|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
» Religious state
Powrót do Cannosy? – Kościół wobec rozdziału [3] Author of this text: Czesław Janik
F. Longchamps de Bérier, powołując się na Piusa IX,
dowodzi, że tezę o rozdziale Kościoła od państwa głoszono z myślą o faktycznym usunięciu religii z życia społeczności, a rozdział miał
doprowadzić do wywrócenia „prawego ładu społecznego". Dodaje, że aby
zrozumieć treści papieskiego nauczania nie wolno abstrahować od czasów, w jakich papieskie dokumenty powstały. Jego zdaniem papieże obawiali się krępowania
Kościoła i podporządkowywania go państwu pod hasłami rozdziału. Stwierdza,
że trudno zgodzić się z tezą, że obawy papieży były bezzasadne, bowiem
występując przeciwko separacji państwa i Kościoła opierali się oni na doświadczeniu,
nie na przypuszczeniach [ 20 ].
F. Longchamps de Bérier zgadza się z twierdzeniem Piusa X, że opinia, iż „państwo
musi być oddzielone od Kościoła" jest absolutnie fałszywą i najbardziej szkodliwym błędem [ 21 ]. Zgadzam się z ks. prof. F. Longchamps de Bérier co do
jednego: należy zawsze stawiać pytanie o intencje uczestników publicznego
dyskursu o układaniu relacji między państwem i Kościołem. Intencją państwa
zawsze winno być państwo neutralne światopoglądowo, niedzielące wyznań na
lepsze i gorsze z powodów historycznych, socjologicznych czy jakichkolwiek
innych. Tylko w takim państwie religia (i jej instytucjonalna obudowa) nie będzie
miała możliwości do wywoływania konfliktów. Dlatego też — tak uważam — podstawę rozwiązań prawnych w państwach powinny stanowić dokumenty międzynarodowe, a przede wszystkim: Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, zasady zawarte w Aktach Końcowych
KBWE z Helsinek, Wiednia, Kopenhagi. Na podstawie
tychże dokumentów państwa winny wypracować jedną ustawę ramową o wolności
myśli, sumienia i wyznania, którą naród powinien zaakceptować w referendum,
zaś zakusy polityków do wprowadzenia zmian ograniczone powinny być koniecznością
zaakceptowania tych zmian przez naród również w drodze referendum. Jest to
jedyna modelowa forma rozwiązania stosunków państwo-Kościół, której
przepisy będą zapewniać równouprawnienie, równość w prawie itd., która
nikogo nie będzie uprzywilejowywać czy dyskryminować. Współczesne państwa,
czerpiąc z dorobku nauki zajmującej się stosunkami państwo-Kościół,
natchnionej ideą Rewolucji Francuskiej — „wolność, równość,
braterstwo" powinny wyeliminować z własnego prawodawstwa wszelkie
partykularne ustawy, np. o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego czy o stosunku państwa do Kościoła… itd., wyeliminować z całego ustawodawstwa
przepisy związane z tym czy innym wyznaniem. Mamy jedno społeczeństwo, którego
członkami są ludzie, którzy rodzą się równi bez względu na jakiekolwiek
wymieniane przyczyny, a więc w dziedzinie wyznaniowej to społeczeństwo, czy
to grupa, czy pojedynczy obywatel, ma mieć identyczne uprawnienia. Z pewnością
to, co powyżej, nie zgadza się ani z tym, co mówił F. Longchamps de Bérier,
ani z dążeniami Kościoła. Wiem, że Kościołowi trudno będzie z akceptacją
zasady niezależności państwa i Kościoła „każdego w swojej dziedzinie".
Nigdy nie ulegałem złudzeniu, iż można przeciwstawiać „Kościół
posoborowy" "Kościołowi trydenckiemu". I dlatego widzę zagrożenia płynące
ze strony Kościoła. I nie uważam za szczęśliwe, że „wiek XX przyniósł
niespotykane dotąd uniezależnienie Kościoła od państwa", bowiem wzrost siły
Kościoła prowadzi do zagrożenia cywilizacji na niespotykaną dotąd skalę;
być może do końca cywilizacji.
Reasumując, po pierwsze w moim przekonaniu podstawowym
mankamentem wykładu F. Longchamps de Bérier jest jednostronne potraktowanie
tematu; pominięcie norm prawa międzynarodowego, dotyczących prawa człowieka
oraz dorobku niekościelnej nauki, traktującej o stosunkach państwo-Kościół
[ 22 ].
Stwarza to wrażenie, że referat ks. profesora to apologetyka i czysta
propaganda stanowiska Kościoła katolickiego i jednoznaczna dyskredytacja
innego spojrzenia na tę kwestię.
Po drugie: to nie Kościół rzymskokatolicki dał impuls
do wytwarzania norm prawnych, w myśl których powinny postępować narody świata,
aby wyeliminować możliwość zaistnienia konfliktu w skali światowej,
konfliktu wywoływanego również przez różnice religijne czy światopoglądowe.
