|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Ofensywny liberalizm [1] Author of this text: Dirk Verhofstadt
Translation: Ilona Vijn-Boska
Przemówienie wygłoszone 17 grudnia 2004 z okazji pięćdziesięciolecia
istnienia stowarzyszenia Telder w Den Haag.
Piętnaście lat temu wszystko wyglądało
jeszcze różowo. Mur berliński został zburzony, komunizm upadł i w byłych
krajach postkomunistycznych powstawał na drodze pokojowej system liberalny i demokratyczny. Ekonomia na świecie poprawiła się pod wpływem rewolucji
technologicznej i wiele umów międzynarodowych czekało na zatwierdzenie.
Wydawało się, że katastrofalny dwudziesty wiek wszedł w okres dobrobytu i pokoju. I to, co dokładnie pięć lat temu trzymało nas w napięciu to
jubileusz milenium. Baliśmy się, że podczas przejścia w rok 2000 komputery
przestaną normalnie działać przez co samoloty będą spadały, windy będą
się blokowały i połączenia elektryczne przestaną działać. Baliśmy się,
że przez jeden mały wypadek cały świat się zawali. Kiedy obudziliśmy się
1 stycznia 2000 roku wszystko było takie samo. Ziemia kręciła się tak jak
dawniej wokół słońca, a Dow
Jones osiągał wciąż nowe rekordy. Wydawało się, że liberalizm i wolny
rynek wygrał. Niestety od tego czasu wiele się zmieniło. Technologiczna bańka
mydlana się rozprysła. Akcje na giełdach straciły na wartości. Antyglobaliści
zaczęli masowo demonstrować, a 11 wrzesień 2001 roku zniszczył marzenie o spokoju na świecie. U wielu Europejczyków kryzys ekonomiczny, globalizacja,
ataki terrorystów i wzrastające napięcia między różnymi grupami ludności w różnych krajach wywołały niepokój i strach przed jutrem. Ludzie zaczęli masowo
odchodzić od tradycyjnych partii, aby przystąpić do tych, które proponowały
proste, populistyczne i radykalne
rozwiązania powstałych problemów.
Obecnie liberalizm stoi pod presją opinii
publicznej. Tak jak pod koniec dziewiętnastego wieku, przed II Wojną Światową
czy w latach siedemdziesiątych jest on ciągle atakowany i obwiniany za
wszystkie cierpienia świata. Te ataki napływają ze wszystkich stron. Według
antyglobalistów i socjalistów przeciwieństwa między bogatymi a biednymi
krajami, bieda na świecie i izolacja społeczna powstawały w wyniku wyolbrzymionego
(nadmiernego) liberalizmu. Według Zielonych
liberalizm jest powodem problemów ekologicznych. Według konserwatystów
liberalni filozofowie Oświecenia
naruszyli tradycyjne wartości i normy. Religijni fanatycy zwalczają przemocą
podstawowe wartości liberalne, takie jak rozdział kościoła od państwa,
wolność wypowiedzi i równość każdego człowieka.
Te ataki dezorientują wielu liberalnych
polityków. Chcąc przejść do defensywy zadają sobie pytanie, w którym
kierunku muszą zmienić swój program polityczny. Musi być bardziej lewicowy
czy też prawicowy, może bardziej progresywny lub konserwatywny. Może muszą
skierować się na drogę populizmu. Uważam wszystkie te sugestie za niewłaściwe.
Liberalizmu nie można podzielić na fałszywe stosunki lewicowe lub prawicowe.
Co to właściwie oznacza? Czy stawianie sobie za cel osiągnięcia silnej
ekonomii, dzięki której nie będzie bezrobocia jest prawicowe czy lewicowe?
