|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
W diamentowej sieci Author of this text: Marta Makowska
Dyrektor Diamentowy,
Dyrektor Rubinowy, Dyrektor Srebrny, Dyrektor Złoty — dla większości ludzi
takie nazwy stanowisk wydają się śmieszne i egzotyczne. A jednak, w Polsce
istnieje kilka poważnych i znanych firm, w których istnieją właśnie takie
pozycje zawodowe. Są to firmy, w których nie ma typowej i dobrze znanej nam
hierarchii stanowisk. Nie jest się niczyim „podwładnym", ale pełnoprawnym
partnerem firmy, pracującym we własnym biznesie. W ich strukturze drzemie
olbrzymi potencjał motywacyjny, który sprawia, że co roku coraz więcej Polaków
zaczyna nawiązywać współpracę z takimi spółkami. [ 1 ]
Marketing
wielopoziomowy — MLM (ang.
multi-level marketing) lub marketing sieciowy (ang. network marketing),
bo tak nazywa się taką strukturę, pojawił się w Polsce w latach dziewięćdziesiątych.
Dopiero zmiana systemu gospodarczo-politycznego pozwoliła na rozwój
zachodnich firm zajmujących się sprzedażą bezpośrednią takich jak Amway,
Avon, Oriflame czy Herbalife. Chociaż wchodzące na polski rynek zachodnie
korporacje starały się bronić sekretów swej wewnętrznej hierarchii,
zdobywania klientów i motywowania pracowników (np. Amway wywalczył w polskim
sądzie w 1997 roku zakaz publicznego pokazu filmu o swojej firmie „Witajcie w życiu" wyreżyserowanego przez Henryka Dederko) to i tak „sprytni Polacy"
po pewnym czasie zaczęli kopiować ich sposoby prowadzenia biznesu. W tej
chwili istnieje bardzo wiele małych firm, które przejęły wzory od tych międzynarodowych
korporacji.
Jak
firmy te osiągnęły taki sukces? Jaki jest sekret ich struktury? Odpowiedź na
oba pytania wskazuje na to, że nad rozwojem tych firm pracowali znakomici
psychologowie społeczni.
Do
sukcesu tych firm przyczyniło się przede wszystkim wykorzystanie do sprzedaży
produktów relacji między ludźmi. Sprzedawcy, szukają klientów głównie wśród
swoich znajomych. Działa to bardzo dobrze, bowiem zdecydowanie trudniej jest
odmówić komuś, kogo lubimy. Każdy z nas zna jakąś „konsultantkę" -
powinniśmy sobie zadać pytanie, czy kupujemy od niej, bo jest wygodniej i taniej, bo ma dobry towar, czy może tak naprawdę jest inny tego powód. Firmy
te bardzo zgrabnie wykorzystują także regułę wzajemności -- zostawia się
klientom darmowe próbki, różnego rodzaju gratisy, prezenty do zakupu. I w ten
sposób więź pomiędzy „konsultantem" a kupującym staje się jeszcze
silniejsza, gdyż podlega on często nieuświadomionemu zobowiązaniu odpłacenia
się. Wiele firm dzięki takiej sprzedaży „po znajomości", wytworzyło też
dookoła siebie otoczkę elitarności — jej produktów nie może mieć każdy,
tylko ten, kto zna odpowiednią osobę.
Pracownicy nie są
jedynie sprzedawcami, ale są przede wszystkim klientem i zadowolonym
konsumentem produktów swojej firmy. Zadowolony klient świadczy o firmie
najlepiej. Bardziej ufamy osobie, która nam mówi o tym, że coś sprawdziła
sama na sobie. Oto wypowiedź jednego z dystrybutorów Amway’a: „Dzisiaj
rano myłem włosy. Później założyłem sobie balsam na włosy i użyłem
trochę lakieru. Później zacząłem się golić: pianka, krem po goleniu. Umyłem
zęby — patrzę — szczoteczka też nasza! Później założyłem czystą bieliznę
upraną w tych produktach, założyłem buty, oczyściłem, użyłem perfum, odświeżyłem
sobie usta, a przed spotkaniem połknąłem jeszcze kilka witamin. Biznes jest
tak prosty. Być stuprocentowym użytkownikiem. I co później? Ludzie pytają:
skąd masz takie piękne włosy? Dlaczego ci nie wypadają? Dlaczego tak ładnie
wyglądasz? Jesteś taki pachnący! I co się dzieje? Obrót, obrót, obrót."
