The RationalistSkip to content


We have registered
200.194.636 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Culture »

Instytucje religijne jako zyskowne korporacje [2]
Author of this text:

Dziś podobnie jak opisywane w materiale pt. „Najstarsza globalna korporacja" praktyki funkcjonowania Kościoła katolickiego stosuje Główny Rabinat Izraela. Dotyczy to zarówno szkolnictwa (zwłaszcza w przypadku systemu jeszybotów [ 10 ]) — wielu Izraelczyków zarabiając na życie w sferze edukacji związanej z ortodoksją religijną musi wiązać się docześnie i wyznaniowo z tym rabinatem - jak i systemu zwanego kaszrut [ 11 ]. Główny Rabinat oraz lokalne żydowskie instytucje religijne związane z nim czerpią racje swego istnienia z powiązań (często nieformalnych i z tytułu nadinterpretacji prawa) z polityką. Te racje mają nie tylko wymiar nie materialny, są jak najbardziej doczesne: za wydania certyfikatów koszerności uzyskuje się określone profity. Podobnie ma się rzecz z orzekaniem np. rozwodów (a czynić to może jedynie Rabinat Główny, pozostałe rabinaty nie są honorowane w tych kwestiach) bądź dekretacją prawowierności judaizmu (dot. to zwłaszcza imigrantów z terenów b. ZSRR). Tylko Rabinat Główny ma swoich rabinów w armii izraelskiej lub poszczególnych środowiskach zawodowych. Ta judaistyczna ortodoksja nad Jordanem "w odróżnieniu od narodowców religijnych nie przejawia ambicji kierowania świeckim państwem. Woli czerpać fundusze z kasy państwowej" pełnymi garściami [ 12 ]. I umacniać po prostu swe wpływy w sposób pośredni, nieformalny [ 13 ].

Można stwierdzić autorytatywnie, iż korporacyjność i „interesowna przyczynowość" istnienia kasty kapłańskiej (funkcjonującej w mniej lub bardziej zinstytucjonalizowany sposób — w zależności od rozwoju cywilizacyjno-kulturowego) we wszystkich religiach i wierzeniach nie podlega jakiejkolwiek dyskusji.

Ale jest i druga strona zagadnienia, wedle której w jawny sposób religia czy instytucja ją reprezentująca może trafiać do ludzi, do społeczeństwa, do człowieka. Może zaspokajać bądź wyjaśniać jego lęki, frustracje, potrzeby, rozwiewać niejasności, tłumaczyć i porządkować chaos realnej rzeczywistości. W komentarzu pod tekstem „Najstarsza globalna korporacja" A. Koraszewski napisał m.in. iż "Lewica konkurująca z Kościołem o opiekę nad ubogimi, podejrzanie niechętnie odnosi się do konsumeryzmu czyli samej możliwości, że ubodzy mogą przestać być ubogimi. W efekcie obserwujemy patologiczną pogoń za ubogimi, którzy są jedynie źródłem zysku, dla ich samozwańczych opiekunów" [ 14 ]. W zakończeniu tego komentarza znajduje się passus stanowiący motto dla niniejszego artykułu.

Po pierwsze — demokracja to system sprawowania rządów, sposobu uprawiania polityki, praktyki życia publicznego. Sądzę, iż nie ma to zbyt wiele wspólnego z tymi rozważaniami. Zwłaszcza w perspektywie historii, zagadnień społecznych, kulturowych i dialektyki dziejów. Demokracja ma związek z tymi problemami o tyle, o ile zapewnia skuteczne przestrzeganie norm prawnych, etycznych, cywilizacyjnych itd. Ale to jest sfera praktyczna, nie ideowo-moralna czy teoretyczna.

Prezydent USA J.F.Kennedy miał stwierdzić onegdaj, że "przypływ podnosi wszystkie łodzie". Dziś wiadomo już że nie jest to prawdą — niektóre łodzie idą zdecydowanie szybciej „do góry", inne stoją w miejscu, a jeszcze inne są spychane w niebyt. I chodzi przede wszystkim o zapewnienie w miarę równych szans wszystkim łodziom. I to zarówno w życiu doczesnym tych właśnie łodzi, jak i następnym pokoleniom. Jak to jest we współczesnym świecie — widać choćby po rozroście suburbiów współczesnych miast, np. we Francji, Italii czy Hiszpanii (o Brazylii, Meksyku, Filipinach, Indonezji czy Indiach nie mówiąc). Rodzi się pytanie — czy potomkowie mieszkańców tych skupisk mają szansę się stamtąd wyrwać (oczywiście in gremio, nie możemy traktować bowiem jednostkowych i przypadkowych w sumie przykładów za potwierdzanie przytoczonej tezy J.F.Kennedy’ego).

