|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religions and sects » Islam »
Indywidualizm a islam [1] Author of this text: Dirk Verhofstadt
Translation: Ilona Vijn-Boska
Ten, kto jest obrońcą indywidualizmu,
nie może traktować obojętnie stosunku islamu do jednostki. O tym problemie,
pod wpływem lewicowej inteligencji i relatywizmu kulturowego, milczano dziesiątki
lat. Relatywiści kulturowi akceptują bez słowa tradycje, wartości i formy
obcowania, które są w danej kulturze przyjęte i stosowane, zakładając że
nie mamy prawa osądzać innych z punktu widzenia naszej europejskiej kultury.
Jeszcze niedawno mało wiedzieliśmy o tych innych kulturach na świecie. Wiadomo było, że młode Chinki mają
okaleczone stopy ze względu na tradycjonalne bandażowanie, a w hinduistycznych
Indiach panuje system kastowy. Wdowy palone były na stosach obok swych zmarłych
mężów. To wydawało się ekscesem społeczeństw dalekich, egzotycznych i prymitywnych. Dopiero teraz możemy naocznie, dzięki ujęciom filmowym lub
internetowi, przekonać się, jaka jest pozycja jednostki w świecie muzułmańskim i w innych kulturach, gdzie religijne nakazy i zakazy zawładnęły codziennym
życiem ludzi.
Niedawno światem zachodnim wstrząsnęły
obrazy egzekucji afgańskich kobiet ubranych w burki. Od tego czasu strumień
informacji o maltretowaniu kobiet i ich ciemiężeniu w świecie muzułmańskim
coraz częściej pojawiał się na ekranie naszego odbiornika
telewizyjnego.
Kobietom w Arabii Saudyjskiej nie wolno prowadzić samochodów, spotykać innych
mężczyzn, muszą się one podporządkować swym mężom. W Nigerii niezamężne,
brzemienne kobiety według prawa muzułmańskiego (szariat) skazywane są śmierć
przez ukamienowanie. W Algierii kobiety grające w piłkę nożną są za to
potajemnie mordowane. W Kaszmirze fundamentalistyczni mężczyźni strzelają w nogi kobietom, które nie noszą burek. W Jordanii regularnie mają miejsce
honorowe morderstwa, gdzie męscy członkowie danej rodziny mordują kobietę — siostrę lub córkę — ponieważ według nich zhańbiła honor rodziny. W Somalii młodym dziewczętom zszywa się wargi sromowe. W Bangladeszu i Pakistanie kobietom odmawiającym małżeństwa lub sprzeciwiającym się małżonkom
wylewa się kwas siarkowy na twarz.
Na Zachodzie po 11.9.2001 r. nieustannie
prowadzi się dyskusję o islamie i polityce prowadzonej przez muzułmańskich
przywódców i wciąż wszyscy się zastanawiają: Jaki rodzaj społeczeństwa
mają oni zamiar stworzyć? Czy swoją religię i formy życia chcą stosować
tylko w krajach muzułmańskich, a może chcą je eksportować i przy pomocy
muzułmańskich wspólnot cały świat nagiąć do tego modelu? To są ważne
zagadnienia, ponieważ bezpośrednio mają wpływ na wiarę w indywidualizm jako
środek własnego rozwoju ludzi niezależnie od ich pochodzenia, możliwości
lub religii. Według włoskiej pisarki Oriany Fallaci, znanej i sławnej byłej
korespondentki ze Środkowego Wschodu i Wietnamu, islam stanowi całkowite zagrożenie
dla zachodniego społeczeństwa i jego kultury. Jej książka Wściekłość i duma jest pełnym emocji, niszczycielskim oskarżeniem islamu i tych
wszystkich „poprawnych idiotów" progresywnej prasy, którzy w imię źle
pojętej tolerancji nie odważają się wypowiedzieć prawdy. Polemizując,
zarzuca zachodnim intelektualistom ślepotę, obojętność, nawet tchórzostwo,
ponieważ odmawiają zauważania zagrożenia ze strony islamu lub ze względów
politycznych są zbyt dla niego pobłażliwi. Strona po stronie rozprawia się z islamem i jego nieludzką, nieprzyjazną kobietom zawartością. Przy tym nie
wstydzi się używać przekleństw i ostrych epitetów. W typowym dla niej
mistrzowskim i porywającym stylu pisania przedstawia okrutne fakty i stwierdzenia.
