|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » History of Church »
Kościół Wielkiej Rewolucji Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Początkowo działania rewolucyjne we Francji nie były
skierowane przeciwko religii i katolicyzmowi. Ojcowie rewolucji nie mieli zakusów
zgniecenia Kościoła, a jedynie jego reformy, w szczególności zniesienia
wszystkich próżniaczych zakonów oraz pozbawienia Kościoła bogactw.
Antyreligijny rys Rewolucji wypracowali sami ludzie Kościoła i teologowie. To
jeden ze sztandarowych błędów w ocenie rewolucji: Kościół dostał główny
cios nie z zewnątrz, lecz od zbuntowanych duchownych. Francuski Kościół osiemnastowieczny poddany był
procesowi rozkładu moralnego i intelektualnego, jednak wciąż był ogromny i bogaty, siłą 130 tys. duchowieństwa i posiadaniem wielkiej części ziem (w
Pikardii własnością Kościoła było 30%, podczas gdy w Cambresis — ponad
60%; w całej Francji Kościół posiadał co najmniej szóstą część ziemi).
Stan duchowny nie był oczywiście monolitem i wewnętrznie targany był równie
silnymi podziałami, co całe społeczeństwo. Jego „stanem trzecim" byli
księża parafialni, zarabiający po kilkaset liwrów, jakieś 1300 razy mniej
niż główni hierarchowie krajowego Kościoła. Była to „osobliwa mieszanka próżniactwa i pracowitości"
(P. Johnson). Pracowici byli na ogół szeregowi księża i niektórzy zakonnicy
opiekujący się biednymi i chorymi. Próżniactwo uprawiała cała nadmiarowa
reszta. Przy czym parafialnych nie było wcale najwięcej. Np. w Angers w 1789
r. na 34 tys. ludności przypadało siedemdziesięciu dwóch kanoników i czterdziestu paru duchownych parafialnych, sześćdziesięciu mnichów,
czterdziestu braciszków zakonnych oraz ponad trzysta siostrzyczek. Istniała
ogromna liczba różnorakich instytucji kościelnych, walących w dzwony na każdą
godzinę dnia i nocy, przez co domy przy rynku „nieomal nie nadawały się do
zamieszkania". Część kleru sympatyzowała z les philosophes.
Benedyktyni z klasztoru św. Albina wystawili gipsowe popiersia Woltera i Rousseau, zaś o. Cotolle de la Blandiniere, lokalny teolog i autor Podręcznika
diecezjalnego poświęcił Wolterowi entuzjastyczny wykład inauguracyjny w Akademii w Angers. Najbardziej sztandarowym przedstawicielem tej części kleru
okazał się Jean Meslier, proboszcz w Etrépigny i But, we francuskiej
Szampanii. Był człowiekiem niezwykle prawym, wstrzemięźliwym, surowych
obyczajów. Żył samotnie i ascetycznie, oddając się kształcącym lekturom.
Jako kapłan niezwykle troszczył się o swoją trzodę, wspomagał z własnych
dochodów biedotę. Był nieustraszonym obrońcą sprawiedliwości, piętnował
nadużycia panów wobec ludu, umierając rozdał wszystko swym parafianom. Niesłychany
wyzysk ludu jakiego ówcześnie był świadkiem, żyjąc wśród chłopstwa
gniecionego z jednej strony przez panów świeckich, a z drugiej przez
duchownych, popchnęły go do sformułowania postulatów przeobrażeń społecznych w duchu wzajemnej miłości i egalitaryzmu. Głosił on: „Wszyscy ludzie są
równi z natury", w czasie kiedy papieże potępiali to w encyklikach (np. w tym samym wieku Pius VI pisał o „równości wyuzdanej", sprzecznej z zamysłem boskim, dodając: „społeczeństwo ludzkie nie jest niczym
innym niż ogólną umową słuchania królów"). Po swej śmierci zostawił
parafianom dzieło swego życia — testament duchowy, w którym wyznaje całą
prawdę o religii, której był funkcjonariuszem. Żaden ateista, heretyk,
schizmatyk czy innowierca nie napisał nigdy tak antyreligijnej książki jak
ten wiejski proboszcz, który umierając prosi o przebaczenie, że nauczał
chrystianizmu. W zakończeniu pisał: "Religia w samej swojej istocie jest wrogiem radości i dobrobytu ludzi. Błogosławieni
ubodzy! Błogosławieni, którzy płaczą! Błogosławieni są ci, co cierpią!
