|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Sokrates jako postać archetypowa [2] Author of this text: Mirosław Miniszewski
Patrząc na
Sokratesa jako uosobienie archetypu trikstera trzeba pamiętać, że ciężar
przyjęcia na siebie tej roli, jaki niesie ze sobą jej granie, jest nie do udźwignięcia
dla zwykłego człowieka. Funkcja
ta jest zbyt wymagająca ze względu na konieczność radzenia sobie z przeciwnościami,
sytuacjami paradoksalnymi. Jednostki wrażliwe mogą to przypłacić na przykład
szaleństwem. Bardzo często zdarza się, że do tej roli delegowane są osoby
najsłabsze w danej społeczności. Stają się one uosobieniem trikstera wbrew
swej woli a transformacja w kozła ofiarnego nie następuje drogą naturalną
tylko jest wynikiem wyniszczającego jednostkę procesu. Sokrates umiał ten
proces przejść świadomie, ale każdy początkujący filozof musi się
zastanowić nad swoją rolą, czy zdoła jej podołać. Bowiem istnieje w społeczeństwie
stereotyp filozofa jako mędrkującego głupka, niegroźnego błazna, który
owszem mówi mądrze, ale nikt nie chce za bardzo go słuchać, zwłaszcza
kiedy to, co on mówi, staje się zbyt poważne czy osobiste. Filozof staje,
niejako z natury tej funkcji, w przestrzeni sprzeczności, pytań, paradoksów
logicznych i egzystencjalnych. Musi każdego dnia pytać siebie samego o sprawy pierwsze,
nieustannie dziwić się i z owego zdziwienia czynić inspirację swego
filozofowania. Musi rozmawiać z ludźmi. Bo inaczej na co się zda ta jego
filozofia? Sokrates uczył tej filozofii w działaniu. Nie można zapomnieć
roli jaką odegrał, być może była ona ważniejsza, niż się nam wydaje.
Jakie by opinie o nim nie powstawały, zawsze będzie tym męczennikiem za prawdę,
który swoim życiem pokazał filozofię w działaniu, która poprowadziła go
ku śmierci. Może to on, najbardziej ze wszystkich wczesnych filozofów,
otworzył drzwi swoim następcom. Może owo pęknięcie, które pojawia się w mitycznej przestrzeni jego działania, a polegające na pytaniu czy warto oddać
życie za prawdę, jest bramą myślenia zarówno antropologicznego, jak i metafizycznego. Bowiem oznaczałoby to, że człowiek to ktoś, kto nosi w sobie coś większego niż on sam. Coś, co jednocześnie decyduje o substancjalności człowieczeństwa, ale nie wynika z niego samego. Sokrates tego
bronił, wierzył, że warto za to umrzeć.
Niektórzy współcześni
filozofowie rozmywają jednak pojęcie człowieczeństwa. Filozofię ogrania coraz
bardziej mrok monizmu psychofizycznego i związanego z nim naturalizmu
redukcjonistycznego, praktykowanego w naukach kognitywnych, które w niektórych
swoich aspektach sprowadzają człowieczeństwo do funkcji mózgowych [ 25 ]. Czy dwa i pół tysiąca
lat od chwili, gdy greccy myśliciele rozpoczęli ową przygodę z filozofowaniem, doprowadziły tylko do tego, że chcemy człowieka zamknąć w jego biologicznych funkcjach? Do
tego stopnia, że filozofowie już od wielu lat uciekają przed tym problemem
twierdząc, że niemożliwa jest substancjalna, ale tylko funkcjonalna definicja
człowieczeństwa, że nie ma w nim żadnej zasady scalającej.
Zdaniem E. Cassiera można jedynie definiować człowieka poprzez język,
mit, religię, sztukę, naukę etc. [ 26 ]
Takie koncepcje zrodziły się pod wpływem odkryć przyrodniczych. Zwłaszcza
obecnie pytania te stają się coraz ważniejsze, w kontekście neurobiologii i nauk kognitywnych oraz kryzysu metafizyki. Czy Cassirer nie stchórzył, czy nie
wycofał się zbyt łatwo? Czy
odchodząc od platońskiej koncepcji człowieczeństwa, nie doprowadzimy
przypadkiem do sytuacji, gdzie ktoś powie, że śmierć Sokratesa nie miała żadnego
znaczenia i w ogóle żadna ofiara
poniesiona w imię prawdy nie ma sensu, ponieważ to mózg wytwarza złudzenie
podmiotowości zwane duszą? Dlatego wpatrywać się trzeba w Sokratesa, który pytał
uczciwie. Nie zależało mu na tworzeniu nowej szkoły, na pieniądzach i sławie.
On tylko chodził w koło i pytał innych, oraz sam siebie o sprawy podstawowe.
Pytając i rozmawiając spotkał się z wściekłością czegoś, co dzisiaj
nazwalibyśmy opinią publiczną. Walkę tę przypłacił życiem, ale zdaniem
autora niniejszej pracy wygrał ją, a swoją osobę wniósł do
ponadczasowego porządku mitycznego, gdzie funkcjonuje jako archetyp starego mędrca,
który w kółko chodzi i pyta, abyśmy nie zasnęli snem gnuśnego ignoranta.
1 2
Footnotes: [ 25 ] Zob. Urszula Żegleń, Filozofia
umysłu, Toruń 2003. [ 26 ] Cassirer Ernst, Esej o człowieku,
Warszawa 1971. « (Published: 16-11-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4463 |
|