|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Reading room Ślicznotka doktora Josefa Author of this text: Zyta Rudzka, Katarzyna Bocheńska
Mieć czas, by pochylić się nad sobą, tym teraz i tym za kilka lat.
Objąć młodość dojrzałość i starość. Można to uczynić w towarzystwie
książki Zyty Rudzkiej „Ślicznotka doktora Josefa". Autorka przyjęła
zaproszenie do rozmowy o książce i wywołanych nią tematach.
Zyta Rudzka — pisarka, psycholog. Debiutowała w „Twórczości". Opublikowała powieści: Białe klisze, Uczty i głody, Pałac Cezarów,
Mykwa, Dziewczyny Bonda. Laureatka Nagrody im. J. Iwaszkiewicza, Nagrody im.
St. Piętaka, Europejskiej Nagrody Radia Deutsche Welle. Tłumaczona na niemiecki i chorwacki.
Katarzyna Bocheńska: Przy okazji
wydania powieści Białe klisze stwierdziła Pani „Interesuje mnie człowiek
stojący w obliczu wielu prawd, ale bez gwarancji odnalezienia
siebie samego". Na ile ta myśl jest obecna w Ślicznotce doktora Josefa?
Zyta Rudzka: Punktem
wyjścia powieści jest historia dwunastoletniej dziewczynki stojącej przed
doktorem Mengele na rampie w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Rozebrano ją.
Jest nago. Pozostało jej tylko ciało. I właśnie to ciało niespodziewanie ją
ocala. Ciało, które dopiero zaczyna rozkwitać, budzić się do kobiecości,
do szczęścia. Ciało, które już niebawem zostanie poddane męczeńskiej próbie w czasie zbrodniczych eksperymentów medycznych. Tajemnica ocalenia tej
dziewczynki staje się ważną częścią historii, z którą chciałam się
zmierzyć, pisząc Ślicznotkę.... To powieść o upokorzeniu, które
potrafi zmienić całe życie.
W powieści nawiązuje Pani m.in. do autentycznej postaci doktora
Mengele. Buduje Pani także na kartach tego utworu postać Czechny. Jej historia
jest zlepkiem doświadczeń wielu osób, które przeżyły obóz, czy to
opowiedziana jednostkowa historia?
Pani Czechna to postać
fikcyjna, ale zbudowana z doświadczeń bliskich mi osób. Nie tylko postać
doktora Mengele jest autentyczna, również doktor Hans istniał naprawdę, po
wojnie nadal pracował jako lekarz. Również te fragmenty książki, które
odwołują się do eksperymentów na ludziach prowadzonych w obozach
koncentracyjnych oparte są na faktach, historycznych, dokumentach oraz
wspomnieniach ludzi, których dane mi było poznać.
Jakie ukryte antynomie ma szanse znaleźć
Czytelnik w Ślicznotce...?
Najważniejsze to relacja kat -
ofiara. Skomplikowana, wcale nie czarno-biała. Dzieje mojej bohaterki pokazują,
że jeżeli raz ktoś w życiu stał się ofiarą, to trudno mu później na
poziomie emocjonalnym, duchowym pozbyć
się tej tożsamości. Upokorzenia, skrzywdzenia nie da się z siebie amputować,
odrzucić, zapomnieć. Kat może stać się kimś innym, zacząć być dobrym,
przestać krzywdzić, wejść w nową rolę, pokutować, odpokutować, po prostu
zanurzyć się w nowe życie. Ofiara nie ma tej szansy. Coś w niej nie pozwala
jej się odrodzić.
Ważną częścią powieści
jest również humor — korozja ciała spowodowana starością. Chciałam, żeby
dom starców nie był poczekalnią na gilotynę, ale miejscem, gdzie spotykają
się przeróżne typy ludzkie i temperamenty.
Pragnęłam odejść od stereotypów, że skoro opisuję świat starszych
ludzi, to musi być smutno, szaro i beznadziejnie.
Ale jak czytałam tę powieść, to nie mogłam się uwolnić od wrażenia,
że te pozornie humorystyczne, powtarzające się rytuały (szukanie nożyka,
pisanie petycji) zawierają w sobie jednak coś więcej niż garść uśmiechu...
Chciałam, żeby czytelnik całkiem
nieświadomie, z uśmiechem na ustach udał się za mną do samego jądra piekła.
Wybrała pani niepopularny, mało komercyjny temat: śmierć, obnażanie
starości...
Uważam, że również starość udała się Najwyższemu. Znam wielu starszych,
schorowanych ludzi, którzy bardziej pogodnie i szczęśliwie odbierają świat niż ci młodzi, piękni i zdrowi. Młodość
wspomina się z nostalgią, ale kiedy się jej doświadcza, wcale nie jest łatwo.