Biada tym, którzy żyją w obfitości i radości! Oto rzadkie odkrycia, głoszone
przez chrystianizm! (...) Myślę, drodzy przyjaciele, że dostatecznie
zabezpieczyłem was przed tymi szaleństwami. Rozum wasz sprawi więcej jeszcze
niż moje wywody. (...) Kończąc błagam Boga, tak przez tę sektę znieważonego,
aby raczył nas przywrócić do religii naturalnej, której chrystianizm jest
otwartym wrogiem, do tej świętej religii, którą Bóg włożył w serca
wszystkich ludzi i która uczy, abyśmy nie czynili bliźniemu, co nam nie jest
miłe. A wtedy świat składać się będzie z dobrych obywateli, ze
sprawiedliwych ojców, posłusznych dzieci i czułych przyjaciół". Tuż
po ukazaniu się pierwszego wydania zostało ono natychmiast skazane na spalenie
na stosie przez Parlament paryski. Później wielokrotnie było skazywane na tęż
samą karę przez inne trybunały (ostatni raz w 1838). Zachwycali się tym dziełem
francuscy filozofowie. Wolter pisał o nim w listach do swych znajomych :
„Jan Meslier musi nawrócić ludzkość. Dlaczego ewangelia jego trafiła
do rąk tak niewielu?"; „Za mało jest Meslierów, a za dużo łajdaków". W roku 1793 Konwent Narodowy Francji uchwalił wniosek skierowany do Komitetu Oświecenia
Publicznego „z propozycją wzniesienia pomnika proboszczowi Janowi Meslier
… pierwszemu księdzu, który miał odwagę i siłę przekonania, aby wyrzec
się błędów religijnych" — głosi dekret Konwentu z 17 listopada. Dla kontrastu, wszystko to tonęło w istnym średniowieczu,
ciemnocie i wyzysku. Dwa razy w miesiącu w katedrze paryskiej wystawiano
publicznie relikwie. W publicznych procesjach stale obnoszono wydumane części
anatomiczne świętych, które miały służyć za cudowne amulety katolicyzmu — takie jak głowa św. Lupusa, kości Sereniusza i Godeberta, ramię św.
Juliana, strzępek szaty Najświętszej Panienki i pukiel jej włosów, krew św.
Maurycego czy ząb św. Decentego. Kiedy w 1757 r. otwarto w katedrze średniowieczny
grób wśród tłumu rozeszła się pogłoska o niezwykłym odkryciu -
odnalezieniu nowego świętego. Oszalałe pospólstwo rozdrapało szczątki na
części, nie zostawiając ani jednego zęba. Klasztor benedyktynek traktowano
jako bezpieczną przechowalnię dla „dobrze urodzonych", lecz niezamożnych,
aby mogły żyć na odpowiednim do urodzenia poziomie, bez wykonywania zajęć
upokarzających na które skazywałby je brak środków. Najgłośniejsze wołanie o reformę w Kościele było z szeregów kleru parafialnego, który większość les philosophes uważała
za pożyteczny społecznie. W 1787 r. zniesiono obowiązek wyznawania i praktykowania katolicyzmu. Co ciekawe, na wniosek kardynała i arcybiskupa
Tuluzy, Loménie
de Brienne, przyjaciela Woltera. Uzyskał on od Ludwika XVI edykt
zapewniający wolność sumienia; sądy otrzymały prawo rejestrowania urodzin i małżeństw osób, które ze względu na sumienie lub wyznanie nie chciały
korzystać z usług proboszczów w tym zakresie. Niemniej wciąż prawo do kultu
publicznego zastrzeżone było wyłącznie dla Kościoła Katolickiego.
„Wszyscy się zgadzali, że mnisi muszą odejść" (Paul Johnson). W 1790 r.
wydano dekret o rozwiązaniu i sprzedażywszystkich
klasztorów, poza tymi, które prowadziły działalność oświatową lub
dobroczynną. Nikt nie protestował przeciwko temu. Ale katolicyzmu niszczyć
nie zamierzano. Zgromadzenie Narodowe „widziało w Kościele ważną część
etycznej maszynerii państwa: któż bowiem, gdyby nie było Kościoła,
przeszkodziłby służącym kraść łyżeczki?" (Johnson). Stany Generalne
zwołane na wiosnę 1789 rozpoczęły się procesją z Najświętszym
Sakramentem, niesionym przez abpa Paryża, de Juigné, za którym ze świecami
paradowali m.in. Mirabeau i Robespierre. Od konkordatu z 1516 r. pomiędzy
Franciszkiem I a wyjątkowym papieżem Leonem X, Kościół gallikański był państwowy.
