest integralnym elementem programu racjonalizmu.
Zastanówmy się teraz jaki sens
może mieć pojęcie wolnej, nieuwarunkowanej niczym woli. Podkreślam, że
kiedy dokonuję krytyki pojęcia wolnej woli w znaczeniu chrześcijańskim, mam
na myśli koncepcję jaka wielokrotnie pojawia się w wypowiedziach katolików,
którzy szturmują forum Racjonalisty atakując rozumność i jej piękny owoc:
naukę.
Wolna wola miałaby się realizować w takich aktach wyboru, dla których nie można znaleźć żadnej przyczyny.
Oznaczałoby to, że myśli jednostki są ze sobą niepowiązane zupełnie tak
jak źle napisana tragedia. Akty wyboru miałyby swe źródło w nicości.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że apologeci używają pojęcia wolnej
woli, aby chronić spaczony wizerunek Boga Ojca przed licznymi podejrzeniami.
Chodzi o to, aby naiwni uwierzyli, że Stwórca świata tworzy wszystko prócz zła.
Przyczyna zła leży w jednostce, jej wolnej woli, która nie podlega prawom
przyrody i wymyka się konieczności. Chrześcijański wizerunek człowieka jest
zaiste groteskowy. Jednostka staje się kompletnie nieprzewidywalna, a jej działania
irracjonalne.
Jako racjonalista obdarzony
naturalną ciekawością świata mogę zapytać dowolnego człowieka, dlaczego
zrobił to a tamto i spodziewać się odpowiedzi. Wyznawca wolnej woli nie ma do
tego prawa. Skoro akty wyboru są nie uwarunkowane, to w konsekwencji zachowania
ludzkie są niepoznawalne. Wiedza o człowieku staje się niemożliwa. Dyrektywa „poznaj samego siebie" traci
jakikolwiek sens. Upada psychologia i filozofia Zachodu. Kończy się
przewidywanie zachowań wyborców i klientów. Świat racjonalnej myśli chyli
się ku zagładzie. Pozostaje jedynie ślepa wiara, że dobry Bóg obdarzył człowieka
wolną wolą.
Boże, czemuś zapomniał o rozumie......?
Cała nasza kultura Zachodu, z której
jesteśmy tak dumni i na którą często powołujemy się podkreślając naszą
wyższość względem innych zwierząt została zbudowana na przekonaniu, że
przyroda i jego integralna cząstka (człowiek) są poznawalne. A są poznawalne,
ponieważ podlegają prawom. Owe prawa możemy opisać w niesprzecznym języku
nauk posługując się wrodzonym rozumem. Kto próbuje to podważyć, neguje
europejską kulturę i cywilizację. Zaprzecza swemu człowieczeństwu.
Europa wzrastała w poczuciu, że wszechświat jest
harmonijny i uporządkowany. Gdyby świat był chaosem, tworzenie nauki
przypominałoby składanie w sensowną całość rozdziałów książek Julio
Cortazara. Układ elementów byłby zupełnie dowolny, ponieważ zależałby od
subiektywnego nastawienia badacza. Jednak zadanie naukowca nie polega na
tworzeniu światów urojonych, lecz na odkrywaniu porządku świata, w którym żyjemy. Skuteczność naszych działań
zależy od trafnego rozpoznania sytuacji, w której się znajdujemy. Akt wyboru
powinien być poprzedzony myśleniem. Jest oczywiste, że człowiek jest omylny
lub może zostać wprowadzony w błąd. Hannah Arendt pisała, że największym
wrogiem prawdy jest kłamstwo. Sugerowała, że odkrywanie prawdy o sobie i otaczającym świecie jest zadaniem żmudnym i trudnym, jednak wykonalnym.
Wrogiem rozumu i prawdy jest kłamstwo
wolnej woli. Kłamstwem jest także pogląd, że korzystanie z osiągnięć
nauki i techniki prowadzi do upadku duchowości. Jeśli wierzyć katolickim
apologetom, idealny człowiek powinien odrzucić racjonalizm, naukę i technikę
na rzecz wiary w miłosiernego Boga Ojca, który topi małe dziewczynki, ażeby
uchronić je od losu prostytutek. Afirmacja człowieczeństwa w wydaniu niektórych
katolików budzi niesmak. Religijna sofistyka apologetów jest zaprzeczeniem
zdrowego rozsądku i poczucia godności.
Powiedzmy wprost, że kultywowany
przez masowe chrześcijaństwo wizerunek Boga Ojca jest obrazem mitycznym. Jeśli
przyjrzymy się rozwojowi filozofii i nauki w starożytności, a były one wtedy
jednością, dostrzeżemy, że mitologiczne wyobrażenia Boga zostały dosyć prędko
odrzucone jako nieprawdziwe. Już w V wieku p.n.e. Ksenofanes poddał krytyce
antropomorfizowanie Boga, a jego następcy zaczęli ujmować sacrum jako siłę
nieosobową, która nie posiada żadnych cech właściwych człowiekowi. To
harmonia kosmosu, Jedność, której można doświadczyć, ale której nie można
ująć w niesprzecznym języku. Dlatego każde określenie sacrum jest
niedoskonałe i daje wyobrażenie czym ono jest. O wiele łatwiej jest powiedzieć
czym Bóg nie jest. Zatem Bóg nie może być osobą, której przypisuje się
cechy ludzkie: wolę, miłosierdzie, mściwość i sprawiedliwość.
Współcześnie ujmuje się tą
kwestie w pojęciach epistemologicznych. Dla przykładu, fenomenologia to
filozofia, która podaje wiele przepisów na to, jak osiągnąć dobre rezultaty w poznawaniu świata przy pomocy intuicji. Intuicja jest pojęciem
filozoficznym, który w żargonie religijnym ma odpowiednik w słowie
„wiara" (zaufanie do głosu bożego). Zapewne niektórzy
wiedzą, że Karol Wojtyła napisał doktorat wspierając się na pracach Maxa
Schelera, jednego z wybitniejszych przedstawicieli szkoły fenomenologicznej
Edmunda Husserla. Tylko, że nasze dzieci nie wiedzą nic na temat
fenomenologii. Lekcje religii nie przewidują zgłębiania tajników filozofii.
Przewidują za to czytanie katechizmu.
Kiedy przeglądam prasę i znajduję
kolejne wypowiedzi światłych mężów lub niewiast na temat osobowego Boga
Ojca, odnoszę wrażenie, że nadal żyjemy w epoce mitycznej. Interes
spekulatywno-finansowy kleru zmusza ich do utrzymywania wiernych w świecie
dziecięcej iluzji.
Sprzęt komputerowy zmieniamy średnio
co 2-3 lata. Na serwerach internetowych możemy zaopatrzyć się w update’y
komunikatorów oraz oprogramowania anty-virusowego. Możemy przebierać w mnogości
systemów operacyjnych oraz narzędzi usprawniających działanie systemu.
Jednak „oprogramowanie
religijne" odziedziczyliśmy po ludziach żyjących kilka tysięcy lat temu,
zupełnie tak, jakby żaden postęp w tej dziedzinie nie był możliwy. A postęp
zaiste był możliwy i dokonał się w potężnej pracy umysłowej jaką
wykonali na przestrzeni dziejów filozofowie i naukowcy.
Tylko się nie upowszechnił. I dlatego jeszcze dziś w polskich szkołach wciska się dzieciom bajeczki o Bogu
Ojcu i wolnej woli.
« (Published: 23-09-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4366 |
|