Ten czas młodości, jej zapachy, tęsknoty zawarła pani między innymi w powtarzającym się fragmencie (jak echo): „Czereśnie, nasze czereśnie. Każdy
chciał powiedzieć o tych, które zajadał w dzieciństwie. Mężczyźni
przechwalali się, na jakie to wysokie drzewa wchodzili. Szybko. Boso. Kolanami
obejmując nieposłuszny pień. Jak zrywali owoce z samego czubka, a gałęzie
się trzęsły, uginały do ziemi. (...) Kiedyś, dawno, dawno temu on jadł te
najlepsze, najwspanialsze czereśnie. Z kobiałki od babci. Z twardych dłoni
dziadzia. Z ust matki. Od ojca. Od kochanki. Narzeczonego. Nowopoślubionej.
Nieznajomego. Wyczekiwali czereśni".
Moi bohaterowie chorują, stają
się niedołężni, ale pod względem uczuć, namiętności, pragnień są ciągle
tacy sami. Protestuję przeciwko pokazywaniu starszych ludzi jedynie jako
takich, którzy wymagają naszej troski, pomocy i szacunku. Starzeć się po
ludzku, to być widzialnym. Mieć prawo do przeżywania, a nie tylko obowiązki
niańczenia wnuków. Dlatego moi bohaterowie aż kipią od życia. Nie chciałam
patrzeć na starość jedynie jako na czas odchodzenia. Nie lubię określenia
„trzeci wiek". Starość to młodość, tylko dużo lat później.
Pani bohaterowie to także ludzie zmagający się z prawdą. Powiedziałabym,
że momentami dość heroicznie zabiegający o to, by nie dopuścić do siebie
myśli, że zostali odrzuceni np. przez swoje dzieci. A ocieranie się, tkwienie w takim świecie nie pozwala nam myśleć o tym, że starość jest czasem
pogodnym.
Starość odsłania to,
co skrywamy przez całe życie. To może boleć. I zazwyczaj bardzo boli.
Jednocześnie pozwala uporządkować pewne sprawy, dokonać swoistego
oczyszczenia, skoncentrować się na sobie, wyciszyć się. Ktoś powiedział
mi, że czytając Ślicznotkę... możemy
poczuć swoją własną starość.
Myślę, że to dobre określenie. Czytelnik dokładnie
tak się czuje. Przez pergamin czasu widzi siebie i dotyka przyszłości.
Chciałabym,
żeby tak było. Odczujemy być może przerażenie, trwogę czy lęk. Ale starość
przynosi też ukojenie, wielką pokorę przed nieznanym, rodzaj uniesienia, które
znieczula na to wszystko, co nas raniło. Starość to czas wielkiego
odejmowania. Wycofujemy się, ale w jakimś sensie to sprawia, że stajemy się
czyści, piękni. Tak, „piękni" to słowo chyba najbardziej oddaje ten
czas, kiedy zbliżamy się do kresu. Trudno to pojąć, ponieważ widzimy starość
poprzez jej zewnętrzność: korozja ciała, wykluczenie społeczne, opuszczenie
emocjonalne.
Czy do którejś z postaci powołanych do życia w powieści
żywi pani szczególny stosunek?
Wszystkie darzę szczególną
czułością. I panią Czechnę i jej siostrę Leokadię, która zawsze była tą
drugą. I sarkastycznego, rubasznego pana Mirona. I pana Henocha oraz religijną
panią Benię. Myślę, że każda z postaci jest narysowana wyraźną kreską.
Niesie ze sobą szczególną historię, zarówno rodzinną jak i uczuciową. Ma
swój charakterystyczny sposób obejmowania świata, mówienia i komunikowania
się z innymi. Właśnie poprzez moich bohaterów pokazuję, że starość to
jest kontynuacja całego naszego życia a nie Trzeci Wiek.
Pani książka należy do tych, które czyta się i wynotowuje pojedyncze myśli, by po odłożeniu tekstu pochylić się nad nimi
ponownie i dać sobie szansę na refleksję. Z tych zdań skrupulatnie
zapisanych tworzy się kanon opowieści o człowieku. W pani mniemaniu, jakie
zdanie powinno otwierać tę opowieść zapisaną cytatami ze Ślicznotki...?
Dziękuję za te miłe
słowa, ale kompletnie nie wiem! Najwspanialsze w czytaniu jest to, że autor
nie ma dużego wpływu na odbiór tego, co napisał. Każdy wybiera to, na co ma
ochotę, co mu służy, pomaga, tłumaczy lub też co go rozśmiesza bądź
zasmuca. To właśnie jest w czytaniu książek najpiękniejsze.
Pani bohaterowie odchodzą tam, gdzie poszli już inni.
Przechodzą na tamtą stronę, bezgłośnie łkają i zamykają swoje jestestwo w kruchym ciele jak ranne zwierzę… i cały czas pragną żyć. Jako autorka,
pozwolę ją sobie tak nazwać: mądrej i dojrzałej książki, zapewne chce
pani, aby w czytelniku też z niej coś pozostało, co mianowicie?
Nie mam wielu wymagań.
Mam nadzieję, że każdy na swój sposób przeżyje tę powieść.
A więc niech żyje swoim życiem. Dziękuję za rozmowę.
« Reading room (Published: 25-04-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4727 |
|