Świeckie prawo starało się i stara nadal sprowadzić te możliwości do
minimum.
Przywoływałem już świeckie dokumenty. Wspomnę
jeszcze Kartę Narodów Zjednoczonych, ONZ-towską Deklarację praw dziecka i Deklarację praw osób należących do mniejszości narodowych, etnicznych,
religijnych i językowych. Zarówno te dokumenty, jak i przywołane wcześniej, w zawartych w nich przepisach kreślą wizję przyszłości, mówią o sytuacji,
która zapanuje, gdy minimalne standardy praw i wolności człowieka stosowane będą w praktyce. Takie powinny być realia. Napawa smutkiem, że dążenia Kościoła
katolickiego idą w poprzek dążeń wolnych ludzi żyjących w wolnych
narodach. Że Kościół dąży do rewizji standardów, wypracowanych w okresie
ostatnich 200 lat. Jeszcze raz podkreślę, bo to są moje największe obawy, że w związku z działaniami Kościoła coraz bardziej staje się prawdopodobny — o niewyobrażalnej skali — konflikt zbrojny, wywołany właśnie przez
czynniki religijne [ 23 ], w tym Kościół rzymskokatolicki; posiadł on prawdę i do niej chce przymusić
wszystkich innych — a więc wrogów.
I ostatnia uwaga. Referat ks. prof. F. Longchamps de Bérier
odebrałem jako głos przedstawiciela Kościoła katolickiego a nie pracownika
Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, z tej prostej
przyczyny, że wystąpił na konferencji, w przytomności przedstawicieli innych
wyznań i osób bezwyznaniowych, w stroju organizacyjnym Kościoła, czyli
sutannie.
Myślę, że kierując na koniec do ks. F. Longchamps de
Bérier tekst błogosławieństwa ze słynnego filmu Skrzypek na dachu:
„Niech mu Bóg błogosławi i zachowa jak najdalej od nas", jestem
wyrazicielem marzeń wielu Polaków-niekatolików.
1 2 3
Footnotes: [ 20 ] "Prawy ład społeczny" odczytuję jako stan
stosunków państwo-Kościół sprzed Rewolucji Francuskiej, kiedy to Kościół
rzymskokatolicki z jednej strony stał jak najbliżej władcy, z drugiej zwalczał
wszelkie próby wyzwolenia się spod jego wpływów. Trudno nie zgodzić się z opisem obaw papiestwa; dodać jednak trzeba, że gdyby Kościół katolicki
bardziej zajmował się wcielaniem w życie błogosławieństw z Kazania na Górze, z pewnością sam wyeliminowałby przyczyny, które tworzył przez setki lat i które w konsekwencji spowodowały wybuch w 1789 r. — tworzący wolnego człowieka. [ 21 ] Podobny „duch" zawierały wypowiedzi
przedstawicieli Episkopatu i księży katolickich w czasie procedowania nad
tekstem nowej polskiej konstytucji, w czasie walki Kościoła o przyjęcie przez
Rzeczpospolitą tekstu konkordatu w niezmienionej formie. Np. ks. prof. J.
Krukowski ukuł termin „separacja przyjazna" przeciwstawiając go idei
rozdziału, który „źle się kojarzył" ludziom Kościoła (o złych
skojarzeniach często mówił kard. J. Glemp, bp T. Pieronek i inni biskupi).
Jak funkcjonuje ta separacja, wiemy na podstawie doniesień prasy codziennej;
ostatnio, aby móc przekazać Kościołowi 20 mln zł na budowę Kościoła,
niezależne państwo wykonuje karkołomne zabiegi, które pozwolą mu uzasadnić
„niezłamanie" Konstytucji, konkordatu i wielu ustaw. [ 22 ] Powołanie przez Autora w przypisach tylko jednej publikacji świeckiej
utwierdza mnie w przekonaniu, że wygłoszenie wykładu powinno odbyć się albo w seminarium, na PAT czy KUL-u, czy nawet z kościelnej ambony. Tam nikt nie
uznałby prezentowanych treści, zawartych w referacie, za działanie
propagandowe, bo byłby to przekaz mieszczący się w kanonie dzisiejszego
nauczania Kościoła. [ 23 ] Podobnie myśli Krzysztof Lubczyński, który w artykule „Prawda was wyzwoli" („Trybuna" nr 50 z 28.2.2006 s. 7)
stawia pytanie: „A cóż innego oznacza taka konstatacja, jak nie przyznanie,
że to religie, a nie ich brak generowały i generują, bezpośrednio lub pośrednio,
znaczną część najbardziej krwawych konfliktów ludzkości?" W sytuacji
politycznej, w jakiej znajduje się obecnie Rzeczpospolita, nabiera wymowy,
zaczerpnięte również z jego artykułu zdanie: „Kto przypomni sobie oszalałą
falę klerykalizmu politycznego w latach 1990-1994, ten dobrze wie, o co
chodzi". « Religious state (Published: 22-07-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5470 |
|