Philosophy »
Pewność jako elementarna forma życia [1] Author of this text: Kinga Jedynak
Niezwykle często zakres
filozoficznego przedsięwzięcia Ludwiga Wittgensteina zostaje ograniczony do
treści zawartych w
Traktacie logiczno — filozoficznym
oraz w
Dociekaniach filozoficznych,
zupełnie abstrahując od ostatniego dzieła tego wielkiego myśliciela.
Jest rzeczą
niemożliwą dyskutować o całokształcie jego filozofii bez uwzględnienia
powstałych na półtora roku przed śmiercią Wittgensteina dociekań wydanych
w pracy: O pewności.
Niewykluczone, że zawarte w nich uwagi są usytuowane najbliżej celu, jaki
miał zamiar osiągnąć ich autor za pomocą swych filozoficznych rozważań.
W O pewności powracają
definicyjne rozważania z Traktatu, które niemal przez całe życie
prześladowały Wittgensteina.
Znajdujemy tu również aparaturę
pojęciową zaczerpniętą z Dociekań filozoficznych oraz
rozwinięcie niektórych zagadnień z tej pracy.
Zastosowana w Dociekaniach
krytyka argumentu prywatnego języka jest pierwszym pęknięciem doktryny — w
O pewności bezkompromisowa dychotomia gramatyki i doświadczenia
zostaje ostatecznie obalona.
W ostatnich zapiskach
Wittgensteina zawarta jest obszerna analiza teoriopoznawcza skupiona wokół
zagadnienia wiedzy i pewności- pojęć których,wbrew często spotykanej opinii, nie
mamy prawa, bezmyślnie uznawać za synonimy.
Znaczącą przyczyną powstania
dzieła późnego Wittgensteina była … praca Georga Edwarda Moore 'a, która w
sposób pośredni skłoniła twórcę
Dociekań
do zerwania więzów z antymetafizyczną doktryną.
Moore pragnął pozostawić
niezatarty ślad w historii filozofii jako obrońca zdrowego rozsądku,
walczący z berkleyowskim idealizmem oraz ze sceptycyzmem. W tym celu
postanowił rozwiązać czołowe zagadnienie z zakresu epistemologii,
mianowicie, czy o jakimś przygodnym sądzie można wiedzieć z nieograniczoną
pewnością, iż jest prawdziwy.
Moore uznał, że potrafi
wymienić ogromną liczbę takich sądów. Aby nie pozostać gołosłownym
sporządził listę, na której znalazło się m. in. to, że jest człowiekiem,
posiada wiedzę co do istnienia własnej ręki, czy, że Ziemia istnieje od
bardzo wielu lat.
Ponadto Moore nie miał
wątpliwości co do tego, iż powyższe sądy „zdroworozsądkowe" implikują
istnienie świata zewnętrznego względem jego umysłu, notabene, że
intersubiektywna znajomość owych sądów opiera się na dowodzie.
Wittgenstein nie miał zamiaru
uczestniczyć w polemice realizmu z idealizmem — jego intencją było wykazanie
bezpodstawności owego sporu. Według autora Traktatu, zdania Moore’a
należą do pewnego obrazu świata- są niczym zawiasy, na których poruszają się
wszelkie sądy.
Mooreowskie sądy
„zdroworozsądkowe"
posiadają formę zdań empirycznych,
jednakże spełniają funkcję reguł logicznych — ich prawda
„jest wtopiona w
fundament naszej gry językowej".
Zdania zawiasowe należą do tła
naszych gier językowych:
„leżą opodal drogi, po której porusza się
badanie",
stanowią fundament uznanych prawd, bez którego wiedza, przypuszczenie czy
wiara nie miałyby racji bytu. Same jednak nie mogą stanowić przedmiotu
wiedzy, ani być prawdziwe.