Filmowe ujęcia cieszących się Palestyńczyków
po ataku 11 września najbardziej napawały ją odrazą. Fundamentalistyczny
islam według jej zdania, mimo porażki Talibanu w Afganistanie, trwa dalej i rozpoczął nową Świętą Wojnę (Dżihad), w której biorą udział miliony
ekstremistów, mając Osamę Bin Ladena za świetlany przykład.
Islam w oczach Fallaci jest niedorozwiniętą
kulturą, która w przeciwieństwie do cywilizacji żydowsko-chrześcijańskiej
nie wniosła nic korzystnego do bytu ludzkiego. Tutaj bardzo przesadza.
Cywilizacja muzułmańska dokonała wiele w dziedzinie matematyki, astronomii i kultury oraz, między innymi, inspirowała Goethe'go i Mozarta. Również w zakresie architektury meczety tak samo godne są uwagi jak kościoły i katedry.
Wychwalając naszą zachodnią kulturę zapomina Fallaci o tych wszystkich
okrutnych rzeczach, które w tej kulturze miały też miejsce: wyprawy krzyżowe,
kościelna inkwizycja, wymordowanie Indian i Aborygenów, użycie gazu podczas I Wojny Światowej, teoria ras, Endlösung i bomba atomowa. Jak również,
że kobieta nie tylko w Koranie, ale i w Biblii, zarówno w Starym
jak i Nowym
Testamencie jest podporządkowana mężczyźnie.
To wszystko nie zmienia faktu, że to co
się dzieje w niektórych muzułmańskich krajach z naszego racjonalistycznego
punktu widzenia jest nie do przyjęcia. Fallaci ma rację twierdząc, że islam
ciemięży miliony kobiet i że ze względu na kulturowy relatywizm zbyt szybko
akceptujemy te, nie do przyjęcia, metody jako formy tradycji i zwyczaje. Międzynarodowe
prawa człowieka są dla wszystkich ludzi na tej ziemi i muszą wszystkich obowiązywać.
Krzywda wyrządzana jednym ludziom powinna u innych wywoływać sprzeciw i inspirować do działania. Tu nie powinniśmy zapomnieć o pracy organizacji
pozarządowych takich jak Amnesty International.
Według Fallaci zachodni świat jest w niebezpieczeństwie. Opisuje muzułmańskich Somalijczyków, którzy miesiącami
mieszkali w namiotach u podnóża Duamo we Florencji, jej mieście, z żądaniem
uzyskania obywatelstwa i pozwolenia na przyjazd „zgrai ich członków rodziny
do Europy". Albańscy złodzieje, marokańscy sprzedawcy narkotyków,
prostytutki z AIDS lub syfilisem, uliczni sprzedawcy i żebracy kalają jej
miasto. I do tego jeszcze żądają budowy meczetów. „I biada jak się
odpowie: szukaj swojego prawa w swoim kraju; bo od razu zaczną krzyczeć:
rasista, rasista". Widzi w próbach dostania się do Europy za pomocą marnych
łódek planowaną strategię eksportowania terrorystów. I „Włosi nie robią
dzieci, ci idioci (...), a synowie Allacha rozmnażają się za to jak króliki".
Według niej jedynym skutecznym środkiem jest wyłapanie wszystkich
nielegalnych imigrantów i odesłanie z powrotem. Wciąż używa słowa
„oni", pod którym rozumie wszystkich muzułmanów, uciekinierów i tych
„innych" ze Wschodu. Kiedyś w nazistowskich Niemczech „oni" używano w stosunku do Żydów. Tych „brudnych intruzów, którzy nasze zdrowe społeczeństwo
zarażają i niszczą, musimy wytępić. Wszystkich tych innych". Poprzez to
upraszczające i populistyczne słowo „oni" Fallaci odbiera jednostce człowieczeństwo i każdego muzułmanina zalicza do „Złego". Słowu „oni" zawsze
przeciwstawia słowo „my" i to też jest godne potępienia, ponieważ wyraża to
wyższość, a poza tym przydziela wszystkich mieszkańców zachodniej kultury do
tej samej grupy, co ona i jej podobni.
Liberałowie przede wszystkim muszą
bardzo ostrożnie używać tego rodzaju słów, ponieważ wychodzą oni z założenia
unikalności każdego człowieka, a nie grupy, społeczności, rasy czy też
nacji.
Insynuujące porównanie uciekinierów w stateczkach z terrorystami jest absurdalne. Nikt chętnie nie opuszcza swojego własnego
kraju. Często ci, którzy się na to decydują, są prześladowani przez reżim,
mułłów lub zmuszeni przez biedę do szukania innego miejsca do życia.
Uciekają, aby szukać ratunku przed prześladowaniem, ukamienowaniem lub głodem.