Czy stworzenie silnego i efektywnego systemu socjalnego dla biednych, chorych,
inwalidów i ludzi starych jest prawicowe czy lewicowe? Czy prawicowym lub
lewicowym jest surowe występowanie przeciw kryminalistom? Czy odrzucanie
polityki protekcjonizmu wobec europejskiej gospodarki rolnej ze względu na
biedne kraje trzeciego świata jest prawicowe czy lewicowe? Lewica i prawica są
irracjonalnymi pojęciami maskującymi prawdziwe zamiary polityczne. Wielu
polityków używa świadomie tych pojęć, aby ukryć brak prawdziwej solidarności,
obojętność wobec innych i ich paniczny strach przed utratą swojej pozycji.
Między indywidualizmem, który jest
podstawą liberalizmu, a grupowym myśleniem, na którym opierają się inne światopoglądy,
istnieje ideologiczne przeciwieństwo. Walka o wyzwolenie jednostki jest przede
wszystkim prowadzona przez liberalnych polityków i diametralnie różni się od
tego, czemu hołdują inne prądy polityczne. Socjaliści i neomarksiści
odrzucają indywidualizm i inspirują się ideami kolektywizmu. Chcą
poddania gospodarki kontroli społecznej poprzez instytucje państwowe, samorządowe,
korporacyjne lub spółdzielcze. Odrzucają idee kapitalistycznego wolnego
rynku. Sprzeciwiają się ważności jednostki i promują kolektywne społeczeństwo w państwie, które narzuca ludziom różne ograniczenia. W tym sensie nie ufają
kreatywnemu, przedsiębiorczemu i samodzielnemu obywatelowi. Niechęcią
obdarzają osobisty sukces, prywatną własność i talent. Kto zarabia dużo
pieniędzy jest podejrzany. Kto za szybko idzie, musi zostać powstrzymany, aby
grupa mogła dołączyć. Wolność musi zostać zastąpiona równością.
Inspirują się moralnymi normami, gdzie jednostka musi stać się 'wartościowym'
i 'społecznym' obywatelem. Wypływa to z ich nieufności do tego, co może
przynieść wolność jednostki, i ich wiary w zorganizowane społeczeństwo. Człowiek
musi być 'społeczny', nawet jeżeli trzeba go tego zmuszać.
Partie konserwatywne i nacjonalistyczne głoszą, że jedyną drogą jest powrót do
tradycyjnych wartości i norm. Przy tym wskazują na zanikanie społecznej i obywatelskiej 'wrażliwości', 'jedności' i 'przynależności', jak i rujnujący
wpływ obecności obcych na własną kulturę. Wykorzystując strach własnych
obywateli przed czymś innym, domagają się zamknięcia granic dla obcych wpływów.
Nowoczesność jest według nich zagrożeniem dla społeczeństwa. Pragną
powrotu do czasu, w których ojciec był głową klasycznej rodziny, a ksiądz
jako pasterz parafii i nauczyciel cieszyli się wielkim autorytetem. Według
nich jednostka musi być podporządkowana 'wyższym' wartościom, takim jak
wiara, społeczeństwo, naród i czasem rasa. Dewocja, poświęcenie i wyparcie
się samego siebie oraz poczucie obowiązku w stosunku do społeczeństwa są
dla nich wartościami pozytywnymi i niezbędnymi.
Konserwatyści i nacjonaliści żądają właściwie
zniesienia różnic między prywatną i publiczną sferą życia. Według nich
każdy powinien żyć, tak jak nakazuje tradycja, religia, państwo, naród czy
wspólnota. I to nie tylko wśród innych, ale także w swoim własnym domu i sypialni. Stąd ich wytyczne, 'moralne kody' w stosunku do seksu i życia płciowego.
Dla jednych i drugich obowiązki małżeńskie są dozwolone wyłącznie w celu reprodukcji kolejnych istnień ludzkich, żeby naród był mocny i zdrowy.
Rozporządzanie własnym życiem i ciałem uważają za destabilizację i podminowywanie klasycznych form władzy, która według nich powinna niezmiennie
obowiązywać. Z własnej woli lub przymuszany każdy musi być posłuszny władzy.