Ojcowie rewolucji nie tylko nie zamierzali wprowadzać rozdziału Kościoła i państwa, lecz przeciwnie wręcz — związek ten zacieśnić. Dzięki samym ludziom Kościoła: biskupom nawróconym na
ateizm i proboszczom niewierzącym w etyczny wymiar Kościoła jako instytucji i chrześcijaństwa jako ideologii,
ostatecznie Rewolucja nabrała charakteru także antyreligijnego i antyklerykalnego. Zmiany polityczne oraz decyzje w Zgromadzeniu Narodowym
katalizował zaangażowany teatr antyklerykalny. Dziesięciny zniesiono na
wniosek księcia de Châtelet, któremu na stopę nadepnął biskup Chartres
planowanym cofnięciem praw łowieckich. Przejęcie i sprzedaż majątków kościelnych
nie napotykały na praktycznie żaden sprzeciw. Z entuzjazmem cofnięto annaty
papieskie, czyli daninę, którą nowo mianowany biskup przekazywał do Rzymu. 4
sierpnia 1789 r., po zburzeniu Bastylii, kierowany strachem kler złożył
wszystkie swe prawa „w ręce tak sprawiedliwego i tak szlachetnego narodu jak
naród francuski", jak prawił wówczas z egzaltacją arcybiskup Paryża. W końcu
września w obliczu pustki w skarbie państwa kler zaakceptował wniosek o przekazanie państwu wszystkich złotych i srebrnych naczyń liturgicznych oraz
ozdobnych szat. Sukcesywne ustępstwa zakończyły się wreszcie wnioskiem
biskupa Talleyranda, zgłoszonym 10 października 1789 o sekularyzacji
wszystkich dóbr Kościoła. Wniosek został przyjęty przez Konstytuantę 2
listopada. Uchwała nakładała na państwo obowiązek finansowania potrzeb
kultu i innych służb Kościoła oraz uposażeń dla kleru. Dekret Konstytuanty
przekazywał na rzecz państwa dobra ziemskie o szacowanej wartości 3 miliardów
franków. Zaczęła się wówczas sprzedaż tych ziem, zakończona na krótko
przed zawarciem konkordatu z 1801 r. Przez dziesięć lat państwo żyło z uzyskanych stąd dochodów. Kulminacyjnym elementem zmian w stosunkach wyznaniowych było
opracowanie przez Komitet Kościelny Konstytuanty „Konstytucji cywilnej
kleru", mającej na celu przystosowanie Kościoła do nowych porządków. Jej
projekt został przyjęty 12 lipca 1790 r. Dwa dni później biskup Talleyrand
odprawił uroczystą mszę w rocznicę zdobycia Bastylii. „Była to wspaniała
manifestacja braterstwa" (J. Hajjar, Historia Kościoła). Dokument ten
podzielił na dwa obozy całe duchowieństwo francuskie. Niemniej zawierał
zapowiedzi takich zmian spośród których wiele stało się normalnym elementem
państw świeckich, inne wciąż czekają na realizację i wchodzą w skład
postulatów liberalnych środowisk kościelnych. Konstytucja zmieniała przede
wszystkim podział administracyjny Kościoła dopasowując go do podziału państwa
(diecezje dopasowano do departamentów). Zmniejszono liczbę metropolii. Parafie
przeludnione podzielono, zaś wyludnione połączono. Wprowadzano stałe państwowe
wynagrodzenia dla urzędników kościelnych. Pod groźbą utraty pensji
wprowadzono obowiązek przebywania przez duchownych w miejscach ich
zatrudnienia, co likwidowało dawne nadużycia w tej kwestii. Zniesiono
beneficja kleru niezwiązane z duszpasterstwem (m.in. tzw. kanonikaty).
Kluczowym elementem Konstytucji było wprowadzenie nowoczesnej demokracji w Kościele:
biskupi mieli być wybierani przez wszystkich przedstawicieli departamentów,
elektorzy w gminach i dystryktach mieli wybierać proboszczów. Biskupi mieli
zawiadamiać Stolicę Apostolską o dokonanych wyborach. Uważa się, iż była
to ostateczna konsekwencja gallikanizmu, która przekazała ludowi uprawnienia,
które przysługiwały dotąd królowi. W walce Rzymu oraz części francuskiego
Kościoła przeciwko Konstytucji cywilnej należy mocno podkreślić jeden fakt:
nie chodziło o odebranie przywileju obsadzania stanowisk władzom kościelnym,
gdyż te nie miały go już od dawna, nie tylko zresztą we Francji papiestwo
akceptowało obsadzanie stanowisk biskupich przez władców świeckich. Chodziło o demokrację w Kościele, o przekazanie tych uprawnień ludowi, wiernym. Z tym
tak zacięcie walczył kler, nierzadko poświęcając na ołtarzu kościelnego
absolutyzmu i monarchizmu własne życie. Konstytucja została przez papieża
potępiona w brewe Quod aliquantum z 10 marca 1791 r. Niemniej jednak w Kościele francuskim od listopada 1790 do maja roku następnego niemal w każdą
niedzielę odbywały się wybory i zaprzysięganie demokratycznie wybranych
biskupów. W tych warunkach rodziła się koncepcja państwa świeckiego,
sięgająca korzeniami w głąb Oświecenia.
« (Published: 05-06-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5404 |
|