Niewpuszczenie ludzi znajdujących się w niebezpieczeństwie byłoby
skandaliczne i robiło nas współwinnymi ich cierpienia.
Fallaci stwierdza, że „oni" nie potrafią
się godnie i odpowiednio zachowywać i dlatego muszą się wynosić. Ale czy my
obywatele cywilizacji zachodniej zachowujemy się poprawnie w stosunku do nich?
Czy krzyżowcy byli godni szacunku? Czy amerykańscy koloniści zachowywali
się poprawnie w stosunku do Indian? A jak było z brytyjskimi kolonistami i Aborygenami w Australii? A Kościół w stosunku do Żydów? A zachodni
seks-turyści w stosunku do młodych dziewcząt w biednych pozaeuropejskich
krajach? A kto pomógł stanąć Talibanowi na nogi? Kto dostarczał im broń,
aby gnębili kobiety i mniejszości? Kto pomaga dyktatorskiemu reżimowi w Arabii Saudyjskiej i kto dzięki temu utrzymuje u władzy średniowiecznych
potentatów?
Używając logiki Fallaci powinniśmy
tutaj jako winnych wskazywać nas samych, a ofiarom tej pełnej hipokryzji
polityki zachodniej powinniśmy odmawiać dostępu do naszych bogatych krajów.
Polityki, która przede wszystkim skierowana jest na własne korzyści
ekonomiczne; tu mam na myśli ropę naftową w krajach arabskich, amerykańsko-brytyjski atak na Irak. Co za egoizm i okrutność. „Dobrobyt jest
zdobyczą danej cywilizacji, i nie uprawnia innych do życia na jej koszt".
Jakie szalone oskarżenie tych milionów ludzi, którzy muszą przeżyć za
jednego dolara dziennie. Jakie uderzenie w twarz tych rodziców, którzy
porzucają swoje strony i rodzinę w poszukiwaniu lepszego, bezpieczniejszego, a przede wszystkim bardziej pomyślnego istnienia dla swoich dzieci. I ta bogata
dama z Florencji mieszkająca w Nowym Yorku mówi nam, że mamy ich odesłać. Z powrotem do nędzy, do niebezpieczeństwa, do ich piekła. To można tylko zganić,
tak jak ona gani innych i ich wszystkich zgarnia na jedną kupę razem z terrorystyczną hołotą. Bardziej niż kiedyś potrzebujemy po zamachu 11 września
spokoju i mądrości. Najgorszą reakcją byłaby nowa wyprawa krzyżowa przeciw
Maurom, tak jak dopominają się tego członkowie Moral Majority w Stanach Zjednoczonych. Musimy walczyć z ekstremizmem bez względu na to, po której
stronie się pojawia.
Przeciw radykalnej wizji Fallaci można
przytoczyć inne założenia. I tak na przykład Karen Vintges, docent Polityki i Filozofii Społecznej na Uniwersytecie Amsterdamskim rezolutnie odżegnuje się
od postmodernizmu, ale jeszcze jej daleko do „uniwersalnie prezentowanego
zachodniego liberalizmu". Karen opierając się na etycznym indywidualizmie z późniejszych
prac francuskiego filozofa Michela
Foucaulta, próbuje połączyć ze sobą dążenie do indywidualności
otaczających ją ludzi, wzajemne powiązania i wolność. Uważa, że w każdej
religii, w islamie również, istnieją tzw. „praktyki wolności". Jako dowód
wskazuje na sufizm, kierunek ascetyczno-mistyczny w islamie, według którego
kobieta i mężczyzna są sobie równowartościowi i to pozwala kobiecie na
prowadzenie swojego osobistego życia. Do obrony wolności kobiet niepotrzebny
jest więc feminizm idący drogą laickiego zachodniego liberalizmu.
1 2 3 Dalej..
« (Published: 25-01-2006 Last change: 18-12-2010)
Dirk VerhofstadtUr. 1955. Belgijski teoretyk liberalizmu (zwolennik J. Rawlsa), brat belgijskiego premiera, Guy'a Verhofstadta. Jego książka "Het menselijk liberalisme" inspiruje europejskich polityków z partii liberalnych. Broni liberalizmu przed atakami antyglobalistów. Jego najnowsza książka to "Obrona indywidualności". We wrześniu 2007 r. stowarzyszenie 'Wolna Myśl' (De Vrije Gedachte) przyznało mu tytuł "Wolnomyśliciela Roku". Private site
Number of texts in service: 15 Show other texts of this author Newest author's article: Polska plama na aureoli Piusa XII | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4568 |
|