Wydaje się, że dla konserwatystów,
socjalistów, nacjonalistów i religijnych fundamentalistów Oświecenie, postęp i modernizacja za daleko zaszły i naruszyły klasyczne struktury społeczne i bezpieczeństwo. Faktycznie jest to konserwatywny nacisk przeciwko jednostce, która
wciąż coraz częściej wybiera własną drogę. Pomimo ciągłych wypowiedzi o powrocie do zanikającej tradycji i pewności, wielu regulacji nakładających
obywatelom jarzmo 'społeczne i moralne', indywidualizm rozwija się dalej. Od
czasu Oświecenia duch indywidualizmu opuścił 'butelkę' i nie da się tam z powrotem zamknąć. Celem postępowania indywidualisty jest samodoskonalenie się,
potrzeba obrony autentyczności własnego bytu, uwolnienie się od tradycyjnych
więzi i struktur. Przeciw postępującej anonimowości, biurokratyzacji i automatyzacji naszego społeczeństwa potrzebny jest indywidualizm, który się
temu sprzeciwia. Indywidualizm wynosi jednostkę ponad tłum i daje jej szansę
pójścia własną drogą. Rozdział miedzy indywidualnymi prawami z jednej
strony a grupowymi z drugiej nie jest teorią i łatwo go ustalić w codziennym
życiu politycznym. Według mnie w przyszłości będzie to jeszcze ważniejsze.
Omówmy tutaj trzy konkretne przypadki — wzmocnienie systemu ekonomicznego,
przyszłościowy system opieki społecznej i wzrastającą globalizację.
Punktem wyjściowym socjalistów w celu
wzmocnienia ekonomii było rozsądne rozdzielenie ograniczonych stanowisk pracy. W rezultacie osoby starsze były zachęcane do przejścia na wczesną
emeryturę na korzyść młodych. Emeryci nie mogli dorabiać, ponieważ
doprowadziłoby to do ograniczenia puli pracy dostępnej dla innych. Taki punkt wyjściowy
nie jest dobry, bo nie prowadzi to do rozwoju ekonomicznego. Socjaliści pieką
ciasto wciąż w tej samej sztywnej formie i je dzielą. Ponieważ wielkość
ciasta nie rośnie, a wręcz podczas recesji maleje, kawałki do rozdzielenia są
wciąż mniejsze. Liberałowie nie wierzą w sztywną formę. Chcemy piec coraz
większe ciasto, aby rozdzielane części były większe. Ale żeby tak było,
więcej osób musi być aktywnymi w tym procesie. Dlatego też prywatna
inicjatywa musi być popierana, jednostki muszą mieć szansę wybicia się,
podatki muszą być obniżone i biurokracja zmniejszona.
Inaczej niż twierdzą nasi przeciwnicy,
liberałowie są zwolennikami mocnego i efektywnego systemu opieki społecznej.
Liberałowie chcą obywatelom możliwie jak najwięcej pomagać w ich życiowym
losie. A przede wszystkim biednym, chorym, inwalidom i seniorom. Tak, aby ludzie
pomimo swojej choroby, nieszczęścia czy starości brali czynny udział w życiu
społeczeństwa. Nie jesteśmy zwolennikami absolutnej wolności. To tak jakby
kogoś pozostawić w samym środku pustyni i powiedzieć: teraz jesteś wolny.
To jest fałszywa wolność. Dlatego też jesteśmy nieufni wobec prywatyzacji
systemu opieki społecznej, tak jak tego chcą ultraliberałowie i libertyni — zmienić opiekę społeczną w patriarchalną dobroczynność. Prywatyzacja jest
potrzebna tam, gdzie publiczne monopole można zmienić w system, w którym dzięki
konkurencji ceny i usługi staną się korzystniejsze dla obywatela. Tak jak na
przykład lotnictwo pasażerskie czy telekomunikacja. Podobnie, nie powinno się
prywatyzować tego, gdzie zabraknie demokratycznej kontroli i ceny będą
sztucznie zawyżone. W takiej sytuacji nie można mówić o prawdziwym wolnym
rynku. Prywatyzacja nie może też mieć miejsca w takich sektorach jak
szkolnictwo, służba zdrowia czy ochrona obywateli, ponieważ to doprowadzi do
podziału społeczeństwa na dwie klasy, bogatych i biednych. W swojej pracy A
Theory of Justice John Rawls wspaniale wyjaśnia, jak powinny być ze sobą
związane wolność i sprawiedliwość społeczna. Państwo musi znieść
'niezasłużone' różnice.