[ 2 ] Warto podkreślić, że
większość osób pracujących w sprzedaży bezpośredniej ma inne, stałe źródło
dochodów. A sprzedaż traktują jako sposób na „dorobienie", bądź
urozmaicenie swojego życia. Rodzinna, miła atmosfera panująca w firmie — możliwość
zyskania przyjaciół, jest pokusą do „wejścia w system" dla wielu osób. Marketing
wielopoziomowy zmienił także drogę przepływu towaru od producenta do
konsumenta. Nie dzieje się to przez tradycyjne sklepy, ale przez sieć
dystrybutorów. Każdy, kto zdecyduje się na tego typu zajęcie nie tylko
sprzedaje produkty danego producenta, ale także buduje własną sieć
dystrybutorów. Im więcej osób uda mu się przyciągnąć do własnej „drużyny"
tym więcej będzie zarabiał, bowiem otrzymuje procent od sprzedaży osób, które
zachęcił do pracy. Propagatorzy tego typu sprzedaży, twierdzą, że jest to
najprężniej rozwijająca się strategia biznesu. Do jego rozpoczęcia
potrzebny jest bardzo mały kapitał początkowy. Nie pochłania on całego
dnia, dla wielu osób może być dodatkowym sposobem zarabiania pieniędzy. Człowiek
sam sobie dobiera współpracowników. Nie ma tradycyjnego szefa, który mówi,
co robić, sam człowiek decyduje, kiedy i ile ma pracować. Nie ma również
ograniczeń zarobkowych, od wkładu pracy zależy ile się zarobi. Marzenie każdego
pracownika?
Rozważmy
strukturę takiej firmy na przykładzie spółki X [ 3 ]
zajmującej się sprzedażą kosmetyków. Od nowych pracowników nie wymaga się
żadnych kwalifikacji, jedyne co się liczy to chęci. Odbywają się szkolenia,
na które zaprasza się 10-20 osób zwerbowanych przez ogłoszenia w gazetach
lub na ulotkach i informuje się ich o zaletach systemu MLM. Większa część z nich wychodzi rozczarowana, jednak niektórzy decydują się na jakąś formę
współpracy: 1) albo zostają „nabywcą" — wpłacają 10 PLN i mogą
nabywać produkty firmy ze 10% zniżką; 2) albo zostają konsultantem — podpisują z firmą „umowę o współpracy" (jest to zazwyczaj związane z prowadzeniem
własnej działalności gospodarczej) i wpłacają
90 PLN.
Konsultant to pierwszy szczebel w hierarchii stanowisk firmy. W momencie podpisywania umowy nowy pracownik dostaje „zestaw startowy" -
firmową teczkę, mnóstwo kolorowych ulotek o produktach firmy, kolorowy
katalog produktów, książkę o marketingu, cenniki, atesty i zestaw darmowych
próbek produktów. Zauważmy, że jeżeli na tym pierwszym spotkaniu ktoś go
przekona, że warto „wejść w ten interes" to „złapany w sieć" musi
wpłacić jakieś pieniądze — jest to gwarancja dla firmy, że tak szybko się
nie wycofa. Ale jest to jeszcze silniejszy bodziec dla osoby, która zapłaci,
bowiem wywołuje w niej to poczucie zaangażowania. Dodatkowo „dostaje
prezent" — zestaw startowy, który obliguje do odwzajemnienia. Na
szkoleniach podkreśla się, że kwota „wpisowego" to nie „kaucja" czy
zapłata za zestaw startowy — ten jest gratis.
Konsultant może nabywać produkty z 20% zniżką. Każdy
produkt ma przypisaną wartość punktową — średnio to 8 punktów. 1 punkt
to wartość 3,5 PLN. Ilość zdobytych punktów wyznacza miejsce w hierarchii
firmy. Każdy konsultant, ma możliwość tworzenia własnej struktury
organizacyjnej dystrybutorów. Punkty „osób wciągniętych do sieci" dodają
się do jego własnych.
Osiągnięcie stanowiska Menedżera wymaga by Konsultant
zgromadził 1500 punktów. Wraz z nowym stanowiskiem dostaje 33% zniżki na zakup kosmetyków. Menedżer oprócz
punktów konsultantów znajdujących się w jego sieci, dostaje także 13% od
ich dochodów jest to tak zwany „dochód komisowy". Jednocześnie by
otrzymywać ten procent Menedżer musi sam robić raz w miesiącu zakupy za
przynajmniej 100 punktów.
Gromadzenie punktów przez Menadżera
Trzeci poziom w hierarchii to Dyrektor. Osiągnięcie
tego stanowiska wymaga zgromadzenia 6000 punktów. W zamian dostaje 40% upustu
na zakup towaru. Dyrektor otrzymuje również dochód komisowy, na który składa
się 7% od grupowych zakupów menedżerów i 20% od konsultantów z jego sieci.
Podobnie jak menedżer, by otrzymać „komisowe" musi nabyć produktów firmy
za przynajmniej 100 punktów miesięcznie.