Wittgenstein wskazuje, iż można
być pewnym truizmów należących do owej klasy zdań, oraz, że krokiem
całkowicie niestosownym jest tu wychodzenie z jakimikolwiek roszczeniami do
wiedzy na wzór Moore’a, który pomylił zdania zawiasowe ze zwykłymi
twierdzeniami empirycznymi. Stanowisko Moore’a ,wbrew jego zamiarom, stwarza
sceptykowi dogodne warunki do zgłaszania wątpliwości. Moore zdaje się nie
zauważać faktu, że sceptyk nie rozumie struktury naszych przekonań:
"Chciałbym rzec: Moore nie
wie tego, o czym twierdzi, że wie, ale jest to dla niego ustalone, tak jak i
dla mnie; uważanie tego za ustalone stanowi cześć metody naszych wątpień i
badań."
Rasowy sceptyk chce wątpić we
wszystko, łącznie z całym gruntem pewników, na którym odbywa się wątpienie-
podcina zatem gałąź, na której siedzi, w konsekwencji, lądując w otchłani
niedorzeczności.
Wittgenstein krytykuje Moore’a
w dużej mierze za to, że dał się zwieść na manowce — zamiast wskazać na
niedorzeczność położenia sceptyka, wdał się z nim w dyskusję, próbując
naprawić to, co w rzeczywistości w ogóle nie zostało zepsute.
Autor
Dociekań filozoficznych
przestrzega sceptyków,
by nie naruszali granic sensownego wątpienia, ponieważ
„wątpienie bez końca wcale nie jest
wątpieniem",
a zaczynając od poddawania w wątpliwość istnienia własnej ręki, nietrudno
skończyć w królestwie ciemności.
"Wątpienie
przychodzi po wierzeniu", „(...)nasze wątpliwości wspierają się na tym, że
pewne zdania są wyjęte spod wątpienia, niczym zawiasy, na których tamte się
poruszają".
"Jeżeli chcę, by drzwi się
obracały, zawiasy muszą być nieruchome."
"Często
oczarowuje nas jakieś słowo"
- Moore uległ czarowi słowa „wiedzieć", nie bacząc na to, że wszelakie
"uzasadnienie ma kres"-
kres zaś jest "działaniem, które leży u podstaw gry
językowej."
Moore nie powinien twierdzić,
iż wie, że Ziemia istnieje, gdyż nie godzi się to z faktem, iż traktujemy
tego typu zdania jako odgórnie pewne:
"To, że Ziemia istnieje,
jest raczej częścią całego obrazu, który stanowi punkt wyjścia mojego
przeświadczenia."
W przedstawiony sposób
Wittgenstein demaskuje niedopatrzenia Moore’a, wykazując, że:
"Roszczenia
to hipoteka obciążająca zdolność myślenia filozofów."
Wbrew przekonaniu Moore’a,
zdanie "Wiem,
że mam dwie ręce"
nie jest typowym zdaniem
przygodnym, albowiem w obrębie naszego systemu sąd głoszący, że w normalnych
okolicznościach każdy człowiek ma dwie ręce jest niepodważalny, w
przeciwieństwie do zwykłych twierdzeń empirycznych, które mogą być zarówno
prawdziwe, jak i fałszywe. Posługując się słowem „wiem", Moore nie
uwzględnił podstawowych kryteriów określających użycie tego terminu.
O wiedzy możemy prawić tylko
tam, gdzie istnieje odpowiedź na pytanie „Skąd wiesz?" oraz logiczna
możliwość pomyłki, a także gdy posiada się mocne argumenty na rzecz swej
tezy.
Nie sposób podać dowodu na
rzecz istnienia zdań zawiasowych. Myli się ten, kto powie, iż ów dowód opiera
się na świadectwie naszych zmysłów, że wystarczy tylko skierować spojrzenie
w stronę rąk, by móc stwierdzić ich byt.
Przypuśćmy, że któregoś dnia
popatrzałabym na me dwie ręce i, o dziwo, ujrzałabym tylko jedną. W takiej
sytuacji, gotowa byłabym zwątpić w rzetelność świadectwa moich zmysłów, ale
nie w to, że moja ręka tak po prostu wyparowała.