Po drugie — sukcesy charyzmatycznych wierzeń religijnych (zwanych ewangelicznymi) zwłaszcza w Ameryce Pd. gdzie zajęły (i skutecznie zajmują) miejsce wszechwładnego do tej pory Kościoła katolickiego — po skutecznej, watykańskiej konkwiście przeciwko „teologiom wyzwolenia" w pierwszej dekadzie pontyfikatu Jana Pawła II [ 15 ] — świadczą o popycie na takie traktowanie religii i potrzebę przeżywania „duchowości" właśnie w takim wymiarze. Sukcesy tego typu rozproszonych pod względem organizacyjno-eklezjalnym, anty-hierarchicznych, demokratycznych (w miarę) wyznań, gdzie ekspresyjnie przeżywa się wiarę — najczęściej są proweniencji protestanckiej — w USA są tylko potwierdzeniem tej tezy. Ludzie „ubodzy" to nie tylko pokrzywdzeni pod względem ekonomicznym, materialnym, sytuacyjnym itp. To również wykluczeni z narracji społecznej ze względów politycznych, społecznych, rasowych, językowych, kulturowych, orientacji seksualnej, historycznych, kastowych, klasowych, religijnych etc. Człowiek jest wykluczonym kiedy się nim czuje. Subiektywnie i indywidualnie. Kiedy tego doświadcza wg swoich mniemań, sądów, świadomości i interpretacji bodźców otrzymywanych z otoczenia. I właśnie na to miejsce wchodzą różni — nie oceniam ich intencji czy mechanizmów tego działania — prestidigitatorzy życia publicznego. Liberałowie („żółci")- w sensie politycznym, w sensie ideowym - też są takimi sami „bajko-opowiadaczami" jak cytowani „czerwoni i czarni". Taka jest istota polityki. I taka jest istota wolnego rynku.

Po trzecie — sama praktyka polityczna i życie publiczne będą tworzyć zawsze kolejne kategorie „ubogich". Są i będą one ciągle tworzone, gdyż zmieniają się zarówno warunki egzystencji jak i narracja je interpretująca. Samo pojęcie demokracji jest zmienne w czasie i przestrzeni oraz jest coraz to inaczej pojmowane. Liczenie na idealistyczny — niczym Platon — angeliczny i rajski obraz naszej realnej przestrzeni, ziemskiej, doczesnej jest stanowiskiem irracjonalnym. Mówi nam o tym historia i dzieje wszystkich modelowych form funkcjonowania człowieka

Po czwarte — idea równości, sprawiedliwości, wolności jest nie tylko tradycją oświeceniową (Oświecenie przypisało temu pojęciu konkretne wartości, określiło zasięg tego znaczenia, spersonifikowało go i upodmiotowiło). Już od najwcześniejszych dziejów mamy przykłady takich właśnie ciągot, dążeń, marzeń czy fantazji człowieka. Jest to immanentna częścią naszej mentalności, naszej świadomości. Na jurydyzm Starego Zakonu, jego skostnienie, konsumeryzm wobec wszystkiego co otacza człowieka (także jego „duchowość" można w mozaizmie przełomu starej i nowej ery wycenić, sprzedać, kupić, skatalogować itp.) pierwotny chrystianizm proponuje właśnie takie pojmowanie sacrum, sprawiedliwości, równości (w miejscu świętym) jak m.in. wspomniani „teologowie wyzwolenia". Wypędzenie przekupniów ze świątyni przez Jezusa jest m.in. egzemplifikacją tych właśnie dążeń (podobnie jak przypowieść o wielbłądzie, uchu igielnym i bogaczu).

I już zupełnie na zakończenie — wsparcie, solidarność z „Innym" (bardzo często „ubogim" bo wykluczonym), pomoc będą zawsze ludzką potrzebą i jednocześnie ludzkim odruchem. Właśnie dlatego racjonalnym, iż racjonalizm musi iść w parze z humanizmem i dlatego że jest „dzieckiem" (w sensie takim jak napisałem wcześniej) Oświecenia. A to przecież człowiek jest (i ma być) zawsze „miarą wszechrzeczy".

Warto jest przypomnieć nieco zapomnianą — jako passe wobec powszechnie dziś panującego dyskursu — ideę prezydenta USA L.Johnsona zwaną Programem Wielkiego Społeczeństwa. Jak stwierdza E.Foner, były Prezydent Historyków Amerykańskich i profesor University of Columbia (Nowy Jork)"...Opierał się on na przekonaniu, że wolny naprawdę jest człowiek, który ma w życiu realne szanse. Wolność to możliwość realizowania pragnień, a nie samo ich posiadanie. Biedny człowiek nie jest wiec prawdziwie wolnym, gdyż nie ma instrumentów zaspokajania pragnień i potrzeb" [ 16 ]

Ubodzy będą zawsze, bo warunki powodujące ich istnienie nie zanikną nigdy. To także determinuje — jako ludzki, humanistyczny (obok popytowo-podażowego aspektu) wymiar tego problemu — sens i potrzebę, a także realność i racjonalność istnienia takich gremiów, takich form społecznej egzystencji, takich metod wsparcia „Innego". „Ubogiego".


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kto ma przechlapane?
Wojna radykałów przeciwko liberalnej historii

 Comment on this article..   See comments (7)..   


 Footnotes:
[ 10 ] tu: akademia talmudyczna
[ 11 ] System żydowskiego prawa dot. pokarmów, ich przydatności do spożycia (czyli tzw. koszerności).
[ 12 ] U.Huppert, Izrael w cieniu fundamentalizmów, Warszawa 2007, s. 24
[ 13 ] tamże, rozdział IV ss. 42-87
[ 16 ] A.Domosławski, "Ameryka zbuntowana" (Siedemnaście dialogów o ciemnych stronach wolności), Warszawa 2007, s. 51

«    (Published: 09-08-2010 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 129  Show other texts of this author
 Newest author's article: Return Pana Boga
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 512 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)