Wypłata komisowego Dyrektora Dyrektorzy im więcej
mają podległych sobie menedżerów i konsultantów tym wyżej stoją w hierarchii. Zdobywają stanowiska Dyrektora Grupowego, Dyrektora Srebrnego,
Dyrektora Złotego, Dyrektora Diamentowego, a nawet Prezydenta. Im wyżej stoją w hierarchii tym więcej zarabiają, gdyż do ich dochodów dolicza się
procent od dochodów podległej sieci. Załóżmy, że Pan
Kowalski zaczął od stanowiska konsultanta i wprowadził do firmy sześć
nowych osób i z których wszystkie sprzedały za 250 punktów. W sumie jako
grupa mają 1750 punktów i sprzedali towar o wartości 6125 PLN. Pan
Kowalski za zdobycie
1750 punktów dostaje awans na stanowisko menedżera i dostaje 13% od
wartości sprzedanego przez jego grupę towaru, czyli do przez siebie
zarobionych 875 zł dodaje 796,25 zł komisowego. Co daje mu zarobek 1671,25 zł.
Im więcej osób „wciągnie do sieci" tym większy będzie jego zysk. Jeżeli
każda z osób „pod Kowalskim" przyprowadzi do firmy kolejne cztery osoby i wszystkie one sprzedadzą po 250 punktów, to cała grupa zdobędzie
6250 punktów, które dadzą mu awans na stanowisko Dyrektora. To zaś
oznacza, że będzie dostawał dodatkowo premię od towaru sprzedanego przez konsultantów pod sobą 20% i 7% od menedżerów. Nietrudno wywnioskować, że
Kowalski wkrótce będzie bardzo bogatym człowiekiem. W rzeczywistości nie
jest to jednak takie proste, większość osób wciągniętych do sieci nie
radzi sobie zbyt dobrze ze sprzedażą, przyciąganiem nowych „pracowników"-
trzeba być dobrym manipulatorem. Mimo że ich wizja „szybkiego zrobienia
fortuny" nie spełniła się nadal z firmą współpracują, gdyż bardzo
dobrze opracowane systemy motywacyjne, miła atmosfera i szkolenia przekonują
ich do pozostania i kupowania chociażby tylko na własny użytek. W firmach marketingu
wielopoziomowego zwraca przede wszystkim uwagę rozbudowana struktura stanowisk
dyrektorskich. W firmie X mamy Konsultanta, potem Menadżera (to dwie pozycje) i aż siedem stanowisk Dyrektorskich.. Zastosowanie tego „triku" pozwala na
danie złudzenia pracownikom szeregowym, że te pozycje są prestiżowe (ze względu
na nadanie nazwy Dyrektor) oraz nie tak trudne do zdobycia. Oczywiście, w rzeczywistości Dyrektorów jest zdecydowanie mniej niż Konsultantów i Menadżerów. Spółki marketingu
sieciowego działają w na tyle specyficzny sposób, że trudno je przypasować w jakiekolwiek ramki. Brak ścisłej hierarchii stanowisk, możliwość
szybkiego awansu, brak podporządkowania,
ciepłe relacje interpersonalne i możliwość dużych zarobków małym nakładem
pracy zdają się być lepem na ludzi. Coraz więcej osób wpada w tę diamentową
sieć... Bibliografia:
Footnotes: [ 1 ] Jaki był
rok 2005 w sprzedaży bezpośredniej,
"Biuletyn Informacyjny PSSB" Warszawa 2006 nr 1, s. 3; wzrost o 15%
liczby pracowników w firmach stowarzyszonych w Polskim Stowarzyszeniu
Sprzedaży Bezpośredniej — w 2005 roku było ich 556 tyś.; w całej branży
według szacunków PSSB zatrudnionych było ok. 645 tyś. osób. [ 2 ] Mac J.S., Tajemnice Amwaya,
Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 1998, s. 17. [ 3 ] Spółka X publikuje swoją strukturę w Internecie — wszystkie podane
poniżej dane/rysunki są wzorowane na strukturze właśnie tej firmy. « (Published: 23-07-2007 )
Marta Makowska Doktor nauk humanistycznych, pracuje obecnie jako adiunkt na Wydziale Nauk Humanistycznych SGGW i wykładowca w Wyższej Szkole Promocji. Od lat zajmuje się tematyką sprzedaży bezpośredniej, wywieraniem wpływu, marketingiem farmaceutycznym i etyką biznesu. Autorka książek "Sprzedaż bezpośrednia - tajemnice i mity motywacji pracowników" oraz "Etyczne standardy marketingu farmaceutycznego". Doktorat na podstwie którego powstała druga pozycja został nagrodzony I miejscem w konkursie Verba Veritatis organizowanego przez Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce (KPF) oraz Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie.
Number of texts in service: 5 Show other texts of this author Newest author's article: Marketing farmaceutyczny, czyli jak wywrzeć wpływ na lekarza | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5473 |
|