Niniejszy przykład dowodzi, że
niepowtarzalna ufność, jaką w normalnych warunkach pokładam w istnienie mych
obydwu rąk, nie opiera się na doznaniu empirycznym.
"Wyczerpawszy uzasadnienia,
docieram do litej skały i mój rydel zwija się. Wtedy jestem skłonny rzec:
'Po prostu tak właśnie postępuję' ."
Wittgenstein objaśnia pewność
konstytuującą osobliwą rolę logiczną zdań zawiasowych za pomocą pewnego
„sposobu życia", który jest czymś:
„… co leży poza tym, co uzasadnione i
nieuzasadnione; a więc tak, jak coś zwierzęcego"
- powszechnie wiadome jest, że język jako taki, nie wyłonił się z jakiejś
rozumności.
Należy zaznaczyć, że wyróżnia
się trzy czołowe interpretacje „formy życia": wykładnię
„socjologiczną",
wykładnię „lingwistyczną"
oraz wykładnię „naturalistyczną",
które jedynie występując na przemian w zależności od krytycznego, bądź
terapeutycznego kontekstu w jakim się pojawiają, są adekwatne do
„ateoretycznych" intencji tego myśliciela.
W
O pewności
, "lebensformen"
występuje głównie w postaci socjologicznej, a także naturalistycznej.
Nasz obraz świata ma dwa
wymiary — kulturowy i ogólnoludzki.
"Zdania opisujące ten obraz
świata mogłyby należeć do jakiegoś rodzaju mitologii. A ich rola podobna
jest do roli reguł gry: gry zaś można się też nauczyć często praktycznie,
nie ucząc się żadnych wyraźnych reguł."
Gra językowa, zupełnie tak jak
nasze życie, leży poza tym co rozsądne i nierozsądne.
System jaki tworzy „forma
życia" konstytuuje obraz świata, określany przez rozmaite gry językowe.
Nośnikami obrazu świata danej zbiorowości są zdania zawiasowe, co do których
pewność zyskaliśmy, gdy jako dzieci przyswoiliśmy sobie jakiś język i
podporządkowany mu obraz świata:
„Jesteśmy tego zupełnie pewni nie znaczy
po prostu, że każdy z osobna jest tego pewien, ale że należymy do
społeczności, którą splatają nauka i edukacja."
Argumentując nie nawiązuję do
założeń ustanawiających system, tylko milcząco je uwzględniam, ponieważ
system nie jest punktem wyjścia-
„system należy do istoty tego, co nazywamy
argumentem".
Zdanie nie może być prawdziwe
niezależnie od gry językowej.
"Ale
nie zyskałem swego obrazu świata, gdyż przekonałem się o jego poprawności,
ani dlatego, że przekonano mnie o jego poprawności. Lecz jest to
odziedziczone tło, na którym odróżniam prawdę od fałszu."
Obraz świata zyskujemy w
trakcie ćwiczeń w używaniu słów, jego podłożem jest praktyka. Kieruje on
granicami naszych poczynań, zatem pełni rolę czynną, jednakże nie jest
całkowicie niewzruszony, gdyż:
"U
kresu racji stoi perswazja",
a
„(...) całkowita pewność jest jedynie
kwestią (...) nastawienia.."
Doskonałą ilustracją jest tu
kwestia poglądów religijnych. Gdy ktoś uprzedza się do chrześcijaństwa i
staje się buddystą, wkracza w nową formę życia i zobowiązany jest nauczyć
się jej języka.
Kwintesencją rozważań zawartych
w O pewności
jest
zaakceptowanie udziału doświadczenia w
kształtowaniu gramatyki,
co pociąga za sobą nieuchronne zniwelowanie opozycji między gramatyką i
doświadczeniem.
1 2 Dalej..
« (Published: 31-07-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 494 |