Niektórzy twierdzą, że indywidualizm jako podstawa
liberalizmu jest zachowaniem aspołecznym, samolubnym i wykalkulowanym. I tu się
mylą. Wykalkulowane i samolubne zachowanie nie jest cechą indywidualizmu, ale
systemu politycznego, ekonomicznego i społecznego, który pozwala i wręcz zachęca
ludzi do braku odpowiedzialności i nadużyć. To jest jednym z powodów kryzysu
naszego systemu opieki społecznej. Problemem solidarnej pomocy opieki społecznej
zorganizowanej dzięki pieniądzom podatników jest fakt, że cele i rezultaty są
niewyraźne. Zawikłane systemy struktur, dzięki którym ma przebiegać pomoc są
bezosobowe, biurokratyczne i trudne do skontrolowania. Zorganizowana przez państwo
solidarna pomoc musi być skuteczna i dla tych, którzy jej naprawdę potrzebują. Jeżeli
tak nie jest, to przeradza się ona w abstrakcyjny system, z którym nikt nie
czuje się związany a przez to rośnie obojętność i niezgoda. Obawiam się
takiego bezdusznego systemu, gdzie jednostka zobowiązana jest do 'samokontroli'
i 'społecznej odpowiedzialności' na rzecz współodpowiedzialności, która
nie ma określonego celu. Jednostka decyduje się być prawdziwie solidarna nie w sposób określany przez kościół, partię, ideologię czy państwo, lecz na
podstawie poczucia swojej własnej odpowiedzialności. To wyjaśnia sukces NGO
(non-government organization) i partykularnych akcji pomocy drugiemu człowiekowi,
takich jak Lekarze Bez
Granic, Amnesty
International, Greenpeace i tym podobnych. Miliony ludzi dobrowolnie wspiera finansowo różne akcje, aby
pomóc w cierpieniu innym. Ich zaufanie do organizacji humanitarnych jest bardzo
duże. Ale kiedy odkryją, że odnośne organizacje działają nieefektywnie,
wtedy przestają je wspierać. Jednostka potrafi być bardzo współczująca
tym, co są w potrzebie, ale nienawidzi tych, którzy oszukują i odnoszą
niezasłużone profity z pracy innych. Ludzie zawdzięczający swoje kłopoty własnym
zaniedbaniom, nie powinni liczyć na solidarność innych.
Zadaniem polityków powinno być takie działanie, aby pomoc była
udzielana tym, którzy jej naprawdę potrzebują. Opieka socjalna musi być
bezpośrednia, przejrzysta i indywidualna. Tylko w ten sposób zachowa ona swoją
społeczną płaszczyznę i będzie podstawą do dalszego rozwoju ludzi będących w potrzebie.
1 2 Dalej..
« (Published: 30-09-2006 )
Dirk VerhofstadtUr. 1955. Belgijski teoretyk liberalizmu (zwolennik J. Rawlsa), brat belgijskiego premiera, Guy'a Verhofstadta. Jego książka "Het menselijk liberalisme" inspiruje europejskich polityków z partii liberalnych. Broni liberalizmu przed atakami antyglobalistów. Jego najnowsza książka to "Obrona indywidualności". We wrześniu 2007 r. stowarzyszenie 'Wolna Myśl' (De Vrije Gedachte) przyznało mu tytuł "Wolnomyśliciela Roku". Private site
Number of texts in service: 15 Show other texts of this author Newest author's article: Polska plama na aureoli Piusa XII | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5048 |
|